| |
he,he,he.....a to dobre..
Na mnie to tak nie działa - ot muszkarstwo to coś nowego, a że herr Kot zachęcił mnie do wiązania much - chwała mu za to dozgonna..
Powiem coś innego .. wyładował sie jeden nad czarnym Dunajcem z bryki, wlazł za drugim do wody, zupełnie oszołomiony - zupełnie inna woda, płytka i czysta jakaś...idzie więc za tym pierwszym, a ten wyjmuje gliche i pokazuje tak się prowadzi...no to ten drugi prowadził - nadal oszołomiony, pierwszy mówi idziemy dalej, no to idziemy..fajny spacer, gdy dochodzą do nieco głębszego rowka, bez gałęzi, ten pierwszy mówi drugiemu - załóż te pomarańczową nimfę i poprowadź w tej rynnie...qrwa co się dzieje temu drugiemu coś ciągnie żyłkę...ale co - woda niby czysta, ale niczego nie widać...ooo jaki fajny potoczek , a skąd ta cholera wyskoczyła ???
Ida dalej..wykroty, woda po granice woderów drugiego, rzut pod nie..siedzi..pięknie młynkuje, ..., ... ki diabeł spieła się....dochodzą do bryki, ten drugi mówi fajnie bylo wedkować ..pierwszy to było zwiedzanie wody, nie wędkowanie..sam zrobiłbym 2 razy tyle rzeki...oo shit, pomyslał drugi (nogi mnie bolą, a ten zapierniczałby jeszcze z drugie tyle,...prze..to muszkarstwo)..
wraca jednak na kwaterę, idzie zwiedzać zakopca i qrde coś mu nie daje żyć, coś go ciągnie...to rzeka, czyściutka z przepięknymi rybami - wreszcie spełniło się marzenie drugiego - oszołomienie odchodzi, mimo bólu nóg po wielogodzinnym spacerze po górkach, bierze prysznic i ...na RYBY...
|