|
"Rzeczywiście, nie tylko odwagi w działaniu, ale samej gotowości do działania nam brakuje. Tej gotowości do zorganizowania swoich spraw po swojemu, na spójnych podstawach, dostosowanych do naszych warunków, a nie mrzonek odnoszących się do warunków panujacych w innych miejscach na swiecie."
Broń Panie Boże. Ani Anschluss w postaci 51-go stanu lub prowincji trzeciej kategorii EU, ani nie tracenie kolejnych lat na poszukiwaniu własnej drogi. Import idei , Panie Jerzy. Nie traćmy czasu na wymyślanie prochu. Niemcy, Austria, Czechy, Słowacja, może Szwecja. Tam od wielu lat funkcjonują pewne rozwiązania z dobrym skutkiem. Nie znajdziemy tam spójnych, dostosowanych do naszych warunków recept? Coś dla Pomorza, coś dla rzek karpackich, coś dla pozostałych. A nam mądre głowy z Warszawy próbują wmówić, że jest jedna słuszna, dobra dla każdego miejsca w tym kraju droga. Nie zgodzę się, że ludzi gotowych do poświęcenia własnego czasu nie ma. Podam przykład okręgu, który jest przecież Panu dość dobrze znany. Lublin-mój były okręg. Prawie tysiąc pstrągarzy i praktycznie dwie małe rzeczki. Nie znajdziemy wśród nich z pięćdziesięciu gotowych do poświęcenia części swego czasu entuzjastów, dla których konieczność zmian jest oczywista? Tych pięćdziesięciu ludzi może zrobić jedno wielkie tarlisko zasypując żwirem rzeki od góry do dołu i postawić rybom tyle kryjówek, że się żadna nie przeciśnie. Problem jest jeden. Kto ma przekonać pozostałych, że co było, minęło i teraz musi być inaczej. Tego nie zrobi ani prezes Sadowski (pozdrawiam Panie Zbyszku), ani inny prezes w kraju. Wcale nie dlatego, że im się nie chce, czy nie potrafią. Dlatego, że działają w określonych uwarunkowaniach, które wiążą im ręce. Którym na imię PZW. Organizacja, która przetrwała w praktycznie nie zmienionej postaci przez prawie całe moje wędkarskie życie. Pudrowaniem pryszczy nigdy się ich nie wyleczy.
Pozdrawiam
|