| |
A pro po bobra.
Przedstawię wam pewne zdarzenie.
W tym roku latem dwaj moi koledzy wybrali się popołudniem na Strug koło Rzeszowa.
Przez kilka godzin wachadłówkami penetrowali doły bez efektu. Dopiero pod wieczór Marek miał gwałtowne brenie, kołowrotek z nawiniętą 20 funtową plecinką zaczął dymić. Pstrąg kolos nie pozwalał się doprowadzić do brzegu. Nadmienię tylko że w tym miejscu mieli wcześniej pstrąga 3 kg, który wypadł z podbieraka. Ciemności i emocje potęgowały jeszcze wyobrażenia o rybie. Dopiero po długiej walce doholowana została ryba, którą okazał się 30 kg bóbr. Nie mieli odwagi rękami go odhaczać, więc zrobili to gałęzią. I tak to bóbr dostarczył wspaniałych emocji wędkarskich Markowi, który przedkłada rzeszowskie pstrągi nad pomorskie trocie.
Zaskoczę Maćka ale mam czapkę z kanadyjskiego bobra.
pozdrawiam
Leszek
|