|
może wszedłeś w środowisko które tego nie potrzebuje , masz wysokie o sobie mniemanie , próbujesz naciąć naiwnych na swoje kursy...
Co ma do tego "środowisko muchowe"?
Prawda jest taka, że wszystko rozbija się o świadomość i o kasę.
Ludzie łowią jak łowią, a jeśli udaje im się to robić skutecznie to technika schodzi na dalszy plan.
Tak jak w motoryzacji. Poprzestajemy na wiedzy zdobytej na podstawowym kursie prawa jazdy a potem tylko zmieniamy samochody (zwykle na co raz to bardziej naszpikowane techniką, na szybsze) a zapominamy, że jest coś takiego jak kursy doszkalające dla kierowców, które pokazują na jak niskim poziomie wyszkolenia jest przeciętny kierowca. Liczy się tylko efekciarski "start z pod świateł".
Inna sprawa to dostępność i ceny kursów muchowych.
Ja znam tylko dwa nazwiska z "krajowego" ogródka, które chwalą się papierem potwierdzającym swoja wiedzę i umiejętności (Talma i właśnie Dłużyński).
Niestety koszt indywidualnego, "całodziennego" szkolenia na zielonej trawce, jest jeszcze wciąż w naszych polskich warunkach, nie na każdą kieszeń. Może z czasem to się zmieni, instruktorów będzie więcej to i ceny będą dostępniejsze i nie trzeba będzie się umawiać na drugim końcu polski. Dla mnie i pewnie sporej grupy kolegów po kiju taka ośmiogodzinna zabawa z instruktorem to 1/3 a czasem 1/2 miesięcznej pensji :( .
Na razie jest jak jest. Ja tam się cieszę, że jest gdzieś w kraju możliwość zaliczenia "kursu". Może kiedyś zamiast uciułania kaski na kolejny kijek "cudeńko", który dublował będzie ten stary "poczciwy "za szafą, powiem dość i zainwestuję właśnie w wiedzę...
|