Łowienie na muchę jak wiemy wymaga pewnej wiedzy, zatem trzeba się uczyć. To mało
popularny sposób na wędkarstwo, szczególnie gdy wyzwaniem są okazałe ryby łososiowate.
Wypada też poznać nie tylko metody czy przynęty (muchy), ale cały kompleks przyrodniczych
zależności a to już zbyt daleko od komputera, FB, czatów, SMS -ów i temu podobnych.

Jest oczywiście alternatywa dla młodych i nad tym usilnie pracuje nasza organizacja pod
hasłem : Muchmistrze (Młodzi i szybcy!) - PZW poleca.

Ale Panowie, po co to marudzenie?

Po pierwsze: Nowi muszkarze niekoniecznie rekrutują się spośród młodzieży, znam sporo
nowych muszkarzy, wszyscy niemłodzi.
Po drugie: Po co komu więcej muszkarzy? Żeby nam zjedli ostatnią rybę?

:)

Brak młodzieży wykracza poza muszkarstwo. To nie tylko wynik trudniejszej metody. Myślę, że wędkarstwo samo w sobie przestaje być atrakcyjne dla nastolatków. Jakie z tego można wyciągnąć wnioski ? Słabo to wygląda na południu, może w innych regionach jest inaczej?

"samo w sobie przestaje być atrakcyjne dla nastolatków."
A niby jak ma być atrakcyjne skoro propagowane jest przez PZW wyłącznie przez sport. Widać
młodym nie chce się biegać do sędziego, Wolą jak sędzia przychodzi do nich ogłaszając wyrok
za rozbój, włamanie czy wypadek na prochach, dopalaczach i alkoholu.

Pozostaje jeszcze wpływ rodziców, ale dziś trzeba młodych sposobić do wyścigu szczurów a
nie do wędkarstwa ...

"Pozostaje jeszcze wpływ rodziców, ale dziś trzeba młodych sposobić do wyścigu szczurów a
nie do wędkarstwa ...

Tak, dzisiaj żyje się o wiele szybciej.

Mnie się nie spieszy, pracuję na dwóch etatach, mam czas na internet i prawie codziennie na
wędkowanie ... czasem też sypiam

A jaka wielkość tej "paskudy"?
Taki raczej "burger" czy "podwójny burger" ;)

#12

Dzięki, spróbuję namotać...

Artur, jakiej grubości żyłki używasz na końcu przyponu?

Na Redzie 14, na pozostałych staram się 12

Myślę, że wędkarstwo samo w sobie przestaje być atrakcyjne dla nastolatków. (....)

Pytanie czy w ogóle muszkarstwo jest jeszcze w Polsce atrakcyjne?

Muszkarstwo to dla większości kolejny etap wtajemniczenia, przy ktorym często pozostają. Mało zaczyna od
muchy, tak bylo i bedzie. Poza tym to dziedziczone hobby wiec bylbym spokojny o ta forme spedzania czasu.
Moim zdaniem wędkarzy przybywa z roku na rok, choć niekoniecznie w PZW. Mlodziez pierw sie wyszaleje,
potem założy rodziny i wtedy ucieka nad wode, takich dwudziestoparolatkow jest mnostwo. A ze nie na
muche to i dobrze...

Zabrałem raz Syna na ryby (ma 10 lat), ustawiłem go przy bezpiecznej rynience i dałem mu lekką #3 ze sprawdzonym wzorem nimfy i kiełża. W godz. wyjął 2 lipki i pstrążka, a ja byłem najbardziej dumny .... z siebie ;)

Ups, wydało się... czy ta nasza wycieczka aby na pewno była zgodna z regulaminem ;) ?

wycieczka była zgodna ze zdrowym rozsądkiem

He, he, jak młody złapał pierwszego to ja wyglądałem, jakbym własnie resztki zdrowego rozsądku postradał......

Słusznie prawisz, ja np. stażem muszkarskim to jeszcze przedszkolak jestem, ale z metryczki to już co najwyżej taka "młodzież z odzysku" ;)
Jeśli jednak chodzi o pozostałe obawy, to spokojnie, z rybek to tylko raz do roku karpik z Lidla po żydowsku ;)

Po drugie: Po co komu więcej muszkarzy? Żeby nam zjedli ostatnią rybę?

Przecież ograniczenie presji na wody górskie nie zdało by wtedy egzaminu.
Jedno drugiemu zaprzecza.......potrzeba i jej nadmiar.

Pzdr.

Robert, mam takie samo spostrzeżenie jak Witek. Generalnie maluchy siedzą w bardziej
przyziemnych zajęciach, na wędkarstwo przyjdzie czas w czasie wchodzenia w starsze
życie, a cześć wyewoluuje do muszkarstwa z czasem...

pozdrawiam
Paweł

Dziwne u nas jest wzrost jeśli chodzi o młodzież ,a szczególnie łowiących na muchę przybywa .
Warsztaty ekologiczne na ośrodkach zarybieniowych ,i kilka innych pomysłów promowanych przez ZO Krosno takich jak trener osiedlowy ,zawody z okazji dnia dziecka ,wycieczki wędkarskie , obozy sportowe i utworzenie sekcji wędkarskich w szkołach pomogły bezbłędnie.

"trener osiedlowy ,zawody z okazji dnia dziecka , obozy sportowe"

czyli Muchmistrze (Młodzi i szybcy!) - PZW poleca.

Niestety nie tylko muchowi ,programy opierają się na wszystkich dyscyplinach a także turystyce i ekologi z częstym dodatkiem wiedzy ichtiologicznej,no i piknik z kiełbaską.

To fajnie już myślałem, że to Indoktrynacja a to tylko taka nowomowa

Polecam taki sposób rozwoju młodzieży w każdym okręgu ,wystarczy trochę chęci i czasu ,nie tylko zawody czy nie zawody ale przede wszystkim obcowanie z przyrodą i poszanowanie tejże .

A to z Krosna są organizowane jakies wyjazdy lub nauki wedkarstwa muchowego ?? a jak tak to gdzie mozna
dostac jakies dodatkowe informacje ??

Wprowadzanie dzieci do wędkarstwa to trudna sprawa. Kalkulacja, że potomek zapalonego wędkarza też będzie łowł jest złudne. Geny robia swoje, niekoniecznie według naszych ambicji. Trzeba do sprawy podejść luźno, bez stresu. Po pierwsze nasze wypady muszą przenieść latorośli sukces. Płotka na robaka jest łatwiej do złowienia jak lipień na suchą muchę. Do tego należy dobry sprzęt, nie nasza ulubiona wędka, ale nie też tandeta z marketu. No i lekka, taki brzdąc to nie kulturysta. Chodzi o to, żeby potomek połknął wędkarskiego bakcyla. „Apetyt rośnie w trakcie jedzenia”, jego ambicje wędkarskie ewentualnie też. Muszkarstwo, to tak gdzieś na horyzoncie. A jak nic z tego nie wyjdzie? Pech, ale nie tracę nadzieji u mojego syna. Znam tylko jeden pozytywny wyjątek: Antoni Wysocki, jest fenomenalny! Takiego syna można Arturowi tylko pogratulować. No i Kazek Czyż jr., ale to już kawał chłopa, nie dzieciak. Poszedł szlakiem ojca.

Wprowadzanie dzieci do wędkarstwa to trudna sprawa. ... Po pierwsze nasze wypady muszą przenieść latorośli sukces. Płotka na robaka jest łatwiej do złowienia jak lipień na suchą muchę. Do tego należy dobry sprzęt, nie nasza ulubiona wędka, ale nie też tandeta z marketu. No i lekka, taki brzdąc to nie kulturysta. Chodzi o to, żeby potomek połknął wędkarskiego bakcyla. „Apetyt rośnie w trakcie jedzenia”, jego ambicje wędkarskie ewentualnie też. Muszkarstwo, to tak gdzieś na horyzoncie.

Święte słowa. Ale ja jeździłem z ojcem ( już jako brzdąc 5 letni) na ryby w czasach kiedy wędki były i krótkie, i ciężkie , i na grunt, i na spinning, i na spławik, takie kije do wszystkiego. Oczywiście plątałem się tylko ojcu pośród sprzętu. Jednak w wieku 7 lat miałem już swoją wędkę taką z włókna szklanego. Takie doświadczenia ma zapewne wiele osób. Potem znajomi wciągnęli ojca w muchę ale "poszło" mu w stawy i się wycofał. Jednak została muchówka tonkinowa, kołowrotek i linka czeska i jakaś plecionka i kilka much. Potem dostałem książkę Wędkarstwo Muchowe i się zaczęło. Dzisiaj trudniej połknąć tego bakcyla bo i ryb mało, i czasu rodzice mają mniej. A wędkarstwo to emocje, radość i sposób na wychowanie i chciałoby się tym dzielić z innymi.

"A wędkarstwo to emocje, radość i sposób na wychowanie i chciałoby się tym dzielić z innymi."

Mnie sie to jeszcze niekiedy z synem udaje (foto). A ryb, szczególnie leszczy, u nas nie brak.

Pozdrowienia

Georg