Hyyyyyymm.
Tak jak piszesz. Największe i najostrożniejsze ryby o zmierzchu wychodzą na kilkadziesiąt minut na wloty
płani. W lecie (lipiec-sierpień) woda na takich łowisku miała czesto glebokosc od 15-40(50) cm. Ryby łowione
na takiej "bystrzynce" to pstrągi I lipienie do 40+.
Łowienie na takich odcinkach jest cholernie trudne i męczące. Bardzo dużo rzutów z szybkim prowadzeniem
zestawu. Często trzeba się skulic lub nawet przyklęknąć aby nie spłoszyć największych okazów. Rzuty
oczywiście wyłącznie pod prąd. Ryby najlepiej "zaliczać" namierzone. Każde wyholowanie ryby łączy się
zazwyczaj ze spłoszeniem innych czyli "spaleniem" miejscówki.
Pamietam piękne wyniki z tak wymagającego wysiłku, umiejętności i myślenia łowienia. Pstrągi 40-45cm,
lipienie do 45cm Jak wyglądały hole na tak płytkiej wodzie możecie sobie jedynie wyobrazić.
A teraz? Teraz nie wiem jak wyglada rójka chruscika, nie widzę zbierających ryb, nie potrzebuje imitacji czegoś
czego już pewnie nie zastosuje na końcu przyponu. Nimfa (domek-"kamień"), pupa i streamer i wystarczy.
Szkoda że wariackie przepisy ograniczają wszystko co w fly fishing było najważniejsze czyli łowienie w
okresach rojki owadów. Dlatego też najczęstszym widokiem na Sanie jest łowienie żyłką i wcale się nie dziwie.
Przecież nie da się łowić ryb na sucha jak nie zbierają i "woda martwa".