|
Trudno orzec a przyczyny mogą być złożone: słabowity materiał zarybieniowy, wydry i kormorany, presja i przełowienie i to nieważne, że ryby niewymiarowe są wypuszczane, jak taka dorotka zostanie nabita na haczyk 10 razy w sezonie to może się poddać, coraz wyższe temperatury i gorsza jakość wody powodujące rozwój chorób, pasożytów, pleśni, grzybów, cholera wie czego jeszcze. Na myśl przychodzi mi niedożywienie związane głównie z zanikiem kiełża, który w pewnych okresach był podstawą diety P&L w Sanie. Ile kiedyś było kiełża w tej rzece pewnie wiesz, po prostu chmary a dziś może zostało 10% tego co kiedyś.
Wydaje mi się, że każde lokalne stado ma swój dolny próg presji zewnętrznej, poniżej którego ustępuje z danego środowiska. Próg to synergiczne, wspólne działanie zestawu prostych czynników niekorzystnych, jak skrajne temperatury wody, niska zawartość tlenu, mała dostępność pokarmu, ekspozycja na zanieczyszczenia, presja drapieżników, można tak bez końca. I wystarczy by pewnego dnia próg został przekroczony i utrzymywał się jakiś czas a ryby po prostu zaczną znikać. To samo dotyczy wszystkch gatunków zamieszkujących rzekę. Co się z nimi dzieje, trudno powidzieć. Ryby niekoniecznie muszą od razu ginąć, część pewnie wynosi się w poszukiwaniu lepszego życia i po prostu nie wraca.
|