f l y f i s h i n g . p l |
2024.05.07 |
|
| | | | | |
| | | | |
FORUM WĘDKARSTWA
MUCHOWEGO
|
|
|
|
Odp: Nadzieja ...
: : nadesłane przez
mart123 (postów: 5910) dnia 2018-07-11 15:27:07 z 165.225.84.* |
|
Trudno orzec a przyczyny mogą być złożone: słabowity materiał zarybieniowy, wydry i kormorany, presja i przełowienie i to nieważne, że ryby niewymiarowe są wypuszczane, jak taka dorotka zostanie nabita na haczyk 10 razy w sezonie to może się poddać, coraz wyższe temperatury i gorsza jakość wody powodujące rozwój chorób, pasożytów, pleśni, grzybów, cholera wie czego jeszcze. Na myśl przychodzi mi niedożywienie związane głównie z zanikiem kiełża, który w pewnych okresach był podstawą diety P&L w Sanie. Ile kiedyś było kiełża w tej rzece pewnie wiesz, po prostu chmary a dziś może zostało 10% tego co kiedyś.
Wydaje mi się, że każde lokalne stado ma swój dolny próg presji zewnętrznej, poniżej którego ustępuje z danego środowiska. Próg to synergiczne, wspólne działanie zestawu prostych czynników niekorzystnych, jak skrajne temperatury wody, niska zawartość tlenu, mała dostępność pokarmu, ekspozycja na zanieczyszczenia, presja drapieżników, można tak bez końca. I wystarczy by pewnego dnia próg został przekroczony i utrzymywał się jakiś czas a ryby po prostu zaczną znikać. To samo dotyczy wszystkch gatunków zamieszkujących rzekę. Co się z nimi dzieje, trudno powidzieć. Ryby niekoniecznie muszą od razu ginąć, część pewnie wynosi się w poszukiwaniu lepszego życia i po prostu nie wraca.
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Nadzieja ... [0]
|
|
11.07 17:09 |
|
|
No właśnie miałem o kiełża zapytać Arka. Kiedyś pod brzegami kłębowiska, pewnie zimą miały duży
udział w diecie. Nikt nie kombinował z wymyślaniem nimf. Zielony lub szary kiełż w zasadzie wystarczał.
Mnie akurat najlepiej lipienie brały na pomarańczowe. Kilka lat temu zrobiliśmy z kolegą przegląd tego,
co siedzi pod kamieniami przy Sobieniu. Było wszystkiego po trochu. Jętki różnego kalibru, nawet
trochę dużych widelnic, kilka gatunków chrusta, kiełża raczej mało. Oczywiście trudno wyciągać z
czegoś takiego jakieś wnioski, ale spadek ilości kiełża raczej widoczny. Nie wiem jak wygląda sprawa z
tarlakami w Krośnie. Na przełomie 70/80 moi koledzy, którzy wtedy pracowali w ośrodku w Wołkowyi,
jesienią odławiali tarlaki z ówczesnym ichtiologiem panem Pyką (wcześniej pracował chyba w Zawoi) w
różnych dopływach Sanu. W Olszance, Hoczewce,ale też powyżej Soliny. Ryby trafiały do basenów. A
do tarła brano jak leci, a ten "zmiksowany" narybek też wypuszczano w różnych miejscach. |
|
|
|
Odp: Nadzieja ... [0]
|
|
11.07 22:20 |
|
|
Trudno orzec a przyczyny mogą być złożone: słabowity materiał zarybieniowy, wydry i kormorany, presja i
przełowienie i to nieważne, że ryby niewymiarowe są wypuszczane, jak taka dorotka zostanie nabita na
haczyk 10 razy w sezonie to może się poddać, coraz wyższe temperatury i gorsza jakość wody powodujące
rozwój chorób, pasożytów, pleśni, grzybów, cholera wie czego jeszcze. Na myśl przychodzi mi niedożywienie
związane głównie z zanikiem kiełża, który w pewnych okresach był podstawą diety P&L w Sanie. Ile kiedyś
było kiełża w tej rzece pewnie wiesz, po prostu chmary a dziś może zostało 10% tego co kiedyś.
Wydaje mi się, że każde lokalne stado ma swój dolny próg presji zewnętrznej, poniżej którego ustępuje z
danego środowiska. Próg to synergiczne, wspólne działanie zestawu prostych czynników niekorzystnych, jak
skrajne temperatury wody, niska zawartość tlenu, mała dostępność pokarmu, ekspozycja na
zanieczyszczenia, presja drapieżników, można tak bez końca. I wystarczy by pewnego dnia próg został
przekroczony i utrzymywał się jakiś czas a ryby po prostu zaczną znikać. To samo dotyczy wszystkch
gatunków zamieszkujących rzekę. Co się z nimi dzieje, trudno powidzieć. Ryby niekoniecznie muszą od razu
ginąć, część pewnie wynosi się w poszukiwaniu lepszego życia i po prostu nie wraca.
Akurat materiał zarybieniowy w Sanie nie wygląda na słabowity. W porównaniu np.do Roztocza gdzie
wpuszczane są jakieś odpady hodowlane bez płetw.... Sanowe rybki są bardzo przyzwoite.
Cała reszta zaświadcza tylko o tym czy rzeka jest zdrowa, czy nie bardzo.. W Sanie zawsze kwitło życie
nawet wtedy gdy trudno było złowić wymiarowa rybę. Teraz jest z tym o wiele gorzej. Jakąś dunajcową
martwotą zalatuje. Po prawie trzydziestu latach przestałem jeździć, bo już za bardzo nie ma po co.
Jakieś ryby ciągle tam są i pewnie będą, ale czar tętniącego życiem pięknego Sanu prysł.
Całkiem oddzielnie - można czasem zauważyć, że wędkarzom się wydaje, że wszystkie ryby wpuszczone
mają obowiązek przeżyć i dać się złowić. Selekcja naturalna w dzikim stadzie, od małego broniącego się
przed niebezpieczeństwami sieje spustoszenie, a co dopiero wśród "głupich" ryb ze stawu.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Copyright
© flyfishing.pl 2002
wykonanie |
|
|