f l y f i s h i n g . p l 2024.05.05
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Znaleziono pudełko z muchami w Zwierzyniu. Autor: WZ_WZ. Czas 2024-05-05 09:52:04.


poprzednia wiadomosc Lipieniowe dylematy i nie tylko : : nadesłane przez Piotr Konieczny (postów: 1501) dnia 2020-05-15 17:01:08 z *.232.216.68.krosoft.pl
  Najbardziej boje się suszy. Dlaczego? Bo po niej mamy zawsze jeszcze większe komplikacje.
Kwiecień był wyjątkowo suchy ale w maju przyszedł oczekiwany deszcz. Nieduży, kilkanaście mm na
m2. Kiedyś po takim deszczu nawet nie zanotowalibyśmy różnicy w poziomie wody. Dzisiaj to co
spadło natychmiast znalazło się w Solinie i dopływach. Dopływ do Soliny skoczy z 10 m3/s do ponad
100. Hoczewka i Olszanka podniosły się o 60 cm w ciągu kilku godzin. Najgorsza była nie wielkość ale
jakość wody. Nie była to zwykła mętnica ale gęsta zupa. Po tygodniu wszystko wróciło do przepływów
sprzed deszczu a zbiornik złapał cos koło 15 mln m3. Nie chce mi się liczyć sumy opadów w zlewni ale
cos mi się zdaje że dość dużo z tych opadów zjechało od razu do zbiornika. Z obserwacji wynika, że o
kilka tygodni za szybko. Leśnicy drenują lasy na potęgę.
Wielu kolegów od razu pomyśli, że szukam usprawiedliwienia jak będzie słabszy sezon na Sanie. Otóż
nie, jedynie … mnie trafia bo w kwietniu wypuściliśmy do Sanu ok 1500 samic lipienia z ikrą w nadziei,
że zostawia ja w rzece i skutecznie zasilą wylęgiem, dzikim wylęgiem. Niestety ani to co wycierało się
w Hoczewce i Olszance, ani nasze wypuszczone lipienie również w tym roku potomstwa się raczej nie
doczekają. Ostatnią nadzieją były tarliska na starym korycie ale i dzisiaj puścili przepływ płuczący.
Czar prysł. Będę z niecierpliwością czekał na niżówkę by zobaczyć w przybrzeżnych zastoinach
choćby pojedyncze wylęgi lipienia. Jeśli nie zobaczę będzie to kolejny rok bez efektów naturalnego
tarła.
To samo jest z wylęgiem świnki na Osławie. Gdyby nie pobrana ikra i narybek ze stawów też nie
byłoby efektów tegorocznego tarła.
Absolutnie nie neguje potrzeby stwarzania rybom warunków do naturalnego tarła. To oczywista
oczywistość. Tylko trafia mnie … po raz drugi po kasa wyłożona na tarliska w tym roku chyba nie
zaprocentuje a zwolennicy tylko naturalnych rozwiązań będą mieli temat do rozważań.
Nasza świnka z zadeptanych na Osławie tarlisk ma się dobrze, rośnie i nawet zaczęła pobierać pasze.
To samo z lipieniami na Foluszu, wykluły się w dobrym procencie a pierwsze już dawno jedzą. I tu
trafia … mnie po raz trzeci, bo złą podjąłem decyzję. Trzeba było wytrzeć całe foluszowe stado do
końca i dopiero wypuścić. W tym roku był to błąd, bo z ćwierć miliona ikry zawsze coś narybku na
jesień by było.
Ostatnie lata w pracy nad populacja lipienia przypominają robotę Syzyfa. Kamień coraz cięższy a
nagrody w postaci oczkujących ryb na jesiennych płaniach coraz mniej widać.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 15.05 17:07
 
Podjedź samochodem do nadleśnictwa i obgadaj sposób gospodarki leśnej. Dobry alkohol na stole i może będą
inaczej prowadzić gospodarkę leśną??? Gadałeś z nimi przez ostatnie 20 lat na temat sposobu wycinki w górach?
Skoro błoto leci na Twój obwód rybacki, jedź do źródeł, skąd to błoto leci (?)

 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [2] 15.05 17:38
 
Piotrek, dasz radę, bo kto ma dać jak nie Ty? Po dołku zawsze przychodzi górka.
A tak formalnie to opad jest w milimetrach i tyle, nie na metr czy kilometr kwadratowy powierzchni. Milimetr spada wszędzie (tam gdzie pada). Chyba, że powiemy o litrach, wtedy to liczymy na metr kwadratowy i równa się to opadowi w milimetrach. Milimetry = litry na metr kwadratowy. Nie to, że bym Cię pouczał, ale wiesz, że lubię pogodę .
Pozdrawiam z pustyni dolnośląskiej i zazdroszczę takich opadów.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [1] 15.05 17:42
 
Tu narybek nawet nie ma gdzie żyć...
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 15.05 23:41
 
Pewnie Cię nie pocieszę ale w kwietniu do stawów pstrągowych łapaliśmy wodę z przesiąków!
Teraz jest lepiej, jeszcze dajemy radę.
Zarybiliśmy więcej dużych pstrągów, mniej sprzedajemy. Trzymam jeszcze z 1,5 -2 tony do zarybienia.
Jak wody nie braknie to coś z tego będzie. Ale czy to tak wyglądać powinno?
Pewno nie ale z drugiej strony co innego można zaproponować?

pozdrowienia
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [3] 15.05 18:32
 
Krzepiacy jest Pana optymizm. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach,
przynajmniej w Bieszczadach tarlo naturalne nie ma żadnych szans. Szkoda
wylegu, szkoda tarlakow. Lasy, wbrew zapewnien leśników ledwo dysza, klimat
zmienia się w tempie co najmniej niepokojącym. Myślę, że to co widać obecnie
- tu pozwolę się z Panem nie zgodzić - czyli dość pokaźne, w porównaniu z np.
Dunajcem stado lipienia to efekt zarybien. Idą ciężkie czasy, ale woda w Sanie
ciągle płynie... Pozdrawiam pb.
A tu typowy bieszczadzki dukt.... Wzruszył mnie kół. Krzysztof, do łez mnie
wzruszył...
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [2] 15.05 23:46
 
Ma Pan rację,
wywalczyliśmy, że w zlewni Folusza przestali ciąć, tak w Magurskim Parku Narodowym szła normalna
wycinka nad Kłopotnicą.
Od kilku lat nie tną i problem z mętnicą nie występuje. Wody mamy niewiele ale po ostatnich deszczach
na Sanie była kawa a w Foluszu czysto!
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [1] 15.05 23:51
 
A u nas tną ale co 10 olchę raz na kilka lat, dlatego mamy ściółkę i pieńki w róznym stopniu zamszone. W tym
roku było większe cięcie, ale las dalej rośnie. Mamy wszystkie klasy wiekowe drzew, pod Wrocławiem. Da się
pozyskiwać drewno i jednocześnie nie dewastować gleby.

Nie trzeba być weganinem albo codziennie wpierniczać schabowego. Wystarczy mięso 1 - 2 razy w tygodniu.
Podobnie z lasami i wszystkim innym. Zrównoważony rozwój i już, a właściwie nie rozwój tylko constans ilościowy
i wzrost jakościowy.

Czasami zamiast walczyć można się ułożyć i zaproponować nieco inny model.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 16.05 11:22
 
Weź jeszcze pod uwagę to ile w okolicach Wrocławia pada deszczu, jaka jest zlewnia i pochylenie terenu. Do
pogórza karpackiego nie ma co chyba porównywać. Co do reszty masz rację.
U "nas" najgorszą robotę co do "płynącego błota" robią rozjechane ścieżki w lasach którymi ściagają drewno.
Jest ich wszędzie na gęsto. Głębokość ich wacha się od 20-80cm. Są to wyryte w glebie koryta gdzie po
deszczach płyną nimi rzeki. I ryją ... głębiej i głębiej, szukając skały. Nie nadążają zarastać żeby choć coś
proces erozji hamowało.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [1] 15.05 19:16
 
Witam.
Jeżeli mogę coś o leśnikach ... od dawna już (kilkadzięsiąt lat) w naszym kraju na wszystkich obszarach górskich
(łącznie ze "szkeletczyzną") nie prowadzi się pozyskania drewna poprzez zręby zupełne. Czyli mówiąc prościej
poprzez wycinanie w pień całych oddziałów i pododdziałów (większych powierzchni leśnych).
Prowadzi się rębnie złożone, gdzie pozyskuje się drzewa po trochu przez szereg długich lat - od 10 aż do 40.
Mamy również obecnie zjawisko ponadnormatywnego, ogromnego przyrostu masy drzewnej na obszarach
wszystkich lasów w naszm kraju, związane z kulminacją wzrostu więszkości rzewostanów sadzonych w latach
powojennych i potem po wielkim bumie ziązanym z przejmowaniem gruntów rolnych do zalesień w latach 90'tych.
Także zarówo ilość biomasy w lasach, jak i samej wielości obszaru lasów cały czas wzrasta.
W górach jest jedna przyczyna, która powoduje to, co opisuje Piotr.
Mianowicie kiedyś, zwłaszcza za czasów słusznie minionych ogromne nakłady szły na zabudowę potoków
górskich - ich stopniowanie, ujarzmianie i kaskadyzację. Takie były zwyczaje podobne do powszechnej melioracji
(czytaj - odwadniania) na nizinach.
Na Wydziale Leśnym AR Kraków zabudowa potoków górskich była swego czasu nawet osobnym przedmiotem i to
całkiem sporą kobyłą do zaliczenia.
Obecnie, czyli od 30 lat, poniekąd z winy "trendów ekologicznych" niemal przestano to wykonywać. Inna sprawa
że nie ma na to kompletnie kasy w pańśtwowej kasie i ma się to móiąc kolokwialnie w d.pie.
A zabudowa potoków górskichnie była wcale niegłupia - w odróżnieniu od powszechnej melioracji, traktowanej
powszechnie jako osuszanie całych połaci terenów. Powodowała większą retencję wód powierzchniowych i
wolniejsze schodzenie wówd opadowych zarówno wiosną jak i po kazdych większych opadach.
Od pewnego czasu pomalutku wraca się do tych dobrych praktyk w lasach, które przez wielu pseudoekologów
traktowane są na równi ze szkodliwymi działaniami innego urzędu już stricte z wodą samą związaną.
To tak pokrótce
Pozdrawiam.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 15.05 19:42
 
" Inna sprawa
że nie ma na to kompletnie kasy w pańśtwowej kasie i ma się to móiąc kolokwialnie w d.pie."

Kasa jest ale idzie nie tam gdzie trzeba. Pamiętaj, że wg. niektórych osób globalne ocieplenie nie
istnieje.

Powiem tak, żal i przykro jeśli jest taka sytuacja w Sanie.
Do Dunajca wsypano pewnie dużą ilość selektów. Biorą jak głupie. z przerwami ale biorą. Zdziczałe też
biorą. Jednocześnie podnieśli dniówkę. Zatrudnili 4 nowych strażników. wsypali rybę, wiec podnieśli
dniówkę. Przez całą niedzielę nie widziałem ani jednego strażnika, ryby owszem. Czy 100 zł to dużo?
dla jednego tak, dla drugiego ale strażnik mógłby się pojawić. Może nie wie co robić, że nie łazi nad
rzeką?
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [2] 15.05 19:45
 
"Ostatnie lata w pracy nad populacja lipienia przypominają robotę Syzyfa. Kamień coraz cięższy a
nagrody w postaci oczkujących ryb na jesiennych płaniach coraz mniej widać."

I zjeby z kazdej strony. I rady, co rusz to lepsze.

Współczuje, podziwiam, nie trzymam ... kciuków.
Szkoda tak dobrego człowieka i gospodarza dla byle jakiego "konsumenta oferty PZW".
Szkoda również tak dobrego przesiębiorcy w tak trudnych warunkach jakie "rzuca mu pod nogi" nasz dziwny
kraj, Polska.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [1] 15.05 23:13
 
Polska to piękny kraj, najpiękniejszy.
A robota nawet dla tych co nigdy jej nie docenią sprawia mi dużo przyjemności.

Byle woda do niedzieli była czysta
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 16.05 11:27
 
"A robota nawet dla tych co nigdy jej nie docenią sprawia mi dużo przyjemności."

Tu się różnimy. Najgorzej być chyba niedocenianym. Szkoda zdrowia i życia.

Zdrówka, formy, radości i sukcesów życzę. Lipieni też bo one to chyba "twoje" życie.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [4] 15.05 22:01
 
Piotrze,

Niezależnie od 7 plag ludzkich, dochodzą też czynniki naturalne. Był jakiś powód, że w dorzeczu Sanu nie występowała naturalna populacja lipienia i łososia. Tym powodem był zapewne brak możliwości rozrodu z uwagi na istniejące warunki, w tym gliniaste podłoże, zabijające narybek podczas wysokiej wody (przypomnę, że we wczesnym holocenie lipień należał do najbardziej pospolitych gatunków w Europie i wszędzie mógł dotrzeć). Pstrąg stosunkowo dobrze znosi mętną wodę i dlatego była i jest tam autochtoniczna populacja.
Wczoraj dotarłem do nowej informacji historycznej (uzupełniającej dane w moim artykule o dawanej ichtiofanie Sanu), tym razem z 1847 r., że po wysokiej wodzie w Sanie rybacy złowili "4 niewidzianych tu nigdy łososiów" (jest to najstarszy obecnie znany zapis o łososiu w Sanie). Niestety w przypadku Sanu nie ma i nie będzie alternatywy dla zarybień, bo zbyt rzadko będą pojawiały się warunki, że jakiś rocznik wypali, zwłaszcza przy tej huśtawce klimatycznej.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [2] 15.05 22:32
 
"Wczoraj dotarłem do nowej informacji historycznej (uzupełniającej dane w moim artykule o dawanej
ichtiofanie Sanu), tym razem z 1847 r., że po wysokiej wodzie w Sanie rybacy złowili "4 niewidzianych tu nigdy
łososiów" (jest to najstarszy obecnie znany zapis o łososiu w Sanie)."


Skąd więc te łososie skoro złowili? Ktoś podrzucił? Jeżeli złowili tzn. że skądś musiały wpłynąć.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [1] 15.05 23:34
 
W czasie wysokiej wody zbłądziły te, które szły do Soły, Skawy lub Dunajca. Normalne zjawisko.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 19.05 18:44
 
Pod koniec lat '80 spędzałem corocznie wakacje w Rajskiem. Miejscowi gospodarze opowiadali o wielkich łososiach (trociach?), które były odławiane/zabijane przez miejscowych zawsze po janówce. Odławiano je w nocy przy pomocy ostrego światła i dzid/włóczni. Proceder ten trwał od lat '50, aż do przegrodzenia Sanu przez zaporę.
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 15.05 23:11
 
Cześć,
wiem, coraz bardziej to niestety do mnie dociera.
Kiedyś , jeszcze niedawno lipieni było sporo, dzisiaj też są ale może nadejdzie taki dzień, że będzie
całkowita zagłada?
Alternatywą wpuszczanie tylko hodowlanych, dorosłych pstrągów?
Słabo.

http://www.pzwkrosno.pzw.org.pl/wiadomosci/205406/60/wyleg_lipienia_w_foluszu
 
  Odp: Lipieniowe dylematy i nie tylko [0] 23.05 12:36
 
Piotrze, doskonale Cię rozumiem. Nad Dunajcem mamy jeszcze zagęstniki ścieków zwane oczyszczalniami,
gangi kradnące żwir i flisaków, którzy Czorsztyn do dna spuszczą, żeby mieć na czym pływać.
Wbrew temu co się wydaje nie wpuściliśmy w tym roku więcej 2+ niż zwykle. Co roku idą te same proporcje, no
może w tym roku więcej wylęgu w dopływy bo był. To że ryby widać wynika z układu pogodowego i oby dalej nie
było takiej klęski jak 1000 m3/s żuru przez kilka dni
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus