f l y f i s h i n g . p l 2024.05.02
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: kardi. Czas 2024-05-02 22:21:30.


poprzednia wiadomosc Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. : : nadesłane przez mart123 (postów: 5904) dnia 2023-03-29 01:58:24 z *.tm.net.my
  Ja mówię o hodowli tęczaka w sadzach. Moim zdaniem Związek
nie jest od prowadzania tego typu działalności komercyjnej, która
przy okazji niszczy środowisko, po to tylko by dorobić do
finansowania tanich pozwoleń, a zatem by zadowolić
roszczeniową komunistyczno-mięsiarską masę tzw. członków.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [32] 29.03 17:18
 
" ... Związek nie jest od prowadzania tego typu działalności komercyjnej, która przy okazji niszczy
środowisko, po to tylko by dorobić do finansowania tanich pozwoleń, a zatem by zadowolić roszczeniową
komunistyczno-mięsiarską masę tzw. członków."

_____

Hyyyyyymmm. Hasła prawie jak z "bojówek" Wód Polskich.
Jestem ciekaw czy przypadkiem prędzej czy później (raczej prędzej) WP nie będą tego samego robić by
"zadowolić". Ale im wolno, chyyyyyyyba.


BTW.
Każda hodowla (czy to pstrąga, lipienia, czy innej "płetwy") jest w biegu rzeki. Ta w formie sadź, tamte stałe.
Różnic raczej nie widzę. Wszystkie do zlikwidowania. Zgodnie z ... operatem.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [31] 30.03 00:42
 

Każda hodowla (czy to pstrąga, lipienia, czy innej "płetwy") jest w
biegu rzeki. Ta w formie sadź, tamte stałe.



Dzięki za uświadomienie Duchu Sanu bo do tej pory myślałem, że
pstrągi i lipienie są z biedronki. I k....sadzów, saaaadzów. Sadzę to
masz w kominie.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [30] 30.03 08:54
 

Każda hodowla (czy to pstrąga, lipienia, czy innej "płetwy") jest w
biegu rzeki. Ta w formie sadź, tamte stałe.



Dzięki za uświadomienie Duchu Sanu bo do tej pory myślałem, że
pstrągi i lipienie są z biedronki. I k....sadzów, saaaadzów. Sadzę to
masz w kominie.


Niekoniecznie. Poczytajcie coś o hodowlach w obiegu zamkniętym zawanym recyrkulacją.

Takie rozwiązania nie są popularne w kołchozie, bo są bardziej skomplikowne i kosztowne.
W kołchozie idzie się po najmniejszej linii oporu, byle było tanio i się opłacało.
Co innego kraje rozwinięte, do grona których aspiruje kołchoz.

Flagowy przyklad. Rzeka Grabowa. Uchodzi do morza po zasileniu, bodajże 27!!! tuczarni tęczaka.
Co w niej ostatecznie wpływa do Bałtyku ??

 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 30.03 09:10
 
Istotą hodowli w obiegu zamkniętym jest stała temperatura w instalacji, dzięki temu szybki wzrost ryb oraz
bardzo duże zagęszczenia, które dodatkowo może być zwiększone poprzez instalacje tlenowe. Do tuczu
jeśli koszty energii są mniejsze niż zyski jest to fajne, skraca cykl produkcji, ale czy to jest fajne dla
zarybienia wód? Szczodre PZW zdaje się funkcjonuje w ten sposób od chyba 20 lat.

Pozdr Maciej

 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [12] 30.03 09:13
 
Mnie kompletenie o coś innego chodziło.
PZW nie powinien zajmować się hodowlą ryb w celach komercyjnych, nawet jak to będzie metoda
kosmiczno-cyrkulacyjna, po to by za w ten sposób uzyskane środki dofinansowywać swoją główną
działalność operacyjną, co bierze się stąd, że będąc pod presją swoich wyborców pozwolenia na połów
sprzedaje im za pół ceny i drugie pół trzeba jakoś dostukać.
Jak roczna ma kosztować 1000 zł to niech kosztuje i zamiast zatrudniać ludków do obsługi sadzów (a nie
sadzy bo do tego trzeba kominiarza) puścić ich w teren by łapali kłusoli. Im mniej będzie tych wszystkich
dodatkowych zadań w Związku, sadzów, igrzysk 3 razy w tygodniu, nikomu niepotrzebnego już majątku,
nieruchomości (a propos, co z Budynkiem Domu Wędkarza w Łopusznej? Stoi i butwieje, zamiast pójść
do ludzi?) tym mniej ludków będzie potrzeba do "zarządzania" nimi, co w oczywisty sposób wpłynie na
koszty funkcjonowania.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [7] 30.03 09:37
 
Z tego co wiem, hodowla tęczaka jest prowadzona głównie na potrzeby zarybienia wód zamkniętych
PZW, czyli sadzawek, tak jak ma to miejsce w przypadku hodowli karpia przez PZW. Oczywiście można
zaprzestać hodowli i zakupić karpia czy tęczaka do sadzawek u innych hodowców, ale czy to coś w
kwestii ochrony środowiska coś zmieni?

pozdr Maciej
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [6] 31.03 01:45
 
Z tego co pisał Romek PZW NS zajmuje się komercyjną produkcją i sprzedażą ryb, zakładam, że tęczka
i m.in. dzieki temu za roczne pozwolenie płacimy 500 zamiast realnego tysiaka. Co jakiś czas z resztą
widac ogłoszenia o sprzedaży tych ryb o ile pamietam z Ośrodka w Rożnowie. Uważam, że to nie tak
powinno fukcjonować. Ciekawe czy w innych krajach, gdzie mówiąc krótko nie ma takiej lipy z rybami jak
u nas opiekunowie wód zajmują się produkcją ryb konsumpcyjnych by mimeć finanse na działalność
główną...
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [4] 31.03 09:26
 
Z tego co pisał Romek PZW NS zajmuje się komercyjną produkcją i sprzedażą ryb, zakładam, że tęczka
i m.in. dzieki temu za roczne pozwolenie płacimy 500 zamiast realnego tysiaka. Co jakiś czas z resztą
widac ogłoszenia o sprzedaży tych ryb o ile pamietam z Ośrodka w Rożnowie. Uważam, że to nie tak
powinno fukcjonować. Ciekawe czy w innych krajach, gdzie mówiąc krótko nie ma takiej lipy z rybami jak
u nas opiekunowie wód zajmują się produkcją ryb konsumpcyjnych by mimeć finanse na działalność
główną...


Jeśli miałoby być tak, że nie ma karty, każdy ma dostęp do wody w myśl wolnościowy, za opłatą za dniówkę czy stałą opłatę i mocną kontrolą to może być brak tych ośrodków, pod warunkiem, że jest to opłata na poziomie średnim z mocną kontrolą po stronie straży i bardzo rygorystycznymi karami, dotkliwymi wręcz.( zresztą kłusownictwo dzisiaj tak jak w dawnych czasach nie jest dominującym czynnikiem braku ryb. Jest szereg innych ważniejszych i mających wpływ na to).

Natomiast jeśli dalej istnieje PZW czy inne stowarzyszenie, które ma pilnować tych zarybień, kupować je, zarybiać, itd to jest to już gospodarka wolnorynkowa. To się musi spinać bo nikt dokładać nie będzie do biznesu. Po stronie tych hodowców musiałoby być zachowane bezwzględna kwestia jakości co dzisiaj jest mocno wątpliwe.




 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 31.03 13:16
 
"Jeśli miałoby być tak, że nie ma karty, każdy ma dostęp do wody w myśl wolnościowy, za opłatą za
dniówkę czy stałą opłatę i mocną kontrolą to może być brak tych ośrodków, pod warunkiem, że jest to
opłata na poziomie średnim z mocną kontrolą po stronie straży i bardzo rygorystycznymi karami,
dotkliwymi wręcz.( zresztą kłusownictwo dzisiaj tak jak w dawnych czasach nie jest dominującym
czynnikiem braku ryb. Jest szereg innych ważniejszych i mających wpływ na to).

Natomiast jeśli dalej istnieje PZW czy inne stowarzyszenie, które ma pilnować tych zarybień, kupować je,
zarybiać, itd to jest to już gospodarka wolnorynkowa. To się musi spinać bo nikt dokładać nie będzie do
biznesu. Po stronie tych hodowców musiałoby być zachowane bezwzględna kwestia jakości co dzisiaj jest
mocno wątpliwe."

_____

Oooooo,toooo, tooo!!!!
Gdyby wody, ryby, gospodarowanie na nich, były krajowe (niech będzie WP dla przykładu) i oni ponosiliby
wszelkie koszty ich obsługi włącznie z wędkarskimi, to wtedy "prywatna firma"jakim jest dzierżawca PZW
nie musiałaby "kręcić lodów" na tym. A tak, podobnie jak każdy prywatny biznes, próbuje zarabiać na
swoim ogródku ile się da i wcale się nie dziwię. Społeczne prace i służba "narodowi" dawno się skończyły.


Może to właśnie mają WP w planach a my się przeciwstawiamy "takiej dobroci".
To taka mała "zachęta" dla kolegi @met
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [2] 31.03 14:29
 
Oczywiście konieczność dostukania kasy z działalności
komercyjnej by spiąć budżet jest jasna natomiast nie trafia do
mnie strategia utrzymywania nierealnie niskiej stawki za
wędkowanie, oczywiście pod presją większości"członków", i
dorabianie hodowlą. Dla mnie nowoczesna organizacja tego typu
zamiast pięciu tuczarni tęczaka, z których zyski idą na zarybianie w
kółko tym samym i tak samo, czego efekty czyli milionowe
marnotrawstwo widzimy wszędzie, powinna mieć jedno centrum
R&D przy którymś z ośrodków, które odpowie na pytanie: czy i jakie
zarabianie ma sens i nie będzie marnotrawstwem środków?
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [1] 31.03 15:33
 
Zgadzam się w pełni, że wędkarze powinni w 100% płacić za to z czego korzystają. To kolejny problem w
PZW. Niskie składki, przez lata nie urealniane by nie tracić wyborców i członków. Ale w pracowaniu ludzi
zatrudnionych na rzecz członków stowarzyszenia nie widzę nic złego. Co więcej w nowych operatach
kładzie się duży nacisk na pochodzenie materiału zarybieniowego. Kto nam będzie produkował świnki,
brzany, klenie, certy lipienie - ryby których potrzebujemy - pochodzące z Sanu? Sytuacja jest bardziej
skomplikowana niż się wydaje.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 31.03 16:31
 
A mnie to marzy się sytuacja gdy naukowcy z prawdziwego
zdarzenia poznają odpowiedź na pytanie: czego potrzeba i czy jest
to możliwe do realizacji, by człowiek nie musiał produkować
świnek, brzan i lipieni, gdyż świnki, brzany i lipienie będą
produkować się same.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 31.03 09:32
 
Ciekawe czy w innych krajach, gdzie mówiąc krótko nie ma takiej lipy z rybami jak
u nas opiekunowie wód zajmują się produkcją ryb konsumpcyjnych by mimeć finanse na działalność
główną...


Z tego co wiem to tak.
To coś jak pomnażanie możliwości/talentów (żeby nie używać biblijnych sformułowań) które się otrzymało.
A i dzięki temu karpie w tamtym roku nasi wędkarze mieli rozliczone po 16 zł, a w tym samym czasie na
zewnątrz po 20 zł. To samo jest z tęczakiem - koła po 20, inni odbiorcy po 25.
I jeszcze jeden powód- ważny. Nad naszymi hodowlami jest kilka gospodarstw - nad Wołkowyją 3, nad
Zarszynem 2 itd. Jak nie sprzedamy im narybku pstrąga czy karpia to kupią byle co i kłopot chorobowy
gotowy, bo woda z ich stawów spływa na nasze obiekty.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [3] 30.03 22:55
 
"PZW nie powinien zajmować się hodowlą ryb w celach komercyjnych, nawet jak to będzie metoda
kosmiczno-cyrkulacyjna, po to by za w ten sposób uzyskane środki dofinansowywać .....".

______

Hasła jakbym WP słyszał. Zero hodowli. Naturalne wszystko. Aż do śmierci.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [2] 31.03 00:34
 
Jpd Zyga, Ty czytasz i rozumiesz czy czytasz i rozumiesz jak
chcesz? Napisałem o hodowli "w celach komercyjnych",
powtarzam powoli "ko mer cyj nych". Powtórz. Nie kapujesz o co
chodzi?
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [1] 31.03 13:17
 
Seba wytłumaczył już wyżej.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 31.03 14:32
 
Co kompletnie do mnie nie trafia.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [15] 30.03 18:17
 
Kolego Mikrut chciałbym Cię uświadomić, że w 1996 roku
pracowałem na wylęgarni, która pracowała w obiegu zamkniętym.
Polska należy do największych producentów pstrąga tęczowego w
Europie i RAS to nie jest u nas jakiś kosmos.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 30.03 22:35
 
Wylęgarnia to nie tuczarnia. Nigdzie zresztą nie napisalem, że takich nie ma, te co są to jest to promil promila w
skali kraju.

Pozdrawiam.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [13] 31.03 09:10
 
https://www.youtube.com/watch?v=YD3ZXaEoPyI

W naszym kołchozie RAS-y funkcjonują od dawna. Ten akurat do tuczu pstrąga tęczowego w Wołkowyji
nad Solina. Nie szukalibyśmy sobie guza z Myczkowcami gdyby nie brak wody. Brak wody wszędzie.
Obiegi chodzą na wszystkich naszych ośrodkach od dawna
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [12] 31.03 09:44
 
Jak sie ma tyle wody dyspozycyjnej na ośrodku to musza być obiegi. Ten w Foluszu ma możliwośc
zawracania 120 litów/sek.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [11] 31.03 09:47
 
A to zasilenie jednego ze stawów, tam woda nie dopływała od maja do października
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [10] 31.03 09:54
 
coś nie poszło... Przepraszam...
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [9] 31.03 10:00
 
https://scontent.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/338480581_936955914012391_53750149570376718_n.jpg?
stp=dst-jpg_s206x206&_nc_cat=111&ccb=1-
7&_nc_sid=aee45a&_nc_ohc=_lDT4rZOeRkAX9pvxKs&_nc_ad=z-
m&_nc_cid=0&_nc_ht=scontent.xx&oh=03_AdQYPZaDM-6R9Nn-
fFHhGmW_ezOCo6AUpHsmLZtxL3Abtg&oe=644E00DE

A to dopływa do ośrodka w Wołkowyji. Gdyby nie obiegi nie byłoby nic.

https://scontent.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-
9/338592206_1714750495625561_6570776975969041661_n.jpg?stp=dst-
jpg_s206x206&_nc_cat=109&ccb=1-7&_nc_sid=aee45a&_nc_ohc=i8QvJ4kCnGcAX9lMqVf&_nc_ad=z-
m&_nc_cid=0&_nc_ht=scontent.xx&oh=03_AdSfFmEmkIWFKUQ1WFwzYIwWNo7u2hKGfNZ--
gYJf8lg8g&oe=644DF5A3


Hodowla się ratuje co roku, choć z różnym skutkiem. A na takie rzeki jak Solinka, górny San wędkarze
psioczą, nie pamiętając, że wystarczy jeden tydzień, dzień, godzina by w rzece przy takiej wodzie i
temperaturze nic nie zostało.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [8] 31.03 10:03
 
Panie Tomaszu,
To samo było w ubiegłym roku we wrześniu i końcem sierpnia z Solinką. przepływ spadł poniżej 100 litrów
w tak dużej rzece. i Nic nie mogliśmy zrobić, co nie zdechło to zjadły nury, których nad każdą rzeka coraz
więcej.
Przykro mi że Pan nie przyjedzie w Bieszczady, i przykro że coś sie kończy na naszych oczach.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [7] 31.03 12:09
 

To samo było w ubiegłym roku we wrześniu i końcem sierpnia z
Solinką. przepływ spadł poniżej 100 litrów
w tak dużej rzece. i Nic nie mogliśmy zrobić, co nie zdechło to
zjadły nury, których nad każdą rzeka coraz
więcej.


Zatem po co PZW dzierżawi takie wody, będące już tylko z nazwy
PiL? A ile jest w podobnym stanie? Jak powiem, że 50%
Informatora Wód PiL to przesadzę? Po co to trzymać?
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [2] 31.03 13:25
 
"Zatem po co PZW dzierżawi takie wody, będące już tylko z nazwy PiL? A ile jest w podobnym stanie?
Jak powiem, że 50% Informatora Wód PiL to przesadzę? Po co to trzymać?"

______

Nadzieja umiera ostatnia. Jak to w przyrodzie. Wszystko może się odmienić tak nagle jak przyszło.
Nadejdą lata mokre, "normalne" dawne, śnieżne zimy i znowu będzie to może jakoś śmigać. Nic w
przyrodzie nie jest przewidywalne.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [1] 31.03 14:31
 
Nadzieja umiera ostatnia. Jak to w przyrodzie. Wszystko może
się odmienić tak nagle jak przyszło.


Czyli Elvis też może zmartwychwstać?
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 31.03 15:24
 
Nie lubię takich argumentów...
Gdyby nie nadzieja, to już bym w PZW nie pracował. Z nadzieja pierwszy raz zarybiałem kilka rzeczek w
których nic nie było a teraz jest i to całkiem fajnie.
Zostawienie niektórych rzek na pastwę WP? No można ale wiemy że wody górskie ich specjalnie nie
interesują bo to "nie ich elektorat". Zostaną same sobie. Nie dawno u nas mój syn z kolegami złapał
człowieka, który łowił pstrągi na spławik i trzymał je w wiaderku. Jak wyrzucili mu ryby odparł, że teraz to
przecież państwowe i wszystko wolno. I daje dolary przeciw orzechom, że to się rozpowszechni w
niebywałych rozmiarach.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [3] 02.04 11:48
 
"Zatem po co PZW dzierżawi takie wody, będące już tylko z nazwy PiL? A ile jest w podobnym stanie? Jak
powiem, że 50% Informatora Wód PiL to przesadzę? Po co to trzymać?"

____

Napiszę jak ja to widzę. Wody o których piszemy są pięknymi wodami, w jeszcze piękniejszej scenerii.
Czasami nie o same ryby chodzi, choć bez nich spacery z wędką nie mają większego sensu. Jeżeli więc jest
jakaś, choćby nikła szansa na to, że muchowo będą te wody zadowalać wędkarzy, to dlaczego o nie nie dbać
lub się ich pozbywać. Zawsze część wędkarzy ruszy szukać przygody w nowe, piękne rewiry. San wszystkich
nie pomieści. Gdyby wiec PZW Krosno pozbyło się tych wód stawiając jedynie na San, to prędzej niż później i
on skończyłby marnie z ofertą.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [2] 02.04 13:20
 
Co znaczy dbać o nawet najpiękniejsze wody, w których nie może
już przeżyć żaden pstrąg czy lipień? Powiem Ci co. Zarybiać je za
grube tysiące, zgodnie z operatem wiedząc że z tego nic nie będzie
. O takie coś Ci chodzi? Jeżeli z danej wody zniknął jakiś gatunek
ryby a przyczyny tego zniknięcia nie ustały to choćby nie wiem kto i
ile się zesr..ł to gatunek nie wróci.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 02.04 15:33
 
Niby tak. Ale o tym czy i jaki gatunek żyje lub ma szansę przeżyć decyduje ktoś kto się zna. Nie wiem czy
akurat RZGW (operaty) ale Zarząd Okręgu PZW już raczej tak.
Może górny San czy Solinka kiepsko wygląda w pewne lata ale małe dopływy pstrąga utrzymają. Z lipieniem
gorsza sprawa dlatego w operatach na te wody ich nie zauważyłem.
Piotrek Konieczny wie najlepiej. Siedzi (i walczy) w tym od x lat.
 
  Odp: Sadze na Myczkowcach c.d. [0] 02.04 15:43
 
Co do "grubych" pieniędzy jeszcze. Jeżeli są one (te operaty, zarybienia) robione dzięki wysiłkowi własnych
ośrodków zarybieniowych to dlaczego tego nie robić? Choćby było to ryzykiem jak wszystko co jest związane z
pogodą, klimatem. Raz, dwa, trzy się nie uda ale równie dobrze może być odwrotnie i ten jeden raz się uda, a
reszta pójdzie już własnym naturalnym torem. Oczywiście do kolejnej "katastrofy". Dzięki własnej pracy,
oszczędnościom można podjąć ryzyko "za grosze", a nuż się uda. Gdyby za wszystko trzeba było płacić
"grube pieniądze" jak to nazwałeś, to pewnie byłoby to kilkukrotnie liczone, "zrobić czy nie". A tak z własnych
ośrodków, bez większych nakładów finansowych. Racjonalna gospodarka wg mnie.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus