f l y f i s h i n g . p l 2024.05.09
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: Administracja. Czas 2024-05-08 00:14:34.


poprzednia wiadomosc Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? : : nadesłane przez Arkadiusz Mikrut (postów: 1063) dnia 2023-10-24 22:58:52 z *.dynamic.gprs.plus.pl
  W prawie rzymskim wody płynące nie miały właściciela a korzystać z nich mógł każdy członek danego
narodu. Nie stanowiły więc własności narodu, ale były w jego wyłącznym użytkowaniu. W tym sensie
można powiedzieć, że były wszystkich obywateli. Tak jak powietrze. Państwo co najwyżej się nimi
opiekowało dla tego aby z nich mogły korzystać przyszłe pokolenia.

W Polsce jest tak, że właścicielem wód jest skarb państwa (płynących i państwowych), a nie naród. To
nie naród wykonuje uprawnienia włościańskie a wody Polskie, czy uprawniony do rybactwa. Naród
może korzystać tylko dlatego, że skarb państwa mu na to pozwala.

Co do samych ryb, bo myślę że oto głównie chodzi, to w większości państw są to zwierzęta wolno
żyjące nie mające właściciela. (tz. rzeczy niczyje) w Polsce właścicielem ryb jest właściciel wody, a
może je pobrać posiadacz wód. Czyli ten który faktycznie nimi włada, w praktyce użytkownik.

Pozdr Maciej






Dziękuje za prawne wyłuszczenie problemu.

Mnie bardziej chodzi o świadomość, że to my mamy prawo wymagać i obowiązek dbać o nasze zasoby jakby
były naszą własnością. Jako postsowiecki kołchoz nasze społeczeństwo nabrało rzekonania, że co państwowe
należy traktować jako wrogie, kiedyś honorem było ukraść coś z fabryki, zakładu, funkcjonowalo nawet
określenie tego procederu "spaczyć coś". Czy się nam podoba czy nie w świadomosci przetrwało takie
nastawienie. Kiedyś miało to uzasadnienie. Optesyjne państwo pod dyktaturą najeźdźcy. Te czasy minęły ale
nastwienie do państwowego zostało. I tak jesteśmy nieczuli kiedy nasze środowisko jest niszczone,
przyglądamy się biernie kiedy cos niedobrego się dzieje zamiast reagować i wymagać. Tumiwisizm jest tak
powszechny jak nigdy.

Macieju, off top.

Byłem dzisiaj na spacerze nad Wisłą. Zmartwił mnie bardzo widok suchej przeplawki na progu poniżej ujścia
Brennicy i pstrągi skaczace pod progiem, próbujące go pokonać. wyglada na to, że wlot górnej wody do
przeplawki jest powyżej poziomu lustra wody. Trzeba to doprowadzić do porządku.

Pozdrawiam
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [24] 25.10 10:48
 
Prawo domagania się, jest gównianym prawem, jeśli ze strony administracji publicznej nie ma
obowiązku wysłuchania, lub obowiązek ten jest realizowany jako fikcja spełnienia obowiązku. Mówiąc
inaczej wysłuchuje się po to aby i tak zrobić tak jak danemu urzędnikowi wydaje się za słuszne.
Mamy więc opresyjne państwo, które nie realizuje celów publicznych a realizuje cele urzędnicze.
Państwo które za pomocą przepisów próbuje ułatwić działanie urzędnikom, a utrudnić życie
obywatelom.

Co do obowiązku obywatelskiego działania na rzecz dobra wspólnego, to komunistyczna fikcja.

W komuszym PRL postanowiono, że obywatele będą pracować (obwiązek pracy w zakładach
państwowych) i działać na rzecz państwa w ramach czynu społecznego (przynależność do PZW), a
to urzędnicy państwowi (czy związkowi) będą decydować co dla obywateli jest dobre a co złe.
Stworzono więc państwo realizujące określone interesy grup działaczy, nie uwzględniające
rzeczywistych zmian społecznych. Niestety 30 lat po zmianie ustroju niewiele się zmieniło. Dalej
interes państwa jako całości, a nie interes poszczególnych obywateli jest celem nadrzędnym, a to co
dobre dla państwa ma być dobre dla obywateli.

Trudno więc oczekiwać, że obywatele zaczną masowo angażować się w działania mające na celu
poprawę dobra wspólnego, skoro dalej jak w 1946 roku to nie dobro wspólne, a wola i plecy
decydentów decydują o kierunku zmian.

___
co do przepławki, to jest to urządzenia Wód Polskich na których to ciąży obowiązek zapewnienie
właściwego jej funkcjonowania. Jak się ze swoich obowiązków wywiązują sam widzisz.,
Na marginesie przepławka na jazie Harbutowickim ma być przebudowana w rampę, więc problem
być może z czasem zniknie.

Pozdrawiam Maciej




 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [23] 25.10 11:44
 
Prawo domagania się, jest gównianym prawem, jeśli ze strony administracji publicznej nie ma
obowiązku wysłuchania, lub obowiązek ten jest realizowany jako fikcja spełnienia obowiązku. Mówiąc
inaczej wysłuchuje się po to aby i tak zrobić tak jak danemu urzędnikowi wydaje się za słuszne.
Mamy więc opresyjne państwo, które nie realizuje celów publicznych a realizuje cele urzędnicze.
Państwo które za pomocą przepisów próbuje ułatwić działanie urzędnikom, a utrudnić życie
obywatelom.

Co do obowiązku obywatelskiego działania na rzecz dobra wspólnego, to komunistyczna fikcja.

W komuszym PRL postanowiono, że obywatele będą pracować (obwiązek pracy w zakładach
państwowych) i działać na rzecz państwa w ramach czynu społecznego (przynależność do PZW), a
to urzędnicy państwowi (czy związkowi) będą decydować co dla obywateli jest dobre a co złe.
Stworzono więc państwo realizujące określone interesy grup działaczy, nie uwzględniające
rzeczywistych zmian społecznych. Niestety 30 lat po zmianie ustroju niewiele się zmieniło. Dalej
interes państwa jako całości, a nie interes poszczególnych obywateli jest celem nadrzędnym, a to co
dobre dla państwa ma być dobre dla obywateli.

Trudno więc oczekiwać, że obywatele zaczną masowo angażować się w działania mające na celu
poprawę dobra wspólnego, skoro dalej jak w 1946 roku to nie dobro wspólne, a wola i plecy
decydentów decydują o kierunku zmian.

___
co do przepławki, to jest to urządzenia Wód Polskich na których to ciąży obowiązek zapewnienie
właściwego jej funkcjonowania. Jak się ze swoich obowiązków wywiązują sam widzisz.,
Na marginesie przepławka na jazie Harbutowickim ma być przebudowana w rampę, więc problem
być może z czasem zniknie.

Pozdrawiam Maciej







Czekaj czekaj, bo trol Wojcieszek zaraz wysmaruje paszkwil, że metan zwalcza komusze PZW a propaguje
komunistyczne idee.

Myślę, że wrzucasz dwa pojecia do jednego wora.
Po pierwsze komunistyczna wizja dbania o wspolne dobro byla oszustwem i wiemy, że czyn spoleczny był
przymusem i propagandowym gniotem. Nikt normalny, poza zaczadzonymi tymi wizjami, z wlasnej woli do
tego ręki nie przyłożył. To wlaśnie jest przyczyną nastawienia negatywnie do państwowego majątku, dobra
wspolnego, itd. Mamy z tyłu głowy złe doświadczenia i to one nas negatywnie ustosunkowują.
Mówię o zupelnie innym poczuciu obowiazku. Dam przyklad, doskonale pokazujacy tą różnicę.
Czym róźni się amerykański żołnierz o sowieckiego?
Amerykanin chce ginąc za ojczyznę, rusek musi!! Obaj mają obowiązek ale inne nastawienie.
Dlaczego w krajach takich jak Norwegia, Swecja, Niemcy powszechne jest reagiwanie np, kierowców na
piratów drogowych. Oni są konfidentami dla siebie czy świadomymi obywatelami dbajacymi o porządek?
O takim poczuciu mówię.
Kolejna sprawa to domaganie się, o ktorym piszesz. Urzędnikow obowiązuje przestrzeganie prawa i
realizowanie swoich działań zgodnie z przepisami. Jeżeli widzą, że mogą działać niezgodnie to zawsze wybiorą
łatwiejszą drogę. To my mamy możliwośc reagowania a urzedy mają administracyjny obowiazek
ustosunkowania się do tych reakcji i podjecia dzialań, ktore należa do zakresu ich kompetencji w zgodzie z
prawem. Jeżeli zaniedbują swoje obowiazki i nikt nie widzi w tym problemu to zawsze bedą to robić.

Tamat przeplawka.
Dziwie sie bardzo twojej postawie, chociaż dokladnie odzwierciedla to co opisaleś. Nie moja sprawa, niech się
martwia inni?? To taka wojenka z nienawiści do państwa.
Droźne przeplawki dadzą w efekcie lepszy rybostan obwodu, ktory dzierżawisz. To lepsze opinie, wiecej
zadowolonych wedkarzy, itd. To w twoim interesie jest dbać o nie tak aby spelniały swoje funkcje. Masz
możliwość zobligowania WP do odpowiednich działań jak opisalem wyżej.
Takie udrożnienie przeplawki wielkim problemem nie jest. Chetni sie znajdą, wystarczy pomóc sprawie,
wykonac parę telefonow czy skrobnac jakis email. i przypilnować sprawę.

Pozdrawiam.
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 25.10 19:50
 

Tamat przeplawka.
Dziwie sie bardzo twojej postawie, chociaż dokladnie odzwierciedla to co opisaleś. Nie moja sprawa,
niech się
martwia inni?? To taka wojenka z nienawiści do państwa.
Droźne przeplawki dadzą w efekcie lepszy rybostan obwodu, ktory dzierżawisz. To lepsze opinie,
wiecej
zadowolonych wedkarzy, itd. To w twoim interesie jest dbać o nie tak aby spelniały swoje funkcje.
Masz
możliwość zobligowania WP do odpowiednich działań jak opisalem wyżej.
Takie udrożnienie przeplawki wielkim problemem nie jest. Chetni sie znajdą, wystarczy pomóc
sprawie,
wykonac parę telefonow czy skrobnac jakis email. i przypilnować sprawę.

Pozdrawiam.


Nie pisałem, o miłości czy nienawiści do państwa, a o traktowaniu obywateli przez urzędników tego
państwa i odpowiedzialności tych urzędników. Jeśli już pisać o wojence, to moja wojenka to wojenka
z określonymi postawami urzędników w strukturach tego państwa. Urzędników którzy nie wykonują
co do nich należy, a próbują robić coś do nie mają uprawnień.

Co do zarzutu w sprawie przepławki Nie napisałem, że ja nic nie robię, ale że nie mam obowiązku, a
to co innego. To, że WP nie wykonują swojego obowiązku zapewnienia odpowiednich warunków
bytowania i migracji ryb jest tak samo moją jak i twoją sprawą, więc zamiast mnie obwiniać, możesz
sam .zadziałać a nie zwalać na mnie.

Jeśli chodzi o konkretnie tą przepławkę, to gdyby urzędnicy WP wykonywali swoje obowiązki, to już
od 10 lat była by w tym miejscu przepławka typu bystrze. WP na decyzję środowiskową w sprawie
przepławki wydały 10 lat temu ok. 1 mln zł.

W zeszłym roku wystąpiły o nową decyzję środowiskową, zapomnieli że mieli decyzję na bystrze i
wystąpili o remont komorowej (czyli tej co jest i nie działa). Wydałem ze swoich prywatnych pieniędzy
(których nie musiałem wydawać) grubą kasę na ekspertyzy aby zrobili coś działającego. W końcu
przy poparciu RDOŚ uzgodniliśmy, że ma powstać tu rampa. Na przepławkę i jaz choć utrzymanie
go w należytym stanie nie jest moim obowiązkiem w różnych postępowaniach wydałem z własnej
kieszeni grubą kasę. Wbrew temu co sądzisz nie przełoży się to na
"przyszłe zyski". Po prostu zamiast kupić sobie np. elektryczną hulajnogę wydałem na lobbowanie za
przepławką, czyli lobbowaniem za czymś co WP (państwo) ma obowiązek robić.

Co do twojej argumentacji, że wędkarze mnie docenią, po tylu latach użytkowania, to ja jeśli ciągle to
robię, to robię to głównie dla siebie. Robię to bo mi się to po prostu podoba, a nie dla czyjegoś poklasku.

Pozdr Maciej


 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [21] 25.10 21:40
 
Czekaj czekaj, bo trol Wojcieszek zaraz wysmaruje paszkwil, że metan zwalcza komusze PZW a
propaguje
komunistyczne idee.

Myślę, że wrzucasz dwa pojecia do jednego wora.
Po pierwsze komunistyczna wizja dbania o wspolne dobro byla oszustwem i wiemy, że czyn
spoleczny był
przymusem i propagandowym gniotem. Nikt normalny, poza zaczadzonymi tymi wizjami, z wlasnej
woli do
tego ręki nie przyłożył. To wlaśnie jest przyczyną nastawienia negatywnie do państwowego majątku,
dobra
wspolnego, itd. Mamy z tyłu głowy złe doświadczenia i to one nas negatywnie ustosunkowują.
Mówię o zupelnie innym poczuciu obowiazku. Dam przyklad, doskonale pokazujacy tą różnicę.
Czym róźni się amerykański żołnierz o sowieckiego?
Amerykanin chce ginąc za ojczyznę, rusek musi!! Obaj mają obowiązek ale inne nastawienie.
Dlaczego w krajach takich jak Norwegia, Swecja, Niemcy powszechne jest reagiwanie np, kierowców
na
piratów drogowych. Oni są konfidentami dla siebie czy świadomymi obywatelami dbajacymi o
porządek?


Trochę tak jest jak piszesz na wstępie,
Polskie państwo zawłaszczyło majątek publiczny, uczyniło go de facto prywatnym majątkiem
urzędniczym, a teraz 30 lat po upadku komunizmu na nowo próbuje przekonać, że majątek
państwowy jest najlepszą formą gospodarowania. Majątek państwowy należy rozbudowywać, bo niby
wszyscy obywatele są tak jak by jego udziałowcami. Nawet PIS postawił pytanie referendalne w
sprawie przedsiębiorstw państwowych.
Przecież to nic innego jak stara dobrze znana komuna. Państwo już hoduje ryby, hoduje konie,
tworzy fundusze które inwestują w prywatne przedsiębiorstwa typu firm komputerowych, buduje
fabryki samochodów. Ostatnio w TVP słyszałem płacz o PGRy. Interes państwa (nie obywatela) staje
się nadrzędny - To się po prostu dzieje - komuna wraca, trochę zmodyfikowana, ale wraca.

Co do twoich przykładów, nie wiem jak z donosami na kierowców jest w Niemczech czy Szwecji , ale
wiem, że jest tam 80% mniej zamków drogowych i jak już się taki naruszy to może to stanowić
niebezpieczeństwo. W Polsce państwo poustawiało ograniczenia prędkości na każdym zakręcie, nikt
znaków nie przestrzega, bo one nie spełniają swej roli podstawowej roli, nie informują o
niebezpieczeństwie. Po prostu są z jakiegoś powodu. Dla urzędnika prościej jest zrobić ze
społeczeństwa przestępców naruszających zakazy, niż realnie zadbać o bezpieczeństwo kierowców.
Gdybym nagle poczuł się prawym obywatelem jak ten twój Szwed czy Niemiec, to stając na
dwupasmówce w Tychach (niedaleko stacji Orlen ), gdzie urzędnik postawił 70 w pół godziny
wyczerpałbym baterie w telefonie.

Pozdr Maciej

tak w ogóle to mylisz pojęcia, dobro wspólne to takie dobro z którego wszyscy mają prawo korzystać,
a nie mają wobec niego wspólny obowiązek.
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [20] 26.10 10:23
 




tak w ogóle to mylisz pojęcia, dobro wspólne to takie dobro z którego wszyscy mają prawo
korzystać,

a nie mają wobec niego wspólny obowiązek.





Interesujące stanowisko.



To zapytam dociekliwie, wyjaśnij mi proszę, skąd to dobro wspólne ma się wziąć??
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [19] 26.10 21:42
 

Interesujące stanowisko.
To zapytam dociekliwie, wyjaśnij mi proszę, skąd to dobro wspólne ma się wziąć??


W kontekście o którym rozmawiamy, dobro wspólne mamy z natury rzeczy. Rzeki, zwierzęta żyjące
na ziemi zostały nam dane z natury (pomijam światopogląd jaki kto wyznaje - kto te dobra nam dał). Z
racji bycia człowiekiem masz więc prawo do korzystania z rzeczy których nikt nie wyprodukował i nie
nabył ich własności. Masz więc prawo do korzystania z czystych i łownych rzek, masz prawo do
czystego powietrza. Możesz z tego wszystkiego korzystać bo posiadasz zdolność do korzystania z
tego. Tak jak ty możesz z tego korzystać, tak też każdy inny człowiek może z tego korzystać, więc to
jest to dobro wspólne o którym pisałem. Ono istnieje i nie trzeba go produkować bo kto inny za nas to
zrobił.

Prawo do korzystania z przyrody dane Ci w wyniku ewolucji jest ograniczone tylko twoimi
zdolnościami do korzystania z niej. Ponieważ człowiek jest dość skuteczny w tym korzystaniu , a
zasoby przyrody ograniczone, prawo ludzkie (stanowione) ogranicza prawa natury w imię własnie tego dobra
wspólnego,
.
Prawo do korzystania z przyrody które masz zapisane w ustawach (w Polsce bardzo niewielkie) choć
ograniczone przez prawo ludzkie to dalej jest to prawo, a nie obowiązek dbania o nią. Mówiąc inaczej
możesz korzystać z przyrody w ograniczonym zakresie, ale nie masz obowiązku ani z niej
korzystania, ani obowiązku jej poprawy, czyli przywrócenie do historycznego stanu pierwotnego. Ty
jako podmiot prywatny nie masz obowiązków publicznych.

Społeczeństwa tworzą po to struktury administracji publicznej aby to na nie nałożyć obowiązki z
zakresu publicznego, i to nikt inny jak te struktury mają obowiązek zapewnienia możliwości
korzystania poszczególnym obywatelom z dóbr przyrody. To jest podstawowe zadanie państwa, tak
przynajmniej jest w cywilizowanym świecie. Przekładając to na język bardziej rozumiały dla WP to ich
zadaniem jest udrożnienie rzek, budowa i utrzymanie przepławek i zapewnienie warunków do
naturalnego rozrodu i bytowania ryb.

A to, że polskie państwo jest z dykty, i nie realizuje zadań jakie na nie nałożono to już całkiem inna
sprawa.
Zmiany które w strukturze państwa w zakresie ochrony przyrody zaszły w ostatnim czasie to raczej wymiana tej dykty na dyktę
taką starszą z okresu PPS, PPRu, metody zresztą te same.

Państwo jest po to aby obywatele się bogacili i korzystali z jego zasobów, a nie po to aby państwo się
bogaciło i korzystało z obywateli.

Pozdr Maciej





 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [18] 26.10 22:53
 
To wpadnę jutro na Wisłę do Ustronia. Zkilluje sobie parę lipieni w ramach mojego prawa do
korzystania z dobra wspólnego, które otrzymałem z natury rzeczy. Co ty na to??









Interesujące stanowisko.



To zapytam dociekliwie, wyjaśnij mi proszę, skąd to dobro wspólne ma się wziąć??








W kontekście o którym rozmawiamy, dobro wspólne mamy z natury rzeczy. Rzeki, zwierzęta
żyjące



na ziemi zostały nam dane z natury (pomijam światopogląd jaki kto wyznaje - kto te dobra
nam dał). Z



racji bycia człowiekiem masz więc prawo do korzystania z rzeczy których nikt nie
wyprodukował i nie



nabył ich własności. Masz więc prawo do korzystania z czystych i łownych rzek, masz prawo
do



czystego powietrza. Możesz z tego wszystkiego korzystać bo posiadasz zdolność do
korzystania z



tego. Tak jak ty możesz z tego korzystać, tak też każdy inny człowiek może z tego
korzystać, więc to



jest to dobro wspólne o którym pisałem. Ono istnieje i nie trzeba go produkować bo kto inny
za nas to



zrobił.







Prawo do korzystania z przyrody dane Ci w wyniku ewolucji jest ograniczone tylko twoimi



zdolnościami do korzystania z niej. Ponieważ człowiek jest dość skuteczny w tym
korzystaniu , a



zasoby przyrody ograniczone, prawo ludzkie (stanowione) ogranicza prawa natury w imię
własnie tego dobra



wspólnego,
.



Prawo do korzystania z przyrody które masz zapisane w ustawach (w Polsce bardzo
niewielkie) choć



ograniczone przez prawo ludzkie to dalej jest to prawo, a nie obowiązek dbania o nią.
Mówiąc inaczej



możesz korzystać z przyrody w ograniczonym zakresie, ale nie masz obowiązku ani z niej



korzystania, ani obowiązku jej poprawy, czyli przywrócenie do historycznego stanu
pierwotnego. Ty



jako podmiot prywatny nie masz obowiązków publicznych.







Społeczeństwa tworzą po to struktury administracji publicznej aby to na nie nałożyć
obowiązki z



zakresu publicznego, i to nikt inny jak te struktury mają obowiązek zapewnienia możliwości



korzystania poszczególnym obywatelom z dóbr przyrody. To jest podstawowe zadanie
państwa, tak



przynajmniej jest w cywilizowanym świecie. Przekładając to na język bardziej rozumiały dla
WP to ich



zadaniem jest udrożnienie rzek, budowa i utrzymanie przepławek i zapewnienie warunków
do



naturalnego rozrodu i bytowania ryb.







A to, że polskie państwo jest z dykty, i nie realizuje zadań jakie na nie nałożono to już
całkiem inna



sprawa.



Zmiany które w strukturze państwa w zakresie ochrony przyrody zaszły w ostatnim czasie to
raczej wymiana tej dykty na dyktę



taką starszą z okresu PPS, PPRu, metody zresztą te same.







Państwo jest po to aby obywatele się bogacili i korzystali z jego zasobów, a nie po to aby
państwo się



bogaciło i korzystało z obywateli.







Pozdr Maciej























 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [17] 27.10 00:15
 
Nie bardzo rozumiem twoją logikę. Co ma pierwotna wolność łowienia czy obowiązek prawny WP
udrożnienia rzeki, czy brak tego obowiązku po twojej stronie z twoim zamiarem kłusownictwa w Wiśle?

Chyba nie do końca jasno wytłumaczyłem, Ograniczenie praw - wolności pierwotnych dokonuje się za
pomocą prawa stanowionego. Od co najmniej zniesienia feudalizmu (Rewolucja Francuzka) robi się to
przynajmniej teoretycznie dla dobra wspólnego. Wymiary, okresy, limity, opłaty dzierżawne, konkursy to takie właśnie
ograniczenia.

Wolność powszechną łowienia ryb na wodach płynących co do zasady w Europie zaczęto ograniczać już
za czasów Longobardów, czyli VIII wiek, W państwie Piastów, zaraz po chrzcie. Tz. regal rybołówstwa
(prawo książęce) i nadawanie na wyłączność prawa połowu początkowo na rzecz kościoła.
W Polsce na wodach płynących (dla dobra wspólnego) zniesiono wolność powszechną łowienia ludności
tam gdzie się ona zachowała ustawą z 1932 r. Od tego czasu, pomijając inne ograniczenia, aby w ogóle
łowić potrzebujesz pozwolenia uprawnionego do rybactwa, bez niego byłbyś kłusownikiem. W 1974
komusze państwo zawłaszczyło ryby w prawie wodnym (ryby stały się pożytkiem), a wraz z nowelizacją z
1997r zrobiono to w ustawie rybackiej. Czyli bez zezwolenia nie dość że naruszysz prawo stanowione, to
choć potocznie mówiąc będziesz kłusownikiem, to de iure zwykłym złodziejem.

pozdr Maciej
 
  Francuzka po francusku [0] 27.10 08:47
 
Niby nic, a tak to sie zaczelo,
Zwyczajne PA, PA, PA,
Jest w orkiestrach detych jakas sila...
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [15] 27.10 09:18
 
Nie bardzo rozumiem twoją logikę. Co ma pierwotna wolność łowienia czy obowiązek prawny WP

udrożnienia rzeki, czy brak tego obowiązku po twojej stronie z twoim zamiarem kłusownictwa w Wiśle?


pozdr Maciej


Czy ograniczenie praw można zrealizować nałożeniem obowiązku?


Z jednej strony mamy wspolne dobra naturalne, z których mamy prawa korzystać.
Nie mamy obowiązku o nie dbać bo sa dane naturalnie. Mamy obowiazek przestrzegać prawo ktore ogranicza
to pierwsze. To sie robi nielogiczne.

No chyba, że to taka przenosnia jak w ostatnich wyborach. Niby mamy coś ale tak naprawdę to tylko
przenośnia i możemy sobie dowolnie wybierać co komu pasuje.

Jeszcze zahaczylbym o obowiazek formalny i nieformalny ale dyskusja nam sie skomplikuje niepotrzebnie.

Tak czy inaczej. Dalej twierdzę, że mamy obowiazek, nazwijmy go, nieformalny, do dbania o to co dostalismy
naturalnie.

To nauka i mądrość np. Indian, ktorzy wychowywali sie w takim duchu i przetwali do czasu, kiedy
biali, pazerni i bezwzgledni europejczycy narzucili swoje prawa.

Tak wiec mamy wybór. Każdy dokonuje swojego.

Pozdrawiam

 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [14] 27.10 09:59
 
To bardzo logiczne i proste. Twoim obowiązkiem jest przestrzeganie prawa, ale żadne prawo nie nakłada
na ciebie obowiązku dbania o przyrodę (wody, ryby) poza zakazy i nakazy wynikające z ustaw.

Obowiązek nieformalny nie jest obowiązkiem, jest prawem.

Mając wolną wolę możesz dbać bardziej niż wynika to z ustaw (byle nie naruszać praw innych), ale to nie
jest twój obowiązek tylko prawo. Nie możesz nikomu wbrew jego woli narzucić swoich poglądów i
nakazywać większej dbałości o wody ryby niż to wynika z ustaw.

Pozdr Maciej

 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [13] 27.10 10:34
 
To bardzo logiczne i proste. Twoim obowiązkiem jest przestrzeganie prawa, ale żadne prawo nie nakłada
na ciebie obowiązku dbania o przyrodę (wody, ryby) poza zakazy i nakazy wynikające z ustaw.

Obowiązek nieformalny nie jest obowiązkiem, jest prawem.

Mając wolną wolę możesz dbać bardziej niż wynika to z ustaw (byle nie naruszać praw innych), ale to nie
jest twój obowiązek tylko prawo. Nie możesz nikomu wbrew jego woli narzucić swoich poglądów i
nakazywać większej dbałości o wody ryby niż to wynika z ustaw.

Pozdr Maciej

 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [12] 27.10 10:44
 
To bardzo logiczne i proste. Twoim obowiązkiem jest przestrzeganie prawa, ale żadne prawo nie nakłada
na ciebie obowiązku dbania o przyrodę (wody, ryby) poza zakazy i nakazy wynikające z ustaw.

Obowiązek nieformalny nie jest obowiązkiem, jest prawem.

Mając wolną wolę możesz dbać bardziej niż wynika to z ustaw (byle nie naruszać praw innych), ale to nie
jest twój obowiązek tylko prawo. Nie możesz nikomu wbrew jego woli narzucić swoich poglądów i
nakazywać większej dbałości o wody ryby niż to wynika z ustaw.

Pozdr Maciej




Czyli mam, bo mogę sie biernie przygladać w imię moich praw jak państwo dewastuje moje dobra naturalne i
olewać to, bo mi nikt nie daje takiego prawa zwanego obowiązkiem!
To jest dokladnie rżnięcie tępą piłą gałęzi, na ktorej siedzę.

Rozumiem tą logikę ale absolutnie jej nie aprobuję.

Stwarza ona sedno problemu jakim jest zaniedbanie i porzucenie starań o naprawę patologii jakie drążą nasz
postsowiecki kołchoz.


Dziekuję, postoję.


Pozdrawiam
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [11] 27.10 12:07
 
Czyli mam, bo mogę sie biernie przygladać w imię moich praw jak państwo dewastuje moje
dobra naturalne
i
olewać to, bo mi nikt nie daje takiego prawa zwanego obowiązkiem!


Dwie małe uwagi,
o obowiązku można mówić jeśli jest on niezależny od woli.

druga uwaga

To nigdy nie były twoje dobra naturalne twoje mogą być dopiero wtedy jak wejdziesz w ich
posiadanie (animus i corpus) czyli będziesz chciał je posiąść i je fizycznie posiądziesz, czyli złowisz z
zamiarem ich pozyskania. Zwierzęta w stanie wolnym, a jak rozumie o takich tu rozmawiamy, jak sama
nazwa wskazuje są wolne, czyli nie poosiadają właściciela, tz. rzeczy niczyje. Jeśli ktoś może o nich
powiedzieć że są one jego to ich stwórca - (tu już kwestia światopoglądu).

Konstrukcja wynikająca z prawa naturalnego (dla nas rzymskiego) jest taka, że zwierzęta dziko żyjące
nie maję właściciela, ale są w użytkowaniu publicznym, czyli można poprzez ich złowienia nabyć ich
własność w sposób pierwotny. Inaczej stać się ich pierwszym właścicielem.

Tak też było nawet za Piastów, ci też nie byli właścicielami ryb, choć byli właścicielami Polski, Piastowie
mieli natomiast przywilej decydowania o tym kto może z tej dzikiej przyrody korzystać (przywilej
ograniczony zwyczajem), który to przywilej był przekazywany podmiotom prywatnym czy
instytucjonalnym, można go też było zasiedzieć.

Tak jest też w większości systemów prawnych. Chroni się więc nie własność ryb tu i teraz, ale przede
wszystkim dla przyszłych pokoleń - dziką, nie mającą właściciela przyrodę, do korzystania z której z
prawa natury dano każdemu możliwość korzystania.

W Polsce komusze państwo w latach 70 stwierdziło, że zawłaszczy przyrodę dla siebie i będzie chronić
swoją własność przed swoimi obywatelami. Więc ryby dziko żyjące stanowią własność właściciela
wody, nie twoją. Skoro państwo stało się właścicielem, to teoretycznie ma prawo nawet zniszczyć
swoją własność,

Pozdr Maciej
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [10] 27.10 14:35
 
Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w
ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [2] 27.10 16:33
 
Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w

ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.




Też tak uważam. Państwo obowiązują wszystkie ustawy, te o ochronie przyrody również.



Wydają sobie derogaty ale też mają obowiązek formalny robić to zgodnie z prawem, nie na
podstawie czyjegoś widzimisię.



Takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do
reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej.

Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne.



U
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [1] 27.10 17:10
 
To jest najlepsze zdanie, które napisałeś a co do którego przyznajesz, że WP to patologia:

" takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do
reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej"

Co do tego zdania to kompletnie nie rozumiem zasadności bo kto to niby miałby być?

"Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne."

Prokuratura jest od tego i organy ścigania aby takie kwestie przeprowadzić. No ale może masz w głowie inny pomysł.



Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w

ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.

Też tak uważam. Państwo obowiązują wszystkie ustawy, te o ochronie przyrody również.
Wydają sobie derogaty ale też mają obowiązek formalny robić to zgodnie z prawem, nie na
podstawie czyjegoś widzimisię.
Takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do
reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej.

Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne.



U
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 27.10 19:56
 
Nigdy nie twierdziłem, że nie ma patologii w WP.

Z koparkami robiłem porządek wcześniej niż z patolą PZW i to właśnie przy tej okazji
otworzyły mi się oczy co to jest PZW i jakie są w nim priorytety.







To jest najlepsze zdanie, które napisałeś a co do którego przyznajesz, że WP to
patologia:



" takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do

reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej"



Co do tego zdania to kompletnie nie rozumiem zasadności bo kto to niby miałby być?



"Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne."



Prokuratura jest od tego i organy ścigania aby takie kwestie przeprowadzić. No ale może
masz w głowie inny pomysł.



Żeby prokuratura zajęła się czymkolwiek potrzebuje zgłoszenia i popartych dowodami
podstaw do wszczęcia postępowań. Tematy mało medialne i niewdzięczne. Politycznie
niekorzystne. Jak opisał Maciej w tym kraju nie ma na co liczyć. Z urzędu te obszary nie są
w kwestii zainteresowań prokuratur. Widać to po braku reakcji na np. miażdżący raport NIK.
Tylko nacisk społeczny mógłby cośkolwiek zainicjować ale nawet dyrektywy unijne nie są
przestrzegane więc słabo to widzę.







Nie ma. Zabrania tego Konstytucja. Akt może trochę podeptany w



ciągu ostatnich lat ale wciąż obowiązujący.


Też tak uważam. Państwo obowiązują wszystkie ustawy, te o ochronie przyrody również.

Wydają sobie derogaty ale też mają obowiązek formalny robić to zgodnie z prawem, nie na

podstawie czyjegoś widzimisię.

Takie WP łamią prawo nagminnie. Uchodzi im to bezkarnie bo nie ma chętnych do

reagowania zgodnie z tym jak ujmuje to Maciej.



Gdyby znalazł się ambitny z kasą to procesy sypałyby się liczne.







U
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [6] 27.10 19:45
 
Można tylko teoretyzować, ale dobrze, odpowiem przy okazji na pytanie z tematu wiadomości.

No to taka sytuacja, mam bezodpływowe jezioro, jestem właścicielem gruntu pod wodami, a więc i
właścicielem wody, nie prowadzę hodowli ryb, ale żyje tam mnóstwo ryb od tysięcy lat, uznaję, że nie
chce mieć już jeziora, spuszczam wodę, wszystkie ryby wiozę do bakutilu, jaki przepis konstytucji
naruszam?

Konstytucja chroni przede wszystkim własność, własność prywatna jest chroniona na równi z
własnością państwową, więc nie ma tu różnicy. Własność co prawda można ograniczyć ustawą z
uwagi na ochronę środowiska ale na zasadach proporcjonalności i ograniczenie to nie może
naruszać istoty własności. Istotą własności jest to co może właściciel w stosunku do swej własności.

Wychodzi więc na to, że państwo sprywatyzowały dziko żyjące ryby i wszystkie inne organizmy
wodne. Cześć przypadła państwu, ale część osobom prywatnym.

Nigdzie na świecie tak nie ma, aby ryby i inne dzikie organizmy wodne stanowiły własność właściciela
wody. Nawet jak się ze zwierząt dzikich robi się pożytki (Węgry - czy zwierzyna łowna w Polsce), to
są własnością narodu. a nie właściciela wody - czyli również osób prywatnych, a u nas jest inaczej.
Nawet żuczek w ziemi, jest lepiej chroniony, niż ryby, ten nie stanowi własność właściciela gruntu.

I jak tu chronić przyrodę, skoro jej właściciel może sobie tego nie życzyć

Pozdrawiam,
Maciej




 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [5] 27.10 20:04
 
Można tylko teoretyzować, ale dobrze, odpowiem przy okazji na pytanie z tematu
wiadomości.







No to taka sytuacja, mam bezodpływowe jezioro, jestem właścicielem gruntu pod wodami, a
więc i



właścicielem wody, nie prowadzę hodowli ryb, ale żyje tam mnóstwo ryb od tysięcy lat,
uznaję, że nie



chce mieć już jeziora, spuszczam wodę, wszystkie ryby wiozę do bakutilu, jaki przepis
konstytucji



naruszam?







Konstytucja chroni przede wszystkim własność, własność prywatna jest chroniona na równi
z



własnością państwową, więc nie ma tu różnicy. Własność co prawda można ograniczyć
ustawą z



uwagi na ochronę środowiska ale na zasadach proporcjonalności i ograniczenie to nie może



naruszać istoty własności. Istotą własności jest to co może właściciel w stosunku do swej
własności.







Wychodzi więc na to, że państwo sprywatyzowały dziko żyjące ryby i wszystkie inne
organizmy



wodne. Cześć przypadła państwu, ale część osobom prywatnym.







Nigdzie na świecie tak nie ma, aby ryby i inne dzikie organizmy wodne stanowiły własność
właściciela



wody. Nawet jak się ze zwierząt dzikich robi się pożytki (Węgry - czy zwierzyna łowna w
Polsce), to



są własnością narodu. a nie właściciela wody - czyli również osób prywatnych, a u nas jest
inaczej.



Nawet żuczek w ziemi, jest lepiej chroniony, niż ryby, ten nie stanowi własność właściciela
gruntu.







I jak tu chronić przyrodę, skoro jej właściciel może sobie tego nie życzyć src="imx/icons/smile.gif" border="0">







Pozdrawiam,



Maciej























Krótka piłka. Nie trzeba konstytucji.

Ustawa o ochronie zwierząt.



Inna sprawa to, to czy komukolwiek zależałoby na udowodnieniu ci złamania prawa.
Podejrzewam, że jedynie zawistny sąsiad mógłby się postarać.



Pozostaje tylko sumienie lub jego brak, co jest bez znaczenia.
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [4] 28.10 10:19
 
W jakim sensie ustawa o ochronie zwierząt? Ta dopuszcza zabijanie zwierząt z co najmniej kilku
powodów. Ustawa o ochronie przyrody już od dłuższego czasu (2012) nie penalizuje zakazów w
stosunku do gatunków dzikich poza obszarami chronionymi, a prawo wodne co do zasady
właścicielowi niepłynącej wody nie ogranicza praw, w zasadzie może nią rozporządzać dowolnie. W
praktyce niemożliwe jest ukaranie sprawców z przepisów środowiskowych (ustawa o ochronie
przyrody)- a ostatnio przepisy te raczej są łagodniejsze - można więcej.

Osuszanie terenów, w tym likwidacja naturalnych zbiorników wodnych to nic innego jak melioracje
wodne, które jak najbardziej są legalne i dopuszczalne prawem. Na przestrzeni ostatnich 50 lat nie
jedno jeziorko, naturalne oczko wodne, bagno czy rozlewisko zostało osuszone. Podejrzewam że
większość za publiczne pieniądze.

Przepisy rybackie obecnie w zasadzie nie chronią ryb jako części przyrody, a jako majątek. Przepisy
rybackie które chroniły wody jako środowisko życia ryb i penalizowały na przykład szkodliwe dla ryb
zanieczyszczenie wód w 1960 z ustawy o rybołówstwie z 1932 r.. zostały usunięte. (w latach 50
państwowe zakłady płaciły gigantyczne odszkodowania PZW z tytułu zanieczyszczenie wód na
postawie tych przepisów, więc szybko je zlikwidowano).

Popatrzcie na uwagę, na Odrę, co się zmieniło? Zmieniono pozwolenia dla zrzutu wód
pokopalnianych? Nie.
Nic - i na podstawie obecnych regulacji jestem przekonany że nikt nie poniesie odpowiedzialności, a
przed 1960 było tak:

Art. 64.
Zabrania się zanieczyszczania wód w stopniu szkodliwym dla rybołówstwa.

Władza, udzielająca pozwolenia na zanieczyszczanie wody lub urządzenie i prowadzenie zakładu,
zanieczyszczającego wodę, winna w pozwoleniu dokładnie określić stopień dopuszczalnego
zanieczyszczenia.

Na wniosek uprawnionego do wykonywania rybołówstwa wymieniona wyżej władza wydane już
pozwolenie uzupełni przez dokładne określenie stopnia dopuszczalnego zanieczyszczenia lub też
pozwolenie to zmieni, gdyby dopuszczony stopień zanieczyszczenia okazał się szkodliwy dla
rybołówstwa.


Kto zanieczyszcza wody wbrew postanowieniom artykułu niniejszego, ten, niezależnie od
odpowiedzialności karnej,
obowiązany jest wynagrodzić szkodę, jaką przez to
rybołówstwu wyrządza.






Pozdrawiam,
Maciej



 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [3] 28.10 19:02
 
Wiadomo, że prawo jest takie jaka grupa interesów depta przy jego tworzeniu.



Jak ma się to do regulacji dotyczących przetrzymywania i karpi w hipermarketach i na
targach przed świętami,?











W jakim sensie ustawa o ochronie zwierząt? Ta dopuszcza zabijanie zwierząt z co
najmniej kilku

powodów. Ustawa o ochronie przyrody już od dłuższego czasu (2012) nie penalizuje
zakazów w

stosunku do gatunków dzikich poza obszarami chronionymi, a prawo wodne co do zasady

właścicielowi niepłynącej wody nie ogranicza praw, w zasadzie może nią rozporządzać
dowolnie. W

praktyce niemożliwe jest ukaranie sprawców z przepisów środowiskowych (ustawa o
ochronie

przyrody)- a ostatnio przepisy te raczej są łagodniejsze - można więcej.



Osuszanie terenów, w tym likwidacja naturalnych zbiorników wodnych to nic innego jak
melioracje

wodne, które jak najbardziej są legalne i dopuszczalne prawem. Na przestrzeni ostatnich 50
lat nie

jedno jeziorko, naturalne oczko wodne, bagno czy rozlewisko zostało osuszone.
Podejrzewam że

większość za publiczne pieniądze.



Przepisy rybackie obecnie w zasadzie nie chronią ryb jako części przyrody, a jako majątek.
Przepisy

rybackie które chroniły wody jako środowisko życia ryb i penalizowały na przykład szkodliwe
dla ryb

zanieczyszczenie wód w 1960 z ustawy o rybołówstwie z 1932 r.. zostały usunięte. (w
latach 50

państwowe zakłady płaciły gigantyczne odszkodowania PZW z tytułu zanieczyszczenie wód
na

postawie tych przepisów, więc szybko je zlikwidowano).



Popatrzcie na uwagę, na Odrę, co się zmieniło? Zmieniono pozwolenia dla zrzutu wód

pokopalnianych? Nie.

Nic - i na podstawie obecnych regulacji jestem przekonany że nikt nie poniesie
odpowiedzialności, a

przed 1960 było tak:



Art. 64.

Zabrania się zanieczyszczania wód w stopniu szkodliwym dla rybołówstwa.



Władza, udzielająca pozwolenia na zanieczyszczanie wody lub urządzenie i prowadzenie
zakładu,

zanieczyszczającego wodę, winna w pozwoleniu dokładnie określić stopień dopuszczalnego

zanieczyszczenia.



Na wniosek uprawnionego do wykonywania rybołówstwa wymieniona wyżej władza wydane
już

pozwolenie uzupełni przez dokładne określenie stopnia dopuszczalnego zanieczyszczenia
lub też

pozwolenie to zmieni, gdyby dopuszczony stopień zanieczyszczenia okazał się
szkodliwy dla

rybołówstwa.




Kto zanieczyszcza wody wbrew postanowieniom artykułu niniejszego, ten, niezależnie
od

odpowiedzialności karnej,
obowiązany jest wynagrodzić szkodę, jaką przez to

rybołówstwu wyrządza.












Pozdrawiam,

Maciej







 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [2] 28.10 21:43
 
Jak ma się to do regulacji dotyczących przetrzymywania i karpi w hipermarketach i na
targach przed świętami,?


W sumie nijak się ma, bardzie dotyczy ryb w wiadrze niż w naturze.
Ale,
przepis z karpiami dodano w 2012 r, uznano, że podczas transportu i przetrzymywania (czyli już
złowione a nie zabite, które ma się zamiar sprzedać jako żywe mają pływać w wodzie.

Brzmi to tak:
18) transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody
umożliwiającej oddychanie;
a co dokładnie oznacza nie wiadomo,
główny weterynarz wydaje zalecenia (bez delegacji ustawowej). Zalecenia weterynarza to nie nie
stanowią źródła prawa, więc są nie wiążące.
Z przepisu wynika, że co prawda sklep może odpowiedzieć za przestępstwo znęcania się na
zwierzęciem, ale jak już kupisz tego karpia w tym sklepie to w wannie możesz go trzymać bez
konsekwencji karnych - wtedy najwyraźniej już nie cierpią.
Jednym słowem szopka.

Pozdrawiam
Maciej
 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 28.10 22:05
 
Jednym słowem szopka.



I to jest najwłaściwsze określenie tego co się w tym kraju odpierdziela!!










 
  Odp: Nasze Wody czyli czyje ?? [0] 29.10 20:12
 
Tak. masz rację . Szopka. Ale dalej w tle powinien być u człowieka zdrowy rozsądek, i myślenie w kategoriach drugiej istoty i tego co przeżywa.
Każde państwa ma w jakimś zakresie kiepskie prawo albo za bardzo zasadnicze nie idące z postępem czasu, ludzi, itd. czy za bardzo ingerujące w ich życie.
Polska nie jest i nigdy nie będzie jakimś specjalnym wyjątkiem w tym względzie. Tylko i wyłącznie zw względu na kiepsko wykształcone społeczeństwo.




Jak ma się to do regulacji dotyczących przetrzymywania i karpi w hipermarketach i na
targach przed świętami,?


W sumie nijak się ma, bardzie dotyczy ryb w wiadrze niż w naturze.
Ale,
przepis z karpiami dodano w 2012 r, uznano, że podczas transportu i przetrzymywania (czyli już
złowione a nie zabite, które ma się zamiar sprzedać jako żywe mają pływać w wodzie.

Brzmi to tak:
18) transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody
umożliwiającej oddychanie;
a co dokładnie oznacza nie wiadomo,
główny weterynarz wydaje zalecenia (bez delegacji ustawowej). Zalecenia weterynarza to nie nie
stanowią źródła prawa, więc są nie wiążące.
Z przepisu wynika, że co prawda sklep może odpowiedzieć za przestępstwo znęcania się na
zwierzęciem, ale jak już kupisz tego karpia w tym sklepie to w wannie możesz go trzymać bez
konsekwencji karnych - wtedy najwyraźniej już nie cierpią.
Jednym słowem szopka.

Pozdrawiam
Maciej
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus