f l y f i s h i n g . p l 2024.05.07
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Odrą znowu płyną śnięte ryby!. Autor: slavko. Czas 2024-05-06 19:47:55.


poprzednia wiadomosc Odp: Filozofia „sztucznej muchy” : : nadesłane przez S.R (postów: 2599) dnia 2021-11-17 15:16:19 z *.multi.internet.cyfrowypolsat.pl
  Tak czytam sobie te wszystkie nasze wypociny i myślę sobie, że wielu jest takich do których to nie dociera
o czym my tu piszemy. Z czym mamy problem... itd itd.
Dla wielu w ogóle temat jako takiego muszkarstwa jest co najmniej mało istotny jeśli chodzi o samą
muchę.
Świata nie naprawimy dając nową definicję czy uparcie ją lansować. Wg mnie należy krzewić wiedzę
potrzebną do bycia muszkarzem. Pokazywać, że nowoczesność może iść i powinno z zasadami kultury,
obycia, zachowań a wreszcie nowoczesność w połączeniu z tradycją jest i może być spójne.
Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany. Wędkarz, który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i jak nią rzucać, również.
To jest ta cała wiedza potrzebna żeby być muszkarzem. A definicja muchy... zatraciła się w świecie. Dla
tych, którzy chcą wiedzieć i przestrzegać zasad, będą wiedzieli. Dla tych drugich, nie ma to żadnego
znaczenia.
S
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 17.11 16:07
 
Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany. Wędkarz, który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i jak nią rzucać, również.


Natomiast szacun wielki należy się wędkarzowi który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i pomimo tej
niewiedzy potrafi nią pięknie rzucać.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [3] 17.11 16:07
 
Wg mnie należy krzewić wiedzę potrzebną do bycia muszkarzem. Pokazywać, że nowoczesność może
iść i powinno z zasadami kultury,
obycia, zachowań a wreszcie nowoczesność w połączeniu z tradycją jest i może być spójne.
Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany. Wędkarz, który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i jak nią rzucać, również.
To jest ta cała wiedza potrzebna żeby być muszkarzem.



A definicja muchy... zatraciła się w świecie. Dla tych, którzy chcą wiedzieć i przestrzegać zasad, będą
wiedzieli. Dla tych drugich, nie ma to żadnego
znaczenia.






W prawdzie temat zostaje wciąż otwarty, to jednak Seba czasowo go dopiął. Czasowo, bo zauważyłem, że
mechanizmy tego forum powodują, że wątki są tu krótko aktualne, więc i ten wątek, za chwilę uleci. Mimo
to dziękuję wszystkim biorącym w nim udział.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [2] 17.11 16:55
 
Wg mnie należy krzewić wiedzę potrzebną do bycia muszkarzem. Pokazywać, że nowoczesność
może
iść i powinno z zasadami kultury,
obycia, zachowań a wreszcie nowoczesność w połączeniu z tradycją jest i może być spójne.
Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany. Wędkarz, który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i jak nią rzucać, również.
To jest ta cała wiedza potrzebna żeby być muszkarzem.



A definicja muchy... zatraciła się w świecie. Dla tych, którzy chcą wiedzieć i przestrzegać zasad, będą
wiedzieli. Dla tych drugich, nie ma to żadnego
znaczenia.






W prawdzie temat zostaje wciąż otwarty, to jednak Seba czasowo go dopiął. Czasowo, bo zauważyłem, że
mechanizmy tego forum powodują, że wątki są tu krótko aktualne, więc i ten wątek, za chwilę uleci. Mimo
to dziękuję wszystkim biorącym w nim udział.



Zapomniałem dodać, a prosili:
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [1] 17.11 17:02
 
Wg mnie należy krzewić wiedzę potrzebną do bycia muszkarzem. Pokazywać, że
nowoczesność
może
iść i powinno z zasadami kultury,
obycia, zachowań a wreszcie nowoczesność w połączeniu z tradycją jest i może być spójne.
Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany. Wędkarz, który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i jak nią rzucać, również.
To jest ta cała wiedza potrzebna żeby być muszkarzem.



A definicja muchy... zatraciła się w świecie. Dla tych, którzy chcą wiedzieć i przestrzegać zasad, będą
wiedzieli. Dla tych drugich, nie ma to żadnego
znaczenia.






W prawdzie temat zostaje wciąż otwarty, to jednak Seba czasowo go dopiął. Czasowo, bo zauważyłem,
że
mechanizmy tego forum powodują, że wątki są tu krótko aktualne, więc i ten wątek, za chwilę uleci.
Mimo
to dziękuję wszystkim biorącym w nim udział.



Zapomniałem dodać, a prosili:


Czasy Soyki z Januszem Janin a Iwańskim były niesamowite. Tworzyli bardzo dobry duet muzyczny.
Byłem wtedy na paru fajnych koncertach
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 17.11 17:14
 
Wg mnie należy krzewić wiedzę potrzebną do bycia muszkarzem. Pokazywać, że
nowoczesność
może
iść i powinno z zasadami kultury,
obycia, zachowań a wreszcie nowoczesność w połączeniu z tradycją jest i może być spójne.
Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany. Wędkarz, który nie wie jaką ma linkę na kołowrotku i jak nią rzucać, również.
To jest ta cała wiedza potrzebna żeby być muszkarzem.



A definicja muchy... zatraciła się w świecie. Dla tych, którzy chcą wiedzieć i przestrzegać zasad, będą
wiedzieli. Dla tych drugich, nie ma to żadnego
znaczenia.






W prawdzie temat zostaje wciąż otwarty, to jednak Seba czasowo go dopiął. Czasowo, bo zauważyłem,
że
mechanizmy tego forum powodują, że wątki są tu krótko aktualne, więc i ten wątek, za chwilę uleci.
Mimo
to dziękuję wszystkim biorącym w nim udział.


No to i to:


Zapomniałem dodać, a prosili:


Czasy Soyki z Januszem Janin a Iwańskim były niesamowite. Tworzyli bardzo dobry duet muzyczny.
Byłem wtedy na paru fajnych koncertach
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [6] 17.11 16:29
 
Łatwo dyskwalifikujesz innych. Dla mnie tylko chamstwo dyskwalifikuje. Braki wiedzy lub
umiejętności nigdy.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [5] 17.11 18:43
 
Łatwo dyskwalifikujesz innych. Dla mnie tylko chamstwo dyskwalifikuje. Braki wiedzy lub
umiejętności nigdy.


Podpisuję się pod słowami Tomka. Uwielbiam wędkarstwo muchowe, ale podchodzę do swojego zamiłowania lajtowo. Oczywiście, obowiązujący regulamin łowiska i szacunek do innych ludzi napotkanych nad wodą, to podstawa. Ktoś pewnie napisze, że jestem ignorantem, bo nie zamierzam wkuwać na pamięć nazw wszystkich żyjących na Świecie owadów, ale podczas spotkań z kolegami nie byłoby o czym rozmawiać. Podobnie jest ze sprzętem. Jak coś leży w ręce i dobrze się tym rzuca, to mi wystarczy i jestem zadowolony. Poza tym, fajnie jest wciąż coś nowego poznawać i pośmiać się z popełnianych błędów. Co tu dużo mówić, kulturalny luzik na rybach jest najważniejszy
 
  Filozofia:umiłowanie mądrości, wiedzy [4] 17.11 19:55
 
Szacunek do ziemi, wody, powietrza, myśli, słowa, czynu, wędki, linki, kołowrotka,
wabika, wszystkich istot cielesnych i bezcielesnych z otoczenia, pogrążonych w
cierpieniu.
Nie znając pierwotnych intencji, praw i zasad tylko uważna analiza istotnych szczegółów
chroni przed zemstą samoograniczonych wyznawców niewiedzy :"wybrańców".
Ciekawa analogią ze zmaskulinizowanymi tęczakami xx?!
Z wyjątkową łatwością odkrywam co głęboko skrywane, miałem unikalnych
przewodników i wieloletnią praktykę.
Muszka he, he, he...
Wiecznie początkujący filozof z sanskrytu: guru he, he, he(chyba jestem starszy od P.
Żyły?!).
 
  Odp: Filozofia:umiłowanie mądrości, wiedzy [3] 17.11 20:43
 
(...)
Ciekawa analogią ze zmaskulinizowanymi tęczakami xx?!
(...)


Widzę że maskualizacja to ostatnio Twój fetysz. Zapewne zainteresuje
Ciebie fakt że nie tylko tęczaki. Polecam lekturę Komunikatów Rybackich.
 
  Odp: Filozofia:umiłowanie mądrości, wiedzy [2] 17.11 21:29
 
Pasożyty mordują żywiciela jawnie i skrycie na szczęście też zdechną.
XX, UDN, GMO, CO2...
Przeżyjemy, zobaczymy.
Przeczytałem, że promotora Hatha Yogi w systemie B. K. S. Yiengara - Sławomira
Bubicza 64 (i siostrę 54) koronka pod opieką lekarzy zabrała, mnie z ciężkiego stanu
udało się wybrnąć w 20 dni filozując bez najmniejszego, ZŁUDNEGO wsparcia.
Tym różni się praktyka od teorii(miesiąc temu kwitnący, ustawiony, majętny, a od 4. 11
w stanie bardo).

Listopad to sieczki popielate lub czarne, wychodzące lub doskonałe.
Sztuczną muszkę już gdzieś opisałem nie warto powtarzać.
 
  Odp: Filozofia:umiłowanie mądrości, wiedzy [0] 18.11 10:37
 
a od 4. 11 w stanie bardo.


Pytanie dyletanta i wyznawcy niewiedzy: co to jest "stan bardo"?
 
  Umiłowanie wiedzy i mądrość użycia narzędzi [0] 19.11 14:54
 
Napoje, pokarmy mają określone własności:smak, moc i wpływ na ciepłotę tkanek.
Stosowane celowo mogą odbudować równowagę organizmu... a przypadkowo
rozchwiać.
Bimber z żywicą dębowej beczki 6,12 czy 18 letni także.
Cola, lód nie są przypadkową preferencją wynikają z nerwicy.
Wdychanie dymu kadzideł uspokaja, o ile rozumiem Kubanki wyciszające tęsknotę za
partnerem cmokaniem fallicznego cygara, to małpowanie przez naśladowców już nie.
Łyk bimbru nasila apetyt, tytoń potem zagłusza tylko... a pożar trawi tkanki nadal.
Epatowanie przez majętnych nie ma nic wspólnego z nobilitacją, a jest objawem braku
edukacji-zburaczenia nuworysza.
Plemienne wbijanie igły zgodne z dewizą - nic tak nie cieszy jak drobne niepowodzenie
znajomych. Tylko ograniczony czerpie satysfakcję ze wzbudzanej zazdrości i skazuje
siebie na cierpienie po utracie przyczyny.
Hałas. Przekleństwa konstruowane w myśli mają moc równą wygłaszanym.
Inwazja podkutymi butami powoduje olbrzymie zniszczenia w świecie istot dennych,a
nie tylko w czasie tarła-krokodyle łzy mięsiarzy z grona złów/wypuść.
Przestrzeń zamieszkują istoty z sześciu współistniejących stanów. Dla nieświadomych
niepowodzenia są przypadkiem, zbiegiem okoliczności, świadomi okazują szacunek nie
tylko cielesnym co sprzyja sukcesom i przetrwaniu.
Ot,drobna próbka wiedzy i zastosowanie...albo bzdury i brednie he, he, he...
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [19] 17.11 16:31
 
"Dla mnie wędkarz muchowy, który nie wie na co łowi lub nie rozpoznaje owadów z zasady jest
dyskwalifikowany."
I tym sposobem skreśliłeś z listy muszkarzy naszego Kolegę z Leska. Bywaj Arek, mówi się trudno.
Idąc dalej należałoby też skreślić zawodników, którzy nie potrafią odróżnić bladego potokowca z
Myczkowieckiego od tęczaka. W tym jednego wieloletniego kadrowicza. Jak tak zaczniemy skreślać
każdego, kto używa przynęt niezgodnych z zapisem Rozporządzenia (kto nie łowi czasami na imitację
rybki lub pijawki streamerując?) i tych, którzy czasami rezygnują z użycia inki muchowej i łowią na
żyłkę, to ilu "prawdziwych muszkarzy" łowiących zgodnie z tym co wyżej napisałeś pozostanie? Sorry
Sebastian, ale czy my przypadkiem nie popadamy w jakąś paranoję?
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [18] 17.11 16:53
 
Czy popadamy w paranoję?
Czy samo posiadanie wędki muchowej czyni z Ciebie muszkarza? dla mnie nie.
Dla Tomka brak wiedzy i umiejętności nie dyskwalifikuje ale czy można łowić pstrągi potokowe nie
wiedząc kiedy można je łowić? albo czy lipień jest czy nie rybą należącą do łososiowatych? Przykład Arka
jest wyjątkiem, że można w niektórych przypadkach się pomylić, szczególnie w owadach.

Oczywiście nikt nie ma tak obszernej wiedzy, żeby wiedzieć wszystko. To niemożliwe.

Popatrz na to tak:
pomylenie przez doświadczonego wędkarza pstrąga potokowego z pstrągiem tęczowym(choć już
wg,klasyfikacji nie jest pstrągiem) to wypadek przy pracy czy dyskwalifikacja? Nie wiedza i brak
umiejętności czy celowe działanie z powodu...?

To tak jakby pomylić białego robaka z ochotką. Można? raczej nie.

 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [17] 17.11 17:09
 
Jeden z moich starych przyjaciół i mentorów był dla mnie wzorem muszkarza. Niestety już
dawno nie żyje. Robił wspaniałe ( piękne) i skuteczne muchy. Większość to były imitacje
wodnych owadów. Natomiast na klasyfikacji owadów się nie znał. I w ogóle go to nie
interesowało. Natomiast o rzekach i rzeczółkach Pomorza Zachodniego wiedział wszystko i
to od drugiej połowy XIX wieku.
Ponieważ łowił w zasadzie prawie wyłącznie na mokrą muchę jego umiejętności rzutowe był
raczej mniej niż przeciętne. Natomiast łowił skutecznie i pięknie.

Łatwo kogoś dyskwalifikować . Moim zdaniem lepiej rozszerzać niż zawężać. W Polsce nie
jesteśmy w stanie wytworzyć żadnego lobby w sprawie ochrony naszych zasobów. Bo jak
dwóch się spotka to zaraz będziemy udowadniać kto jest bardziej zajebisty.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [16] 17.11 17:48
 
Tomku.
mnie nie chodzi o klasyfikację owadów tylko odróżnienie kiełża od widelnicy. Jętki od chruścika.
To czy pięknie rzucał sznurem czy nie nie ma wielkiego znaczenia. Ma znaczenie, że wiedział(zakładam,
że tak czy ma linkę intermedium czy pływającą.
Nie oburzaj się na moje słowa. Bardziej staraj się rozumieć przekaz.

Bardzo fajnie, że miałeś takiego kogoś na kim mogłeś się wzorować. Ja niestety nie mialem.. do
wszystkiego dochodziłem sam.

W kwestii rozróżniania owadów. Mój kolega siedział ze mną nad Dunajcem w tamtym roku na brzegu. Nie
łowiliśmy, popijaliśmy rudą.
Nad rzeką był wylot tysięcy chruścików. Piękne to było i rzadkie. A on mówi: Patrz, jak się roi jętka.
Popatrzyłem i mówię: to chruścik i nie roi tylko to wylot. Popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Nie zrobiło
to na nim wrażenia. Niesmak u mnie pozostał.

 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 17.11 18:09
 
A mnie by został najwyżej po rudej. Więcej tolerancji.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 18.11 08:34
 
Tomku.
mnie nie chodzi o klasyfikację owadów tylko
odróżnienie kiełża od widelnicy. Jętki od chruścika.
To czy pięknie rzucał sznurem czy nie nie ma wielkiego
znaczenia. Ma znaczenie, że wiedział(zakładam,
że tak czy ma linkę intermedium czy pływającą.
Nie oburzaj się na moje słowa. Bardziej staraj się
rozumieć przekaz.

Bardzo fajnie, że miałeś takiego kogoś na kim mogłeś
się wzorować. Ja niestety nie mialem.. do
wszystkiego dochodziłem sam.

W kwestii rozróżniania owadów. Mój kolega siedział ze
mną nad Dunajcem w tamtym roku na brzegu. Nie
łowiliśmy, popijaliśmy rudą.
Nad rzeką był wylot tysięcy chruścików. Piękne to było i
rzadkie. A on mówi: Patrz, jak się roi jętka.
Popatrzyłem i mówię: to chruścik i nie roi tylko to wylot.
Popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Nie zrobiło
to na nim wrażenia. Niesmak u mnie pozostał.



Widział jętki bo polska głowa nie jest przystosowana do
tego rudego płynu.
Trza było dać mu czyściochę to by widział wyraźnie.
A tu łyski,że niby ę ą.
Wtedy jest się muszkarzem.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [13] 18.11 09:32
 
Niesmak u mnie pozostał.

W kwestii niesmaku to nie wywołują go u mnie nawet podstawowe braki w znajomości swiata
organizmów wodnych, bo każdy ma prawo do życia w niewiedzy o ile nie szkodzi to innym a...
zachowania niektórych Kolegów właśnie po spożyciu rzeczonej "rudej" czy innej "blondynki". I chodziaż
nie jestem absolutnie przeciwnikiem ich rozsądnej konsumpcji (czyli takiej, które nie zakłóca spokoju nad
wodą) to niesmak pojawia się w momencie gdy taki flyfiszingowy konsument płynów, otworzy usta
zwilżone wcześniej odpowiednią ich ilością a już nie daj Boże w sytuacji porażki w pojedynku z rybą. Nie
chę się powtarzać, ale naprawdę wilokrotnie zmuszany byłem do wysłuchiwania tych wszytkich k... ch...,
ja pier.... wysyłanych w eter przez ludków będących ewidentnie "pod wpływem". Kilka razy nawet
zamieniłem parę zdań z takimi nabombionymi pacjentami i określenia "niesmak i żenada" są tu bardzo
na miejscu.
Szacunek dla wód nad którymi realizujmy swoje hobby i ogólny poziom wędkarstwa muchowego to nie
zdobycie tytułu doktora z entomologii, czy dostojnie wypalane cygaro pod wiatą w Zwierzyniu a
kulturalne, skromne i ciche zachowanie. A w tym "ruda" raczej nie pomaga.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 18.11 10:16
 
Ciągoty muszkarzy do "elytarności" bywają ogromne.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [11] 18.11 21:21
 
Niesmak u mnie pozostał.

W kwestii niesmaku to nie wywołują go u mnie nawet podstawowe braki w znajomości swiata
organizmów wodnych, bo każdy ma prawo do życia w niewiedzy o ile nie szkodzi to innym a...
zachowania niektórych Kolegów właśnie po spożyciu rzeczonej "rudej" czy innej "blondynki". I chodziaż
nie jestem absolutnie przeciwnikiem ich rozsądnej konsumpcji (czyli takiej, które nie zakłóca spokoju nad
wodą) to niesmak pojawia się w momencie gdy taki flyfiszingowy konsument płynów, otworzy usta
zwilżone wcześniej odpowiednią ich ilością a już nie daj Boże w sytuacji porażki w pojedynku z rybą. Nie
chę się powtarzać, ale naprawdę wilokrotnie zmuszany byłem do wysłuchiwania tych wszytkich k... ch...,
ja pier.... wysyłanych w eter przez ludków będących ewidentnie "pod wpływem". Kilka razy nawet
zamieniłem parę zdań z takimi nabombionymi pacjentami i określenia "niesmak i żenada" są tu bardzo
na miejscu.
Szacunek dla wód nad którymi realizujmy swoje hobby i ogólny poziom wędkarstwa muchowego to nie
zdobycie tytułu doktora z entomologii, czy dostojnie wypalane cygaro pod wiatą w Zwierzyniu a
kulturalne, skromne i ciche zachowanie. A w tym "ruda" raczej nie pomaga.


Rozumiem, że teraz ruda będzie synonimem chamstwa, buractwa i źle się kojarzy z muszkarstwem. Jak się nie ma do czego przyczepić to zawsze można do rudej

Myślę, że czas zakończyć dywagację bo się okaże, że Józef Jeleński w swojej książce jakoś owadów oraz rozród pstrąga nie pominął, a nawet bym powiedział, że opisał go w sposób bardzo szczegółowy co oznacza, że jednak jest wartościową wiedzą. A ci co nie wiedzą jak odróżnić kiełża od jętki to dla mnie obciach. Doktoratu z tego robić nie trzeba. Tylko patrzeć na obrazki i trochę umieć czytać. Przynajmniej zakres szkoły podstawowej.

tyle z mojej strony. dobrej nocy.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [2] 18.11 22:06
 
Ok, ok. Imitacja jętki, to sztuczna mucha, a kiełża sztuczna przynęta, ale do jakiej grupy przynęt zaliczyć "muchy" fantazyjne, np. wykonane po szklaneczce pysznej rudej ?
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 19.11 08:21
 
. wykonane po szklaneczce pysznej rudej ?

Się zdecyduj, pysznej albo rudej...
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 19.11 08:59
 
Jacku w moim pudełku z nimfami jest to co mi się wymyśli. Nie przypominają nic. One są do
łowienia a nie imitowania.
Imitacje to mam w ramkach lub na planszy.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [7] 19.11 08:52
 
Jak się nie ma do czego przyczepić to zawsze można do rudej

Ja się niczego nie czepiam, wyrażam tylko opinię a "posiadanie własnego zdania akurat dla mnie jest
wartością".
Uważąm, że niesmak powinny wzbudzać po pierwsze picie rudej wymieszanej z colą lub jej przepijanie
oranżadą, za co powinny grozić długoletnie wyroki, a poza tym wszelkie zjawiska degeneracyjne w
wędkarstwie muchowym, zburaczenie, nieposzanowanie prawa do ciszy i spokoju, nieposzanowanie
prawa do przestrzeni nad wodą czyli krótko mówiąc "rycie się" w już zajętą mniejscówkę, zawody na
coraz mniejszych rybach w tym gatunkach zanikających, chęć zaistnienia w mediach czego efektem są
dyskutowane tu nie raz wielominutowe sesje zdjęciowe, w tym wykonywanie zdjęć ryb które naprawdę
na to nie zasługują (mam na myśli ryby małe lub będące pod ochroną) a same niedostatki wiedzy
entomologicznej niech będą prywatną sprawą każdego z nas. Sam nie odróżniam w sensie nazewnictwa
pewnych zjawisk pod, na i nadwodnych i przykładowo wylot to dla mnie rójka a rójka to też rójka. I czuję,
że taki poziom niewiedzy nie ma wpływu na emocjonalną jakość mojego wędkarstwa.
Pozdrawiam
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [3] 19.11 11:38
 
Jednak nic tak nie nobilituje muszkarza siedzącego nad rzeką w oddychaczach i buciorach, jak szklana
rudej w jędnej ręce i Havana za trzydzieści dolców w drugiej.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [2] 19.11 11:58
 
Ja komuś to sprawia przyjemność i czuje się po tym lepiej, flaszki po rudej nie ciśnie w krzaki a kiepa do
wody to czemu nie...
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [1] 19.11 12:59
 
Mnie ciągle ruda i cygaro w takich okolicznościach to jakoś nie bardzo. Tak jak nigdy nie wpadłem, żeby
na jakieś akcje typu zarybienia itp. zakładać garnitur i lakierki. Ale może masz racje. Byle nie zapomnieć
o lodzie do rudej.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 19.11 13:08
 
ale do tego trzeba ściągnąć śpiochy....
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [2] 19.11 13:19
 

Uważąm, że niesmak powinny wzbudzać po pierwsze picie rudej wymieszanej z colą lub jej przepijanie
oranżadą, za co powinny grozić długoletnie wyroki,


Nie ma profanacji w mieszaniu złocistego trunku z colą czy innym mikserem.I powie CI to każdy znawca czy ambasador tego trunku ze strony producenta. Każdy pije jak lubi i mu smakuje.

W kwestii podejścia do zasad muszkarstwa mamy odmienne zdanie w niektórych kwestiach.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [1] 19.11 13:42
 

Uważąm, że niesmak powinny wzbudzać po pierwsze
picie rudej wymieszanej z colą lub jej przepijanie
oranżadą, za co powinny grozić długoletnie wyroki,


Nie ma profanacji w mieszaniu złocistego trunku z colą
czy innym mikserem.I powie CI to każdy znawca czy
ambasador tego trunku ze strony producenta. Każdy
pije jak lubi i mu smakuje.

W kwestii podejścia do zasad muszkarstwa mamy
odmienne zdanie w niektórych kwestiach.


Ostatnio pod Biedronką spotkałem ambasadorów
trunków.
Rozpoznałem ich po czerwonych nosach i kilku innych
detalach które wskazywały że są wybitnymi znawcami.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 19.11 14:41
 

Uważąm, że niesmak powinny wzbudzać po pierwsze
picie rudej wymieszanej z colą lub jej przepijanie
oranżadą, za co powinny grozić długoletnie wyroki,


Nie ma profanacji w mieszaniu złocistego trunku z colą
czy innym mikserem.I powie CI to każdy znawca czy
ambasador tego trunku ze strony producenta. Każdy
pije jak lubi i mu smakuje.

W kwestii podejścia do zasad muszkarstwa mamy
odmienne zdanie w niektórych kwestiach.


Ostatnio pod Biedronką spotkałem ambasadorów
trunków.
Rozpoznałem ich po czerwonych nosach i kilku innych
detalach które wskazywały że są wybitnymi znawcami.


nie wiem czego miał dotyczyć ten wpis o ambasadorach.
W naszym środowisku są i byli tacy-którzy nie żyją- wielu znanych, niekwestionowanych o wielkich umiejętnościach wędkarskich muszkarzy. Niestety przypominali tych ambasadorów z Biedronki.
Dałeś zły przykład akurat. Jeśli jeździsz na imprezy wędkarskie muchowe to widziałbyś do jakiego upodlenia są nie którzy wstanie zejść. Uznani muszkarze. Znani, lubiani...

temat zbacza w złą stronę kompletnie odchodząc od pierwotnego.
 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [1] 17.11 21:04
 
Ja bym to ujął nieco inaczej.
1. Współcześnie z powodzeniem można łowić na sztuczną muszkę (albo bardziej prawidłowo: metodą muchową, bo używając sztucznej muszki można łowić metodą spinningową lub spławikową) wiele gatunków ryb. Sprzęt jest na tyle doskonały, że na ogół zwalnia wędkarza z obowiązku myślenia (w ogóle). Podobnie jest z połowem ryb pochodzenia hodowlanego. Gorzej jest z przypadkiem złowienia dużych i dzikich ryb.
2. Od strony historycznej wędkarstwo muchowe rozwinęło się jako sztuka naśladowania naturalnego pokarmu ryb, w wyniku obserwacji żerujących ryb i tego co było na wodzie i nad nią. Dawniej stopień napełnienia koszyka rybami był wprost proporcjonalny do wiedzy wędkarza o rybach i otaczającym go świecie (a także odwrotnie proporcjonalny do stopnia napełnienia żołądka wędkarza). Miał prosty kij leszczynowy, linkę z włosia i haczyk owinięty jakąś jeżynkę. Żeby złowić rybę musiał rozumieć przyrodę. Dziś już nie musi, przynajmniej w takim stopniu, jak dawniej.
3. Uważam, że współcześnie wędkarz muchowy, który słabo zna biologię ryb i ich ofiar, nie tylko będzie częściej w tarapatach (stąd te narzekania, że w "w wodzie nie ma ryb" albo "nie biorą"), ale także będzie coś tracił nad wodą. Nie będzie rozumiał, co się dzieje, co i kiedy będzie się działo; nie będzie w stanie odpowiednio zinterpretować niektórych zachowań ryb (np. kółka na wodzie uzna za żerowanie powierzchniowe, podczas gdy ryba może żerować na ofiarach tuż pod powierzchnia wody). Nie będzie także w stanie zrozumieć, że jednego dnia jest masowy wylot jętki (np. majowej), a drugiego dnia rójka, ani nie zrozumie, że są dwa odrębne zjawiska przyrodnicze z odmiennymi skutkami dla ryb i wędkarza.
4. Wielu muszkarzy często odwołuje się owadów, np. podając różne obserwacje (czasem właściwie zinterpretowane i interesujące), bądź wykonując ich imitacje. Jest to potwierdzeniem faktu, że starają się obserwować przyrodę i wycągać wnioski. Należy to docenić. Jednakże stosunkowo często popełniają elementarne błędy - w terminologii, identyfikacji bezkręgowców lub opisie zjawisk. To jest niestety coś nad czym muszą popracować, bo nie przynosi to chwały, zwłaszcza gdy publicznie okazują swoją niewiedzę. Każdy się może pomylić (i mnie się to zdarza), ale trzeba to z pokorą przyjąć i wyciągnąć wnioski, żeby ponownie nie popełnić błędu.

Zawsze będę zachęcał wszystkich do szerszego interesowania się owadami i innymi bezkręgowcami spotkanym nad wodą. Dobrze wiem, jak bardzo to ułatwia i uprzyjemnia wędkowania. Skoro już decydujemy się na duże wydatki związane z zakupem sprzętu, licencji i paliwa do samochodu, więc warto choć trochę zadbać o to, żeby zwróciło się to w postaci maksymalnych korzyści nad wodą.

 
  Odp: Filozofia „sztucznej muchy” [0] 17.11 21:14
 
Ja bym to ujął nieco inaczej.
1. Współcześnie z powodzeniem można łowić na sztuczną muszkę (albo bardziej prawidłowo: metodą
muchową, bo używając sztucznej muszki można łowić metodą spinningową lub spławikową) wiele
gatunków ryb. Sprzęt jest na tyle doskonały, że na ogół zwalnia wędkarza z obowiązku myślenia (w
ogóle). Podobnie jest z połowem ryb pochodzenia hodowlanego. Gorzej jest z przypadkiem złowienia
dużych i dzikich ryb.
2. Od strony historycznej wędkarstwo muchowe rozwinęło się jako sztuka naśladowania naturalnego
pokarmu ryb, w wyniku obserwacji żerujących ryb i tego co było na wodzie i nad nią. Dawniej stopień
napełnienia koszyka rybami był wprost proporcjonalny do wiedzy wędkarza o rybach i otaczającym go
świecie (a także odwrotnie proporcjonalny do stopnia napełnienia żołądka wędkarza). Miał prosty kij
leszczynowy, linkę z włosia i haczyk owinięty jakąś jeżynkę. Żeby złowić rybę musiał rozumieć
przyrodę. Dziś już nie musi, przynajmniej w takim stopniu, jak dawniej.
3. Uważam, że współcześnie wędkarz muchowy, który słabo zna biologię ryb i ich ofiar, nie tylko będzie
częściej w tarapatach (stąd te narzekania, że w "w wodzie nie ma ryb" albo "nie biorą"), ale także
będzie coś tracił nad wodą. Nie będzie rozumiał, co się dzieje, co i kiedy będzie się działo; nie będzie w
stanie odpowiednio zinterpretować niektórych zachowań ryb (np. kółka na wodzie uzna za żerowanie
powierzchniowe, podczas gdy ryba może żerować na ofiarach tuż pod powierzchnia wody). Nie będzie
także w stanie zrozumieć, że jednego dnia jest masowy wylot jętki (np. majowej), a drugiego dnia rójka,
ani nie zrozumie, że są dwa odrębne zjawiska przyrodnicze z odmiennymi skutkami dla ryb i wędkarza.
4. Wielu muszkarzy często odwołuje się owadów, np. podając różne obserwacje (czasem właściwie
zinterpretowane i interesujące), bądź wykonując ich imitacje. Jest to potwierdzeniem faktu, że starają
się obserwować przyrodę i wycągać wnioski. Należy to docenić. Jednakże stosunkowo często
popełniają elementarne błędy - w terminologii, identyfikacji bezkręgowców lub opisie zjawisk. To jest
niestety coś nad czym muszą popracować, bo nie przynosi to chwały, zwłaszcza gdy publicznie
okazują swoją niewiedzę. Każdy się może pomylić (i mnie się to zdarza), ale trzeba to z pokorą przyjąć
i wyciągnąć wnioski, żeby ponownie nie popełnić błędu.

Zawsze będę zachęcał wszystkich do szerszego interesowania się owadami i innymi bezkręgowcami
spotkanym nad wodą. Dobrze wiem, jak bardzo to ułatwia i uprzyjemnia wędkowania. Skoro już
decydujemy się na duże wydatki związane z zakupem sprzętu, licencji i paliwa do samochodu, więc
warto choć trochę zadbać o to, żeby zwróciło się to w postaci maksymalnych korzyści nad wodą.



Dziękuję Staszku. Napisałeś to, czego ja nie byłem wstanie przekazać.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus