f l y f i s h i n g . p l 2024.05.08
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: Administracja. Czas 2024-05-08 00:14:34.


poprzednia wiadomosc A na co mi to wszystko potrzebne... : : nadesłane przez Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9393) dnia 2012-12-11 22:47:11 z *.dynamic.chello.pl
  Panowie,
Coś Wam powiem. Około 5-6 lat temu moja dusza zbłądziła na manowce. Dałem się skusić i przyjąć za wartość wędkarskie świecidełka. Od kiedy to nastąpiło, zauważyłem wyraźnie mniejszą ilość wypadów na ryby oraz mniejsze zadowolenie z życia i uprawianego hobby.

Ciągle jakaś podnoszona poprzeczka wędkarskiego materializmu. Ledwo coś człowiek kupi, a już mu kumpel pokazuje kolejny przedmiot. To nie ważne, że kolega ma 10 razy więcej kasy miesięcznie. Brak empatii przeważa, dominuje tekst "kup sobie Dmychu"... tekst, który mi tylko szkodzi. Odrywa mnie bowiem od poczucia wędkarskiego szczęścia z tym co mam i kui myśleć o czymś kolejnym o kolejnym przedmiocie. W sumie rozpędzając się w tym kierunku, człowiek zamienia się z wędkarza w kolekcjonera.

Na moją pierwszą wędkę złowiłem tysiące ryb, na moją drugą wędkę złowiłem setki ryb, na moją trzecią wędkę może z 200 miarowych, na czwartą kilkadziesiąt ryb... łowię coraz mniej a kolejno zakupione wędki są coraz mniej używane.... A na co mi to wszystko potrzebne? - pomyślałem sobie...

Bo niby trzeba się rozwijać... tylko czy aby na pewno w tym kierunku? Pamiętam kiedyś bodajże w roku 2001 czując potrzebę powrotu do korzeni wybrałem się na Kwisę z ojcem na ryby. Mieliśmy wtedy obaj spinningi. Byłem zmęczony coraz to "lepszymi" wędkami i zatęskniłem za zwykłą germiną 2,1 m z pełnego włókna szklanego, pięknie uzbrojoną przez moją mamę w drustopkowe przelotki fuji. Miałem uwiązanych chyba z 10 pięknych kogutów na pstrąga z perlicy oraz puchu marabuta. Łowiło się wspaniale, choć "cofnąłem się" niejako technicznie w czasie. Pożyczyłem jeszcze od taty Abu C4... taki pstrągowy kanon dawnych lat.

To był dzień żyjącej rzeki. Pamiętam powyżej mostu w Zebrzydowej oczkowały lipienie koło 35 cm na długiej płani, poniżej mostu buszowało stadko kleni, później miarowy pstrąg na koguta, liczne brania z opadu po rzutach pod burtę... dwa paradujące okonie po 35 cm tuż u podnuża piaszczystej łachy na głębokości 1,5 m w krystalicznie czystej wodzie, płocie tej samej wielkości, spłoszony pstrąg 50 cm.... ojciec zapiąl wtedy klenia ok. 3 kg na 7 centymetrową czerwono-białą Gębalę.. spiął się po pięknej świecy. Później poszły nam dwa szczupaki... mi z gumy, tacie z woblera... pamiętam, biegała też po brzegu piękna łasica, mam ją do dzisiaj w głowie. W rynnie widzeiliśmy żerujące na suszu lipienie po 40 cm, odrywające się od dna do malutkich owadów. Takich wycieczek było kiedyś setki. A teraz?

Wracając do tej pogoni za wiatrem. Ogólnie czuję, że nowoczesne węgłowki nie mają klimatu, tak myślę. Są puste jak wydmuszka. Łowienie takimi wędakmi powoduje trwałe urazy mózgu, mojego oczywiście, bo inni kolerzy być może czyją się z tym dobrze. Mi jest z tym źle, niezależnie od powodzenia. W ogóle nienawidzę sprzętu wysokiej klasy, ponieważ przysłania mi on prowadzenie much, ptaka lecącego nad rzeką, przedzieranie się przez pokrzywy... za cenna wędka przykuwa zbyt wiele uwagi. Przeszkadza mi to cholernie. To tak jakby wybrać się na wycieczkę w góry w kosztownym garniturze... Człowiek by w tym za cholerę nie odpoczął. Idąc w zwykłych glanach i bojówkach z demobilu, czuję się swobodniej... siadam na pniu, jem kanapkę, wypoczywam... Nic, żadna drożyzna nie przykuwa mojej uwagi... Wyjechałem za miasto po to, żeby skupić się na przyrodzie, niebie, chmurach, deszczu, rójce... to jest właśnie szczeście płynące z biedy. Brak czynników rozpraszających. Bingo Krzysiek, 11 grudnia 2012, teraz i zawsze i na wieki wieków Amen sobie to zapamiętaj. Tak przecież jest i tak przecież zawsze było. Wystarczy wygrzebać się z bagna konsumpcjonizmu i wrócić do dzieciństwa by zrozumieć tą prostą prawdę

Ostatnio sobie rozważałem... fajnie byłoby mieć szklaka T&T Heirloom... albo Scotta F2... ale tak pomyślałem, ile trzeba na takie kije pracować i mi się odechciało. Później pomyślałem kolejno o Vision Cult Fieber, ale znowu ból... później o Cabelas CGR... później o Exori Reflex GF... aż w końcu pomyślałem o szklaczku za kilkadziestąt złotych. I wiecie co? Wydaje mi się, że będę z taką wędką najszczęśliwszy. Biorąc ją bowiem nad wodę, będę bowiem czuł jej lekkość wartości materialnej, jej niski koszt ponoszenia ofiary posiadania... a właściwie nie będę za bardzo zwracał na nią uwagi. Będzie ona na tyle kiepska, że nie będzie konkurować z widokiem przemieszczającego się po łuku streamera na napływie zatopionego konara, będzie na tyle niewarta uwagi, że nie spowoduje przegapienia lecącego brodźca samotnego nad wodą, ani pijącej sarny z nadbrzeżnych wysięków wody... Wypoczęty, zrelaksowany, ze sznurem za 40 zł... nie ważne z jakim rdzeniem.... a kilkoma konicznymi "antropikowymi" przyponami konicznymi, ze starą podartą kamizelką Cabelasa... gdzieś w Polsce, daleko od zgiełku, napinania mięśni, rywalizacji, udowadniania komuś czegokolwiek...

No właśnie, napisałem to dla Was, bo sam mógłbym to sobie zapisać na komputerze... Ale być może jest to pewna wartość kulturowa w wędkarstwie i być może komuś z Was się to przyda... każdemu zmęczonemu materializmem, każdemu, komu brakuje niskobudżetowych osprzętów, żeby się w końcu na łonie przyrody wylozować.

Mam teraz taki stan ducha, że gdybym miał teraz naprzeciwko mieszkania mercedesa klasy E, po prostu dałbym go sąsiadowi i pojechał na wioskę z żoną i dziećmi. Jakaś stara rudera do remontu, wynająć i być tuż obok rzeki. NIgdy już nikogo na forum nie pytając o kształt głowicy. W sumie nie jestem głowicowcem, tylko wędkarzem. Życie jest za krótkie, a piękne widoki ryb atakująych w krystalicznych rzekach moje muchy, tylko na mnie czekają. Z czegoś jednak trzeba zrezygnować, bo nie można mieć wszystkiego.

Ludzka uwaga trodno się dzieli. Nie jest dobrze jeść obiad i uprawiać sex. Nie jest dobrze siedzieć na kiblu i się modlić. Nie jest dobrze mówić do kogoś z pełną buzią. I nie jest dobrze zasłaniać sobie piękne widoki natury jakimś wytworem techniki, która nawet w ułamku, nie jest tak piękna jak chodzący po kamyczkach chruścik....

Czasu kupić nie można... jak dla mnie lepiej być tam, tam gdzie przyroda tętni życiem z kilkiem za 30 zł, niż nie być tam i odkładać na kij za 3000 zł... tylko po to, żeby zasłonił on nam pasmo Pienin, Bieszczad, oczkującego lipienia i biegnącą kunę po pochyłym drzewie... Po co? W jakim celu?

Jestem wolny, żegnajcie przyjaciele. Nie spotkacie mnie już ani na Facebooku, ani tutaj... urodziłem się jako wędkarz i nie mogę umrzeć jako materialista. Komfort nie jest tylko materialny. Istnieje też komfort duchowy, wynikający ze spokoju i braku napięcia. Zwykły red-tag... kawałek czerwonej włóczki, nitka, promień pawia, brązowa kura... atakujący kleń... komfort częstych wypadów na ryby... Kleń zimowy, wiosenny... szczupaki, jazie, pstrągi, lipienie, motyle, żuki, jelenie, ptactwo wodne... nie ma tu miejsca na im6, ani na brzydkie słowa takie jak głowica czy tonący tip. W dupie mam tipa, widzę jak sznur układa się na wodzie, widzę jak tonie moja muszka... nie muszę epatować słownictwem z kosmosu, jest mi ono niepotrzebne.

Imadło za 12 zł wciąż działa... nie dotyka mnie coś takiego jak zniszczone szczęki, nie bawi mnie silnik samochodu i technika... jestem wędkarzem i przyrodnikiem i takim pozostanę już do końca.

Mimo wszystko wielu z Was na tym forum okazało się bardzo sympatycznymi ludźmi. Tyle tylko, że puszcza mnie wzywa. Katalogi muchowe spłoną w piecu, a na kupie drewna znów usiądzie motyl. Harbata, ciepła herbata... zwykła nimfa z wełny i ołowiu, czasem na haku na płocie... czas... błogo spędzony czas...

Wszystkiego dobrego bracia. Hej!


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 11.12 23:46
 
Zawsze piszesz mocno, bo od serca. Zazdroszczę Ci zaangażowania.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 08:18
 
Możesz przyjąć jako swój nowy przewodnik życia:)))
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 08:18
 
do zobaczenia nad wodą
jp
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [1] 12.12 14:12
 
Krzysztofie,
Mam nadzieję że to tylko zimowa handra, apatia, deprcha czy coś w tym klimacie.
Do pożegnania z FF skłania Cię szarobura zimowa pogoda i zbyt mała ilość światła słonecznego.
ABY DO WIOSNY !
Pozdrawiam serdecznie
Maksym
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 19:15
 
hough!
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 14:21
 
To był dzień żyjącej rzeki. Pamiętam powyżej mostu w Zebrzydowej oczkowały lipienie koło 35 cm na długiej płani, ...

Mimo, że w listopadzie z tamtego mostu widziałem jak jakiś lipień żerował na powierzchni, to tamten odcinek niestety już ledwo żyje. Też miałem fajne przygody - np. poniżej bystrzyny pod wiaduktem kolejowym, blisko tego miejsca o którym pisałem wcześniej. Parę lat temu w czerwcu masa lipieni na suchą, teraz - pustynia.

A wracając do przemyśleń nt. materializmu i sprzętu. Mam 3 kije muchowe i koszt każdego nie przekracza 500 zł (nie licząc Jaxon Orion Fly, którym zaczynałem). Dwa z nich to markowe kije z niższej półki, a trzeci kiepskiej jakości 7'0 w #3. Mam inne hobby oprócz muchy i nie widzę sensu nad wodą obchodzić się z kijem za dużą kasę jak z jajkiem. Zdarza mi się przypadkowo uderzyć o gałąź itp. Często łowię na małych rzeczkach, gdzie jest masa krzaków, zaczepów, itp. Nie widzę sensu kupowania jakieś Sage'a, czy innych markowych kijów za grubą kasę.
Tak samo fly tying. Kręcę muchy od kilku lat, ale nie widzę sensu kupować lepszego imadła niż to obecne, już podrdzewiałe i z mocno wyrobionymi szczękami. Wolę za to kupić trochę haczyków i materiałów, bo tego zawsze mi brakuje.
Mucha to niestety drogie hobby i chyba z moimi dochodami nie pasuję do 'elity' :) Chociaż jakbym lepiej zarabiał to ciągle wydawanie, powiedzmy ponad 1 000 pln, wydawało by mi się dziwne.

Nie wiem, Krzysiek, jaki jest cel tych twoich postów od jakiegoś czasu. Myślę, że kogo stać i kto lubi nowy sprzęt to i tak go kupi. Twoje wywody nic nie zmienią. No i będą też osoby takie jak my, dla których nie jest to niezbędne. Najważniejsze, żeby mieć w głowie poukładane, a jaki kij kto w ręku trzyma to wiesz ...
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [4] 12.12 14:38
 
Witam Krzychu,
wszystko zależy od podejścia do życia i do wędkarstwa. Dla jednych będzie to pogoń za nowym sprzętem, ilością złowionych ryb i biciem kolejnych rekordów, dla innych obcowanie z przyrodą, kręcenie własnych much i pełny luz nad wodą i mimo, że kupiłem sobie niedawno ultralekką #3 za 2ooo zł to moje podejście do wędkarstwa wcale się nie zmieniło- dalej lubię posiedzieć na kamieniu i obserwować wodę, zaglądnąć pod kamień i popatrzeć co o tej porze roku tam żyje, zrobić zdjęcie i potem w domu spróbować ukręcić podobną muchę.
Pamiętajmy, że to nie sprzęt łowi tylko my, a sprzęt może nam tylko uprzyjemnić lub uprzykrzyć nasze hobby.
Pozdrawiam-pj
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [3] 12.12 15:42
 

(...)
Pamiętajmy, że to nie sprzęt łowi tylko my, a sprzęt może nam tylko uprzyjemnić lub uprzykrzyć nasze hobby.
Pozdrawiam-pj


Paweł,
Bardzo się cieszę, że dusza Twa muszkarska cała i zdrowa

Sprzęt może nam uprzykrzyć lub uprzyjemnić nasze hobby, podobnie jak cena tego sprzętu. Człowiek zarabiający 168,75 zł / h, gdy gubi wędkę za 2700 zł traci w istocie 16 godzin swojej pracy, inny zaś, mający 16,87 zł / h gdy gubi taką wędkę traci 160 godzin swojego życia, więc chyba lepiej żeby wtedy miał wędkę za 270 zł i wtedy proporcje energetyczne będą bardziej właściwe.

Chciałbym delikanie zwrócić uwagę, że 16,87 zł / h netto to jest około 3100 zł do wypłaty, zaś 168,75 zł /h to jest miesiącznie 31 tys.... dlatego właśnie Sage Circa czy Sage One kupię sobie wyluzowany jak będę miał 30 tys. zł miesięcznie netto. I wtedy pacnę sobie na ziemię kijka za którego zapłacę tylko 2 dniami pracy. O to mi chodzi. Kto z Was zarabia 30 000 + miesięczne o moi kochani gołodupcy z wyprzedanym polskim przemysłem??? Niektórzy mający 2000 zł do wypłaty kupując kij Jaxona już srają wyżej niż mają dupę... a co to za przyjemność cały się osrać? Właśnie się osrałem i szczerze mówiąc nic przyjemnego...

Pytanie tylko czy wędka to jest coś za co warto płacić tylko 2 dniami swojej pracy, czy aż 20 dniami swojej pracy? Perspektywa "luzu" na rybach zależy właśnie od wydatkowanej energii na takie czy inne cele. Tak więc stwierdzenie "kupisz coś lepszego, to będziesz miał lepiej" może być nieprawdziwe, bo co to za przyjemność pracować prawie 1/12 roku na jakąś wędkę. Wędka powinna kosztować maksymalnie 2 dni pracy, no powiedzmy 5 dni dla fanatyków sprzętu... czyli dla faceta z pensją ok. 3100 zł/mc taki Redington lub Greys po 6 stów to jest wg mnie maksimum co można kupić w granicach zdrowego rozsądku. Powyżej takich nakładów energii można w sumie już przejść się do psychologa i zacząć się poważnie leczyć zakupoholizm. Taniej wyjdzie.

Oczywiście ktoś może mi policzyć godziny spędzone na forach. Powiem tak: otaczająca mnie kultura oraz interakcje z ludźmi są dla mnie bardzo ważne.

Tak jak napisał Jacek... do zobaczenia na rybach... ja wyskoczę z kijkiem... nawet nie pytaj


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [2] 12.12 16:00
 
Krzysiek,
A ty dalej swoje. Nie dziel ludzi wg. sowich wartości. Niedawno zakładałeś forum- któego nie ma - dzisiaj piszesz, że nas opuszczasz. Przyznam szczerze, że nie nadążam za Tobą. Określ się po męsku w końcu. Będzie nam prościej.
Znamy już takich, co to szli na fora ornitologiczne i wracali bo niewytrzymywali. Idź do puszczy, popatrz na motyle. Moze CI zagrają w brzuchu i znów wrócisz z lepszym nastawieniem do życia.

Pozdrawiam Cię serdecznie

Seba
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [1] 12.12 16:44
 
Sebastianie,
Określeni mężczyźni leżą w ustalonych pozycjach w trumnach. Póki żyję... to żyję i głośno myślę, niektórzy np. głośno pierdzą... A forum będzie jako umawialnia, sam zobaczysz....

I have no time... BYE

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 17:04
 
Krzychu

Jesteś ideowcem a skupiasz się na materii - po "grzyba " ?!

Wyrzuć te wątpliwości i przeliczenia to do śmieci - nie zaprzątaj sobie tym głowy .
Wróć do korzeni - mentalnie i samo Ci się ułoży ...

pozdrawiam

...


 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 17:12
 
Witam
Krzychu, no i wlasnie twoje posty/wywody/rozprawki pieciostronicowe to sa glosne pierdy.
Odwiedzam miedzynarodowe fora,na ktorych jest towarzystwo z roznych stron swiata,sa to ludzie jak my,
muchuja,kreca muchy,sa instruktorami,poczatkujacymi, i nikt tam w zyciu takich wywodow nie smarowal.
Nawet inne polskie fora,zamiast sie uzalac pokazuja gole dupy z muchowkami.(bardzo przyjemne)
Zarabiasz 5zl na godz, i kochasz muszkarstwo, to kup sobie sprzet na miare mozliwosci i wal na ryby.
To, ze ktos sie obnosi swoim drogim sprzetem,to popisowa i brak edukacji. Zignoruj i po wszystkim.
Jak zrobilem pierwsze spotkanie z chlopakami z Kllobrzegu,to mi mowili ze mi rzuty wychodza bo mam
Sega,ustawilem wtedy 15chlopa,z roznymi kijami, linkami i jakos to wszystko ladnie latalo. Czyli mozna!!!
Ja sam mam York Mamba 6/7 (od taty dostalem), i musze powiedziec ze w Australi to byl moj ulubiony kij
na slonowodne gatunki. Wytachalem na to Snapper,Bream,Flathed,Bonito,a nawet Kingfish.
Tak,ze Krzychu, nie truj dupy i ciesz sie tym co maaz.
Pozdrawiam
michal
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 19:03
 
Fajny manifest Kszysztof. Prawie epitafium ... : ). Nie pierwszy Twój na tym forum i dałbym sobie obciąć .. szczytówkę mojego z axisa, że nie ostatni... Nie miną 2 miesiące a będzie następny. Broń Boże nie mam ci tego za złe. Taka Twoja natura, po prostu. I to jest fajne. Co w głowie to na języku. A w głowie co dzień nowa idea. I dobrze, zupełnie nie wiem czemu niektórzy mają z tym problem. Nie zgadam się z tym co tu napisałeś, ale nikogo nie obrażasz i to wystarcza. A jeśli ktoś uważa, że pleciesz od rzeczy (czasem ci się zdarza) to jego problem nie twój. To jest internet, wolność wymiany poglądów i szkoła tolerancji.
Do zobaczenia na FF, choć wolałbym nad rzeką przy ognisku : )
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [9] 12.12 19:05
 
A ten dalej swoje. Miałeś już wyjezdżać pod namiot do Szwecji, głosiłeś nadchodzącą apokalipsę, w sumie głosiłeś już wszystko.

Wczytaj się w tekst Michała, skonsoliduj się trochę chłopie, znajdź jakąś robotę i przestań pieprzyć, że każdy kogo stać na trochę wygodniejszy sprzęt jest konsumcjonistą i materialistą.

Dopasowujesz swoją ideologię do aktualnego stanu psychiczno - materialnego. Masz forse, to pytasz o drogie kołowrotki, a jak masz długi to pieprzysz o kijach struganych z pastucha dla krów.

Żyjemy w wolnym kraju, gdzie każdy ma prawo do wyboru własnej drogi, a ty chcesz wszystkich zamknąć w jakimś swoim paranoicznym obozie.

Nie można kurde mać wszystkich oceniać przez pryzmat tego czy dmychu ma siano czy nie. To Dmycha problem czy łowi CTS-em, Dragonem czy kawalkiem już nie wiem czego. No stary, zlituj że się...
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [8] 12.12 19:12
 
Marcin, w wolnym kraju każdy może sobie wypisywać na forum co chce dopóki nikogo nie obraża. Nie chcesz sobie ulżyć i po prostu przestać czytać posty Dmycha? Czy też jedynym sposobem ulżenia sobie jest dla ciebie komentowanie ich w ten sposób?
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [7] 12.12 19:41
 
....każdy może sobie wypisywać na forum co chce dopóki nikogo nie obraża. ...
Tu się z kolegą nie zgadzam.
Jeżeli ktoś niezrównoważony notorycznie pisze głupoty na forum muchowym, to wcale nie musi mnie obrażać, żeby mi przeszkadzać.

Przyzwalając takim trolom z kłopotami emocjonalnymi na regularne zaśmiecanie tego, co powinno być miejscem wymiany informacji niszczymy coś, co mogło być użyteczne, a tak staje się szambem.

Mam nadzieje, ze koleś już kończy programować swoje hiper-forum i naprawdę zniknie.


O naiwności )))


pzdr
W.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [6] 12.12 20:03
 
Nie zgadzam sie z Tobą, Forum zyskuje wartość od dołaczania kolejnych osób o zasobach nowej wiedzy, innym spojrzeniu na sprawy, nowych poglądach. Wykluczanie nie przynosi wartości dodanej. Na pewno będą ziarna i plewy. Sęk w tym że to nie jest Twoje forum. Coś co jest plewami dla ciebie być może jest ziarnem dla kogoś innego. Jak ktoś ci przeszkadza to go nie wyrzucej tylko ignoruj.

A jak chcesz mieć na forum tylko ludzi których poglądy sam akceptujesz, to TY sobie załóż swoje forum i zostań jego administratorem. Wywalaj i banuj obcych, Cyganów, Żydów, idiotów, niezrównoważonych emocjonalnie, komunistów, liberałów, zarabiajacych poniżej 2000 i powyżej 10000, rudych, i piegowatych. No koniec zostaniesz jedynym jego użytkownikiem i wtedy jego profil i tematyka będą wreszcie w pełni zgodne z Twoim wyobrażeniem. Życzę owocnego czerpania wiedzy z takiego forum.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [5] 12.12 20:32
 
ale jakiej wiedzy? W czym to pomaga w czasie polowu ryb?
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [4] 12.12 20:37
 
A w jaki sposób w połowie pomagaja posty żeby ktoś wyniósł się z forum?

Zamiast wywalać kogoś, napisz coś co pomaga w połowie ryb na muchę.

 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [3] 12.12 20:42
 
ja nie chce nikogo wywalac i nigdy tego nie postulowalem. Niech Dmychu pisze na zdrowie. Po prostu zapytalem w czym ten post pomaga w kwestii podbudowania wiedzy. Kilkakrotnie namawialem ludzi zeby pisali jak zakombinowali zeby zlowic trudna rybe. Sam zreszta takie sytuacje opisywalem z wlasnego frustrujacego doswiadczenia.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [2] 12.12 21:00
 
Niebieskie tabletki - sprzet drogi jest be

Zielone tabletki - sprzet tani jest be...


I tak dzień za dniem.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 21:18
 
Prosac jest produkowany w Polsce. A konkretniej w Krakowie. I żeby było fajnie jesteśmy
głównym dostawcą tych szczęśliwych tabletek do USA idą w dużych baniakach i są potem
konfekcjonowane w małe pudełeczka.

S


 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 21:18
 
po niebieskich tabletkach to sprzet akurat stoi twardo.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 12.12 21:25
 
Krzysiu.
A może napisał byś tzw."wędkarskie opowieści" w formie książki.Coś w stylu np.Stefana
M.Krakowskiego"Wędkarstwo dla każdego" czy Kazimierza Wejcherta"Fikoty i lorbasy z
ukochanej rzeki".
Bardzo brakuje mi takich "sędziwych" opowiadań a są one piękne i mają leczniczy wpływ na
wędkarską "duszę".
Naprawdę był byś w tym DOBRY.
Pozdrawiam z Bieszczad.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 13.12 00:00
 
Fajny z ciebie chlop ale masz problem bracie, w tym wieku trzeba miec wiecej dystansu.
pozdrawiam zbyszek.
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 13.12 18:32
 
Amen
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 13.12 23:14
 
Witam

Pomijając egzystencjonalne dyrdymały i schizofreniczne wizje to całkiem fajnie Krzysztofie piszesz. Poważnie. Może pora zastanowić się nad zmianą profesji ??? Wielu wielkich zaczynało od takiego kroku. Masz zadatki. Gdy na Twoje konto spłyną w końcu tantiemy za jakieś wybitne dzieło przestaniesz "spuszczać" się nad wędkami, linkami, kołowrotkami, głowicami itp. pierdołami, które to większość wędkarzy traktuje tak jak należy, czyli jak zwykłe narzędzia a Ty robisz z nich ikony i wyznaczniki... Sam do końca nie wiesz czego...

Pozdrawiam
JM
 
  Odp: A na co mi to wszystko potrzebne... [0] 15.12 09:21
 
Jakbyś mi to z ust wszystko wyrwał...ja od 2 lat to wprowadzam w życie...takie zasady, jedyne
co ostatnio musiałem kupić to 4 składowy kij do walizy bo nawet w tanich liniach lotniczych płaci
sie słono za sprzęt sportowy, kijek kosztował 160 zł. i łowi sie nim super. Jednak nie pożegnam
się z internetem jak to Ty zadeklarowałeś...często zaglądam nawet na to forum i staram się
wydobyć cenne informacje i dzięki nim się rozwijam. Nie mogę też zaprzeczyć ,że dzięki wiedzy
zdobytej "w internecie" pewne etapy przeskoczyłem szybko, wiele ryb zacząłem łowić
regularnie...nie można popadać ze skrajności w skrajność :)
Życzę Ci wszystkiego dobrego i jak największej ilości wielkich dzikich ryb , które do końca życia
zapadną w Twojej pamięci.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus