f l y f i s h i n g . p l 2024.04.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: Piotr Konieczny. Czas 2024-04-28 23:11:22.


poprzednia wiadomosc Odp: Włosienicznik : : nadesłane przez trouts master (postów: 8662) dnia 2017-04-18 00:45:04 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
 
Rolnictwo to niestety ogromny problem, tym bardziej, że zabija po cichu i w sposób niewidoczny. Woda niby
czysta, ale życia w niej niewiele. U nas to i tak jeszcze jest nieźle.


W Bieszczadach nie ma rolnictwa a wody umarły.
Rolnictwo było za PRL-u, podobnie jak nie było drzew (przypominam tym ktorzy krzyczą że wszystko wycięte
lub wycinają) w okresie międzywojennym i powojennym.

Nie było oczyszczalni nie było wcale źle. Teraz wszystko czyste aż do bólu, ludzi coraz mniej i ....czysta woda,
kamienie. Presji żadnej, catch&release, ogarniczenia metod, ilościowe. Suma sumarum, gdyby nawet wody
zostawił w takim stanie jak są na 10-15lat to i tak nic się nie zmieni.

Jednym słowem globalna zmiana żeby nie napisać ...

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Włosienicznik [8] 18.04 06:48
 
Akurat moja rodzina na przestrzeni ponad 40 lat wie co stało się w Bieszczadach. Otóż ilość stokówek i dróg leśnych nacinających wierzchnią warstwę zwietrzeliny znacznie się powiększyła. Mój taka i dwóch jego braci pamiętają jeszcze ciągi tarłowe świnek w Dwerniku, Chmielu i Sękowcu przed istnieniem zapory. Wtedy gdy spadł deszcz woda w górnym Sanie rosła powoli, a jak była susza - była średnia i zimna, praktycznie nie było niżówek. Na końcówkę tej hydrologicznej normalności dorzecza górnego Sanu załapał się mały Dmychu, zabrany przez tatę w Bieszczady za małego chłopaka. Też pamiętam ostatnie takie "fale" po deszczach, powoli rosnącego Sanu i powoli opadającego.

Nie było na kamieniach tzw. "papieru toaletowego", kamienie tego syfu na sobie nie miały.

Później z roku na rok rosła ilość krwawych nacięć naskórkowej warstwy wodonośnej kolejnymi stokówkami i duktami leśnymi co natychmiast było widać w przepływach. Nastały wtedy czasy gdy w potoku Wołosaty spotkaliśmy z kuzynem pstrąga, który zabłąkał się na nasłonecznione płycizny i ledwo dychał od gorąca. W Sanie i dopływach zaczął pojawiać się "papier toaletowy" (cholera wie co to jest za organizm, nigdy nikt mi nie powiedział jak się to nazywa, ale wygląda to tak, jakbyś rozmoczył w wodzie papier toaletowy i tym obłożył kamienie na grubość 0,2 - 1 cm). Od czasu gdy pojawiły się te niżówki i ta lepka glonowo-mułowa struktura na kamieniach, drastycznie spadła populacja owadów oraz pstrąga i lipienia - wzrosła natomiast populacja okonia i klenia. Pamiętam, że we wczesnych latach '90 potrafiłem w ciągu jednego dnia na płaniach górnego Sanu łowić na obrotówki Bass i Mepps około 100 okoni dziennie (maks. 23 - 26 cm).
 
  Odp: Włosienicznik [6] 18.04 17:54
 
Wszystkie włosieniczniki - poza krążkolistnym, zazwyczaj występującym w starorzeczach i w mulistych odcinkach przybrzeżnych - są pod ochrona i na ich wprowadzenia jest wymagana zgoda RDOŚ.

Dobrze jest zaglądnąć na siedlisko 3260 podgórskie i nizinne rzeki z włosienicznikami i tam oglądnąć opisy siedliska, gdzie zwraca się uwagę na konieczność wymiany wód gruntowych z płynącymi. Ogólnie: kręte lub roztokowe koryto o żwirowym dnie, o przepływie pełnokorytowym w okolicy Q50% do Q80% i z szerokiki terasami zalewowymi powinno w zasadzie mieć włosieniczniki (rzeczny - najbardziej pożądany; wodny, skąpopręcikowy i tarczowaty). Warunek: spadek koryta nie pownien być większy niż około 0,003 m/m i nie mniejszy niż około 0,0005 m/m.

Oprócz pestycydów działających bezpośrednio śmiertelnie na owady używa się herbicydów w rolnictiwe i to one zabijają rośliny, szczególnie przy niżówkach. W ograniczonych czasowo, przestrzennie i ilościowo warunkach można doczekać się populacji owadów o krótkim cyklu rozwojowym (głównie muchówki), większość jętek, widelnic i chruścików wymiera u mnie na Rabie około maja i pojawia się dopiero we wrześniu.

Zalecam w najgorszych warunkach posłużyć się nie podlegającym ochronie wywłócznikiem krążkolistnym, który od wiosny do zimy dobrze zatępuje włosienicznika, a żyje w tak zabrudzonych rzekach, że głowa boli. I ma na sobie może nawet więcej stawonogów nas interesujących niż włosienicznik rzeczny. A w zimie zamiera, rozsiewa się i w zimie go się nie znajdzie - co jest może w stosunku do włosienicznika niekorzystne, ale na przyklad pozwala na występowanie w wodach z pokrywa lodową w zimie (bo mu nieprzeszkadza, tak jak włosienicznikowi).

Można też zaglądnąć do poniższego linku, do interwencji biologicznych:
 
  Odp: Włosienicznik [0] 18.04 22:25
 
Dziękuję za trop
 
  Odp: Włosienicznik [4] 18.04 23:43
 
Panie Józefie,
A widział Pan to?
 
  Odp: Włosienicznik [3] 19.04 18:28
 
Nie widziałem. Musiałem przeoczyć ten artykuł Tomasza Ulanowskiego z 19 czerwca 2014 | (z godziny 15:51).
To oczywiście nie zmienia faktu, że trują nas coraz to nowymi chemikaliami, którymi dawniej nie musieliśmy się martwić. Do nas na Rabę przyjechali parlamentarzyści ze Szwajcari i dopytywali się, czy u nas ryby nie mają problemu z rozmnażaniem się. Pokazałem im z kładki masowo występujące strzeble na Krzczonówce i zapytałem skąd te wątpliwości? Ano w Szwajcarii ze względu na masowe używanie pigułek antykoncepcyjnych przez żeńską połowę ludności i przedostawanie się hormonów przez oczyszczalnie w sposób nieuszkodzony, ryby przestały się rozmnażać. No to oni przyjechali do Polski spradzić, czy Fundusz Szwajcarski nie wyrzuca pieniędzy w błoto na jakieś renaturyzacje. Uratowały nas polskie kobitki, które umieją bez sztucznych hormonów też jakoś sobie radzić.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 19.04 20:06
 
Panowie nie ma się co martwić, Jarosław pozwala na swobodne rozmnażanie wszystkim, tym pod wodą , a tym
bardziej tym... nad wodą! Zakazując przy okazji trucia tych pod wodą , gorzej jak się okaże że to może być użyte
jako dodatkowa broń biologiczna!
 
  Odp: Włosienicznik [1] 19.04 20:14
 
Panie Józefie,
Szwajcarskie damy, podczas kupowania w aptece takiego specyfiku, powinny być akcyzowo opodatkowane za sex dla przyjemności na fundusz ochrony wód i badania naukowe nad neutralizacją tego syfu, którym siusiają do szwajcarskich kibli.

Nie powinno być odpowiedzialności zbiorowej w tym względzie.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: Włosienicznik [0] 20.04 09:12
 
Ja bym również opodatkował białych, heteroseksualnych facetów za współudział w seksie dla przyjemności. Natomiast pary homo powinni być zwolnione z akcyzy. Stosowne zaświadczenia wydawałby US właściwy dla miejsca kopulacji.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 19.04 00:47
 
Ta "wata" na kamieniach to grzyb leptomitus lacteus. Po zrobieniu oczyszczalni na każdej wodzie, już nie
istnieje. W latach 90' było go mnóstwo (podobnie jak ryb).

 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus