|
Nie decydują o niczym, tylko najęli się na "etat" do chóru jednomyślnych - skupiając swoją uwagę na aspekty, które nikomu z wielkich nie szkodzą ani nie zagrażają.
Coś jak młody idealista po studiach, który dostaje pracę w jakimś departamencie środowiska UE. Koleś taki doskonale rozumie, że nie może fikać i podskakiwać koncernom chemicznym - ale może jednocześnie poświęcić swoje życie zawodowe na walkę z katolickim i wstecznym rybakiem znad Bałtyku jak również walczyć o ścisłe regulacje nawożenia gnojowicą i zabieganiem o przestrzeganie Dyrektywy Azotanowej przez kraje członkowskie. Przy okazji taka młoda prostytutka mająca kredyt hipoteczny na 30 lat doskonale wie, że gdyby nadepnęła komuś na odcisk w sprawie oprysków chemicznych, to mogłaby pewnego dnia przestać pracować nad tymi azotanami i w ogóle w tej instytucji.
To jest dokładnie tak samo jak praca w Gazecie Wyborczej. Idąc tam wiesz, że masz rozprawić się z białym heteroseksualnym katolickim mężczyzną z Europy, który jako szowinistyczna świnia nie robi nic innego, jak tylko bije swoją żonę i męczy psa na łańcuchu, jak też jeździ autem po pijanemu.
Większość ludzi jest na tyle inteligentna, że doskonale wyczuwają klimat kulturowy co wolno a czego nie wolno.
Ponieważ odbierający idee intelektualny aparat naszych współczesnych nastawiony jest wyłącznie na tę częstotliwość, która autoryzowana została przez nowoczesne dogmaty, to przebiegłe demokracje zrozumiały, jak dalece zbędna jest cenzura. - Nicolas Gomez Davila
|