f l y f i s h i n g . p l 2024.05.04
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Znaleziono pudełko z muchami w Zwierzyniu. Autor: prymek. Czas 2024-05-04 06:06:52.


poprzednia wiadomosc Jest lipień a potem nagle znika czyli the End : : nadesłane przez mart123 (postów: 5905) dnia 2018-06-25 08:48:51 z 165.225.84.*
  The End pisze, że w zlewni górnego Sanu lipień miał się dobrze, rozradzał się naturalnie tworząc silne populacje, aż pewnego roku zniknął. By go odtworzyć proponuje zarybienia. Przecież to nielogczne. Jeżeli silna, natutalnie rozmnażająca się populacja zniknęła a przyczyny zniknięcia nie ustąpiły lub wręcz nasiliły się to jakim cudem ma odbudować ją sztuczny zabieg? Czy nie czas zrozumieć, że zmiany zachodzące w rzekach, zlewniach, klimacie, presji ludzkiej przekroczyły masę krytczną? Czy nie czas przyjąć do wiadomości, że jak dany gatunek przestał występować na jakimś odcinku rzeki, a przyczyny tego faktu są trwałe, to źadna siła ludzka już go nie przywróci?
This is The End.
Nadesłany link: https://www.youtube.com/watch?v=JSUIQgEVDM4

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [1] 25.06 09:24
 
Po to, aby były te ryby tam.
A wiesz, ze na Sanie nigdy lipień nie występował?
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 25.06 09:43
 
Po to, aby były te ryby tam.

Ale jakim cudem mają znów być, jak już kiedyś były i wyginęły? Znasz przyczyny wyginięcia? Zostały albo będą usunięte w najbliższej przyszłości? Jeżeli nie, to możesz wpuszczać co tydzień, tonę narybku na m2 rzeki, a skutek będzie wyłącznie taki, że pieniądze ze składek pójda w błoto (często dosłownie).
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [4] 25.06 12:13
 
A te nieszczęścia jakim cudem nie dotyczą Sanu poniżej zbiorników? Jasne, że jeziora w znacznym
stopniu i na szczęście łagodzą ich skutki. A gdyby tak całkowicie zaprzestać na kilka lat zarybień
lipieniem Sanu poniżej Zwierzynia? Nie oszukujmy się, ale to tylko sprawa ograniczonych możliwości
okręgu i logicznego wyboru. Małe dopływy nigdy nie przyciągną tylu wędkarzy, ilu jeszcze przyciąga
San. Bez zarybień nie poradzi sobie tak samo jak te jego dopływy. Czy wtedy też sobie powiemy, że
zarybienie jest nielogiczne?
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [3] 25.06 14:24
 
A te nieszczęścia jakim cudem nie dotyczą Sanu poniżej zbiorników?

To żaden cud, a skutek działania zapory.
Co na mój rozum niszczy pstrąga i lipienia w Sanie i dopływach powyżej zbiorników czyli dramatycznie wysokie temparatury wody w lecie, w połączeniu z jeszcze bardziej dramatycznymi niżówkami nie dotyczy Sanu poniżej zbiorników. W letnich okresach bezdeszczowych bywa, że całkowity dopływ do Soliny to ok. 2-3 m3/s. Jeszcze raz: sumaryczny przepływ w Sanie, Solince i pot. Czarnym w okresach suszy to marne dwa kubiki na sekundę - czujesz to?
A woda na wypływie z Myczkowiec nawet podczas największych upałów nie ma więcej niż 15 stC i nigdy nie płynie w mniejszej ilości niż 6-8 m3/s. W lecie, w najgorzym czasie czyli w godz. 10-16 Myczkowce nawet dopuszczają dodatkowe 2-3 m3/s ratując ryby przed uduszeniem na odcinku wielu kilometrów. Jak do tego dodać różnice w dynamice wezbrań powyżej i poniżej i zawartości błota w wodzie wezbraniowej to uważam, że nie mówimy o jakichś różnicach a o przepaści.
Dla górnego Sanu przyszedł rok albo dwa, gdzie w końcu suma skutków różnych anomalii w połączeniu z ciągle rosnącą presją ludzką przekroczyła masę krytyczną i ryba padła. Pytanie co dalej? ale odpowiedzią na nie na pewno nie jest: wyrzucić spinningistów a potem zarybiać, zarybiać i jeszcze raz zarybiać.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [2] 25.06 19:12
 
Chyba się nie zrozumieliśmy, więc powtórzę. Naturalnym mieszkańcem górnych dopływów i samego
Sanu był potokowiec. Powodów, że jest go mniej niż dawniej jest wiele. Te o których wspominasz są
najważniejsze i tu jesteśmy raczej bezradni. Nie jestem za wyrzuceniem spinningistów. Akurat dla mnie
spinningowanie w Sanie w okolicach Leska to zero przyjemności i wyzwania. W górze i w dopływach
też. Pozostawiam innym do przemyślenia. O konieczności zbrojenia przynęt w haki pisałem tu już kilka
lat temu. Łowiłem pstrągi na spinning czterdzieści lat, na woblery prawie trzydzieści. Wobler,
szczególnie ten uzbrojony w dwie kotwice, to przynęta okrutnie kalecząca pstrągi. Jak żadna inna. Nie
wracajmy do tego, to były inne czasy, inne podejście do łowienia, inne możliwości wyboru przynęt.
Dlatego jestem za tym, o czym pisałeś. Wobler uzbrojony w pojedynczy hak jest równie skuteczny.
Arek, któremu pojedyncze haki przebijają rybom tętnice i wbijają się w mózg, nie żadnym autorytetem.
Niech sobie policzy, ile pstrągów złowionych na jego woblery straciło oko, ile miało kotwiczki głęboko
wbite w bok lub w brzuch. Mówienie, że ryby z haków spadają. Muszkarzom już od lat nie spadają. Jeśli
chodzi o San poniżej zbiorników. Napisałeś tak o zaporze i elektrowni, że ktoś może wyciągnąć mylne
wnioski. Dobrze wiesz, że to nie są wyłącznie pozytywy, a ta względna równowaga poniżej jest bardzo
krucha. Zwykle manipulowanie przepływem, gdzie nikogo nie obchodzą ryby. Przypadkowo zgodne z
naszymi oczekiwaniami dotyczącymi temperatury i przepływu poniżej zbiorników. Będzie potrzeba to
zakręcą i zapłacą. Mogą też puścić wodę, która oprócz kamieni zabierze wszystko. Na koniec
przypomnę, że kiedyś Hoczewka wezbrała na pięć metrów, swoje dolała Olszanka i w takich
przypadkach nawet zatrzymanie wody z gór specjalnie nie pomoże.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [1] 26.06 14:01
 
"Dlatego jestem za tym, o czym pisałeś. Wobler uzbrojony w pojedynczy hak jest równie skuteczny.
Arek, któremu pojedyncze haki przebijają rybom tętnice i wbijają się w mózg, nie żadnym autorytetem.
Niech sobie policzy, ile pstrągów złowionych na jego woblery straciło oko, ile miało kotwiczki głęboko
wbite w bok lub w brzuch".


Jachu.
Post #16 w linku, żeby nie było że fantazjuję. Przynętę (najskuteczniejszą) tez widać.
Jeżeli szukamy zakazów to można ograniczyć stosowanie kotwiczek lub przynet a nie zabraniać spinningu bo
łowienie na nimfę (glajche) czy strima niczym się nie różni z łowieniem na spina (poza przynetami z
kotwiczkami). Czy to jest poprawny fly fishing???? Skoro mamy wprowadzać zakazy żeby sobie (legalnym i
przepisowym wędkarzom) utrudnić życie to pójdźmy na ostro i zezwólmy połowy jedynie na suchą muchę.
Mokrej niestety już nie dopuszczę bo nimfa i mokra tez jest mokrą wersja muchy. Kłusownicy będą mieli
większe zdobycze z dołków których nie obłowimy na prostsze przynęty, choćby "bio".

Co do ostatniego zdania zdarzały się takie przypadki łowiąc pstragi jak i klenie czy sandacze. Dlatego
praktycznie wcale nie lowie na małe (poniżej 5cm) woblery a na siurkach gdzie występują małe (20cm +)
brzdące wole chętniej łowić na muchowke (mokra, nimfa, strim).
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 26.06 16:17
 
Jachu.
Post #16 w linku, żeby nie było że fantazjuję. Przynętę (najskuteczniejszą) tez widać.
Jeżeli szukamy zakazów to można ograniczyć stosowanie kotwiczek lub przynet a nie zabraniać
spinningu bo
łowienie na nimfę (glajche) czy strima niczym się nie różni z łowieniem na spina (poza przynetami z
kotwiczkami). Czy to jest poprawny fly fishing???? Skoro mamy wprowadzać zakazy żeby sobie
(legalnym i
przepisowym wędkarzom) utrudnić życie to pójdźmy na ostro i zezwólmy połowy jedynie na suchą
muchę.
Mokrej niestety już nie dopuszczę bo nimfa i mokra tez jest mokrą wersja muchy. Kłusownicy będą
mieli
większe zdobycze z dołków których nie obłowimy na prostsze przynęty, choćby "bio". src="imx/icons/neutral.gif" border="0">

Co do ostatniego zdania zdarzały się takie przypadki łowiąc pstragi jak i klenie czy sandacze.
Dlatego
praktycznie wcale nie lowie na małe (poniżej 5cm) woblery a na siurkach gdzie występują małe
(20cm +)
brzdące wole chętniej łowić na muchowke (mokra, nimfa, strim).

Post nr 16, gdzie opisujesz doświadczenia z jednego dnia testów. Trochę mało, by było wiarygodne.
Przeciwstawiam dwadzieścia lat swojego łowienia na woblery i z tego moje przemyślenia na temat
dwóch kotwic przy woblerze. Wypowiedzi na Jerku na trzech stronach. Jakieś 80 procent
pozytywnych dla woblerów z haczykami. Mniej szkodzą, a ryby aż tak bardzo z nich nie spadają.
Wśród przeciwnych taka - łapię zaczep kotwiczką, rozginam i nie tracę woblera, łapię zaczep hakiem
- tracę woblera. Można się śmiać lub płakać, do wyboru. Kilka neutralnych.W kolejnych postach
pokazałeś Arku zainteresowanie hakami, więc sam chyba miałeś pewne wątpliwości związane
pierwszym testem? Nigdzie nie napisałem, że jestem przeciw spinowi. Nigdzie nie jestem za
zakazami. Zdecydowanie przeciw woblerowi plus dwie kotwice. To nie zakaz, to ograniczenie. Tak
jak pisał mart , przy mniejszych jeden hak lub nawet ta jedna kotwiczka. Bezzadzior. Tyle lat w
Krośnie i w Lublinie, że w tej kwestii szkoda czasu na dyskusje. Jakoś przez lata obowiązywania nie
słyszałem o mniejszej skuteczności, spadaniu ryb przy holu i przebitych tętnicach.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [17] 25.06 16:54
 
THE_END - jak najbardziej występował.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [13] 25.06 19:02
 
Jeżeli występował to dobrze się ukrywał...
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [12] 26.06 20:37
 
Polecam ten tekst, zawierający najbardziej pogłębione informacje (plik jest dostępny w pdf, wystarczy tytuł wrzucić do gogli): INFORMACJE HISTORYCZNE DOTYCZĄCE GŁÓWNYCH GATUNKÓW ICHTIOFAUNY W DORZECZU SANU
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [11] 26.06 22:49
 
Bardzo ciekawe opracowanie , momentami trudno w to wszystko uwierzyć ( potwory z Duszatynia !!! ). Może to przekona oponentów The Enda , że Bieszczady to nie tylko San poniżej zapory i od biedy dwa zbiorniki...pb
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [9] 26.06 23:55
 
" Może to przekona oponentów The Enda , że Bieszczady to nie tylko ...."

Może też otworzy wszystkim oczy że i w tamtych czasach z rybami było bardzo krucho z różnych latach.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [8] 27.06 00:10
 
Myślisz, że w dawnych czasach nie było np. problemów z brakiem wody rzeczkach w okresie letnim?
Pewnie były. Ale ponad dwadzieścia kilogramów pstrągów złowionych w Wetlinie przez wędkarza to
chyba niezły wynik.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 27.06 08:05
 
Myślisz, że w dawnych czasach nie było np. problemów z brakiem wody rzeczkach w okresie letnim?

To były inne braki, inne stany wód powierzchniowych i podziemnych, inna retencja, inne spływy, inne zimy, inne lata, wszystko inne. Do tamtych braków ryby były przystosowane ewolucyjnie, do dzisiejszych nie.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [6] 27.06 08:24
 
"Ale ponad dwadzieścia kilogramów pstrągów złowionych w Wetlinie przez wędkarza to
chyba niezły wynik".


Dziennie? Sezonowo? W tarle?
W latach 80-90' gdym miał te przynęty co dzisiaj (spinningowe) to dzienny wynik 20kg nie byłby żadnym
problemem na Sanie w Lesku.
W tarle w tamtych latach, taki wynik można było zrobić "na kosz po ziemniakach" na potoku wpadającym w
okolicach Dynowa robiąc sobie przerwę przy wykopkach ziemniaków we wrześniu. "Na ostkę" podobnie, np. w
Hoczewce czy starym korycie Sanu. Wędkarstwo to jednak nie było, ale wynik ten sam.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [5] 27.06 08:32
 
W latach 80-90' gdym miał te przynęty co dzisiaj (spinningowe) to dzienny wynik 20kg nie byłby żadnym problemem na Sanie w Lesku.


W tamtych latach nocny wynik 20kg na Sanie w Łączkach też nie był żadnym problemem. I to bez przynęt, których miejscowi nie potrzebowali. Wystarczała latarka, ostka i koszyk.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [4] 27.06 11:15
 
Chciejcie zauważyć, że to co zebrał S. Cios na temat Sanu w dawnych czasach opiera się na
szczątkowych informacjach, często niepewnych, mogących zawierać błędy, na domysłach, itp,itd.
Arek nie rozśmieszaj mnie. Jak wyglądał sprzęt wędkarski sto lat temu, jakie były umiejętności
wędkarza, przynęty itd.? Ostki, latarki, kosze i jeszcze prąd. Jeśli uważacie, że złowienie w tamtych
latach ponad 20 kg dzikich, bo w znikomym stopniu pochodziły z zarybień, pstrągów w rzece, której nie
da się w żaden sposób porównać z dzisiejszym Sanem poniżej zbiorników. Chcesz porównać ilość
pokarmu czystej rzeczki sto lat temu z dzisiejszą, gdzie dopływ biogenów, który nie przekroczy jakiejś
granicy ma korzystny wpływ na ilość fauny? Tak Arek, letnie niżówki, podobnie jak gwałtowne
wezbrania wiosną w tamtych czasach występowały i musiały wpływać na ilość żyjących w dopływach
Sanu pstrągów. Nawet te ewolucyjne przystosowania w takich sytuacjach pewnie nie bardzo się
przydawały. W niektórych latach mogły pstrągi z nich znikać albo zostawało ich mało.
Mart, dobrze pamiętam jak wyglądał San w Zwierzyniu w drugiej połowie 70-tych i jak wygląda dzisiaj.
Wołosaty pod koniec 60-tych był zamknięty dla zwykłych wędkarzy i dobrze pilnowany przez patrole
milicji na motocyklu marki IŻ. Chyba ślepy i głupi nie potrafi z tego wyciągnąć wniosków.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [2] 27.06 13:23
 
Wołosaty pod koniec 60-tych był zamknięty dla zwykłych wędkarzy i dobrze pilnowany przez patrole milicji na motocyklu marki IŻ.


Tamte rejony ponoć wciąż są pilnowane przez „uśpionych strażników”. Od ostatniej wojny, na tych terenach, minęło co prawda wiele lat, jednak czy można mieć pewność, że wszystkie „wybuchowe” atrakcje zostały uprzątnięte?! Wątpię. W 2010 roku, czyli stosunkowo niedawno, odnaleziono, to:
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [1] 27.06 13:52
 
Prędzęj Ci wilk dupsko pokąsa...
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 27.06 14:44
 
Prędzęj Ci wilk dupsko pokąsa...

Wilki ruszyły?! Hmm, to znak, że baranów znowu jest za dużo, hehheeee
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 27.06 13:47
 
Mart, dobrze pamiętam jak wyglądał San w Zwierzyniu w drugiej połowie 70-tych i jak wygląda dzisiaj.

Właśnie wróciłem stamtąd. Napisz proszę jak było w drugiej połowie lat 70-tych a ja, dla kontrastu, opiszę jak wyglądało wczoraj.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 27.06 00:02
 
Też już przeczytałem z uwagą. O tych z Duszatyńskich pierwszy raz usłyszałem od kolegów pod koniec
70-tych. Podobno wtedy jeszcze były, ale żeby aż takie potwory? Szok. Trzeba koniecznie się kiedyś
wybrać. Nie podoba mi się użycie określenia - rybołówstwo rekreacyjne. Jak ktoś sobie postawi z
pięćdziesiąt haków na węgorza jest kłusownikiem, czy uprawia rybołówstwo rekreacyjne?
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [2] 25.06 19:11
 
W Niemczech zganiaja na rolnictwo za duzo mulu zalega na dnie rzeki 100 metrow rzeki przekopali koparka
oczyscili kamienie w wodzie i ryby wrocily.
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 25.06 22:25
 
U nas tą metodę znają juz od dawna. Każda rzeczka przekopana i to nie sto metrów tylko cała. ..
 
  Odp: Jest lipień a potem nagle znika czyli the End [0] 26.06 09:41
 
Wniosek.

Zimy są inne niż dawniej i nie ma przemiału koryta przez schodzący z gór śnieg i lód.
Pewnie nie ma też co mielić bo skał już nie da się ruszyć.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus