f l y f i s h i n g . p l 2024.04.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: Piotr Konieczny. Czas 2024-04-28 23:11:22.


poprzednia wiadomosc Odp: Nadzieja ... : : nadesłane przez Jachu (postów: 4487) dnia 2018-07-11 14:13:56 z *.dynamic.kabel-deutschland.de
  Cały czas zastanawiam się, czy sytuacja na Sanie nie zaczyna przypominać tej z Łopusznej. Jasne, że
bez wieloletnich badań nie da się potwierdzić i to tylko taka moja hipoteza. Może jak to kiedyś Mariusz
określił tego gówna jest na dnie Sanu tyle, że ryby gdzieś znikają i dopiero kolejna powódź przywraca
na jakiś czas w miarę normalny stan w rzece, a po zarybieniach w kolejnych latach z rybami przez jakiś
czas jest lepiej. Dlaczego znikają po zimie? Bo pewnie jak do tego gówna dołożyć mniejszą dostępność
pokarmu zimą, osłabienie ryb i większą podatność na pasożyty, choroby, to chyba nic dziwnego.
Jeszcze jedna rzecz, na którą chciałbym zwrócić uwagę. Arek często pisze, że na Sanie nie widać jętki
lub jest jej dużo mniej. Kiedyś po powodziach jej nie brakowało. Też gdzieś wyparowała?
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Nadzieja ... [2] 11.07 15:27
 
Trudno orzec a przyczyny mogą być złożone: słabowity materiał zarybieniowy, wydry i kormorany, presja i przełowienie i to nieważne, że ryby niewymiarowe są wypuszczane, jak taka dorotka zostanie nabita na haczyk 10 razy w sezonie to może się poddać, coraz wyższe temperatury i gorsza jakość wody powodujące rozwój chorób, pasożytów, pleśni, grzybów, cholera wie czego jeszcze. Na myśl przychodzi mi niedożywienie związane głównie z zanikiem kiełża, który w pewnych okresach był podstawą diety P&L w Sanie. Ile kiedyś było kiełża w tej rzece pewnie wiesz, po prostu chmary a dziś może zostało 10% tego co kiedyś.
Wydaje mi się, że każde lokalne stado ma swój dolny próg presji zewnętrznej, poniżej którego ustępuje z danego środowiska. Próg to synergiczne, wspólne działanie zestawu prostych czynników niekorzystnych, jak skrajne temperatury wody, niska zawartość tlenu, mała dostępność pokarmu, ekspozycja na zanieczyszczenia, presja drapieżników, można tak bez końca. I wystarczy by pewnego dnia próg został przekroczony i utrzymywał się jakiś czas a ryby po prostu zaczną znikać. To samo dotyczy wszystkch gatunków zamieszkujących rzekę. Co się z nimi dzieje, trudno powidzieć. Ryby niekoniecznie muszą od razu ginąć, część pewnie wynosi się w poszukiwaniu lepszego życia i po prostu nie wraca.
 
  Odp: Nadzieja ... [0] 11.07 17:09
 
No właśnie miałem o kiełża zapytać Arka. Kiedyś pod brzegami kłębowiska, pewnie zimą miały duży
udział w diecie. Nikt nie kombinował z wymyślaniem nimf. Zielony lub szary kiełż w zasadzie wystarczał.
Mnie akurat najlepiej lipienie brały na pomarańczowe. Kilka lat temu zrobiliśmy z kolegą przegląd tego,
co siedzi pod kamieniami przy Sobieniu. Było wszystkiego po trochu. Jętki różnego kalibru, nawet
trochę dużych widelnic, kilka gatunków chrusta, kiełża raczej mało. Oczywiście trudno wyciągać z
czegoś takiego jakieś wnioski, ale spadek ilości kiełża raczej widoczny. Nie wiem jak wygląda sprawa z
tarlakami w Krośnie. Na przełomie 70/80 moi koledzy, którzy wtedy pracowali w ośrodku w Wołkowyi,
jesienią odławiali tarlaki z ówczesnym ichtiologiem panem Pyką (wcześniej pracował chyba w Zawoi) w
różnych dopływach Sanu. W Olszance, Hoczewce,ale też powyżej Soliny. Ryby trafiały do basenów. A
do tarła brano jak leci, a ten "zmiksowany" narybek też wypuszczano w różnych miejscach.
 
  Odp: Nadzieja ... [0] 11.07 22:20
 
Trudno orzec a przyczyny mogą być złożone: słabowity materiał zarybieniowy, wydry i kormorany, presja i
przełowienie i to nieważne, że ryby niewymiarowe są wypuszczane, jak taka dorotka zostanie nabita na
haczyk 10 razy w sezonie to może się poddać, coraz wyższe temperatury i gorsza jakość wody powodujące
rozwój chorób, pasożytów, pleśni, grzybów, cholera wie czego jeszcze. Na myśl przychodzi mi niedożywienie
związane głównie z zanikiem kiełża, który w pewnych okresach był podstawą diety P&L w Sanie. Ile kiedyś
było kiełża w tej rzece pewnie wiesz, po prostu chmary a dziś może zostało 10% tego co kiedyś.
Wydaje mi się, że każde lokalne stado ma swój dolny próg presji zewnętrznej, poniżej którego ustępuje z
danego środowiska. Próg to synergiczne, wspólne działanie zestawu prostych czynników niekorzystnych, jak
skrajne temperatury wody, niska zawartość tlenu, mała dostępność pokarmu, ekspozycja na
zanieczyszczenia, presja drapieżników, można tak bez końca. I wystarczy by pewnego dnia próg został
przekroczony i utrzymywał się jakiś czas a ryby po prostu zaczną znikać. To samo dotyczy wszystkch
gatunków zamieszkujących rzekę. Co się z nimi dzieje, trudno powidzieć. Ryby niekoniecznie muszą od razu
ginąć, część pewnie wynosi się w poszukiwaniu lepszego życia i po prostu nie wraca.


Akurat materiał zarybieniowy w Sanie nie wygląda na słabowity. W porównaniu np.do Roztocza gdzie
wpuszczane są jakieś odpady hodowlane bez płetw.... Sanowe rybki są bardzo przyzwoite.
Cała reszta zaświadcza tylko o tym czy rzeka jest zdrowa, czy nie bardzo.. W Sanie zawsze kwitło życie
nawet wtedy gdy trudno było złowić wymiarowa rybę. Teraz jest z tym o wiele gorzej. Jakąś dunajcową
martwotą zalatuje. Po prawie trzydziestu latach przestałem jeździć, bo już za bardzo nie ma po co.
Jakieś ryby ciągle tam są i pewnie będą, ale czar tętniącego życiem pięknego Sanu prysł.

Całkiem oddzielnie - można czasem zauważyć, że wędkarzom się wydaje, że wszystkie ryby wpuszczone
mają obowiązek przeżyć i dać się złowić. Selekcja naturalna w dzikim stadzie, od małego broniącego się
przed niebezpieczeństwami sieje spustoszenie, a co dopiero wśród "głupich" ryb ze stawu.
 
  Odp: Nadzieja ... [0] 11.07 19:17
 
"Może jak to kiedyś Mariusz określił tego gówna jest na dnie Sanu tyle, że ryby gdzieś znikają i dopiero kolejna
powódź przywraca na jakiś czas w miarę normalny stan w rzece, a po zarybieniach w kolejnych latach z rybami
przez jakiś czas jest lepiej. Dlaczego znikają po zimie? Bo pewnie jak do tego gówna dołożyć ... "


W "tamtych" latach nie było oczyszczani ścieków ,b> wszędzie o czym zapomniałem dopisać a ma to też wg
mnie b. duże znaczenie. Ścieki były naturalne w małych miejscowościach i wioskach nad zlewnią Sanu i były
porcjowane wszędzie po trochę. Teraz skumulowane, o dużym stężeniu (po oczyszczeniu) idą w każdy płynący
ciek.
Mając dostęp do wody płynącej z oczyszczalni widzę co ta woda potrafi zrobić z metalami. Jedynie kwasoodporne
wytrzymują. Alu i normalne są zżerane tą czystą wodą w expresowy sposób. Nawet opary jej potrafią zeżreć
ocynkowane rynny i dachy. Dlatego wiele razy wskazywałem na to aby PZW wzięło takie wody do konkretnych
badań bo normy ustanowione przez WIOŚ mają się tak do przeżywalności ryb jak norma"40 dni" do presji.
Każda oczyszczalnia używa chemii do procesów oczyszczania wody a jest ich (oczyszczalni) wszędzie pełno.

Najdziwniejsze jest to że to "gówno" o jakim często wspominają wędkarze, które zaściela okresowo (wyłącznie w
ciepłych m-cach) dno Sanu jest na urządzeniach i odpływach w oczyszczalniach więc tam musi być wytworzone.
Dziwi mnie to że PZW nie bierze go do analizy, określenia co to jest i z jakich przyczyn powstaje.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus