f l y f i s h i n g . p l |
2025.05.24 |
 |
| | | | | |
| | | | |
FORUM WĘDKARSTWA
MUCHOWEGO
|
|
|
 |
Petycja
: : nadesłane przez
Robert Kostecki (postów: 1006) dnia 2025-05-08 09:32:35 z 84.40.234.* |
|
To autentyczne działanie na rzecz ochrony pogłowia pstrąga potokowego, czy jakieś naciąganie na uzyskanie
danych osobowych? Podpisałem wstępnie, ale już dalszej ankiety przesłanej na mail - nie! Nadesłany link: https://secure.avaaz.org/community_petitions/pl/polski_zwiazek_wedkarski_pelna_ochrona_pstraga_potokowego_i_lipienia_we_wszystkich_wodach_pzw_w_polsce/?rc=fb&fbclid=IwY2xjawKFmOBleHRuA2FlbQIxMQABHktDfodLNxVKJMkC1z4GivgaYaQiIW6mafnwpIG8Ipu9p3n4rc2GcsDBZYiw
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Petycja [1]
|
|
08.05 12:18 |
|
|
To autentyczne działanie na rzecz ochrony pogłowia pstrąga potokowego
Tak o ile wnioskowany totalny no-kill obejmie również kłusowników, a WP zamknie obszar "Utrzymanie
wód" a otworzy "Ochorna przed ściekami". |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
08.05 12:36 |
|
|
Na pierwszym miejscu do tzw. czerwonej księgi wpisałbym lipienia, a następnie tuż za nim pstrąga
potokowego...Niewykluczone, że w stosownym czasie przyjdzie czas i na inne ryby.. Wizja przyszłości nie
napawa raczej optymizmem, z różnorakich przyczyn... |
|
|
|
Odp: Petycja [55]
|
|
08.05 13:00 |
|
|
Na pierwszym miejscu powinna być kontrola i ochrona . Nie
wyobrażam sobie ze wprowadzi się taki zapis który będzie
przestrzegał jeden wędkarz we wsi a cała wioska kosila
firankami rzekę. Sprawa dotyczy rzek typu Wisłoka, Jasiolka
Oslawa i inne rzeki które w lecie ledwie płyną. Pierwsze
pytanie jak zostanie tam zorganizowana ochrona? Sanu za
dnia ciężko upilnować nie wspomnę już o nocy. Dla mnie ta
ochrona pstraga to martwy papierowy przepis. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
08.05 14:12 |
|
|
"To autentyczne działanie na rzecz ochrony pogłowia pstrąga potokowego..."
Rozumiem, że odpowiedzi były w skierowane do autora petycji, ponieważ po części było to pytanie retoryczne. Na
drugą część zapytania odpowiedzi brak.
Teraz zadaję od siebie dwa pytania:
1. Zakładając, że jest 50 tysięcy łowców pstrągów potokowych. Z tych 50 tysięcy, 20 tysięcy w ogóle nie zabiera
złowionych ryb. Przepisowego zakazu zabierania ryb nie ma, więc te 20 tysięcy samo ograniczyło się.
Jeżeli owe 20 tysięcy łowców pstrągów, jednak postanowi zabierać ryby, to czy wpłynie to negatywnie na
pogłowie pstrąga potokowego?
2. Zakładając, że jest 50 tysięcy łowców pstrągów potokowych. Z tych 50 tysięcy, 20 tysięcy w ogóle nie zabiera
złowionych ryb. Przepisowego zakazu zabierania ryb nie ma, więc te 20 tysięcy samo ograniczyło się.
Jeżeli owe 30 tysięcy łowców pstrągów, jednak postanowi nie zabierać ryb, to czy wpłynie to pozytywnie na
pogłowie pstrąga potokowego?
Na drugie pytanie znam chyba odpowiedź. Wpłynie pozytywnie, ale będzie więcej dla kłusowników.
|
|
|
|
Odp: Petycja [53]
|
|
08.05 23:49 |
|
|
Wprowadzenie zakazu bez odpowiednich kontroli i solidnych kar nic nie da. Wędkarze dostaną po dupie wiec
"odpadną" przechodząc co niektórzy, na gorszą stronę mocy. Kłusownicy będą mieli prościej i więcej.
Pisanie coś o zagrożonym gatunku, wpisach do czerwonych ksiąg i inne tego typu pomysły skończą się tym że
jakaś "gościni" określi łowienie "No Kill" za bezzasadne znęcanie się nad zwierzętami.
Takie mamy rozumowanie ostanio na tym świecie. Zwłaszcza w wszystko wiedzącej i rozwiązujący każdy
problem EU.
Z każdej strony dupa. Czy po dupie, bez znaczenia. Nawet słownictwo stanęło na głowie. Za niedługo
będziemy może jakimiś thorami, kritersami czy innymi "odlotami" z zaświatów. Tak mamy zryte mózgi.
|
|
|
|
Odp: Petycja [5]
|
|
09.05 06:54 |
|
|
Zwłaszcza w wszystko wiedzącej i rozwiązujący każdy problem EU.
UE to my, a nie oni. Warto o tym pamiętać, a także znać mechanizmy decyzyjne w UE. |
|
|
|
Odp: Petycja [2]
|
|
09.05 12:44 |
|
|
Mamy wiele przykładów, kiedy nie jeden pomysł realnie mogący przyczynić się do poprawy, w tym przypadku
polepszenia pogłowia pstrąga potokowego, poległ, bo egzaltowani prawnicy albo "bereciarze" storpedowali go już
na samym początku.
Teraz pytanie oboczne, bo na wyżej zadane nadal brak odpowiedzi. Kiedy żył dr Wojciech Brudziński, ichtiolog,
główny specjalista od gospodarki rybami łososiowatymi w ZG PZW, a jednocześnie pomysłodawca, który
wprowadził do prawa związkowego termin ochronny pstrąga potokowego trwający od 1 września do 30 marca
roku kolejnego, to dopóki żył, to wszystko działało. Kiedy umarł przedwcześnie, to od razu "leśne dziadki" skróciły
ten okres o trzy miesiące. Pytanie brzmi. Jakie argumenty wpłynęły na skrócenie okresu ochronnego dla pstrąga
potokowego w rzekach PZW zaliczonych do krainy P&L? |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
09.05 15:19 |
|
|
Kiedy żył dr Wojciech Brudziński, ichtiolog, główny specjalista od gospodarki rybami łososiowatymi w
ZG PZW, a jednocześnie pomysłodawca, który wprowadził do prawa związkowego termin ochronny
pstrąga potokowego trwający od 1 września do 30 marca roku kolejnego, to dopóki żył, to wszystko
działało. Kiedy umarł przedwcześnie, to od razu "leśne dziadki" skróciły ten okres o trzy miesiące. Pytanie
brzmi. Jakie argumenty wpłynęły na skrócenie okresu ochronnego dla pstrąga potokowego w rzekach
PZW zaliczonych do krainy P&L?
Robert,
To nie jest ścisłe. Zob. mój tekst o okresach ochronnych pp (P&L 21/1999).
Pozdr.
SC |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
09.05 15:28 |
|
|
Kiedy żył dr Wojciech Brudziński, ichtiolog, główny specjalista od gospodarki rybami łososiowatymi w
ZG PZW, a jednocześnie pomysłodawca, który wprowadził do prawa związkowego termin ochronny
pstrąga potokowego trwający od 1 września do 30 marca roku kolejnego, to dopóki żył, to wszystko
działało. Kiedy umarł przedwcześnie, to od razu "leśne dziadki" skróciły ten okres o trzy miesiące. Pytanie
brzmi. Jakie argumenty wpłynęły na skrócenie okresu ochronnego dla pstrąga potokowego w rzekach
PZW zaliczonych do krainy P&L?
Robert,
To nie jest ścisłe. Zob. mój tekst o okresach ochronnych pp (P&L 21/1999).
Pozdr.
SC |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
09.05 12:47 |
|
|
Stanisławie, czy podpisałeś onegdaj List otwarty do Zjazdu PZW ws. "NO kill"? |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
09.05 15:58 |
|
|
Nie. No Kill jest sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt, o czym od dawna mówię, ale nie tylko prawie
nikt mnie nie słucha, ale nawet nikt nie czyta przepisów, bo nie chce, gdyż może się to okazać
niewygodne. Wkrótce będzie stanowisko najlepszego w Polsce specjalisty od prawa rybackiego ws. No
Kill. Utnie to całą jałową dyskusję.
Oczywiście jestem za ochroną ryb łososiowatych, ale zgodnie z prawem, etyką, z uwzględnieniem
najlepszej wiedzy ichtiologicznej itd. No Kill w polskim wydaniu jest raczej sposobem na ochronę dziwnie
pojmowanego prawa wędkarzy do nieograniczonego kaleczenia ryb, a nie ich ochrony. Czy ktoś mi może
uzasadnić sens No Kill podczas niedawnych zawodów w jednym z okręgów PZW, w których zwycięzca
złowił (tj. pokłuł) ponad 140 tęczaków w ciągu kilku godzin? Iluż to wędkarzy dąży do tego, żeby nałowić
się "do bólu", czyli nie wyjdą z wody, dopóki nie wyjmą z wody ostatniej ryby z wody? Iluż to miłośników
No Kill, robi sobie sesje fotograficzne z rybami (nawet niedużymi), niezgodnie z zasadami No Kill?
Józef Rozwadowski napisał ponad 100 lat temu - "Kto ryb męczyć nie chce, niech takowych w ogóle nie
łapie". Jest to dziś bardziej aktualne, niż wtedy. Na razie nie widzę skuteczniejszego rozwiązania na
niektórych wodach, niż ograniczenie presji wędkarskiej.
Poza tym, zwracam uwagę, że niektóre osoby mieniące się jako wielcy miłośnicy No Kill, jeszcze
niedawno jawnie krytykowali obecność ryb łososiowatych jako szkodników, których obecność, zwłaszcza
w większej liczbie, jest niepożądana. Co za dziwna metamorfoza. |
|
|
|
Odp: Petycja [38]
|
|
09.05 07:22 |
|
|
inne tego typu pomysły skończą się tym że jakaś "gościniec"
określi łowienie "No Kill" za bezzasadne znęcanie się nad
zwierzętami.
No a jakich argumentów byś użył, dowodząc że nie bezzasadne? A
jakich że nie znęcanie? |
|
|
|
Odp: Petycja [37]
|
|
09.05 14:50 |
|
|
Jakich????
Jak ktoś zabija zgodnie z zasadami głowacice, pstrągi, lipienie, brzany, klenie, kapie, szczupaki,
sandacze okonie, płotki, liny, ..... to jest mięsiarz. Mięsiarz bo ... lubi zjeść i mu smakuje. Pomijając już
fakt trąbienia wszędzie że jedzenie ryb jest zdrowe. Wszelkich ryb.
Zjedzmy wszystko, tak bym odpowiedział Pani Gośc... a później będziemy się martwić. Jak migrantami,
których też "się później" sprawdzi lub ewent ....
Czego nie rozumiesz? A ja tym bardziej? Tego że niby w tym wolnym kraju (kontynencie) o wszystkim
ktoś musi decydować za Ciebie? Sadzę drzewo, mój ojciec sadził las, mój dziadek również drzewa i
jakiś mądry lub najmądrzejszy 'mędrzec" teraz mówi tego drzewa nie zetniesz. Na swoim prywatnym
ogródku, podwórku, polu. Budujesz dom, nie będziesz mieszkał lub używał bo nie spełnia jakiś "norm".
Samochód tez nie spełnia. Grilla nie zapalisz, ogniska bo komuś to przeszkadza. Kury masz czy owce
to komuś przeszkadzają. Gnojówka śmierdzi. Krowa śmierdzi. Koń śmierdzi. Śmierdzi bo się nie myją.
Tyle w temacie. Pierdzą , srają i .... się nie myją. Wietrzą się .... ekologicznie. Jak natura ich stworzyła i
im każe.
O do ***uja!!!!! Co jest do kur**** nędzy?!?!?!!! To właśnie jest. To jest że traktują nas jak osadnicy
Indian amerykańskich. Wprowadzić swoje prawa, resztę wytępić lub wjebać do rezerwatu. I morda w
kubeł jak się komuś nie podoba.
Krótko, zwięźle i na temat. Mam nadzieję. A jak Mikrut czy inni "Dytkowscy" piszą lub się burzą to
jechanie po nich z grubej rury.
|
|
|
|
Odp: Petycja [31]
|
|
09.05 16:35 |
|
|
Czy można w końcu otrzymać konkretną i bezpośrednią odpowiedź chociaż na jedno z zadanych przeze mnie
pytań? Pieniackie "dyskutanctwo", przeważnie gubi każdą inicjatywę w Polsce.
Nakaz wypuszczania złowionych pstrągów - nie prawny. Wydłużenie okresu ochronnego - nie, bo chcemy się na
maksa nałowić. Wprowadzenie powszechnego zakazu spinningowania na wodach P&L od 1 września - nie, bo
chcemy tam jesienią łowić klenie, jazie i bolenie.
Kiepski po przejściu na tamtą stronę spotyka Anioła Gabriela i rozłożyste drzewo ludzkości polskiej. Co to jest-
pyta. A, to jest to, co po was pozostanie Kiepski - lipa, dupa i kamieni kupa. |
|
|
|
Odp: Petycja [30]
|
|
09.05 22:25 |
|
|
Wcześniejszych pytań ("więcej grzechów") nie pamiętam wiec odpowiem na ten wpis.
"Nakaz wypuszczania złowionych pstrągów - nie prawny. Wydłużenie okresu ochronnego - nie, bo chcemy
się na
maksa nałowić.
Wprowadzenie powszechnego zakazu spinningowania na wodach P&L od 1 września - nie, bo chcemy tam
jesienią łowić klenie, jazie i bolenie."
___________
Robert.
Okresy ochronne, zakazy łowienia (włącznie z No Kill), nakazy zabijania, itd, itp. Znęcanie się.
Zasadne/bezzasadne.
Wyobraź sobie, kto może wg Ciebie zakazać tego czy owego? Gospodarz? Gospodarz który ma koszty,
operaty i inne zobowiązania nad którymi nikt z góry (Państwo tworzące przepisy i kary) czy "Gościni" (i jej
podobni z hasłem "znęcanie się") patrząca z boku, nie zastanowi się, ani nie pomaga i mu nie pomoże.
Zakazać/ustanowić mogą to skutecznie jedynie państwowe służby, włącznie z karaniem.
Przyjmijmy przykład "okres ochronny", "czerwona księga" czy zakaz zabijania (No Kill). Skutecznie można to
zrobić wyłącznie w jeden sposób. Zamknięcie całkowite danej wody czy jej odcinka.
Czym to będzie skutkować? Odpowiem w opcji minimum-przez kilka lub -naście lat będziesz mógł sobie
pewne metody wędkarskie w pewnych rejonach kraju (oby tylko) odłożyć na półkę. Po tym okresie (wysyp ryb)
nagle każdy będzie miał dostęp do wody i mięsa znany nam już z okresu PRL-u.
Co do zakazów spinningu czy innych nakazów (dry fly only, fly only, itp). W tych "dobrych czasach" jest coś
takiego jak dyskryminacja. W zasadzie jej zakaz. Przykład cen na OS. Każdy w tym ma być równo traktowany.
Czy gospodarz łowiska, czy opiekunowie, czy pracujący na nim społecznie zwykli ludzie. Przywilejów nie ma.
Cena jedna.
|
|
|
|
Odp: Petycja [29]
|
|
09.05 23:57 |
|
|
Wszystkich odsyłam do pełnego tekstu Jacka S. Jóźwiaka zamieszczonego w "WW" (chyba z 2001 roku) pt.
"Regulamin czy kodeks honorowy?". Oto, fragmenty:
- Wędkarz przyrodnik nie daje się zadekretować, to nie jest harcerska sprawność, czy wypełnianie norm
medalowych.
- Wędkarz przyrodnik nie zastanawia się nad regulaminem - on go ma we krwi i w codzienności. Taki człowiek
- bo w gruncie rzeczy o człowieczeństwo chodzi w tym wszystkim, a nie o wędkarstwo - posługuje się
własnym, często korygowanym i ulepszanym kodeksem honorowym.
- Wszyscy znani mi, doskonali i naprawdę etyczni wędkarze zawarli jakiś głęboki pakt między sobą, swoimi
instynktami łowieckimi a rybami, rzekami, jeziorami.
- Łączy ich przede wszystkim myślenie o tym, na ile ich pasja zaburza środowisko przyrodnicze.
- Przyrodniczego podejścia do wędkarskiej pasji nie daje się więc w żaden sposób zadekretować. Określa je
nie regulamin, lecz wewnętrzny kodeks honorowy. I bardzo wielu wędkarzy dopracowało się go już bardzo
dawno.
Ale, bardzo wielu wędkarzy nie dopracowało się kodeksu honorowego. I wygląda na to, że jest ich
zdecydowana większość wśród całej rzeszy wędkarskiej, ponieważ wszelkie próby wskazania im drogi do
kodeksu honorowego rozbijają się o mur niezrozumienia, opacznego pojmowania, czy w reszcie organicznej
pogardy wobec tego, co jest niewygodne dla ich egoistycznego postępowania.
W tekstach śp. Jacka S. Jóźwiaka zauważam wspólnotę myśli z Feliksem Choynowskim. Zapewne był jego
uważnym uczniem. Z tym, że Feliks Choynowski ze swoim etyczno-moralnym przekazem trafił na gros
wędkarzy powojennych, którzy przejęli jego wskazówki, ale tylko, co do strony technicznej wędkarstwa. I, tu
tkwi problem, gdyż wędkarze honorowi nie są w stanie na drodze perswazji dotrzeć do pozostałych. Stąd coraz
liczniejsze próby wprowadzania lokalnych ograniczeń. Idąc w tym kierunku, to chyba błędem była
decentralizacja władzy PZW. Będę więc zadawał pytania nadal. Dlaczego u naszych najbliższych sąsiadów -
Litwie i Czechach - można, a w Polsce nie można doprowadzić do ładu i normalności w wędkarstwie?
|
|
|
|
Odp: Petycja [28]
|
|
10.05 08:26 |
|
|
Idąc w tym kierunku, to chyba błędem była decentralizacja władzy PZW. Będę więc zadawał
pytania nadal. Dlaczego u naszych najbliższych sąsiadów - Litwie i Czechach - można, a w Polsce nie
można doprowadzić do ładu i normalności w wędkarstwie?
Robercie,
Najpierw trzeba wyjść od diagnozy - dlaczego w Polsce nastąpił spadek populacji niektórych gatunków
ryb? W uproszczenia są 3 główne czynniki:
1. Fizyczne zmiany w środowisku, które spowodowały pogorszenie warunków bytu dla ryb (utrudniony
dostęp do tarlisk, niszczenie tarlisk i miejsc wychodu narybku, a także stanowisk dla kolejnych grup
roczników ryb). Zaliczam tu także usuwanie zwalonych drzew z rzek nizinnych i wyżynnych, żeby
tworzyć autostrady dla kajakarzy. Program przeciwpowodziowy jeszcze pogorszy warunki bytu dla ryb.
2. Chemiczne zmiany w środowisku (zanieczyszczenia wód). W wielu wodach, w tym niewielkich
ciekach tarliskowych, sytuacja uległa dramatycznemu pogorszeniu w ostatnich 20 latach. Ciągle
przybywa domów, ale nie instalacji oczyszczających ścieki.
3, Zmiany klimatyczne, skutkujące skrajnymi warunkami hydrologicznymi, utrudniającymi rozród ryb i
rekrutację zwłaszcza młodych roczników ryb.
Wszystkie te 3 czynniki są generalnie niezależne od wędkarzy. Jeśli jest czysta woda i dobre warunki
do tarła, to ryb łososiowatych będzie dużo, nawet przy ogromnych odłowach. Polecam lekturę
fragmentu książki Lipień, w której są opisane połowy odchwaszczające lipienia. Trudno mi znaleźć
lepszy przykład. W takich wodach wpływ połowów jest widoczny głównie przez pryzmat zmiany
struktury wiekowej ryb, a nie łącznej liczby ryb.
Kwestia decentralizacji PZW nie ma znaczenia. Ponieważ struktura PZW i sposoby jego działania nie
sprzyjają optymalnej gospodarce na wodach, więc byłem i pozostanę zwolennikiem poszukiwania
alternatywnego modelu. Aktualnie PZW realnie nie podejmuje skutecznych działań pozwalających na
odwrócenie wyżej wspomnianych czynników (jedynie są puste i ogólne deklaracje). Do zarządów
najczęściej są wybierane osoby mające czas i chęci, fajni koledzy i dobrzy wędkarze, ale to nie
wystarczy dla właściwego gospodarowania. Trzeba mieć jeszcze wiedzę, zwłaszcza przyrodniczą. Czy
ktoś widział jakiś artykuł w WW (tj. organie PZW) sygnowany przez członków ZG PZW, w którym
przedstawiona byłaby diagnoza obecnej sytuacji i rzeczywiste kroki, które są podejmowane żeby
poprawić sytuację?
Za obecny stan rzeczy w największym stopniu odpowiadają 3 instytucje: WP, GIOŚ i instytucje
naukowe w sektorze ichtiologiczno-przyrodniczym. Dopóki one nie podejmą właściwych działań, to nie
mamy o czym marzyć. A żeby one zechciały podjąć takie działania, to powinien być silny lobbing ze
strony wędkarzy, z dobrymi argumentami merytorycznym. Tu też nie mamy o czym marzyć, bo
członkowie PZW sobie wybrali do takich takich reprezentantów, jakich mamy. I nie prędko wybiorą
lepszych, żeby nie było złudzeń.
Jesienią 2023 r. ZG PZW zorganizował dużą konferencję w rzekomą 145 rocznicę zorganizowanego
wędkarstwa w Polsce. Dyrdymały. Czy rzeczywiście nie można było zorganizować dużego wydarzenia
poświęconego poszukiwaniu dróg wyjścia z obecnej sytuacji? Nikt z decydentów nie chce chwycić
byka za rogi, bo nie umie, albo nie chce.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
10.05 09:26 |
|
|
No właśnie, „nie umie albo nie chce”.
To czy „umie”, mogę się zgodzić że pewnie nie. Lub może i umieją „po swojemu”. A to że
„nie chce” to raczej jest odpowiedź wiadoma. Nie chce/chcą. Powody są pewnie
najważniejszym czynnikiem.
|
|
|
|
Odp: Petycja [26]
|
|
10.05 10:31 |
|
|
Popełniacie Koledzy istotny błąd, ponieważ tylko w działaniach kompleksowych mających na celu polepszenie
stanu ilościowego pstrągów potokowych w Polsce, postrzegacie uzyskanie efektu doskonałego. Ale, uzyskanie
stanu "Wędkarza doskonałego' (O czym, kto jak kto, ale Stanisław doskonale powinien wiedzieć), to nie tylko
doprowadzenie swoich umiejętności do perfekcji, mających na celu wyławianie jak największej ilości ryb.
Jednak, część wędkarzy chce w sposób doraźny, często punktowo, a nie masowo, uzyskać polepszenie obecnej,
złej kondycji pstrąga potokowego. Stąd starania w kierunku, np. wprowadzenia przepisowego zakazu zabierania
tego gatunku ryby, które poniekąd rozumiem. Ja już naprawdę nie wiem jak dotrzeć do waszych umysłów,
wydawałoby się wędkarzy myślących.
To, już ostatni przykład z mojej strony, bo mnie takie dyskusje bez zrozumienia tego, co oczywiste, po prostu
męczą.
Przykładowo jest jakieś dorzecze lub konkretna rzeka, w której warunki biotyczne i abiotyczne pozwalają na to, że
żyją w nimniej pstrągi potokowe. W okolicy jest już "pustynia" pstrągowa, chociażby z przyczyn niezależnych od
wędkarzy, które wymieniacie, więc wędkarze rzucają się na łowisko, gdzie jeszcze coś można złowić. Czy
wprowadzenie w takim dorzeczu/rzece rygorystycznych przepisów, ale jednocześnie bezwzględnie wymuszanych
na wędkarzach, spowoduje skutek pozytywny dla pstrąga potokowego. Na pewno tak. Przykład Litwa i Czechy.
Więc przestańcie już bajdurzyć o obocznościach, boi ktoś sobie jeszcze pomyśli, że poświęcacie ukochaną rybę,
dla ideologii demokracji socjalistycznej - Każdy obywatel (w tym inteligent pracujący) posiada prawo, np. do
wykorzystania w sezonie ilości godzin swojego wolnego czasu na łowienie pstrągów potokowych, według swojego
uznania i jak jest taka jego wola, to dziennie zabierze 2-3 sztuki pstrągów. Wolno mu, bo kto biednemu/bogatemu
zabroni według haseł: "Róbta, co chceta", czy "Hulaj dusza piekła nima". |
|
|
|
Odp: Petycja [25]
|
|
10.05 11:10 |
|
|
Robert,
Obowiązuje określone prawo, które należy przestrzegać. Wiem, że nie każdemu to się podoba, ale przez
8 lat widzieliśmy do czego doprowadziło łamanie prawa (jego skutki będziemy odczuwali jeszcze przez
wiele, wiele lat). W świetle nagromadzonych w Polsce problemów społecznych jest niewiele osób (wśród
polityków, radnych, itd.), które pochyli się nad rybami.
Zresztą nie tylko wędkarze mają problemy. Także hodowcy ryb stoją przed ogromnymi wyzwaniami z
powodu działalność pseudoekologów (chodzi zwłaszcza o kwestię sprzedaży ryb, ale nie tylko). Gdy
któregoś roku zabraknie na Wigilię karpi, albo ich cena sięgnie astronomicznej kwoty, to dopiero wtedy do
społeczeństwa dotrze, że coś jest nie tak.
Jestem za szukaniem legalnych rozwiązań, odpowiednich do problemów. Jeśli wędkarzom rzeczywiście
zależy na rybach, to nie powinni ich łowić tam, gdzie trzeba je chronić w sposób szczególny. Np. nic nie
stoi na przeszkodzie, żeby łowić na haczyki z odłamanym grotem. Będzie kontakt z rybą, ale ryba się nie
zaczepi i nie będzie okaleczona. Proste jak drut. Nie mogę zrozumieć po co No-Kill-owcom tak bardzo
zależy na tym, żeby rybę zahaczyć (i kaleczyć), męczyć ją holem, wyjąć z wody, zmierzyć, zważyć,
obfotografować ze wszystkich stron, itd. i na końcu wypuścić, nie będąc pewnym, czy przeżyje. Na
niektórych wodach należy wprowadzić zakaz wędkowania w ogóle, albo wydłużyć okres ochronny. Na
innych limitować liczbę wędkarzy i wejść, z ograniczeniem do zabrania 1 ryby, a potem zakazem dalszego
wędkowania (tak jak jest w części Niemiec).
Przyjęcie No-Kill na ogół oznacza, że decydenci czują się zwolnieni z jakichkolwiek innych działań na
rzecz ochrony ryb, bo uważają, że ta zasada wszystko załatwia. Nieprawda. |
|
|
|
Odp: Petycja [24]
|
|
10.05 13:42 |
|
|
Ale kto to ma zrobić? Państwo? Organ państwowy? Społeczny (PZW, dzierżawca)?
Pada powszechnie znane hasło dla dobra kraju, społeczeństwa, ogółu czy "wyższych celów" (PKB, rozwój, itp)
i po sprawie. Każdej, nie tylko połowu ryb. W prywatnym przypadku dzierżawy może być (i chyba jest) inaczej.
Niemcy to głównie "prywatne" wody. Nieważne czy klubowe czy jakiegoś Helmuta.
Odnosząc się jednocześnie do przykładu Roberta, wiele razy o tym już pisałem. "Każdy niech sam zadba o
swój ciurek" i pstrągi a nie korzysta (na takich samych zasadach) z łowisk zadbanych, pilnowanych, rybnych
(jeszcze). Tak właśnie jest w Niemczech czy Austrii. Wtedy znając pojemność łowiska, obciążenie, zasoby
możesz sobie pozwolić na "sprzedanie" zezwolenia innym lub nie.
Co do złamanego grotu haczyka, toczyłem boje z Adminem i łowienie/niełowienie ryb tym sposobem nie jest
legalne. Pewnie jak u większości opiekunów wód którzy straszą Sądami.
Ekolodzy, znawcy wszelkich problemów oraz sposobów ich rozwiązywania, dopóki będą grzebać i wymuszać
działania Państwa w dziedzinie gospodarowania wodami, gruntami, lasami, itd, będzie to zawsze waliło po
grzbiecie gospodarza i prowadziło do jego problemów. Dzierżawca wody, gospodarz powinien mieć jedyny
warunek postawiony przez Państwo, zachowanie gatunku. Genetycznie zwłaszcza, nie jakiś sztucznych
tworów. Nie patrzenie na "męczenie, znęcanie" i inne bzdury, a wymóg oraz odgórna pomoc w tym aby była
utrzymywana naturalna populacja. A jak jest, wszyscy wiemy.
|
|
|
|
Odp: Petycja [23]
|
|
10.05 16:12 |
|
|
Co do złamanego grotu haczyka, toczyłem boje z Adminem i łowienie/niełowienie ryb tym sposobem
nie jest legalne. Pewnie jak u większości opiekunów wód którzy straszą Sądami.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego haczyk bez ostrza jest nielegalny. Rozporządzenie w sprawie
szczegółowych warunków ochrony i połowu ryb w powierzchniowych wodach śródlądowych
(https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20230001373/O/D20231373.pdf) nie zabrania tego -
ani pośrednio, ani bezpośrednio. Nie określa też, jak ma wyglądać ostrze.
Poza tym, nie bardzo rozumiem, dlaczego w Polsce nie wprowadza się zasady, że wolno łowić "tylko
suchą stopą", czyli bez wchodzenia do wody. W wielu rzekach byłoby to idealne rozwiązanie, także dla
wędkarzy, którzy muszą się nałowić "do bólu". To by do bólu wyszło na przeciw ich oczekiwaniom. |
|
|
|
Odp: Petycja [22]
|
|
11.05 08:29 |
|
|
Wczoraj złowiłem "dzikiego" pstrąga potokowego (nie wpuszczaka) o długości 51,0 cm. Był w bardzo dobrej
kondycji i pewnie ważył około 1,5 kg. Trochę upaćkał się, więc przed poddaniem go podstawowej czynności
kulinarnej postanowiłem opłukać go w wodzie. W tym celu położyłem pstrąga na dłoniach i umieściłem nieco obok
silnego warkocza wody, głową pod napływ wody, tylko lekko podtrzymując pod brzuchem. Kilka minut patrzyłem,
jak prąd wody opłukuje ciało pstrąga, który w pewnej chwili, o zgrozo, czmychnął w kierunku swojego stanowiska.
Cholera, a przecież oczami wyobraźni widziałem go smakowicie przyrządzonego na półmisku.
Czy przeżyje? Tego nie wiem. Wiem tylko, że uważa się (częściowo na podstawie badań naukowych), że około
10-20% p&l poddanych intensywnej manipulacji (nie przy zarybieniu) ginie. Z tym, że procent śmiertelności dla
lipienia, jako ryby delikatniejszej od pstrąga, oscyluje wokół górnych z wyżej podanych wartości. Chciałbym się
dowiedzieć od znawców prawa, jakie wykroczenie popełniłem w opisanym przypadku.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
11.05 09:00 |
|
|
Dobre wytłumaczenie dla zaspokojenia "bezsensownego znęcania się".
|
|
|
|
Odp: Petycja [20]
|
|
11.05 18:19 |
|
|
Jak zostanie opublikowany tekst prawnika, to tam będziesz miał wyjaśnione. |
|
|
|
Odp: Petycja [19]
|
|
11.05 21:54 |
|
|
Abstrahując od Ciebie Stanisławie. Zastanawiam się, skąd zawsze, kiedy pojawia się jakaś rzeczowa inicjatywa,
która może spowodować wymierne korzyści dla jakiejś dziadowskiej zastałości, to także i od razu pojawiają się
osoby, które wyszukują "dziury w całym", jednocześnie nie proponując nic w zamian, nie mówiąc o konkretnym
zaangażowaniu się w rozwiązanie problemu według swojego racjonalnego pomysłu. Bardzo często dla
rozpierduchy przedstawiają pokrętne opinie prawne i interpretacje obowiązującego prawa. Wspominamy tu
zmarłych wędkarzy, więc stojący w cieniu Jurek K., jeden z byłych doskonałych łowców i bacznych obserwatorów
rzeczywistości powtarzał, że wszystko, co obecnie zaczęło się dziać złego wokół wędkarstwa, to wynik ideologii
lewackiej (nie lewicowej). Natomiast, opór nadal przeważającej części wędkarzy w stosunku do zmian, według
nich, m.in. zdyscyplinowania, które jest równe "zamordyzmowi", wynika z opacznie rozumianych przez masy
osiągnięć socjaldemokracji. Tak, mawiał. Więc nim przeczytam ów wywód prawny, proszę o przeczytanie ze
zrozumieniem, tego co napisałem we wcześniejszych wpisach i udzielenie konkretnych odpowiedzi na zadane
przeze mnie pytania, a nie jak zwykle skakanie po obocznościach. Tyle w temacie ode mnie. Pozdrawiam. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
12.05 07:58 |
|
|
Odpowiedź na Twoje pytanie podałem już wcześniej na łamach fff (także w P&L), wskazując konkretny
przepis, wg którego No Kill jest niezgodny z Ustawą o ochronie zwierząt. Polecam lekturę Ustawy. Jest
zakaz kaleczenia zwierząt do celów rozrywkowych i rekreacyjnych. Czy uważasz, że należy lub można
kaleczyć zwierzęta w tym celu (bo ktoś ma taką zachciankę)?
To nie ja wymyśliłem tę Ustawę. Ja tylko zwracam uwagę na obowiązujące przepisy i wynaturzenia wśród
wędkarzy. Dla mnie nie stanowi problemu wypuszczenie ryby, która była delikatnie zahaczona i jest 99,9%
szans, że przeżyje. Jako problem widzę podejście wędkarzy, bo pod szyldem No-Kill ewidentnie robi się
rzeczy, których nie należy robić, nawet nie bacząc na Ustawę. Nie widzisz tego? Ustawę przyjęto,
ponieważ w społeczeństwie powszechnie dochodziło do bestialskiego traktowania różnych zwierząt
(lewactwo [cokolwiek znaczy to słowo] nie ma z tym nic wspólnego, bo inne grupy społeczne też nie
przyzwalały na bestialstwo). Wszystkie zwierzęta wzięto pod jeden parasol ochronny, bo niby dlaczego
miano by chronić ssaki i ptaki, dopuszczając kaleczenie ryb.
Dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi na pytania w jednym wcześniejszych postów, m.in. czy złowienie
ponad 140 tęczaków w czasie jednej tury zawodów (towarzyskich, ale to nie ma znaczenie) jest
rzeczywiście wędkarstwem zgodnym z Ustawą (także Ustawą o rybołówstwie!) i etyką wędkarską? Albo
łowienie do bólu, tj. np. ponad 70 lipieni dziennie (też znam taki przypadek, bo wędkarz tym się chwalił),
co oznacza statystyczną śmiertelność rzędu 5-7 ryb, tj. więcej niż zezwalają przepisy na zabranie ryb.
Wędkarze dostrzegają tylko to, co dla nich jest wygodne. Nie chcą dostrzec wielu rzeczy. |
|
|
|
Odp: Petycja [17]
|
|
12.05 09:45 |
|
|
Zastanawiam się, skąd zawsze, kiedy pojawia się jakaś rzeczowa inicjatywa,
która może spowodować wymierne korzyści dla jakiejś dziadowskiej zastałości,.
Sęk w tym, że totalny no-kill nie jest rzeczową inicjatywą. Oszczędzone w ten sposób ryby, pod
nieobecność kontroli, trafią prędzej czy później na widelce czy wędki kłusowników, a część, chyba
niemała, wędkarzy zrezygnuje z opłacania składek na wody P&L pogarszając i tak już mizerną sytuację
ich finansowania. Sam no-kill bez pozbycia się problemów kłusownictwa, zatruć wód góskich w wyniku
zrzutów ścieków i ich ciągłej dewastacji i zabudowy przez WP będzie tylko pozorem działania. |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
12.05 14:35 |
|
|
Nigdy nie byłem zwolennikiem totalnego "No kill", ale głównie przeciwnikiem przerzucania podczas zawodów dla
tzw. sportu wędkarskiego tysięcy ryb i rybek. Co, dla utrzymania formy, wiąże się z nieustającym treningiem
zawodniczym. Za te działania, swojego czasu, stanąłem przed Sądem Koleżeńskim, z oskarżeniem o nielojalność
wobec Kadry. Natomiast, zabieram w sezonie dosłownie kilka ryb (3-5 sztuk), tych z najbardziej pokiereszowaną
jamą gębową, resztę wypuszczam. Ponieważ jestem maksymalnie do 15 razy w sezonie na połowach ryb
łososiowatych, to siłą rzeczy łowię nie więcej jak kilkanaście p&l. Dlatego też pisałem wielokrotnie, że samo "No
kill" nie wystarczy, kiedy zwolennicy tej idei są po 100-200 razy w sezonie na wędkowaniu i przerzucają setki p&l,
z których później 10-20% ginie. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
12.05 19:24 |
|
|
samo "No kill" nie wystarczy, kiedy zwolennicy tej idei są po 100-
200 razy w sezonie na wędkowaniu i przerzucają setki p&l,
z których później 10-20% ginie.
To nalepioki. Inaczej nie potrafią, swoje ego budują na setkach
natrzepanych głównie żyłką ryb, a cieniasów co łowią kilka,
kilkanaście dni w sezonie mają w głębokiej pogardzie. |
|
|
|
Odp: Petycja [14]
|
|
12.05 22:03 |
|
|
Są też tacy z tych „100-200 w sezonie” którzy lubią, kochają lub nie mogą żyć bez wędki.
Znam takich. Conajmniej kilku. Ryby również zabijają ale limit 6-9szt/m-c raczej wyklucza
taki wynik presji. Choćby nie wiem jak chciał znaleść to „mięso” to ten wynik nie jest
prawdopodobny. Korzystają nie na „turystycznej” zasadzie od rana do bólu lub długie,
wielogodzinne łowienie. Są to łowcy którzy chodzą wyłącznie o okresie największego
prawdopodobieństwa spotkania z rybą. Nie dla deptania wody czy stania na dołku jak
czapla. Wpadają codziennie „na chwilę”. Tacy podobno są najgorsi i limitowanie ilości
wejść na łowisko (Okręg Krosno) miało takich się pozbyć. Tyle że nie całkiem do końca bo
kolejne zezwolenie można dokupić. Jednego znam który przez sezon wędkarski (nie w
okresie grudzień-marzec) potrzebuje dwóch 60-cio wejściowych zezwoleń. Woda i ryby to
całe jego życie. A ilu takich jest.
Czy takie podejście do wędkarstwa jest złe? Uważam że nie. Nie depcze się wody bo mam
czas, urlop, przyjechałem tyle km. Idę sobie na wodę na chwilę, o świcie czy wieczorem
licząc na zbiórki. A może wyskoczę podczas trąconej po deszczu wodzie licząc na
zmniejszoną ostrożność ryb. A może nudzę się w niedzielne popołudnie i wyskoczę sobie
zobaczyć czy coś w wodzie jeszcze żyje lub przetestuje nowy zestaw. Różne są powody
wychodzenia z wędka nad wodę i nie zawsze celem są ryby. Jeżeli celem jest jednak mięso
(dozwolone przepisami) lub wymuszone prawem to im szybciej je złowię i opuszczę wodę
tym lepiej dla pozostałych ryb. Nie dla mnie jednak takie podejście do wędkarstwa.
Nakaz/zezwolenie wyłącznie na „pobranie ryby” z wody byłby pracą do wykonania a nie
relaksem.
|
|
|
|
Odp: Petycja [13]
|
|
12.05 23:08 |
|
|
Niech się wypowiedzą koledzy z Cieszyna, którzy właściwie już tylko wyruszają na ryby do Czech. Jak tam
przepisami podeszło się do takich "nalepioków". Tam, podobno też lipień jest w odwrocie, a nieliczne mateczniki
tej ryby są chronione w sposób szczególny, m.in. limitowanym wejściem do paru razy w sezonie, zakazem
wprowadzania jakichkolwiek ścieków oraz zabierania ryb. Ale Czesi, to nie naród dyskutantów. Mimo wspólnego z
Polakami słowiańskiego pochodzenia, w przeciwieństwie do nas, przejęli jako narodową mentalność dryl
austriacko-niemiecki. A, u naszych wędkarzy pozostaje ciągle bunt i niezdyscyplinowanie wobec postanowień
"zaborców". |
|
|
|
Odp: Petycja [12]
|
|
13.05 08:16 |
|
|
Tam, podobno też lipień jest w odwrocie, a nieliczne mateczniki
tej ryby są chronione w sposób szczególny, m.in. limitowanym
wejściem do paru razy w sezonie".
U nas temat lipienia w odwrocie załatwia się inaczej. Na nielicznych
matecznikach, odcinkach rzek z w miarę silną populacją tej ryby, vide
Łupawa, organizuje się parę razy w sezonie zawody ogólnopolskie,
europejskie, często na obniżonym wymiarze i przerzuca ilości ryb
liczone w tysiącach. |
|
|
|
Odp: Petycja [11]
|
|
13.05 14:38 |
|
|
"... się parę razy w sezonie zawody ogólnopolskie, europejskie, często na obniżonym wymiarze i
przerzuca ilości ryb liczone w tysiącach".
________
Jedna ze skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych.
|
|
|
|
Odp: Petycja [10]
|
|
13.05 15:39 |
|
|
Jedna ze skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych.
Nie raz słyszę ten argument. Powiedz mi ale tak realnie bez bajkopisarstwa i dywagacji co PZW robi z
wynikami takich "odłowów kontrolnych"? Jak ichtiolodzy Związku używają tych danych w celu poprawy
ilości i jakości populacji lipienia w Polsce?
Czy wyniki połowów wędkarskich, zależnych przecież od tylu czynników to faktycznie jedna ze
skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych? |
|
|
|
Odp: Petycja [2]
|
|
13.05 17:52 |
|
|
wędkarstwo to nie sport
to hobby
nie powinno być zawodów
jak już - to rzutowe itd.
i po temacie
Nie raz słyszę ten argument. Powiedz mi ale tak realnie bez bajkopisarstwa i dywagacji co PZW robi z
wynikami takich "odłowów kontrolnych"? Jak ichtiolodzy Związku używają tych danych w celu poprawy
ilości i jakości populacji lipienia w Polsce?
Czy wyniki połowów wędkarskich, zależnych przecież od tylu czynników to faktycznie jedna ze
skuteczniejszych metod odłowów kontrolnych? |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
13.05 19:22 |
|
|
Zgadza się, z tymi zawodami rozgrywanymi na żywych organizmach. Widać, że spadkobierców myśli Feliksa
Chynowskiego jest więcej wśród nas.  Całe zło wytworzone wokół idei wędkarstwa rekreacyjnego wzięło się z
wędkarstwa wyczynowego. Wystarczy wejść w jakąkolwiek witrynę internetową Okręgu, Koła lub Klubu, to
zawody poganiają zawody. Trudno powiedzieć, jakie proporcje panują między rzeszą wędkarzy rekreacyjnych, a
grupą o zacięciu zawodniczym. Jedno jest pewne. Związek dla przyciągnięcia członków wprowadził do
wędkarstwa rekreacyjnego elementy: walki, rywalizacji, konkurencji, splendoru i zysku. To wyzwoliło mroczne
cechy charakteru ludzkiego, jak: zawiść, zazdrość, nieuczciwość, snobizm, szpan, itp.
Zupełnie nie przejawia do mnie tłumaczenie, żeby wygrywać, to trzeba trenować. Czyli przewalać na treningach
tysiące ryb w sezonie. Dla jakiej chwały? Dla kolejnego dyplomu, pucharu i medalu z szajs metalu! Większość
wędkarzy w ogóle nie interesuje, kto zwyciężył w Grand Prix, kto jest w kadrze PZW, kto zwyciężył w
mistrzostwach Polski, Europy, czy Świata. To jest potrzebne działaczom związkowym oraz samym zawodnikom,
którzy puszą się między sobą.
Teraz puśćmy wodze wyobraźni. Co by się stało, gdyby wędkarstwo wróciło do formy pierwotnej. W doopę
dostaliby producenci zanęt. Mnóstwo ryb odpoczęłoby od nieustannych treningów. Producenci sprzętu
prześcigający się w wymyślaniu coraz to nowych materiałów sztucznych, wymyślnych technologicznie zestawów,
itp. wyrobów mających zintensyfikować połowy. Czyli wynikłyby same korzyści dla środowiska naturalnego. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
13.05 19:48 |
|
|
wiesz, co będzie?
zaraz po myśliwych oraz karpiach (vide: https://kuszlewiczwimieniu.pl/tag/ryby/)
zabiorą się wędkarzy
Zgadza się, z tymi zawodami rozgrywanymi na żywych organizmach. Widać, że spadkobierców myśli
Feliksa
Chynowskiego jest więcej wśród nas.  Całe zło wytworzone
wokół idei wędkarstwa rekreacyjnego wzięło się z
wędkarstwa wyczynowego. Wystarczy wejść w jakąkolwiek witrynę internetową Okręgu, Koła lub Klubu, to
zawody poganiają zawody. Trudno powiedzieć, jakie proporcje panują między rzeszą wędkarzy
rekreacyjnych, a
grupą o zacięciu zawodniczym. Jedno jest pewne. Związek dla przyciągnięcia członków wprowadził do
wędkarstwa rekreacyjnego elementy: walki, rywalizacji, konkurencji, splendoru i zysku. To wyzwoliło
mroczne
cechy charakteru ludzkiego, jak: zawiść, zazdrość, nieuczciwość, snobizm, szpan, itp.
Zupełnie nie przejawia do mnie tłumaczenie, żeby wygrywać, to trzeba trenować. Czyli przewalać na
treningach
tysiące ryb w sezonie. Dla jakiej chwały? Dla kolejnego dyplomu, pucharu i medalu z szajs metalu!
Większość
wędkarzy w ogóle nie interesuje, kto zwyciężył w Grand Prix, kto jest w kadrze PZW, kto zwyciężył w
mistrzostwach Polski, Europy, czy Świata. To jest potrzebne działaczom związkowym oraz samym
zawodnikom,
którzy puszą się między sobą.
Teraz puśćmy wodze wyobraźni. Co by się stało, gdyby wędkarstwo wróciło do formy pierwotnej. W doopę
dostaliby producenci zanęt. Mnóstwo ryb odpoczęłoby od nieustannych treningów. Producenci sprzętu
prześcigający się w wymyślaniu coraz to nowych materiałów sztucznych, wymyślnych technologicznie
zestawów,
itp. wyrobów mających zintensyfikować połowy. Czyli wynikłyby same korzyści dla środowiska
naturalnego. |
|
|
|
Odp: Petycja [6]
|
|
13.05 22:12 |
|
|
Wyniki połowów wędkarskich to słaba metoda badawcza. Wędkarstwa rekreacyjno-konsumpcyjnego.
Zawody formuły "No Kil" z obniżonym wymiarem wyłapują dane, od małych ryb po okazy.
Co PZW /gospodarz danego łowiska robi z takimi wynikami? Najlepiej zapytać ich samych lub się
domyślić. Co najmniej monitoruje populację różnych gatunków. W rozmowach "kuluarowych" dochodzi
jeszcze więcej innych danych. |
|
|
|
Odp: Petycja [5]
|
|
14.05 10:03 |
|
|
To jest Arku dość pokrętna odpowiedź, ponieważ wędkarstwa rekreacyjnego nie należy jednoznacznie wiązać z
konsumpcyjnym. Jeżeli tak twierdzisz, to znaczy, że nie zapoznałeś się ze zrozumieniem z treścią wcześniejszych
wpisów. Poza tym, najbardziej miarodajnym źródłem informacji byłyby uczciwie i sumiennie wypełniane rejestry
połowów, a nie wyniki zawodów. Bo takie twierdzenie, to ewidentna przykrywka dla tych drugich. Jednak wiemy,
jak to bywa z tymi rejestrami połowów.. Czyli znowu wracamy do sedna sprawy. Skoro w żaden polubowny
sposób nie można dotrzeć do sumień dużej części wędkarzy i ich samokontroli, która spowoduje, że staną się
wędkarzami honorowymi, to pozostaje "zamordyzm" przepisowy i bezwzględne egzekwowanie tychże przepisów.
Wędkarze odwiedzający Litwę zapewne wiedzą, że tam strażnik jest organem i wystawia decyzję. Są to bardzo
wysokie kary pieniężne, bez zabawy po sądach, co raz dwa zdyscyplinowało wędkarzy. W Polsce takie
uprawnienia posiada np. Inspekcja Transportu Drogowego. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
14.05 10:42 |
|
|
”… najbardziej miarodajnym źródłem informacji byłyby uczciwie i sumiennie wypełniane
rejestry połowów, a nie wyniki zawodów. Bo takie twierdzenie, to ewidentna przykrywka dla
tych drugich. Jednak wiemy, jak to bywa z tymi rejestrami połowów..”
Jeżeli chodzi o ryby jadalne/wymiarowe to tak. Młodsze roczniki w ten sposób nie policzysz.
A gospodarz chce mieć jak najwiecej cennych dane na przyszłość, wiec od „0 do starości”
populacji.
”Skoro w żaden polubowny sposób nie można dotrzeć do sumień dużej części wędkarzy
i ich samokontroli, która spowoduje, że staną się wędkarzami honorowymi, to pozostaje
"zamordyzm" przepisowy i bezwzględne egzekwowanie tychże przepisów.”
Jak w to nie tylko w tej dziedzinie w tym kraju.
|
|
|
|
Odp: Petycja [3]
|
|
14.05 10:44 |
|
|
A odłowy kontrole czy są robione przez kilka uprawnionych osób czy przez 150
(zawodników) jest to obojętne jeżeli są robione zgodnie z przepisami i zezwoleniami.
|
|
|
|
Odp: Petycja [2]
|
|
14.05 13:02 |
|
|
No, to trzeba rozbudować wzór rejestru połowów o rubryki: ryby złowione wymiarowe, ryby złowione
niewymiarowe, ryby zabrane. Ale, oczywiście zaraz będzie kolejny z tym problem. OSRAM i wszystko jasne! |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
14.05 17:33 |
|
|
No tak. Pod przymusem zazwyczaj nic nie działa. Jak dobrowolnie, to podobnie jak w latach
90-tych „napiszemy że wzięliśmy to więcej zarybią”. Albo „same zera”, żeby myśleli że nic
nie ma w wodach. Bądź poważny! Liczysz na coś, czego ten naród cwaniaków i wszystko
wiedzących nigdy nie zrobi solidnie i uczciwie.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
15.05 18:56 |
|
|
No, tak. W moim kierunku, jako moralizatorowi, który chce innych ustawiać, zostały już skierowane pierwsze
objawy niechęci. Ale, tak jak to usłyszałem od jednego z wędkarzy, także "Zlewam to ciepłym moczem". |
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
09.05 18:38 |
|
|
No nie na temat. Złapałeś wk...wa i odpowiedzi nie udzieliłeś.
Jeszcze nie widziałem wyważonej argumentacji przeciwko
twierdzeniu, że łowienie no kill jest bezzasadnym dręczeniem ryb.
Myślałem że od Ciebie ją usłyszę. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
09.05 19:57 |
|
|
Mam przeczucie, że "No kill" wyszło ze środowiska tej grupy wędkarzy, jako łowców nieomal "codziennych",
którzy wymyślili tę ideę dla uspokojenia swojego sumienia. "No kill" byłoby O.K., jeżeli towarzyszy mu samo
ograniczenie, co do częstotliwości wyjść na ryby w sezonie. I chyba, tu tkwi cały problem - z samo
zdyscyplinowaniem się. Spotkałem szereg wędkarzy, którzy doskonale wiedzą w czym rzecz, ale z różnych
względów nie chcą całkowicie przejść na "No kill", a tym bardziej ograniczyć częstotliwości wędkowania.
Rozmowa z nimi sprowadza się zawsze do jednego stwierdzenia - Jak będzie do przepisów wprowadzony zakaz
zabierania, w tym przypadku pstrąga potokowego", to wówczas się zdyscyplinujemy. Ale, pozostaje jeszcze ta
pazerność na mnogość połowowa. Zdaje się Arek podał, że w Krośnieńskiem są osoby, które potrafią trzykrotnie
w sezonie wykupować zezwolenie. I, kto biednemu/bogatemu zabroni.
|
|
|
|
Odp: Petycja [2]
|
|
10.05 10:30 |
|
|
Arek,
to lepiej - wg Ciebie - "wszystko wolno"?
wolnoć Tomku w swoim domku?
anarchia, liberum veto?
inny punkt widzenia:
- jak ja chcę wyciąć moje drzewo (też sam sadziłem) to zgłaszam do gminy; przyjeżdża pani i ogląda (czy
nie wycinam z gniazdem w okresie lęgowym, czy gatunek nie jest chroniony, itd.), jest zgoda i po temacie
- jak sąsiad ma dom, którego nie sposób ogrzać (mimo że jara węglem non stop, a rozpala szmatami
nasączonymi olejem samochodowym [bo majsterkowicz lokalny]) - to niech jara, co nie? gmina mu
dofinansuje i ocieplenie, i nowy pic - ale po co...
- samochody niektóre tak kopcą, że trzeba na zamkniętym obiegu jeździć, powycinane filtry itd. - Polakowi
wolno, co nie? co tam inni, ja rządzę
- sąsiadka ma kury i nikomu nie śmierdzi, sam od niej jajka kupują; inny sąsiad ma barany, a inny krowy
nawet; niedaleko jest stadnina - o czym Ty piszesz? może o fermach lisów na futra? albo o norkach
- to nie obcy nas traktują - to MY zdecydowaliśmy się gdzieś należeć i zgodziliśmy się na coś; MY, czyli
większość (wiem, demokracja najgorszym z ustrojów)
- a co do migracji: to była, jest i będzie; dożyjesz, bez obaw
- "no kill" - gdyby nie to rozwiązanie, to nawet na OS San byłaby pustynia; wiem, kaleczymy ryby... ale to
nasze hobby
Jakich????
Jak ktoś zabija zgodnie z zasadami głowacice, pstrągi, lipienie, brzany, klenie, kapie, szczupaki,
sandacze okonie, płotki, liny, ..... to jest mięsiarz. Mięsiarz bo ... lubi zjeść i mu smakuje. Pomijając już
fakt trąbienia wszędzie że jedzenie ryb jest zdrowe. Wszelkich ryb.
Zjedzmy wszystko, tak bym odpowiedział Pani Gośc... a później będziemy się martwić. Jak migrantami,
których też "się później" sprawdzi lub ewent ....
Czego nie rozumiesz? A ja tym bardziej? Tego że niby w tym wolnym kraju (kontynencie) o wszystkim
ktoś musi decydować za Ciebie? Sadzę drzewo, mój ojciec sadził las, mój dziadek również drzewa i
jakiś mądry lub najmądrzejszy 'mędrzec" teraz mówi tego drzewa nie zetniesz. Na swoim prywatnym
ogródku, podwórku, polu. Budujesz dom, nie będziesz mieszkał lub używał bo nie spełnia jakiś "norm".
Samochód tez nie spełnia. Grilla nie zapalisz, ogniska bo komuś to przeszkadza. Kury masz czy owce
to komuś przeszkadzają. Gnojówka śmierdzi. Krowa śmierdzi. Koń śmierdzi. Śmierdzi bo się nie myją.
Tyle w temacie. Pierdzą , srają i .... się nie myją. Wietrzą się .... ekologicznie. Jak natura ich stworzyła i
im każe.
O do ***uja!!!!! Co jest do kur**** nędzy?!?!?!!! To właśnie jest. To jest że traktują nas jak osadnicy
Indian amerykańskich. Wprowadzić swoje prawa, resztę wytępić lub wjebać do rezerwatu. I morda w
kubeł jak się komuś nie podoba.
Krótko, zwięźle i na temat. Mam nadzieję. A jak Mikrut czy inni "Dytkowscy" piszą lub się burzą to
jechanie po nich z grubej rury.
|
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
10.05 14:44 |
|
|
.... inny punkt widzenia:
1. jak ja chcę wyciąć moje drzewo (też sam sadziłem) to zgłaszam do gminy; przyjeżdża pani i ogląda (czy
nie wycinam z gniazdem w okresie lęgowym, czy gatunek nie jest chroniony, itd.), jest zgoda i po temacie
2. jak sąsiad ma dom, którego nie sposób ogrzać (mimo że jara węglem non stop, a rozpala szmatami
nasączonymi olejem samochodowym [bo majsterkowicz lokalny]) - to niech jara, co nie? gmina mu
dofinansuje i ocieplenie, i nowy pic - ale po co...
3. samochody niektóre tak kopcą, że trzeba na zamkniętym obiegu jeździć, powycinane filtry itd. - Polakowi
wolno, co nie? co tam inni, ja rządzę
4. sąsiadka ma kury i nikomu nie śmierdzi, sam od niej jajka kupują; inny sąsiad ma barany, a inny krowy
nawet; niedaleko jest stadnina - o czym Ty piszesz? może o fermach lisów na futra? albo o norkach
4. to nie obcy nas traktują - to MY zdecydowaliśmy się gdzieś należeć i zgodziliśmy się na coś; MY, czyli
większość (wiem, demokracja najgorszym z ustrojów)
5. a co do migracji: to była, jest i będzie; dożyjesz, bez obaw
6."no kill" - gdyby nie to rozwiązanie, to nawet na OS San byłaby pustynia; wiem, kaleczymy ryby... ale to
nasze hobby."
________
1. Moje drzewo, przeze mnie (rodzine) w jakimś celu posadzone, na moim prywatnym terenie ja decyduje. Co
do prywatnego terenu, od kilku lat pisze pisma do Gminy bo mam działkę do której jest wg map gminnych,
droga gminna. Droga której nie widać, nie wiadomo gdzie jest (tyle drzew im krzaków) i nie mogę ani ja, ani
sąsiedzi do działek za których płacimy podatki dojechać. Tłumaczyć dalej co na to Gmina? Tak aktywnie
działają. Nie tam gdzie trzeba.
2. Ukraina-Rosja, rafinerie, stacje benzynowe, bloki mieszkalne, domy, całe miasta. Wysypiska z
"przesortowanym" przed Ciebie i mnie bogactwem też się palą. Ale jeden Kowalski natruje za wszystkich. W
czasach gdy wszyscy pier*** o demografii (spadek populacji), Levica pieprzy coś o budownictwie .... a o CO2
czy ociepleniu już nie pamięta. Więcej domów, zakątków, przyczółków, każdy pali, sra, chce mieć auto, TV,
net, je, produkuje śmieci, tylko w nowym miejscu. Nie wspólnym, żeby koszty/trucizna się rozeszła tylko swoje.
Do oddania ... innym.
3. patrz p.2
4. Myślisz że pisząc o czymś piszę wymyślone bajki? Mam ci podawać nazwiska osób, sąsiadów, znajomych,
miejsca ich (i tych problemów) zamieszkania?
5,6 bez wyjaśnień.
Świat to akwarium. W jednym kącie żyje sobie taki malutki WZ, trout master, mart, S. Cios i inni, w drugim
kącie oraz innych miejscach żyje pozostałe 90% populacji podobnych w/w.
Ci z tego małego siedliska mają olbrzymi wpływ na jakoś życia tych pozostalych 90% żyjących w brudzie,
nędzy, bez filtrów, jakości, parametrów bo ... oni muszą tylko żyć. Jak każde stworzenie na tej planecie.
Resztę odp. sam sobie dołożysz. To samo akwarium, zamknięta bańka, itd, itp. z określoną ilością
niezbędnych do przeżycia substancji. Wytłumacz im, albo jeszcze lepiej daj (jak temu Kowalskiemu na
ocieplenie domu) na to żeby się zmienili i żyli jak paru w cichym, pięknym, czyściutkim kąciku. Nawet Hitler ani
Stalin nie dałby rady. Może Bóg.
Szkoda mojego czasu. Mam pożyteczniejsze rzeczy do robienia.
Pzdr.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
10.05 16:56 |
|
|
będziemy z Pawłem K. i Andrzejem C. na Sanie
pn 26.05 i wt 27.05
wpadnij, pogadamy
pozdrawiam
________
1. Moje drzewo, przeze mnie (rodzine) w jakimś celu posadzone, na moim prywatnym terenie ja decyduje.
Co
do prywatnego terenu, od kilku lat pisze pisma do Gminy bo mam działkę do której jest wg map gminnych,
droga gminna. Droga której nie widać, nie wiadomo gdzie jest (tyle drzew im krzaków) i nie mogę ani ja,
ani
sąsiedzi do działek za których płacimy podatki dojechać. Tłumaczyć dalej co na to Gmina? Tak aktywnie
działają. Nie tam gdzie trzeba.
2. Ukraina-Rosja, rafinerie, stacje benzynowe, bloki mieszkalne, domy, całe miasta. Wysypiska z
"przesortowanym" przed Ciebie i mnie bogactwem też się palą. Ale jeden Kowalski natruje za wszystkich.
W
czasach gdy wszyscy pier*** o demografii (spadek populacji), Levica pieprzy coś o budownictwie .... a o
CO2
czy ociepleniu już nie pamięta. Więcej domów, zakątków, przyczółków, każdy pali, sra, chce mieć auto, TV,
net, je, produkuje śmieci, tylko w nowym miejscu. Nie wspólnym, żeby koszty/trucizna się rozeszła tylko
swoje.
Do oddania ... innym.
3. patrz p.2
4. Myślisz że pisząc o czymś piszę wymyślone bajki? Mam ci podawać nazwiska osób, sąsiadów,
znajomych,
miejsca ich (i tych problemów) zamieszkania?
5,6 bez wyjaśnień.
Świat to akwarium. W jednym kącie żyje sobie taki malutki WZ, trout master, mart, S. Cios i inni, w drugim
kącie oraz innych miejscach żyje pozostałe 90% populacji podobnych w/w.
Ci z tego małego siedliska mają olbrzymi wpływ na jakoś życia tych pozostalych 90% żyjących w brudzie,
nędzy, bez filtrów, jakości, parametrów bo ... oni muszą tylko żyć. Jak każde stworzenie na tej planecie.
Resztę odp. sam sobie dołożysz. To samo akwarium, zamknięta bańka, itd, itp. z określoną ilością
niezbędnych do przeżycia substancji. Wytłumacz im, albo jeszcze lepiej daj (jak temu Kowalskiemu na
ocieplenie domu) na to żeby się zmienili i żyli jak paru w cichym, pięknym, czyściutkim kąciku. Nawet
Hitler ani
Stalin nie dałby rady. Może Bóg.
Szkoda mojego czasu. Mam pożyteczniejsze rzeczy do robienia.
Pzdr.
|
|
|
|
Odp: Petycja [7]
|
|
11.05 11:52 |
|
|
Takie mamy rozumowanie ostanio na tym świecie. Zwłaszcza w wszystko wiedzącej i
rozwiązujący każdy problem EU.
Czego by nie robić to teraz będzie już za mało i za późno też. Ale dzięki naszej UE można
współfinansować coś naprawdę pożytecznego. I to mimo, że beneficjentem tego projektu
nie są wędkarze, a dodatkowo jeżeli chodzi o pkt.4 to nie da się wzmocnić czegoś, czego
faktycznie nie ma i najprawdopodobniej nigdy nie będzie też . |
|
|
|
Odp: Petycja [6]
|
|
11.05 14:33 |
|
|
Zawsze to można zrobić. Zawsze gdy się ma na to kasę. UE (najwięksi) najpierw też
zniszczyli (bezwiednie, raczej nie celowo) wszystko w swoim środowisku a teraz po latach,
mając już pieniądze próbują (chyba skutecznie) to odrodzić.
Za pieniądze można raczej wszystko.
|
|
|
|
Odp: Petycja [5]
|
|
11.05 15:01 |
|
|
Zawsze to można zrobić. Zawsze gdy się ma na to kasę. UE (najwięksi) najpierw też
zniszczyli (bezwiednie, raczej nie celowo) wszystko w swoim środowisku a teraz po latach,
mając już pieniądze próbują (chyba skutecznie) to odrodzić.
Za pieniądze można raczej wszystko.
Zmiany postępują tak szybko, że nie zawsze i czasu zostało coraz mniej... Człowiek to jest
takie zwierzę, że dla pieniędzy jest w stanie zrobić absolutnie wszystko i najczęściej ile by
ich nie miał, to zawsze będzie ich na coś za mało, ale za pieniądze nie można mieć
wszystkiego. No nieważne, pozdrowienia. |
|
|
|
Odp: Petycja [4]
|
|
11.05 15:36 |
|
|
Organizmy żywe chcą wprowadzać w kosmos wiec co się nie da. Za pieniądze się da.
Chyyyyyba.
|
|
|
|
Odp: Petycja [3]
|
|
12.05 14:40 |
|
|
Dla mnie cały No Kill to mniej więcej porównanie do myśliwych, którzy zabijają zwierzynę.
I wyobrazić sobie należy, że idzie myśliwy lasem, strzela do sarny, urwie jej ucho od strzału albo palnie w dupę i mówi:
dobra, daje Ci wolność, możesz iść swobodnie dalej. Ja już się nastrzelałem. I nie patrzy czy sarna krwawi czy utyka od bolącej jej dupy z urwanym kawałkiem pośladka.
I zaliczył jeszcze ze 3 inne plus dwa dziki. I powiedział im tak samo.
Dodatkowo,
to już poza tym wszystkim, nie widzę sensu ładowania tony ryb co roku, niezależnie w jakiej wielkości, do rzek jeśli po krótkim czasie ich po prostu nie ma. Nawet jak jest No Kill to co to daje...
Od jakiegoś czasu mam dylemat czy łowić i wypuszczać męcząc ryby czy nie lepiej złowić, zabić i zabrać. Wtedy to jest bardziej etyczne. Bo wtedy jest to łowiectwo a nie zaspokajanie własnych potrzeb sportowo-rekreacynych.
|
|
|
|
Odp: Petycja [1]
|
|
12.05 15:48 |
|
|
Witam. A co z niewymiarowymi ? Przecież tu jest obowiązkowe wypuszczanie mimo ,że są kłute i
stresowane holem. A bywa ich wielokrotnie więcej niż tych do zabrania. |
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
12.05 15:54 |
|
|
Jedno jest pewne.
Jeśli pojawi się opinia prawna o której pisze Staszek to całe PZW ma problem.
Mało tego. ciekawy jestem co z prywatnymi zbiornikami, gdzie jest No KIll.
Ta opinia prawna nie dotyczy tylko P&L ale również jezior( patrz Dzierżno), wszelkiego rodzaju jezior czy stawów prywatnych-tam również obowiązuje prawo(chyba ?!).
To będzie bardzo duży problem. Pytanie co się stanie jeśli ta opinie się pojawi.
|
|
|
|
Odp: Petycja [0]
|
|
12.05 16:26 |
|
|
Prawie pełna zgoda Seba. Są też tacy, którzy wędkują do pierwszej wymiarowej ryby, dają jej w łeb i do domu, nie
patrząc, że limit dzienny to 2-3 sztuki. Jednak, co będzie jak ta wymiarowa ryba trafia się pod koniec
wielogodzinnego wędkowania, a wcześniej łapie się kupa niewymiarków. Dlatego też mam kolegów w klubie,
którzy stosują na pstrągi selektywne przynęty spinningowe, np. 8-9 cm woblery lub duże obrotówki, pozbawione
kotwiczek, tylko uzbrojone w specjalne haczyki bezzadziorowe. Każdy ustala sobie kodeks honorowy, aby
powodował jak najmniejsze straty wśród zahaczonych ryb. O tym właśnie pisał śp. Kol. Jóźwiak. |
|
|
|
|
|
|
|
|
Copyright
© flyfishing.pl 2002
wykonanie |
|
|