Świetna relacja. Gratulacje dla zwycięzców.

Fajne zawody , gratki. Jak widać da się zrobić tak, żeby wszystko było ok. :)

pozdrawiam

Na wymiarze poniżej okręgowego i rzeki Redy, zastanawiam się po co w przypadku zawodów
towarzyskich. To tak a propos wszystko było OK

Artur oglądasz czasem zawody GP Formuły 1 ?????

nie oglądam a co?

To obejrzyj. I zauważysz z pewnością że część wyścigów rozgrywana jest na torach ulicznych, gdzie przez
większą część roku obowiązują normalne przepisy ruchu drogowego i ludzie jeżdżą 50km/h zatrzymują się na
czerwonym i nie wyprzedzają na podwójnej ciągłej. Natomiast na kilka dni w roku te same ulice zamyka się dla
normalnych kierowców i wpuszcza zawodników którzy gdzieś mają światła i podwójną ciągłą a 50km/h to mają
chyba tylko w alei serwisowej. Normalne według mnie jest to że zawodników obowiązują inne regulacje aniżeli
pozostałych i w mojej opinii dokładnie tak samo powinno być w wędkarstwie bo przecież czegoś innego oczekuję
od rzeki gdy chcę w ciszy odpocząć a czego innego gdy chcę udowodnić kto jest lepszym wędkarzem " ja czy
TY". Osobiście nie jestem jakimś specjalnym zwolennikiem zawodów ale nie jestem także ich przeciwnikiem.
Lubię nasze małe zawody w kole z kolegami szczegulnie "część artystyczną po zawodach" niespecjalnie jednak
pociągają mnie duże zawody i gonitwa za punktami nie zmienia to jednak faktu że są ludzie dla których akurat
taka forma wędkarstwa jest satysfakcjonująca i mają do tego pełne prawo. Masz rację że obecne przepisy nie
pozwalają na zawodach obniżać wymiaru z RAPR jednak ja osobiście wolę żeby w ciągu godziny zawodnik
przyniósł do sędziego cztery ryby po 20 cm po 30 sekundowym holu aniżeli jednego pięćdziesiątaka którego
będzie holował 40 minut. Nie będę miał nic przeciwko takim zmianom w przepisach które umożliwią punktowanie
ryb poniżej wymiaru z RAPR i myślę że takie przepisy w perspektywie czasu powinny zostać wprowadzone.
Reasumując zawody to nie to samo co łowienie rekreacyjne więc nie można w mojej opinii przenosić
bezpośrednio przepisów z łowienia rekreacyjnego do sportu a sport wędkarski to tak samo jak w ogóle całe
wędkarstwo trudne etycznie zagadnienie.
Mam więc do Ciebie jedną prośbę nie pisz w każdym swoim poście o obniżaniu wymiarów bo naprawdę stało się
to już męczące.

pzdr WoW

ps: Tak w ogóle to szacun dla organizatorów XXI PZP

Przepraszam że się wetnę ale rozgrywanie zawodów poniżej wymiaru regulowanego ustawą jest jej łamaniem ! Tyle i aż tyle .Dodam tylko że nie mam nic do organizacji zawodów na wymiarach regulowanych przez dzierżawcę wody jakim jest PZW na wymiarach pomniejszonych do momentu przekraczania ustawowego obwarowania wymiarów ochronnych.Zgodnie z uchwałą ZG PZW o Zmianie zasad rozgrywania zawodów eliminacyjnych w dyscyplinie muchowej do Grand Prix Polski na 2015 rok w sezonie 2014. ryby ustawowo niewymiarowe powinny być punktowane bez pomiarów i noszenia i z tym też się zgadzam ,więcej zgadzam się też by wszystkie ryby były punktowane w ten sposób .
Artur trochę się zagalopowałeś w interpretacji bo dzierżawca może zmniejszać wymiary do momentu gdy zmiana złamie ustawę a tego w tym przypadku nikt nie zrobił.

"Artur trochę się zagalopowałeś ..."

Zacznijmy lub skończmy na tym:

Jakoś dotąd nikt nie potrafi nam wyjaśnić czemu służy obniżanie wymiaru okręgowego i łowiska
w przypadku zawodów towarzyskich

Nie nie potrafi tylko nie chce lub nie ma argumentów co nie czyni takiego obniżania łamaniem prawa jak w przypadku obniżania poniżej ustawowego.

Ja nie piszę w tym przypadku o łamaniu prawa tylko o naruszaniu etyki, która jest skutkiem
sportu kwalifikowanego. Już nikt nie wyobraża sobie zwodów nawet towarzyskich bez
obniżenia wymiaru ... więc zadaje pytanie dlaczego i czemu to służy?

Poniżej ustawowego? Zgłoś do prokuratury. W tym kraju naruszenie praktycznie każdej ustawy jest przestępstwem lub wykroczeniem. Chociaż może raz Artur zgłosi do organów ścigania, a nie na forum.

"Chociaż może raz Artur zgłosi do organów ścigania, a nie na forum. "
Nie sądzę. To by zamknęło temat łamania prawa i przeniosło ciężar dyskusji w kierunku wyłącznie etycznej strony zagadnienia. Bo przecież coś trzeba pisać.
Wiesz Mariusz, tak się zastanawiam w związku z bliskim osiągnięciem dojrzałości przez tarlaki potokowca. Przecież to ustawowy okres ochrony, a one będą celowo odławiane ze stawów, przenoszone, masowane, wyciskane. To tak wolno?
PS: przepraszam, ale temat poruszony w mailu możemy sobie spokojnie darować, są ciekawsze przypadki.

W kwestii tarlaków i okresów ochronnych. Praktycznie na wszystkich obiektach dokonujących takich operacji są ustanowione obręby hodowlane.
Z ustawy o rybactwie śródlądowym wynika:
Art. 13.
1. W miejscach szczególnie przydatnych do prowadzenia chowu lub hodowli ryb mogą być ustanawiane obręby hodowlane, w ramach obwodu rybackiego lub poza nim.
2. Wstęp do obrębu hodowlanego wymaga uzgodnienia z uprawnionym do rybactwa.
3. W obrębie hodowlanym nie obowiązują uprawnionego do rybactwa zakazy, o których mowa w art. 8 ust. 1 pkt 2–7 i ust. 2, oraz nakaz określony w art. 20 ust. 2.
ten Art. 8.
1. Zabrania się połowu ryb:
1) w wypadkach określonych przepisami o ochronie przyrody;
2) o wymiarach ochronnych;
3) w okresie ochronnym;
4) w odległości mniejszej niż 50 m od budowli i urządzeń hydrotechnicznych piętrzących wodę;
5) sieciami, wędkami lub kuszami innymi niż określone w przepisach wydanych na podstawie art. 21;
6) przez wytwarzanie w wodzie pola elektrycznego charakterystycznego dla prądu zmiennego;
7) środkami trującymi i odurzającymi;
2. Zabrania się pozyskiwania ikry ryb, o których mowa w ust. 1 pkt 2 i 3, oraz niszczenia ikry złożonej na tarliskach i krześliskach.

A tamten temat- masz rację

Jakoś dotąd nikt nie potrafi nam wyjaśnić czemu służy obniżanie wymiaru okręgowego i łowiska
w przypadku zawodów towarzyskich

Nie, że nie potrafi ktoś czegoś wyjaśnić. Problem leży u Kolegi. To Kolega nie dopuszcza jakichkolwiek uzasadnień. Ale o tym wiedzą już wszyscy uczestnicy tego forum. Może to faktycznie świetna okazja na zmianę nicku na prof.hr.Buczkowski i na wygłaszanie mniej kategorycznych sądów.

Proszę wskazać choć jedną wypowiedź wyjaśniającą powody obniżania wymiaru na zwodach
towarzyskich a potem wymyślać te wszystkie karkołomne porównania i wnioski.

Jedna odpowiedź była konkretna, ale jak ją dosłownie zinterpretowałem, to mi się dostało, więc nie ciągnę dalej tego tematu. Na pewno obniżanie wymiaru ustawowego ryb nie służy wychowaniu młodzieży wędkarskiej w poczuciu etyki, a to może poskutkować późniejszymi zachowaniami niegodnymi, także w innych dziedzinach życia. Poza tym jest interpretacja, że obniżanie wymiaru ustawowego musi być w zgodzie z prawem, i nie chodzi tu o prawo wewnątrzzwiązkowe.
Z drugiej strony, pomijając zawody, uważam, że jeżeli mielibyśmy już zabierać z wody w ciągu roku, np. kilka sztuk pstrągów lub lipieni do zjedzenia, to powinny być to ryby podwymiarowe, ponieważ w tej chwili eliminujemy najwartościowsze tarlaki. Oczywiście, tak jak wspomniałem, muszą być przy tym ustalone limity roczne, a nie dzienne, bo nadal, mimo popularyzacji "nie zabijaj", tony potencjalnych tarlaków ubywają z naszych wód.

"Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy peweksami!"

Z całą resztą w zasadzie się zgadzam, ale stwierdzenie, że jeśli już, to konsumowane powinny być ryby podwymiarowe stoi w sprzeczności z tą resztą wypowiedzi. A może tylko się Robert przejęzyczyłeś lub ja czegoś nie zrozumiałem?

Np. futurologiczny zapis RAPR w okresie przejściowym do całkowitego nie zabierania ryb brzmi:

1. W ciągu roku na terenie Polski można zabrać z wód krainy pstrąga i lipienia PZW, nie więcej niż:
a) 5 pstrągów,
b) 5 lipieni.

2. Wymiar ochronny ww. gatunków ryb wynosi do 28 cm i powyżej 30 cm.

P.S.

To wszystko dotyczy oczywiście wód, w których odbywa się tarło naturalne. Jednak na dyskusję o tym trzeba założyć oddzielny temat, bo wygląda na to, że obecna formuła PZP jest be, a tak nie jest.

Robert tak na marginesie tej dyskusji zapytam: czy Ty wierzysz w to, że każda woda ma swoją naturalną produkcję?

Gdybym nie wierzył, że ma, albo może znowu mieć, to bym doopy nie zawracał. Natomiast, nie
jestem zwolennikiem robienia z naszych ukochanych rzek burdelików. Zarybienia w obecnym,
masowym zastosowaniu, na które wydano dotychczas krocie, które poiszły w przysłowiowe
błoto, to nie jest antidotum dla wszystkich rzek, no chyba, że z grupy III, o czym niebawem. Na
razie jako hodowca, możesz spać spokojnie. :)

Omijasz temat. Kiedyś byłem na tzw. szczurkowym forum. Staszek Cios w najprostszy z możliwych i najbardziej zrozumiały sposób wyjaśnił na czym to polega. Moim zdaniem to musiało być zrozumiałe również dla ludzi nie mających naszego wykształcenia.
Niestety to nie jest ideologicznie słuszne i myślę, że to jest powód omijania Twojej jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.

Ot spekulant. Teraz wszystko jasne. Nie wiem Robert, czy umowy na dzierżawę wód dopuszczają możliwość całkowitego zakazu zabierania ryb (tu niech się wypowiedzą znający temat), ale gdyby tak było to byłbym za pominięciem okresu przejściowego. Nawet w odniesieniu do wód, które mimo silnej presji trzymają się jakoś wyłącznie dzięki zarybieniom. Dzisiaj już nie uważam, że kiedyś ryb było jakoś wyraźnie więcej. Może dużych było więcej? To wód z pstrągiem i lipieniem nam ubyło, a tam gdzie jeszcze można dobrze połowić presja jest wielokrotnie wyższa niż dawniej. Jak napisał Jerzy Kowalski w "Naszych pstrągach - materiały z konferencji" (Lublin 2006) opierając się na doświadczeniach brytyjskich: nawet jeśli populacja nie jest naturalna zaniechanie zabierania ryb może doprowadzić do odtworzenia lub wytworzenia stada ryb zbliżonego do rodzimego.
Najbardziej żal tych dużych ryb, których mamy tak mało, że powinny "obsłużyć" wielu i przez wiele lat. No i dać rzece dobre potomstwo. Od strony kulinarnej prawda jest taka, że pstrągi powyżej 50 cm wcale nie są takie smaczne, Czterdziestaki - takie sobie. Trzydziestaki - niezłe, ale najsmaczniejsze były te między 25 a 30 cm. Tyle, że takiego brzdąca bym już dzisiaj nie zamordował. Nawet gdyby było wolno.

Na pewno obniżanie wymiaru ustawowego ryb nie służy wychowaniu młodzieży wędkarskiej ...

Ciekawy temat, młodzież wędkarska. Częściej spotykam kontrole wędkarskie niż młodzież nad wodami. Nawet pośród znajomych nie słyszę o tym, żeby ich dzieci łowiły. Jakie są Wasze spostrzeżenia.

Łowienie na muchę jak wiemy wymaga pewnej wiedzy, zatem trzeba się uczyć. To mało
popularny sposób na wędkarstwo, szczególnie gdy wyzwaniem są okazałe ryby łososiowate.
Wypada też poznać nie tylko metody czy przynęty (muchy), ale cały kompleks przyrodniczych
zależności a to już zbyt daleko od komputera, FB, czatów, SMS -ów i temu podobnych.

Jest oczywiście alternatywa dla młodych i nad tym usilnie pracuje nasza organizacja pod
hasłem : Muchmistrze (Młodzi i szybcy!) - PZW poleca.

A propos okazałych łososiowatych. Cierpliwie czekam na zdjęcia.

Na wymiarze poniżej okręgowego i rzeki Redy, zastanawiam się po co w przypadku zawodów
towarzyskich. To tak a propos wszystko było OK

Arturze,
Wymiar lipienia na wodach użytkowanych przez Okręg jest jego niezależną decyzją o ile nie wykracza poniżej wymiarów określonych w przepisach wykonawczych do Ustawy o rybactwie śródlądowym. Ogólne przepisy wewnętrzne Okręgu opisane w Informatorze Wód P&L odnoszą się do wymiarów ryb które łowiący może zabrać z łowiska w ramach limitu ilościowego. Natomiast w sytuacji zorganizowanej imprezy jak zawody prowadzone w formule C&R te przepisy nie muszą mieć zastosowania. Szczególnie w przypadku że o wymiarze ryb zaliczanych do punktacji poinformował Sędzia Główny z ramienia Zarządu Okręgu. W tej sytuacji jak dla mnie oznacza to że "obniżenie" wymiaru zostało uzgodnione z użytkownikiem rybackim który miał w tym przypadku do tej decyzji pełne prawo.

dlaczego tłumaczysz rzecz oczywistą a nie powody, intencje lub potrzebę takiego
postępowania?

Bo nie rozumiem dlaczego czego się czepiasz zawodów zrobionych na wymiarze "ustawowym".

Na wymiarze poniżej okręgowego i rzeki Redy, zastanawiam się po co w przypadku zawodów
towarzyskich. To tak a propos wszystko było OK

Arturze,
Wymiar lipienia na wodach użytkowanych przez Okręg jest jego niezależną decyzją o ile nie wykracza poniżej wymiarów określonych w przepisach wykonawczych do Ustawy o rybactwie śródlądowym. Ogólne przepisy wewnętrzne Okręgu opisane w Informatorze Wód P&L odnoszą się do wymiarów ryb które łowiący może zabrać z łowiska w ramach limitu ilościowego. Natomiast w sytuacji zorganizowanej imprezy jak zawody prowadzone w formule C&R te przepisy nie muszą mieć zastosowania. Szczególnie w przypadku że o wymiarze ryb zaliczanych do punktacji poinformował Sędzia Główny z ramienia Zarządu Okręgu. W tej sytuacji jak dla mnie oznacza to że "obniżenie" wymiaru zostało uzgodnione z użytkownikiem rybackim który miał w tym przypadku do tej decyzji pełne prawo.



Ja to widze innaczej.

Ryba w chodowli jest prywatna wlasnoscia i wlasciciel moze z nia robic co mu sie podoba, oprocz znecania sie.
W momencie kiedy ta ryba laduje w wodach PZW czy innych publicznych staje sie czescia srodowiska i jako taka nie podlega juz wlasnosci ani PZW, ani chodowcy.
I tu wlasnie popelniany jest blad w interpretacji przez organizatorow zawodow, bo ryba mimo ze sami ja wpuscili nie jest juz ich wlasnoscia.i podlega prawom rybackim tak samo jak w przypadku polowow wedkarskich siecia, rybak nie moze zmniejszac wymiaru oczek sieci na mniejsze, tylko dla tego ze uzytkuje dana wode.
Po prostu zawody czynia szkody w zaplanowanych zarybieniach z ktorych ryby sa w krotkim czasie i natezeniu eksploatowane, nie dajac im szansy nawet na aklimatyzacje w nowym srodowisku.
To ze ryba wraca do wody nie zmienia faktu ze byla celowo polawiana w wymiarze mniejszym niz legalnie dopuszczony.
Wielu chodowcow uzurpuje sobie prawo do ryb ktore wpuscili do publicznej wody, tlumaczac to tym ze oni ja wpuscili i jak trzeba wpuszcza wiecej.
Otoz nie maja prawa do ryby wpuszczonej do publicznych wod, tak samo nie maja tez prawa samowolnie i kiedy im sie podoba wpuszczac kolejne.
Tu jest wlasnie jeden z aspektow operatow rybackich.

Mozesz go wskazac?
(...)

Tu:


Ryba w chodowli jest (...).


i to nie wina "polskich znaków".

Mozesz go wskazac?
(...)

Tu:


Ryba w chodowli jest (...).


i to nie wina "polskich znaków".

Ale pominales istotna odpowiedz na tresc postu.
To jest wlasnie trolowanie, unikasz odpowiedzi na sedno sprawy sprowadzajac temat w slepy zaulek nie majacy nic wspolnego z tematem.

To nie tylko znaki polskie,ale takze dlugi czas rzadko uzywanego jezyka i pewne rzeczy sie zapomina lub muli jak np. chow i hodowla. bliskoznaczne wyrazy i przy rzadkim ich uzywaniu pisownia ich myli.
Wiem ze robie wiele bledow, jak np. ch zamiast cz, x zamiast ks, itp. ktore dodaja do liczby bledow, ale nie o tym jest ten temat.

Ale pominales istotna odpowiedz na tresc postu. (...)

Przeczytaj uważnie mój pierwszy post, potem swój poniżej i przemyśl sprawę. Potem grzecznie przeproś ze zawracałeś mi gitarę.

"Ja to widzę inaczej."
Oczywiście masz prawo do własnej interpretacji, ale zanim coś napiszesz - dziesięć razy się zastanów. Nie można być jednocześnie specjalistą od: genetyki, chemii, rybactwa, ekologii, prawa, etyki i Bóg wie jeszcze od czego. Masz jakąś nieopanowaną potrzebę pisania, ale to nie uzasadnia wypowiadania się przy okazji każdego wątku forum ogólnego, częstego mijania się z prawdą lub pisania nie na temat.
Tu masz przykłady z tego jednego wątku:
"Ryba w hodowli jest prywatną własnością i właściciel może z nią robić co mu się podoba, oprócz znęcania się."
Nie każda ryba pochodzi z prywatnej hodowli. Poczytaj sobie też o kompetencjach Państwowej Straży Rybackiej, będziesz wiedzieć, że nawet prywatny hodowca nie może ze swoimi rybami co mu się podoba.
"Po prostu zawody czynią szkody w zaplanowanych zarybieniach, z których ryby są w krótkim czasie i natężeniu eksploatowane, nie dając im szansy nawet na aklimatyzacje w nowym środowisku."
Ryby z zarybień przed zawodami mają większe szanse na tę jak to ująłeś - aklimatyzację, bo w takiej wodzie zakazuje się zawodnikom trenowania. Natomiast w przypadku pozostałych zarybień ich miejsca są zwykle tak oblegane, że o jakiejkolwiek aklimatyzacji trudno mówić. Ryby w krótkim czasie zostają zjedzone lub, w przypadku zakazu zabierania, są poddane dużo większej presji niż ta na zawodach.
"To że ryba wraca do wody nie zmienia faktu, że była celowo poławiana w wymiarze mniejszym niż legalnie dopuszczony."
Zmienia. Przeczytaj sobie ustawową definicję połowu.

To nie jest moja interpretacja, tylko fakty. i tak samo ryby z hodowli PZW podlegaja tym samym regulom i przepisom prawnym.
Majac szersza wiedze moge szerzej widziec calosc, a nie tylko to co w zasiegu nosa.

Ty jak widac z twojej wypowiedzi mylisz skutek z przyczyna.
Wedkarze majac puste wody od dziesiecioleci wiedza ze tam gdzie byly zawody bylo zarybianie. proste i prawdziwe.
Nie dziw sie wiec ze tam wlasnie szukaja ryby. Jesli nie bylo by zarybien przed zawodami nie bylo by takich sytuacji.
Wystarczy wszedzie i w miare systematycznie zarybiac, a nie raz na 3 lata i tylko jednym gatunkiem.
Powstaja wtedy sztuczne ekosystemy z jednym lub kilkoma gatunkami.
Jedna rzeka ma pstragi , druga swinke, trzecia brzane itp.
Woda gdzie jest duzo okonia jest woda pusta. Zra sie nawzajem. To samo ze szczupakiem.
Jesli tylko P&L np. nizinna to ryby nie chca sie rozmnazac, mimo tarlisk.

To nie ma nic wspolnego z prawidlowa gospodarka rybacka i w polaczeniu z wiekszoscia rzek bez ryb, prowadzi do wyboru miejsca wedkowania na wodach na ktorych sa zawody.

Jesteś niczym człowiek renesansu. Taki Leonardo XXI-go wieku. Szacunek.

Może szkoda, że nie byłem, ale się postarzałem i w ogóle, bo taka reguła jest raczej do przyjęcia.
Za nie masowym zawodom przemawia m.in. aspekt nagłego "zadeptania" wody. Teraz, to chyba uczestnicy tych zawodów przez jakiś czas odpuszczą sobie łowienie lipieni na Łebie, Raduni i Redzie, i przerzucą się na szczupaka. ;)

Mam, na Ciebie oko Robercie za przystapinie do koalicji antyzawodniczej, pozdrowienia.A do pozostałych purystów :kajaki już nie sa gorsze jak zawodnicy?

Mam, na Ciebie oko Robercie za przystapinie do koalicji antyzawodniczej, pozdrowienia.A do pozostałych purystów :kajaki już nie sa gorsze jak zawodnicy?

Kajakami tez sie trzeba zajac, ale w odpowiednim czasie.
Nie mozna im zabronic, ale mozna ograniczyc.

Kajaki będą be, jak zaczną spływać po OS San. Tak co pół godziny po 50 sztuk, prosto w plecy
tych co zapłacili licencje

Arturze, wypluj te słowa, bo się jeszcze spełnią. Na razie oblężenie na obu Pomorzach i w
Lubelskiem. Parę lat temu na górnej Brdzie trafiliśmy z kolegą na spływ młodych kajakarek.
Płynęły i płynęły, a każda z załóg musiała koniecznie zadać fundamentalne zapytanie - I co,
biorą? W końcu mój kumpel nie wytrzymał i na kolejne odpowiedział - Tak proszę Pani, biorą od
samego rana do buzi. Widocznie tak obcesowo potraktowana feministka musiała przez telefon
komórkowy przekazać informację napływającym koleżankom, bo już żadna obsada nie zadała
nam tego tradycyjnego pytania. Nawet na namowy z mojej strony - Czy mogłaby Pani spytać
nas, czy biorą - milczały jak grób. :}

Arturze, wypluj te słowa, bo się jeszcze spełnią.

W sierpniu na os-ie trafiłem na taki amatorski spływ. Spływało kilka kajaków a obsada jednego z nich (dwie dziewczyny) wyprawiała cuda. Pływały od brzegu do brzegu. Zupełnie jakby nie była to rzeka a staw. Przepraszały mnie i tłumaczyły, że nie mogą się zgrać. Dobre kilka minut kręciły się po moim łowisku. Dopiero jak przestały machać wiosłami prąd zniósł je i mogłem dalej łowić. Co sobie to przypomnę to się śmieję. Ale gdyby było takich "atrakcji" więcej to nie byłoby już zabawnie.

Znów na Wdzie dwa lata temu trafiliśmy na dwie fajnie d...y (czyt. dziewczyny), które swobodnie spływały pontonem. W ogóle nim nie sterowały, bo trzymały butelki z napojami uważanymi powszechnie za wyskokowe. Przy tym były zajęte sobą i zarykiwały się perlistym śmiechem. Na koniec wywaliły się z pontonu na bystrzu pod mostem drogowym w Czarnej Wodzie, tak że do tego były jeszcze "mokre podkoszulki". Panowie, lepiej jak w Barze Coco! Było fajnie, więc może nie zawsze te spływy to tragedia. :)

Ciekawy kazus ... wypada się zastanowić czy sprawą kajakarzy zajęło by si ę wreszcie PZW,
gdyby podczas Mistrzostw świata w wędkarstwie muchowym na stanowiska uczestników
wjeżdżały co kilka minut armady kajaków.

Arturze, to jest jakaś antyzawodnicza taktyka. Tylko jak to zrobić, żeby w najeżdżających na sektory kajakach siedziały atrakcyjne i... chętne osoby (panie i panowie do wyboru)? Myślę, że większość zawodników pogodziłaby się wtedy z nieco gorszymi wynikami. Pamiętajmy, że zawody wędkarskie na rybie odbywają się na łonie natury, a nie w hali sportowej lub na stadionie odkrytym, więc nie ma żadnego problemu z odpoczynkiem poza okiem kamer. :)
A, tak swoją drogą, to dlaczego jest tak mało muszkarzy rzucających sznurem na odległość, bądź do celu? Przecież w tej dziedzinie muszkarstwa też są mistrzostwa. Apeluję, więc w tym miejscu, abyśmy masowo przystępowali do tego rodzaju rywalizacji, a na pewno posypią się krążki i ZG PZW będzie się mógł szczycić.

Pozdrawiam

Robert

Et tu Brute, contra me.

Pozdrawiam

Robert to bardziej ty jesteś Katonem Starszmym bo często nawołujesz do zniszczenia Kartaginy(czytaj zawodnikow )pzdr.

A zatem jeśli po 40+, to tylko na.... ;)

Btw. czy 135 ryb na 58 startujących to dobry wynik? Wychodzić coś ok. 2,3 ryby na uczestnika.... czyli dość "rekreacyjny" wynik (uśredniony oczywiście).
Pytam bez podtekstów, jestem ciekaw "jak drzewiej bywało" (jeśli to nie tajemnica).

Przy okazji gratulacje dla Bartka z Trzech Rzek - to naprawdę świetny wędkarz i życzliwy Kolega :)

Na tegorocznym Mundku było około 4 szt na uczestnika. :)

Ale tam było spotkanie stricte towarzyskie ;)
A średnia pewnie byłaby jeszcze lepsza, gdybym ja nie zaniżył :)

Kuba, to Ty też!

No i się wydało, bez tortur..... ;)

No i się wydało, bez tortur..... ;)

A, to teraz masz 6 tygodni zakaz lowienia i 3 dni do odpracowania na rzecz rzeki.
Wedlug zasad znad Sanu.

Ale spacerować brzegiem wolno? ;)

Ale spacerować brzegiem wolno? ;)

Tak jak najbardziej i to mogla by byc ta 3 dniowa praca w formie pilnowania rzeki.

Naturalis ogółem w zawodach złowiono 411 lipieni :) pzdr

Nie, no tyle to ja widzę :) W trzech rzeka razem złowiono 400+.
Ja się raczej o samą Redę pytałem w porównaniu z poprzednimi laty.

to na samej redzie 58 zawodnikow nie lowiło:) maksymalnie w jednym dniu 19 osób:) mniejsza o to, zabawa była wyśmienita, Dziękuje i do zobaczenia za rok.

pzdr Krystian Klass

No to zmienia postać rzeczy, statystyk byłby ze mnie marny (pewnie gorszy, niż wędkarz) ;)
Pozdrawiam :)