f l y f i s h i n g . p l 2024.05.06
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Bezpieczne brodzenie w dużych rzekach. Autor: RooG. Czas 2024-05-06 14:18:14.


poprzednia wiadomosc Teologia nad wodą : : nadesłane przez Robert Marfiak (postów: 1763) dnia 2018-07-01 19:54:51 z *.dynamic.gprs.plus.pl
  Dziś przeszedłem kawałek Raby. Stwierdziłem że kult wody i składanie nad nią darów przez chrześcijan jest wciąż żywy! Składają oni Bogu w darze wszystko co mają w nadmiarze. Między innymi kamieniarze postanowili ofiarować rzece , nie po raz pierwszy, rozebrany grób z cmentarza w Kasinie Małej. Ktoś inny ofiarował rzece małą ciężarówkę gałęzi i śmieci. Byli też tacy co chcieli coś w zamian. I zabrali ciężarówkę żwiru zostawiając potężną dziurę nad rzeką. Można wypierdolić Bogu śmieci w przedpokoju i do tego go okraść.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Teologia nad wodą [0] 01.07 19:55
 
A tu zabrali....
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 01.07 19:57
 
Kolejny dar...
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 01.07 23:24
 
Teologia, a nie góralska (i nie tylko polska) mentalność?
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 02.07 11:32
 
Witam.
Oprócz głębokiej wiary, wsród mieszkańców nadrzecznych, górskich miejscowości, wielką miłość do motoryzacji
da się zauważyć ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 02.07 12:27
 
Myślę Robert, że w Kasinie jednego uprawiającego teologię nie znajdziesz. W okolicy mieszkał kiedyś
jeden o imieniu Karol. Później dostał delegację do Rzymu. W chrześcijańskiej Irlandii, Włoszech,
Hiszpanii z czymś podobnym nie spotkasz się. Mariusz ma rację.
 
  Odp: Teologia nad wodą [7] 02.07 12:34
 
Wielu ludzi w Polsce żyje jeszcze w minionej epoce. Ciężko ich uzdrowić, bo swoje nawyki starannie pielęgnują i przekazują dzieciom z mlekiem matki. Kara za dewastację przyrody powinna wiązać się z brakiem rolniczych ulg i dotacji.
jp
 
  Odp: Teologia nad wodą [6] 02.07 13:58
 
My rozprawiamy o Dunajcu i postępie degradacji rzeki.
Tak się składa, że wczoraj łowiłem w Sole w znanej miejscowości. Śmieci, płachty cerat ze stołów( naliczyłem 3), worki brezentowe z ziemniaków, sprzęt RTV, butelki po piwie, napojach, kable i druty. Reszty nie wymienię.
Jeżdżę tam od ponad 20 lat. Nic się nie zmienia.

To jest myślenie wciąż takie samo i tego nic nie zmieni. Młode pokolenie uczy się od starszych i ma to generalnie w dupie... do tego myślenie, Rzeka jest nasza. Więc śmiem myśleć, że jak w rzece tak w obejściu.

Całe szczęście, że rzeka - ryby zrekompensowały ten gnój. I to tak, że zapamiętam do końca życia. Coś pięknego.

Seba
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 02.07 14:48
 
Witam.
S.R. ... to zdjęcie quada jest z Ujsoł właśnie ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Teologia nad wodą [3] 02.07 17:20
 
My rozprawiamy o Dunajcu i postępie degradacji rzeki.
Tak się składa, że wczoraj łowiłem w Sole w znanej miejscowości. Śmieci, płachty cerat ze stołów( naliczyłem 3), worki brezentowe z ziemniaków, sprzęt RTV, butelki po piwie, napojach, kable i druty. Reszty nie wymienię.
Jeżdżę tam od ponad 20 lat. Nic się nie zmienia.

To jest myślenie wciąż takie samo i tego nic nie zmieni. Młode pokolenie uczy się od starszych i ma to generalnie w dupie... do tego myślenie, Rzeka jest nasza. Więc śmiem myśleć, że jak w rzece tak w obejściu.


Trzy tygodnie temu, spotkałem dwójkę młodych nad rzeką. Dziewczyna krzątała się w miejscu ich biwakowania a jej towarzysz organizował ognisko. Znudzony łowieniem przysiadłem i obserwowałem ich działania. Obydwoje palili papierosy i pomyślałem, że zwyczajnie zaśmiecą brzeg petami i bogu wie czym jeszcze. Zniechęcony wstałem i poszedłem wprost przed siebie czyli akurat na nich i... od dawna nie było mi tak głupio. Palili, no niestety ich wybór, ale mieli dwie popielniczki i wór na odpadki!
Z uśmiechem mnie przywitali i po paru uprzejmościach poszedłem dalej.
Wróciłem specjalnie wieczorem w to miejsce. Ich już tam nie było, nie było też żadnych śmieci, w tym też starych, pozbierali i swoje i cudze, a małe ognisko, które palili było zagaszone i przykryte kamieniami.

Czasem nie widzi się pozytywnych rzeczy a jednak one istnieją. Może jednak jedna jaskółka czyni nie wiosnę a przedwiośnie? A może wyjątek potwierdza regułę? A może warto zbierać śmieci po sobie i po innych?!

A może gdzieś w nas
 
  Odp: Teologia nad wodą [2] 03.07 11:40
 
Palili, no niestety ich wybór, ale mieli dwie popielniczki i wór na odpadki!
Wróciłem specjalnie wieczorem w to miejsce. Ich już tam nie było, nie było też żadnych śmieci, w tym też starych, pozbierali i swoje i cudze, a małe ognisko, które palili było zagaszone i przykryte kamieniami.


Nienormalni jacyś czy co?
 
  Odp: Teologia nad wodą [1] 03.07 15:19
 
Palili, no niestety ich wybór, ale mieli dwie popielniczki i wór na odpadki!
Wróciłem specjalnie wieczorem w to miejsce. Ich już tam nie było, nie było też żadnych śmieci, w tym też starych, pozbierali i swoje i cudze, a małe ognisko, które palili było zagaszone i przykryte kamieniami.


Nienormalni jacyś czy co?


Nooo, dziwacy, wręcz prostacy. Jednak nad wodą przebywać, to „trza umić”, nie?
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 03.07 22:56
 


Nienormalni jacyś czy co?


Nooo, dziwacy, wręcz prostacy. Jednak nad wodą przebywać, to „trza umić”, nie?


Pewnie , że cza.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 03.07 09:27
 
"Jeżdżę tam od ponad 20 lat. Nic się nie zmienia."
Zmieniło się Sebastian. Na gorsze. A co ponad 20 lat temu zmieniło się w Polsce? Mentalność dostała
znaczące wsparcie od systemu nastawionego na jedno i za każdą cenę. Kilka przykładów. Jeśli butelkę
po napojach możesz oddać w praktycznie każdym sklepie za 25 ECentów a puszkę za 15, to nie
wyląduje w rzece, na śmietniku też nie. Kupuję lodówkę f-my Liebcher. Na rynku niemieckim cenione za
niezawodność, ludzie mają je po kilkanaście lat. Te oferowane w Polsce (made in Bulgaria) mają dwa
lata gwarancji. Mija 25 miesięcy i lodówka wysiada z powodu rozszczelnienia i wycieku gazu. Zrobienie
szczelnej, która wytrzyma sto lat dla złotej rączki nie jest żadnym problemem, ale duża firma ma swoją
strategię. Dzwonię do firmowego serwisu. Przyjazd pracownika (50 km) i naprawa kosztuje prawie
połowę ceny lodówki, w dodatku bez gwarancji, że następnego dnia nie stanie się to samo. Jaka może
być decyzja w takiej sytuacji? Przykład trzeci. Rozmawiam z osobą pracującą dla największego
koncernu samochodowego, wysoki stołek, wie co mówi. My nie zarabiamy na samochodach. Zarabiamy
na częściach samochodowych. Każdy może wymienić dziesiątki takich przykładów i ich skutki.
 
  Odp: Teologia nad wodą [10] 02.07 15:29
 
Żeby było jasne. To nie jest myślenie nad Sołą. To dotyczy wszystkich rzek górskich. Poziom mentalny tamtego społeczeństwa jest dramatyczny. To, że np. część Gospodarzy na odcinku Krościenko - Tylmanowa dzisiaj przyjmuje wędkarskich to sukces np. Marysi Ligas, która w jak zaczynała to też była napiętnowana i potrafili ją besztać na kadym kroku.

Czy coś się zmieniło na lepsze? nie bardzo. Ścieki dalej się leją. Śmieci dalej są w wodzie.

Musiało by się zmienić bardzo dużo w gospodarce, myśleniu ludzi. Dobrze ktoś napisał. Sam pali śmieci w górach bo wolna a w Sopocie podziwia świeże powietrze. Można? można. Piasek jest na plaży w Gdańsku? jest. W sole czy Dunajcu nie ma prawa być. BO zawsze się znajdzie menda która go wybierze.

S

 
  Odp: Teologia nad wodą [9] 02.07 22:38
 
czołem,
przedwczoraj w Krutyni widziałem utopioną lodówkę
w miejscu, gdzie nie dojedziesz samochodem
zatem jakiś idiota musiał łódką (sic!) wieźć grata niezły kawał i wywalić do rzeki
dramat!
;-(((
 
  Odp: Teologia nad wodą [3] 03.07 00:07
 
Dopóki za wszystko (śmieci, duże gabaryty) trzeba będzie płacić, tak będzie.
Gdyby były jakieś składowiska gdzie na śmieciach ktoś by zarabiał i przyjmował je za free, byłoby takich
przypadków dużo mniej.
Liczyć każdy potrafi, nawet głupiec ... jeszcze. Z ręcznym pisaniem jest już znacznie gorzej (widzę po
sobie). Ewolucja.
 
  Odp: Teologia nad wodą [1] 03.07 09:54
 
Dopóki za wszystko (śmieci, duże gabaryty) trzeba będzie płacić, tak
będzie.
Gdyby były jakieś składowiska gdzie na śmieciach ktoś by zarabiał i
przyjmował je za free, byłoby takich
przypadków dużo mniej.
Liczyć każdy potrafi, nawet głupiec ... jeszcze. Z ręcznym pisaniem jest
już znacznie gorzej (widzę po
sobie). Ewolucja.

Prywatna osoba nie płaci dodatkowo. W każdej gminie jest punkt, gdzie
nieodpłatnie można zostawić śmieci wielkogabarytowe.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 03.07 14:41
 
Dopóki za wszystko (śmieci, duże gabaryty) trzeba będzie płacić, tak
będzie.
Gdyby były jakieś składowiska gdzie na śmieciach ktoś by zarabiał i
przyjmował je za free, byłoby takich
przypadków dużo mniej.
Liczyć każdy potrafi, nawet głupiec ... jeszcze. Z ręcznym pisaniem jest
już znacznie gorzej (widzę po
sobie). Ewolucja.

Prywatna osoba nie płaci dodatkowo. W każdej gminie jest punkt, gdzie
nieodpłatnie można zostawić śmieci wielkogabarytowe.


Pamiętam, że przed wprowadzaniem Ustawy śmieciowej w 2013 jeden z przedstawicieli ówczesnego
rządu tłumaczyłem iż problem sprowadza się głównie do tego, że ok. 30% obywateli zamieszkujących
głównie domy jednorodzinne albo wcale nie wnoszą opłaty za wywóz śmieci albo wnoszą opłatę
symboliczną najniższą z możliwych wystarczającą do odebrania jak najmniejszej ilości śmieci, W
efekcie odrzucane one były albo do śmietlików spółdzielczych (wspólnotowych) albo wywożone były
na łono natury tzn. do lasów, rzek, na pola, łąki itd. No więc wraz z nową Ustawą wzrosła opłata i
problem miał być rozwiązany w taki sposób, że nikomu kto będzie miał obowiązek płacić i będzie przy
zdrowych zmysłach nie będzie opłacało się podrzucać śmieci do lasu bo i tak będą odbieranie przez
firmę. Ja uznałem wówczas że wraz ze wzrostem opłaty śmieciowej kończy się okres akcji
społecznych polegających na zbieraniu śmieci po innych które zalegają nad brzegami rzek, ponieważ
śmieci nie moje, za swoje płace ile trzeba, więc niech ten któremu płacę rozwiąże problem poprzez
odpowiednio wysokie mandaty a jak nie może to niech je sam sprząta. Trudno powiedzieć czemu
skoro miało być normalnie a wyszło jak zawsze? Może z wywozeniem tych śmieci za odbiór ktorych
się podobno i tak miały być objęte opłatą bez względu na (rozsądną) ilość, na łono natury to jakiś
sport narodowy i adrenaliną, którą trudno przeliczyć na pieniądze? A może to uswiecony tradycją
zwyczaj tkwiacy w naszym narodowym dna? Trudno jednoznacznie powiedzieć.






 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 03.07 15:25
 
Dopóki za wszystko (śmieci, duże gabaryty) trzeba będzie płacić, tak będzie.
Ewolucja.


No, zaskakujesz.
 
  Odp: Teologia nad wodą [4] 03.07 07:56
 
zatem jakiś idiota musiał łódką (sic!) wieźć grata niezły kawał i wywalić do rzeki
dramat!
;-(((


Przeceniasz idiotów. Po prostu wywalil byle gdzie a duża woda zniosła.
 
  Odp: Teologia nad wodą [3] 03.07 17:54
 
Na Krutyni nie ma takiej wody. To nie góry.
 
  Odp: Teologia nad wodą [2] 03.07 19:32
 
Nie potrzeba dużej wody. Wymontował sprężarkę, bo najcięższa i rzadko wysiada. A jak uszczelka
drzwi była w miarę dobra i tył zapiankowany, to mogła długo sobie płynąć
 
  Odp: Teologia nad wodą [1] 04.07 08:11
 
Dobrze, że na forum mamy speców od AGD. Dziękuję za pomoc.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 04.07 11:53
 
Ja i AGD. Bez żartów. Coś tam człowiek usłyszał kiedyś na lekcjach fizyki i tyle.
 
  Odp: Teologia nad wodą [8] 03.07 09:36
 
Tu trzeba rozwiązań w całym kraju. Ministerialnie PZW nie jest do tego zdolne samo. My wędkarze muchowi tym bardziej nie. Za mało nas, mamy małą siłę przebicia.
Jedynie czym się wyróżniamy wśród wędkarzy, to tym że popierdalamy w spodniach po rzece i żwir wsypujemy i patrzymy jak pstrągi się trą. Dla zwykłego człowieka jesteśmy pojebańcami.

Jedynie w co możemy wierzyć, to w mądre zarządy Okręgów. Koła nad rzekami powinny uświadamiać lokalną społeczność, że mając rzeki z potencjałem należy w nie inwestować. Czystość, zarybianie, pilnowanie dobra wspólnego, piętnowanie kłusownictwa, czy tworzenie baz wędkarskich przez wójtów z kołami. Zwróci się to tak jak na całym świecie się zwraca.

Inaczej możecie sobie pisać, narzekać i gówno to da.


Seba


 
  Odp: Teologia nad wodą [5] 03.07 10:43
 
. Koła nad rzekami powinny uświadamiać lokalną społeczność, że mając rzeki z potencjałem należy w nie inwestować. Zwróci się to tak jak na całym świecie się zwraca.

Racja pod jednym warunkiem. Nasze koła nad rzekami muszą przypominać i działać jak te na całym świecie. A nasze koła nad rzekami to nie prezesi czy zarządy a szeregowi członkowie PZW, czyli elektorat. A elektorat znad rzek to w przytłaczającej większości polskie mięsiarstwo wychowane w ubiegłym wieku na kompletach 5 sztuk, któremu zwisa czy pstrągi co PZW ma mu wpuścić za 12 500 złotych na głowę, do przynęty będą się podnosić zza czystego, nie obrośniętego glutem kamienia czy z komory lodówki. I pod taki elektorat konstruowane są przepisy i cały aparat PZW. I takiego elektoratu boja się zarządy by ten nie tupnął nóżką, jak mu się REGULAMIN nie spodoba.
Nie ma rady, trzeba poczekać na wymianę pokoleniową elektoratu. Tylko czy będzie po co?
 
  Odp: Teologia nad wodą [4] 03.07 12:24
 
. Koła nad rzekami powinny uświadamiać lokalną społeczność, że mając rzeki z potencjałem należy w nie inwestować. Zwróci się to tak jak na całym świecie się zwraca.

Racja pod jednym warunkiem. Nasze koła nad rzekami muszą przypominać i działać jak te na całym świecie. A nasze koła nad rzekami to nie prezesi czy zarządy a szeregowi członkowie PZW, czyli elektorat. A elektorat znad rzek to w przytłaczającej większości polskie mięsiarstwo wychowane w ubiegłym wieku na kompletach 5 sztuk, któremu zwisa czy pstrągi co PZW ma mu wpuścić za 12 500 złotych na głowę, do przynęty będą się podnosić zza czystego, nie obrośniętego glutem kamienia czy z komory lodówki. I pod taki elektorat konstruowane są przepisy i cały aparat PZW. I takiego elektoratu boja się zarządy by ten nie tupnął nóżką, jak mu się REGULAMIN nie spodoba.
Nie ma rady, trzeba poczekać na wymianę pokoleniową elektoratu. Tylko czy będzie po co?


Odpowiedzialność za zły stan rzek i zaśmiecone środowisko spoczywa na Nas, obecnie żyjących. Nie można oczekiwać, że przyszłe pokolenia to wszystko posprzątają, bo nie będą znały właściwego punktu odniesienia. Nauczą się żyć w tym syfie, bo taki zawsze widziały od dziecka. Szczerze mówiąc bardziej wierzę w mądrość i doświadczenie starszego pokolenia wędkarzy, którzy jeszcze potrafią zrobić coś pożytecznego, niż w rozbrykane "młode wilczki", głosząc pretensje do całego Świata. Miejmy nadzieję, że i Oni kiedyś dojrzeją do stanu pełnej świadomości.
jp
 
  Odp: Teologia nad wodą [3] 03.07 18:12
 
Jacek,
Ja nie o sprzątaniu a o wpływie miejscowych wędkarzy na
świadomość ekologiczną lokalsów. A miejscowym wędkarzom
głównie chodzi o to by z rzeki czerpać, by karta się zwróciła, by
wyskoczyć w grudniu, jak nikt nie widzi i złowić rybkę na wigilię i bez
znaczenia jest fakt czy wracając znad wody ze skłusowaną w nocy
głowatką pod pazuchą potknie się o leżący w wodzie konar czy
telewizor. A potem wystarczy się wyspowiadać i już można zasiąść
do wieczerzy pod portretem JP2.
 
  Odp: Teologia nad wodą [2] 03.07 23:48
 
Jacek,
Ja nie o sprzątaniu a o wpływie miejscowych wędkarzy na
świadomość ekologiczną lokalsów. A miejscowym wędkarzom
głównie chodzi o to by z rzeki czerpać, by karta się zwróciła, by
wyskoczyć w grudniu, jak nikt nie widzi i złowić rybkę na wigilię i bez
znaczenia jest fakt czy wracając znad wody ze skłusowaną w nocy
głowatką pod pazuchą potknie się o leżący w wodzie konar czy
telewizor. A potem wystarczy się wyspowiadać i już można zasiąść
do wieczerzy pod portretem JP2.

Ja piszę o jednym i o drugim.
Darku, wsadziłeś miejscowych wędkarzy do jednego wora, obarczając winą za całe zło, ale chyba trochę słabo się orientujesz, bo większość pomysłów i pozytywnych zmian wywodzi się właśnie z tego środowiska. W PZW największy kłopot sprawiają "starzy wyjadacze", którzy wciąż kręcą się wokół Zarządów, zarówno tych w kołach jak i w Okręgach, narzucając utarty latami schemat działania. Po prostu, boją się radykalnych zmian, z obawy, że dostaną kopa w cztery litery. Nawiasem mówiąc kilku "zasłużonym" bardzo by się to przydało, bo narobili tyle szkód i strat, że PZW dłuuugo nie będzie mogło się pozbierać.
 
  Odp: Teologia nad wodą [1] 04.07 08:10
 

Darku, wsadziłeś miejscowych wędkarzy do jednego wora, obarczając winą za całe zło, ale chyba trochę słabo się orientujesz, bo większość pomysłów i pozytywnych zmian wywodzi się właśnie z tego środowiska. W PZW największy kłopot sprawiają "starzy wyjadacze", którzy wciąż kręcą się wokół Zarządów, zarówno tych w kołach jak i w Okręgach, narzucając utarty latami schemat działania. Po prostu, boją się radykalnych zmian, z obawy, że dostaną kopa w cztery litery. Nawiasem mówiąc kilku "zasłużonym" bardzo by się to przydało, bo narobili tyle szkód i strat, że PZW dłuuugo nie będzie mogło się pozbierać.


Jacku,
Nikogo nie obarczam winą, winny jest chory system w połączniu z mięsiarskimi nawykami wyniesionymi z ub. wieku. Większość pozytywnych pomysłów może i wywodzi się z lokalnych środowisk, ale również większość blokad i protestów przeciw zmianom, z tym, że ta druga tendencja przeważa. Przypomnij sobie krzyk jak wprowadzono zakaz zabijania lipenia w (o ile dobrze pamiętam) latach 2005-2008 i kto po odbudowaiu stad wybił je w lutym 2009 zaraz po zniesieniu zakazu. Które koła PZW podniosły bunt jak wprowadzano OS na Dunajcu, kto napuszczał lokalne władze by pomogły storpedować ten pomysł, kto zablokował próbę podciągnięcia go pod granicę PPN. Kto bezwzględnie tłukł pstrągi pod mostem w Krościenku a kto wybił głowacicę na Popradzie. To samo było w Krośnie przy okazji OS-u, tam był krzyk bo zamknięto odcinek dla "normalnych" wędkarzy i przekazano go w prywatne ręcę "sitwy" pod przewodnictwem PK i nowobogackich z Warszawy i Krakowa. Wreszcie kogo boi się Romek Cyfra utrzymując składki na absurdalnym poziomie 200 zł podczas gdy jeden wędkarz może wynieść z wody ryb za 12 500 rocznie?
Starzy wyjadacze trwają wyłącznie dlatego, że mają zaplecze w miejscowym, mięsiarskim elektoracie, któremu utarty latami schemat działania jak najbardziej odpowiada - zjeść ryb za 12 tysięcy po wpłacie 200zł.
Ja osobiście liczę na wymianę pokoleniową, na młodych chłopaków zarówno po stronie elektoratu jak i zarządów ale na to potrzeba przynajmniej 20 lat.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 04.07 09:39
 

Darku, wsadziłeś miejscowych wędkarzy do jednego wora, obarczając winą za całe zło, ale chyba trochę słabo się orientujesz, bo większość pomysłów i pozytywnych zmian wywodzi się właśnie z tego środowiska. W PZW największy kłopot sprawiają "starzy wyjadacze", którzy wciąż kręcą się wokół Zarządów, zarówno tych w kołach jak i w Okręgach, narzucając utarty latami schemat działania. Po prostu, boją się radykalnych zmian, z obawy, że dostaną kopa w cztery litery. Nawiasem mówiąc kilku "zasłużonym" bardzo by się to przydało, bo narobili tyle szkód i strat, że PZW dłuuugo nie będzie mogło się pozbierać.


Jacku,
Nikogo nie obarczam winą, winny jest chory system w połączniu z mięsiarskimi nawykami wyniesionymi z ub. wieku. Większość pozytywnych pomysłów może i wywodzi się z lokalnych środowisk, ale również większość blokad i protestów przeciw zmianom, z tym, że ta druga tendencja przeważa. Przypomnij sobie krzyk jak wprowadzono zakaz zabijania lipenia w (o ile dobrze pamiętam) latach 2005-2008 i kto po odbudowaiu stad wybił je w lutym 2009 zaraz po zniesieniu zakazu. Które koła PZW podniosły bunt jak wprowadzano OS na Dunajcu, kto napuszczał lokalne władze by pomogły storpedować ten pomysł, kto zablokował próbę podciągnięcia go pod granicę PPN. Kto bezwzględnie tłukł pstrągi pod mostem w Krościenku a kto wybił głowacicę na Popradzie. To samo było w Krośnie przy okazji OS-u, tam był krzyk bo zamknięto odcinek dla "normalnych" wędkarzy i przekazano go w prywatne ręcę "sitwy" pod przewodnictwem PK i nowobogackich z Warszawy i Krakowa. Wreszcie kogo boi się Romek Cyfra utrzymując składki na absurdalnym poziomie 200 zł podczas gdy jeden wędkarz może wynieść z wody ryb za 12 500 rocznie?
Starzy wyjadacze trwają wyłącznie dlatego, że mają zaplecze w miejscowym, mięsiarskim elektoracie, któremu utarty latami schemat działania jak najbardziej odpowiada - zjeść ryb za 12 tysięcy po wpłacie 200zł.
Ja osobiście liczę na wymianę pokoleniową, na młodych chłopaków zarówno po stronie elektoratu jak i zarządów ale na to potrzeba przynajmniej 20 lat.


Wymiana pokoleniowa może nic nie zmienić, bo "przedstawienie musi trwać "
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 03.07 15:41
 
Dla zwykłego człowieka jesteśmy pojebańcami.

I tego nikt nie zmieni.

Jedynie w co możemy wierzyć, to w mądre zarządy Okręgów. Koła nad rzekami powinny uświadamiać lokalną społeczność, że mając rzeki z potencjałem należy w nie inwestować. Czystość, zarybianie, pilnowanie dobra wspólnego, piętnowanie kłusownictwa, czy tworzenie baz wędkarskich przez wójtów z kołami.

Głupie to. Co ma wójt do wędkarstwa? No może coś ma jeśli sam łowi.

Zwróci się to tak jak na całym świecie się zwraca.

Być może się zwraca.

Inaczej możecie sobie pisać, narzekać i gówno to da.

Ot i prawda.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 06.07 10:45
 
Tu trzeba rozwiązań w całym kraju. Ministerialnie PZW nie jest do tego zdolne samo. My wędkarze muchowi tym bardziej nie. Za mało nas, mamy małą siłę przebicia.
Jedynie czym się wyróżniamy wśród wędkarzy, to tym że popierdalamy w spodniach po rzece i żwir wsypujemy i patrzymy jak pstrągi się trą. Dla zwykłego człowieka jesteśmy pojebańcami.

Jedynie w co możemy wierzyć, to w mądre zarządy Okręgów. Koła nad rzekami powinny uświadamiać lokalną społeczność, że mając rzeki z potencjałem należy w nie inwestować. Czystość, zarybianie, pilnowanie dobra wspólnego, piętnowanie kłusownictwa, czy tworzenie baz wędkarskich przez wójtów z kołami. Zwróci się to tak jak na całym świecie się zwraca.

Inaczej możecie sobie pisać, narzekać i gówno to da.


Seba



W punkt !!!!!
Jedyną w tej chwili nadzieją są mądre zarządy Okręgów ! Niestety jest to dość nietrwała nadzieja bo mięsiarskie lobby może je dość łatwo wymienić na ,,swojaków'' gorszych od kormoranów .
 
  Odp: Teologia nad wodą [3] 03.07 11:43
 
Wyrzucanie śmieci - jak widać standard. Kiedyś nad Białą Tarnowską.taki widok i Jedzie gość furmanką wzdłuż brzegu i podpala trawy. Ot takie ekologiczne działanie.
 
  Odp: Teologia nad wodą [2] 04.07 19:36
 
Podpalanie traw zabija kleszcze. W marcu siedzą takie kabany na wyschniętych łodygach, widać je gołym okiem.
 
  Odp: Teologia nad wodą [1] 04.07 21:29
 
Podpalanie traw zabija wszystko, co w nich żyje. Wybacz Krzysztof, ale w takim razie w ramach walki z
kleszczami już z połowę kraju należałoby spalić. Niektórzy twierdzą, że angielska nazwa boreliozy nie
jest przypadkowa. Podobno w pobliżuW każdej teorii
jest podobno ziarnko prawdy. znajduje się bardzo specyficzne laboratorium. Przeczą temu przypadki
stwierdzone w Europie na początku XX wieku, ale jak twierdzi Witek Ziemkowski - w każdej teorii jest
podobno ziarnko prawdy.
 
  Odp: Teologia nad wodą [0] 04.07 21:38
 
Sorry. Cytat źle mi się wkleił.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus