f l y f i s h i n g . p l 2024.04.26
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Czy fly fishing to bujda, a ryb po prostu nie ma?. Autor: Piętek. Czas 2024-04-22 08:26:18.


poprzednia wiadomosc Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... : : nadesłane przez trouts master (postów: 8654) dnia 2022-06-26 08:48:53 z 195.205.175.*
  Reszta w linku.

Płacimy, szanujemy, oszczędzamy, ktoś liczy mam ile razy (dobrze że nie jak długo) możemy wyjść z patykiem
pochodzić po wodzie i poszukać ryb których (teoretycznie) nie ma, a tu kolejna ryba którą łowiłem od min kilku
lat dostaje łeb. Od kogo? Nie od kłusownika, lokalsa ale od "mistrza Krakusa". Mistrza nimfiarza.
Sam miałem kręcić nimfy na głowacice i grubsze pstrągi ale po takim info odechciewa mi się wszystkiego.
Przyjechał pajac "fachowiec" na ryby i musiał sobie zajebać rybę ok 120cm i 15kg bo przecież może. Później
znowu będzie w -uj gadania że miejscowi wyrżnęli wszystko. Na kule wodną, na spina czy drapaka. Na x much
powieszonych w zestawie z kulą wodną, na kłódki, strzeble i szlag wie co jeszcze. Ale fachowcowi "elicie" z
cacy sprzętem można. Można bo gospodarz (PZW Krosno) pozwala na to. Za pieprzone 300zl można sobie
zjeść rybkę która inni łowili przez kilka dobrych lat. Na ma się co dziwić że później na Komisie oprócz sprzętu
coraz częściej doczytamy się "Witam. Powoli wyprzedaję sprzęt ...".
A nie lepiej, jeżeli już naszym gospodarzom przeszkadza ta ryba zjadającą olbrzymią ilość pstrągów i lipieni z
Sanu, zezwolić na zabicie kilku wyznaczonych sztuk ale za np. 1500 czy 2000zł? Chce jakiś pajac się
podniecić (kulinarnie czy uj wie jak) to niech zapłaci za takie "rarytasy". A nie jedni wypuszczają żeby mieć
jakiś cel i nadzieję żeby pójść na wodę a inni za grosze koszą na maxa co im wolno. Jeszcze takie ryby!!!!

Jeżeli tak będziemy się szanować to coraz więcej sprzętu wyląduje nie tylko tu w Komisie ale i na śmietniskach
bo po co to komu skoro nie będziemy mieli co łowić. Ale limit wejść na wode dalej kur***a jest!!!
Napiszę krótko, wypierdalać z tymi limitami, zakazami połowu ryb w najlepszym okresie czyli do godz. po
zachodzie słońca (latem!!!), z zakazami tenkary, indykatorow, żyłek i innymi popieprzonym skoro dopuszczacie
zabieranie ostatnich ryb z łowiska!!!!
Nie lepiej zrobić zakaz zabijania?!?!?!!!! Całkowity zakaz zabijania wszelkich ryb na wyznaczonych odcinkach
wód górskich, skoro już nie chcecie na wszystkich. Jak już "jakiś" ryb będzie za dużo to wtedy można je
"sprzedawać" czy rozdawać jak komuś to będzie bardzo przeszkadzać.
A nie wtedy gdy można sobie je połowić na suchą muszkę i zobaczyć ile naprawdę i jakich ryb jest w wodzie
czyli latem, przy pełnych wieczornych rojkach owadów, wprowadza się zakaz wędkowania bo ... ktoś wyrzuci
ryby z "woreczka" zanim dojdzie do brzegu przy kontroli. Jak będzie zakaz zabijania to nic nie wyrzuci lub gdy
trafi się cwaniaczek to czy nie lepiej zapolować i indywidualnie "wyrwać chwasta"? Czy naprawdę tak trudno
zostać na brzegu i gdy będzie schodził z wody spytać co ma w "woreczku czy w kieszeni"?
Widzę że łatwiej jednak zastosować odpowiedzialność grupową niż wyeliminować pojedynczych kombinatorów
ale szanować ostatnie ryby jakie zostały to już nie. Niech sobie zabijają i zjedzą bo może karty nie zapłacą.
Jak nie będzie ryb to i tak nikt nie będzie płacił!

Miłego słuchania muzyki.
Logicznego myślenia wszystkim życzę. Wszystkim bo są tacy którzy uważają że Okręg PZW Krosno jest mega
dobrym gospodarzem.

A tej ryby (fota) już nie ma.
Ten kto ją zje na pewno będzie wiedział która. Jeżeli czyta to Forum a myślę że tak to pamiętaj pajacu jeden
że to że PZW pozwala ci (jeszcze!!!) na zabijanie głowacicy to nie znaczy że możesz przyjechać i z tego za
grosze korzystać "biedaku". Wpuść sobie u siebie w jakieś "szambo" taką rybę, wyhoduj z kilka lat i wtedy
możesz ją śmiało i ze smakiem zjeść. Od Sanu to najlepiej ... (najczęstsze słowo Marty Lempart).
__________


Nadesłany link: https://m.youtube.com/watch?v=4EyGOBL7GgY

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [3] 26.06 11:22
 
Odpowiem Ci bajkę.
Był sobie wędkarz, znany łowca ryb z miejscowości Besko nad
rzeką Syn. Mówili na niego krąp majster.
Pewnego razu w Makowskim Klubie Szalonych Miłośników Krąpia,
powstał pomysł na akcję "Wypuszczamy Krąpie". Czy to był dobry
czy zły pomysł, mniejsza o to. Był jeden haczyk. Zgłaszający fakt
wypuszczenia musiał podać miejsce złowienia Krąpia. I o ile
zgłaszający był frajerem to go podawał. No i krąp majster opisał
gdzie złowił swojego największego Krąpia, który miał ok. 115cm i
15kg. Oczywiście informacja ta miała pozostać poufna, ale trzeba
być naiwniakiem by tak założyć. Wkrótce o Krąpiu krąp majstera i
miejscu gdzie go capnął wiedział nawet autor tej bajki. Wieść, bo
trudno żeby ją utrzymać w tajemnicy, była wkrótce znana wielu
Makusom i nie tylko, znajomym Klubu, znajomym znajomych,
znajomym znajomych znajomych itd.
Aż pewnego dnia, jeden Makus przyjechał, złowił i zajeb...ł
ukochanego Krąpia krąp majstera. A wtedy krąp majster się wk...ł i
nakrzyczał na Dyrektora Zbędnego z okręgu Krosta, który rzekomo
jest temu co się stało winien.
Koniec bajki.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 26.06 11:50
 
Jak to w bajkach bywa w każdej jest trochę prawdy. Prawda jest taka że jeden drugiemu, tylko jednemu,
zaufanemu i efektem jest lawina. Nie zmienia to jednak nic w tym co napisałem. Jeżeli mamy/chcemy mieć co
łowić to zezwolenie na konsumpcję odpada. Jeżeli mamy zgodnie z wolą ...nie wiem kogo konsumować
"dobra" to "majsterzy" możemy szybciutko to zrobić do zera. Jak nie jeden to kilku. A nad Sanem jest ich
baaaaardzo wielu. Zostanie nam wtedy tylko bajkopisanie z wędkarstwa.
Wiem że głowacica potrafi i musi zjeść trochę. Kilka głowacic zje kilka razy to co wymieniona. Nie znaczy to
jednak że stan populacji lipienia się polepszy. Gwarantuję że nie.
Ostatnio wieczorkiem wydra podpłynęła na długość kija (9') zanim się kąpnęła że dostanie z buta ode mnie.
Wpieprzyła się w rynienkę gdzie było dużo zbierających pstrągów i lipieni.
Różne drapieżniki "czyszczą" nam rzekę z resztek ryb. Mamy wiec robić z nimi zawody kto szybciej?

Jeżeli komuś przeszkadzają głowacice, a takie teksty słyszę już od kilku lat nad wodą, to można łowić i
zamiast wypuszczać w tym samym miejscu wyrzucić za Sanok. Zjedzenie nie załatwi sprawy. Chyba że San
ma być jeszcze bardziej pusty.

Co do pretensji, to nie do Dyrektora bo Okręgiem zarządza Zarząd.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 26.06 12:04
 
Może i zarząd ale jak źle się dzieje to wina wiadomo kogo.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 28.06 08:45
 
Odpowiem Ci bajkę.
Był sobie wędkarz, znany łowca ryb z miejscowości Besko nad
rzeką Syn. Mówili na niego krąp majster.
Pewnego razu w Makowskim Klubie Szalonych Miłośników Krąpia,
powstał pomysł na akcję "Wypuszczamy Krąpie". Czy to był dobry
czy zły pomysł, mniejsza o to. Był jeden haczyk. Zgłaszający fakt
wypuszczenia musiał podać miejsce złowienia Krąpia. I o ile
zgłaszający był frajerem to go podawał. No i krąp majster opisał
gdzie złowił swojego największego Krąpia, który miał ok. 115cm i
15kg. Oczywiście informacja ta miała pozostać poufna, ale trzeba
być naiwniakiem by tak założyć. Wkrótce o Krąpiu krąp majstera i
miejscu gdzie go capnął wiedział nawet autor tej bajki. Wieść, bo
trudno żeby ją utrzymać w tajemnicy, była wkrótce znana wielu
Makusom i nie tylko, znajomym Klubu, znajomym znajomych,
znajomym znajomych znajomych itd.
Aż pewnego dnia, jeden Makus przyjechał, złowił i zajeb...ł
ukochanego Krąpia krąp majstera. A wtedy krąp majster się wk...ł i
nakrzyczał na Dyrektora Zbędnego z okręgu Krosta, który rzekomo
jest temu co się stało winien.
Koniec bajki.


To nie bajka a przypowieść, o kimś głupim np. Januszu, takim, któremu kolorowe kredki źle się kojarzą.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 26.06 11:25
 
Przykra informacja 😓 Nie ma co ukrywać
Lajkoniki wyjedli tego w opór, na Sanie, a szczególnie na
Dunajcu. Teraz trochę się rechabilitują. Jak widać nie
wszyscy.
Żeby ci brakło wody w spłuczce, amatorze !
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 28.06 08:55
 
Przykra informacja 😓 Nie ma co ukrywać
Lajkoniki wyjedli tego w opór, na Sanie, a szczególnie na
Dunajcu. Teraz trochę się rechabilitują. Jak widać nie
wszyscy.
Żeby ci brakło wody w spłuczce, amatorze !



Jasne, mogła pływać nawet do śmierci naturalnej jako atrakcja dla entuzjastów pastwienia się nad rybą
"akwaryjną"
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 26.06 19:27
 
Już niedługo PZW poleci w ..... ,https://informacjewedkarskie.pl/nasze-lowiska-wody-polskie-wykaz-obwodow/
szczególnie w części "planowane wody na rok 2023".
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 27.06 02:04
 
PZW poleci a co przyleci w zamian? Wody Polskie z dyrektorem
Dionizym, ex Prezesem PZW, na czele Dep. Rybactwa. Takie to
rewolucyjne zmiany nas czekają.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [3] 28.06 07:57
 
Reszta w linku.

Płacimy, szanujemy, oszczędzamy, ktoś liczy mam ile razy (dobrze że nie jak długo) możemy wyjść z
patykiem
pochodzić po wodzie i poszukać ryb których (teoretycznie) nie ma, a tu kolejna ryba którą łowiłem od
min kilku
lat dostaje łeb. Od kogo? Nie od kłusownika, lokalsa ale od "mistrza Krakusa". Mistrza nimfiarza.
Sam miałem kręcić nimfy na głowacice i grubsze pstrągi ale po takim info odechciewa mi się
wszystkiego.
Przyjechał pajac "fachowiec" na ryby i musiał sobie zajebać rybę ok 120cm i 15kg bo przecież może.
Później
znowu będzie w -uj gadania że miejscowi wyrżnęli wszystko. Na kule wodną, na spina czy drapaka.
Na x much
powieszonych w zestawie z kulą wodną, na kłódki, strzeble i szlag wie co jeszcze. Ale fachowcowi
"elicie" z
cacy sprzętem można. Można bo gospodarz (PZW Krosno) pozwala na to. Za pieprzone 300zl można
sobie
zjeść rybkę która inni łowili przez kilka dobrych lat. Na ma się co dziwić że później na Komisie oprócz
sprzętu
coraz częściej doczytamy się "Witam. Powoli wyprzedaję sprzęt ...".
A nie lepiej, jeżeli już naszym gospodarzom przeszkadza ta ryba zjadającą olbrzymią ilość pstrągów i
lipieni z
Sanu, zezwolić na zabicie kilku wyznaczonych sztuk ale za np. 1500 czy 2000zł? Chce jakiś pajac
się
podniecić (kulinarnie czy uj wie jak) to niech zapłaci za takie "rarytasy". A nie jedni wypuszczają żeby
mieć
jakiś cel i nadzieję żeby pójść na wodę a inni za grosze koszą na maxa co im wolno. Jeszcze
takie ryby!!!!

Jeżeli tak będziemy się szanować to coraz więcej sprzętu wyląduje nie tylko tu w Komisie ale i na
śmietniskach
bo po co to komu skoro nie będziemy mieli co łowić. Ale limit wejść na wode dalej kur***a jest!!!

Napiszę krótko, wypierdalać z tymi limitami, zakazami połowu ryb w najlepszym okresie czyli do godz.
po
zachodzie słońca (latem!!!), z zakazami tenkary, indykatorow, żyłek i innymi popieprzonym skoro
dopuszczacie
zabieranie ostatnich ryb z łowiska!!!!
Nie lepiej zrobić zakaz zabijania?!?!?!!!! Całkowity zakaz zabijania wszelkich ryb na wyznaczonych
odcinkach
wód górskich, skoro już nie chcecie na wszystkich. Jak już "jakiś" ryb będzie za dużo to wtedy można
je
"sprzedawać" czy rozdawać jak komuś to będzie bardzo przeszkadzać.
A nie wtedy gdy można sobie je połowić na suchą muszkę i zobaczyć ile naprawdę i jakich ryb jest w
wodzie
czyli latem, przy pełnych wieczornych rojkach owadów, wprowadza się zakaz wędkowania bo ... ktoś
wyrzuci
ryby z "woreczka" zanim dojdzie do brzegu przy kontroli. Jak będzie zakaz zabijania to nic nie wyrzuci
lub gdy
trafi się cwaniaczek to czy nie lepiej zapolować i indywidualnie "wyrwać chwasta"? Czy naprawdę tak
trudno
zostać na brzegu i gdy będzie schodził z wody spytać co ma w "woreczku czy w kieszeni"?
Widzę że łatwiej jednak zastosować odpowiedzialność grupową niż wyeliminować pojedynczych
kombinatorów
ale szanować ostatnie ryby jakie zostały to już nie. Niech sobie zabijają i zjedzą bo może karty nie
zapłacą.
Jak nie będzie ryb to i tak nikt nie będzie płacił!

Miłego słuchania muzyki.
Logicznego myślenia wszystkim życzę. Wszystkim bo są tacy którzy uważają że Okręg PZW Krosno
jest mega
dobrym gospodarzem.

A tej ryby (fota) już nie ma.
Ten kto ją zje na pewno będzie wiedział która. Jeżeli czyta to Forum a myślę że tak to pamiętaj
pajacu jeden
że to że PZW pozwala ci (jeszcze!!!) na zabijanie głowacicy to nie znaczy że możesz przyjechać i z
tego za
grosze korzystać "biedaku". Wpuść sobie u siebie w jakieś "szambo" taką rybę, wyhoduj z kilka lat i
wtedy
możesz ją śmiało i ze smakiem zjeść. Od Sanu to najlepiej ... (najczęstsze słowo Marty Lempart).
__________




Nie wiem, kto ośmielił się „buchnąć” Ci rybę z łowiska (załączony link się nie otwiera) prawie
prywatnego, ale jeśli nie złowił jej sprzętem i technikami niedozwolonymi i wniósł obowiązujące
opłaty, to miał prawo do tej ryby takie samo jak Ty. Czy masz prawo go wyzywać?! Według mnie nie.

I jeszcze jedna sprawa, na Twoim zdjęciu widać, że masz ogroooomny szacunek dla głowacic, a
przejawia się on choćby niezwykle troskliwym, wręcz czułym wsparciem ryby na nodze i
przedramieniu.

Wybacz, ale karpiarze bardziej szanują swoje ryby.

Nie przyszło Ci do głowy, że ta „głowa” miała już dość Twoich pieszczot i popełniła samobója?
Musisz zrozumieć, że nie wszystkie zwierzęta lgną do ludzi. Oczywiście wiem, że kochasz te
"dziewczynki" ale ...

Mam też nadzieję, że nie pierzesz ciuchów po połowach i dzięki temu zapach ryb towarzyszy Ci
jeszcze długo po udanym holu, bo w przeciwnym razie te przytulanki już całkowicie nie mają sensu.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [2] 28.06 10:10
 
" ... pamiętaj pajacu jeden że to że PZW pozwala ci (jeszcze!!!) na zabijanie głowacicy to nie znaczy że
możesz przyjechać i z tego za grosze korzystać "biedaku". Wpuść sobie u siebie w jakieś "szambo" taką rybę,
wyhoduj z kilka lat i wtedy możesz ją śmiało i ze smakiem zjeść".

__________

"Nie wiem, kto ośmielił się „buchnąć” Ci rybę z łowiska (załączony link się nie otwiera) prawie
prywatnego, ale jeśli nie złowił jej sprzętem i technikami niedozwolonymi i wniósł obowiązujące
opłaty, to miał prawo do tej ryby takie samo jak Ty. Czy masz prawo go wyzywać?! Według mnie nie".

_______

Odpowiedź masz "tłustym" (grubym czarnym, gdybyś nie zrozumiał) drukiem wyżej. Za co mam kogoś
przysparzając? Za "pajaca"? Za "biedaka"?

Powtórzę jeszcze raz, nazywać będę każdego czy to przyjezdnego, "lokalsa" czy gospodarza wody, ktokolwiek
by nim nie był głupim fiutem jeżeli ryb w wodzie za którą płacimy nie ma (lub są ich niedobitki) a będziemy je
zabijać (zgodnie z przepisami czy nie) dla .... jakiegoś powodu.
Pierdolę mieć zabawki które będą sobie leżały w kącie a ja będę jak kolega @bambi czy wielu innych pisał
pierdolki lub żale bo nie będę miał powodu żeby iść na wodę z wędką.

Przyjedź sobie na głowacice, złów to co ja przez kilka lat i później będziesz mądrzejszy o pewne
doświadczenia.

Zrozumiałeś to to dziękuje. Nie, baw się dalej "gównem" bo widzę że od poczatku twojej kadencji najlepiej ci to
wychodzi.

Pozdr.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 28.06 10:52
 
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 28.06 11:00
 
" ... pamiętaj pajacu jeden że to że PZW pozwala ci (jeszcze!!!) na zabijanie głowacicy to nie
znaczy że
możesz przyjechać i z tego za grosze korzystać "biedaku". Wpuść sobie u siebie w jakieś "szambo"
taką rybę,
wyhoduj z kilka lat i wtedy możesz ją śmiało i ze smakiem zjeść".

__________

"Nie wiem, kto ośmielił się „buchnąć” Ci rybę z łowiska (załączony link się nie otwiera) prawie
prywatnego, ale jeśli nie złowił jej sprzętem i technikami niedozwolonymi i wniósł obowiązujące
opłaty, to miał prawo do tej ryby takie samo jak Ty. Czy masz prawo go wyzywać?! Według mnie nie".

_______

Odpowiedź masz "tłustym" (grubym czarnym, gdybyś nie zrozumiał) drukiem wyżej. Za co mam
kogoś
przysparzając? Za "pajaca"? Za "biedaka"?

Powtórzę jeszcze raz, nazywać będę każdego czy to przyjezdnego, "lokalsa" czy gospodarza wody,
ktokolwiek
by nim nie był głupim fiutem jeżeli ryb w wodzie za którą płacimy nie ma (lub są ich niedobitki) a
będziemy je
zabijać (zgodnie z przepisami czy nie) dla .... jakiegoś powodu.
Pierdolę mieć zabawki które będą sobie leżały w kącie a ja będę jak kolega @bambi czy wielu innych
pisał
pierdolki lub żale bo nie będę miał powodu żeby iść na wodę z wędką.

Przyjedź sobie na głowacice, złów to co ja przez kilka lat i później będziesz mądrzejszy o pewne
doświadczenia.

Zrozumiałeś to to dziękuje. Nie, baw się dalej "gównem" bo widzę że od poczatku twojej kadencji
najlepiej ci to
wychodzi.

Pozdr.




Zacznij być merytoryczny, a Twój głos będzie więcej wart, niż rybie łuski na Twojej kurtce.

Nie wiem, czy rozumiesz to, ale obrażasz innych. I według mnie bez powodu.

Ktoś złowił rybę, być może wielką, ale dlaczego ona miała być Twoja? Tylko dlatego, że ją wziąłeś na
kolano kilka razy?!
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [9] 28.06 10:48
 
Nigdy nie pojmowałem tego, jak można złowić wielką(czasami rekord życiowy) rybę i ją zabić.
Przecież taka ryba ma pewnie kilkanaście kilo, po co komuś tyle mięsa. Inna sprawa to szacunek dla ryby.
Przechytrzyłeś starą cwaną rybę i wyholowałeś po długiej walce, a zamiast okazać szacunek mordujesz.
Jeżeli ktoś chcę zabijać to niech dopłaca np 500zł za pstrągi, 500zł za głowacice na sezon etc
Arek z tą ograniczoną ilością to ściemniasz. Tak wykupujesz roczną i masz 40 wyjść, ale kto Ci zabroni wykupić
później dniówki lub na tydzień etc. Możesz, oczywiście, ale to Cię kosztuje więcej.
Chciałbyś mieć tanio i bezograniczoną wejść do wody. Jeśli roczną na Krosno kosztuje:
- 240zł/40 wyjść
- 50zł/dniówka
- 120zł/3dni
- 180zł/7dni

Np chcesz być 60 dni na wodach(to sporo, myślę, że powyżej średniej):
- 40dni za 240zł
- 3 dnia za 120zł
- 7dni za 180zł
- 10dnix50zł/dniówka
Łącznie: 1040zł/60 wyjście= 17zł za wyjście
To chyba nie jest dużo prawda?
A co ja mam mówić skoro już od wielu lat płacę PZW Krosno roczną za 240zł i łowie 5-8 razy w ciągu roku i to
tylko na Solince:) Czy ja narzekam? Dodatkowo kupuje jeszcze składkę na PZW Piła, Dorzecze Parsęty i pewnie
jakieś dniówki.
Nie denerwuj się już na tych przyjezdnych, oni w relacji kasa/ilość łowienia są całkiem dochodowi:)
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 28.06 12:25
 
Mogę się wcale nie denerwować i robić wszystko zgodnie z zasadami wędkowania zawartymi w zezwoleniu.
Podobnie jak normalni (bo ja już chyba jestem "dziwny") którzy to co robią widać w ich Rejestrach Połowu. A
"majstrów" od rybiego mięsa jest dużo. Tylko powiedzieć im gdzie, na co i kiedy. Taka opcja to gorzej chyba dla
ryb.
Może macie racje z tymi ograniczeniami. Człowiek nie dojdzie do wprawy, nie będzie miał rzeczywistego
wglądu w to "na co" ryba teraz bierze. Trzymajmy się zasady i hasła że "lipa, nic ni mo". Ponarzekamy i będzie
(w umysłach) git.
Zastanawiam się tylko w imię czego mamy się "uwsteczniać"? Żeby ktoś inny kiedyś połowił? Ja będę sobie
odmawiał bo ktoś mi tak nakazuje po to żeby obcy nie mający pojęcia o tym co się dzieje na konkretnej wodzie
przyjechał, przeszedł z żyłką i stwierdził "nie ma ryb". Wolę jednak sobie połowić wtedy kiedy jest największa
szansa na złowienie ryby i kiedy mam na to ochotę w swojej wolnej chwili.

Pzdr.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** OT [0] 28.06 12:54
 
Wolę jednak sobie połowić wtedy kiedy jest największa
szansa na złowienie ryby i kiedy mam na to ochotę w swojej wolnej chwili


No muszę bić brawo. I biję.

Tak właśnie wygląda moje rozumienie wędkarstwa muchowego.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [2] 29.06 06:39
 
A mnie z obliczeń wyszło 480 zł za rok i 80 wejść na wodę. Jeden dzień łowienia to 6 zł.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 29.06 11:31
 
Możesz wykupić tylko jedną roczną, nie więcej.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 29.06 12:15
 
No chyba, że to od tego roku. Nie mniej jednak to łobuzerstwo.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [3] 29.06 10:21
 
"Arek z tą ograniczoną ilością to ściemniasz. Tak wykupujesz roczną i masz 40 wyjść, ale kto Ci zabroni
wykupić później dniówki lub na tydzień etc. Możesz, oczywiście, ale to Cię kosztuje więcej.
Chciałbyś mieć tanio i bezograniczoną wejść do wody. Jeśli roczną na Krosno kosztuje:
- 240zł/40 wyjść
- 50zł/dniówka
- 120zł/3dni
- 180zł/7dni

Np chcesz być 60 dni na wodach(to sporo, myślę, że powyżej średniej):
- 40dni za 240zł
- 3 dnia za 120zł
- 7dni za 180zł
- 10dnix50zł/dniówka
Łącznie: 1040zł/60 wyjście= 17zł za wyjście
To chyba nie jest dużo prawda?"

_________

"Przemielmy" jeszcze raz temat wpisów. Raz że ja też lubię polemiki dwa że inaczej widzę temat "chodzenia"
po wodzie czasami wynagrodzony złowieniem ryb.
Zwłaszcza gdy mam inne zdanie, poparte obserwacjami, długoletnim doświadczeniem i wyciągniętymi
wnioskami z tego. Długoletnim bo od min 1985r. wiec mogę porównać to co jest dobre/złe teraz a prawie 40
lat temu.
Nie będę już znowu pisał o "kuli wodnej" czyli łowieniu na nią bo na 100% nie ona wyrybiła San. Przykład
masz w wątku kto, na co złowił i zabił głowacicę.
Dawniej lowilo się na spina, kulę, muchówki i bardzo rzadko deptało rzekę. Teraz sam widzisz. Piszesz że 40
razy ma mi (nam) wystarczyć) a jak nie to można sobie dokupić "deptanie". Dlaczego deptanie? Zobacz sam
a jak nie to uwierz. Teraz gdy ktoś zrobi już wpis czy dokupi wejściówkę/licencje łowi do bólu. Depcze
setki/kilometry miejsc szukając ryb. Ryb które wiadomo o jakich porach mają ochotę żerować. A PZW zabrania
łowienia o świcie (tamten rok) czy o zmierzchu (1 godz po zachodzie słońca). Do tego liczy ile razy możesz na
tą wodę wejść. W południe, w pełnym słońcu czy całymi dniami można sobie jedynie wodę podeptać tak jak
robią to najczęściej łowiący. Żyłka, nimfa, szukanie Bóg wie czego.
Jak to wyglądało dawniej czy nawet kilka dni temu gdy łowisz w porach gdy ryby żerują. Będąc ostatnio stałem
na dosłownie 20m2 a ryby same podpływały na szybką natlenioną wodę. Mogłeś stać w gumaczkach bo stare
krótkie wodery byłyby za wysokie. Nie zrobiłem nawet 20m w górę czy w dół rzeki. Podobnie było w tych złych
(dla ryb) czasach gdy łowiło się na kulę wodną czy spinning. Niewiele się chodziło, stało się w wybranym
miejscu i łowiło. Teraz depcze się wodę godzinami i całymi dniami (bo szkoda wejścia skoro już wpisałem)
szukając Bóg wie czego i niszczy wszystko co na dnie, narzekając że nie ma ryb. Jeżeli takie postępowanie
Okręgu (gospodarza wody) uważacie za mądre i logicznie uzasadnione to ja odpadam z takiego myślenia.
Wolę pójść na ryby o właściwej porze, złowić (lub nie) to co złowię niż deptać jak to ostatnimi laty bywa
kilometry dna. Zabieranie ryb niewiele ma wspólnego z tym co piszę. Jak na to zezwala gospodarz to trudno
mieć pretensje do "presji" że nie ma ryb.
Sam wiec widzisz jak wyglądało to dawniej, jakie były tego skutki i wędkarskie sukcesy z tym związane a jak
jest teraz. Kto chce i musi orać cały dzień wodę niech to robi, kto chce i może łowić "chwilowo" niech z tego
korzysta. Ważne są efekty i szkodliwość takiego czy takiego postępowania. Jak na razie mamy już kilkanaście
lat przeróżne ograniczenia a rybostan jest każdemu dobrze znany.
Pamiętaj również że ryba lipień to ryba która możesz łowić teoretycznie cały dzień. Pstrąg to zupełnie inny
przeciwnik. W dni takie jakie mamy teraz i każdy inny słoneczny pstrąg siedzi pochowany w zakamarkach i nie
myśli nawet wystawiać nosa. A że lipieni jak wiemy jest niewiele to zostaje nam łowienie tego co jest czyli
dobrze "zagospodarowanych stad pstrągów".
Pomyślcie nad tym czasami. Wystarczy obserwować, wiedzieć jak jest, analizować, poukładać wszystko w
całość i wychodzi co i jak. Nie tylko ślepo wierzyć w to co komuś się wydaje i udawać łącznie z wszystkimi że
"nie jest tak źle".

Hej, ho.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [2] 29.06 21:07
 
Rozumiem Twoje argumenty, ale widzisz jesteś..wyjątkiem w szanowaniu przyrody, a przynajmniej w w takiej
grupie. Myślę, że ograniczenie wyjść do 40 miało na celu zmniejszenie presji i tak ja piszę można wykupić
dniówki. Nikt nikogo nie zmusza do łowienia cały dzień, a można wyskoczyć na godzinkę. Kwestia tylko pieniędzy
ile dodatkowo przeznaczy na dodatkowe dniówki.
Widziałbym jeszcze jedno rozwiązanie. Inna roczna bezograniczęń z wyjściami na wodę, ale drożej.
Ograniczenie z wschodem i zachodem słońca- absurd. Jednym słowem absurd. Kiedyś rozmawiałem z którymś ze
strażników i tłumaczenie było, aby łatwiej złapać kłusownika.

Mimo wszystko ograniczenie wyjść jest najmniejszym dla mnie problemem i bez słowa zniósłbym jeśli
wprowadziliby chociaż jeden z tych punktów:
1) Wszystkie dopływy Sanu tylko mucha, Solinka z Wetlinką tylko mucha. W PZW Nowy Sącz mniejsze rzeki mają
tylko muchę od kilkudziesięciu lat, a PZW Krosno ehhh no cóż. Dzwoniłem zeszłym roku z tym tematem i miało
zostać to przedyskutowane, ale chyba z żadnym efektem. Prezes PZW Krosno nawet nie wie, że na pewnej rzece
w jego okręgu można...wędkować. No cóż
2) No kill na lipienia
3) No kill na pstrąga
4) Dodatkowa opłata za zabieranie ryb, np +500zł
5) Zarybianie lipieniem rzek powyżej Zalewu. Tak to przynosiło kiedyś super efekty.
6) Zlikwidowanie statusu rzeki nizinnej na Solince w Bukowcu. Przecież to absurd, że na rzece górskiej można
łowić na...wszystko.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 29.06 22:26
 
Z wszystkimi punktami się zgadzam i też się pod nimi podpisuje. Nawet dopisałbym więcej.

Ten "absurd" to z mojej strony czy ze strony gospodarza?

Co do limitów, dokupywania dniówek i kosztów z tym związanych, też się mogę zgodzić ale muszą być ryby. I
prawdziwa, dobra, skuteczna ochrona. Takich standardow niestety w "najlepszym" Okręgu w PL jak na razie
nie ma.

Nie wiem czy wiesz jaka jest teraz presja na Sanie. Nie nazwałbym tego nawet teraz presją bo zaczyna się
szukanie wedkarzy i przyczyn dlaczego ich nie ma. Dlaczego?Większość wie (czyt. są w NS). Ja w każdym
razie za nimi nie tesnię. Tęsknie za wolnością, swobodnym dostępem i może trochę za rybami.
Bez ryb nawet za darmo nikt nie będzie deptał kilometrów po wodzie. Chyba że ja czy ty jako piechurzy
delektujący się okoliczną przyrodą. Ja to lubię.

Pzdr.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 30.06 01:10
 
Godziny łowienia to absurd ze strony gospodarza.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [4] 28.06 14:00
 
Część. Czy chodzi o tą rybę?
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 28.06 14:25
 
"Wszystko" wyglada podobnie wiec może. Z domysłów nie będę się wypowiadał.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [2] 28.06 14:53
 
Jezeli jet to to miejsce ci myśle to mogłem miec tą rybe w listopadzie 2019 miała wtedy 108cm
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 28.06 18:41
 
Tam ( i na całej rzece) było wiele takich ryb w różnych latach.
Ta (link)? Złowiona w grudniu tego samego roku.

Nie piszmy tutaj zresztą bo wyjdzie na to że w Sanie same potwory są i będzie kolejny nalot z celem "kill'em
all".
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 28.06 19:47
 
Arek ta ryba to akurat przypadek , lowie na Sanie od 85 i mam az 2 sztuki . Pozdrawiam
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [8] 29.06 11:21
 
W przypadku karpiarzy jest jedyny powód dla którego oni nie jedzą
karpi.
Karp w dużej masie jest niejadalny( dodam, że wogole ma małe
wartości degustacyjne). Jest jeszcze jeden. Karpiowiska w dużej
mierze są zasilane przez ładowanie ich koparka do wody, z reguły
komercyjnej więc gdyby taki ktoś chciał ja kupić zaplacilby majatek.

Na koniec.

Rozumiem, że jest prawo Ale jest drugie, ważniejsze , że poprostu
czegoś nie wypada robić i wynika z zasad etyki, szacunku dla innych
czy wartości. W tej sytuacji aż się ciśnie na usta że to idiotyczne
zachowanie jest wywołane przez tego kretyna który ubił te rybę.

Taki sam był hejt w tamtym roku w przypadku suma zamówionego w
Wiśle. Powiwszony za pysk wisial tak do zdjęcia.... przykre.

Nie ma słów aby opisać takiego typu zachowania. Kropka.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 29.06 11:52
 
Karp w dużej masie jest niejadalny( dodam, że wogole ma małe
wartości degustacyjne).


Jesteś Seba w głębokim błędzie. Jakiś czas temu mieszkałem i
pracowałem w Płocku. Do Wisły miałem 100 metrów więc w
ciepłej porze roku siedziałem nad nią codziennie z feederem lub
spinningiem. Dość często trafiał się dziki, rzeczny karp. Jak
gospodarze dowiedzieli się że je wypuszczam kazali tego nie
robić. Pani u której mieszkałem chorowała ciężko i dlatego co jakiś
czas karpik dostawał w łeb a państwo nie mogli się nachwalić
jakie to pyszne ryby. Raz po długich namowach spróbowałem i
powiem Ci, że niektóre ryby uważane za smaczne mogą się
schować. Nie wiem, może to zasługa unikalnego składu wody w
Wiśle w tamtych czasach....
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 29.06 23:15
 
Karp w dużej masie jest niejadalny( dodam, że wogole ma
małe
wartości degustacyjne).


Jesteś Seba w głębokim błędzie. Jakiś czas temu mieszkałem i
pracowałem w Płocku. Do Wisły miałem 100 metrów więc w
ciepłej porze roku siedziałem nad nią codziennie z feederem lub
spinningiem. Dość często trafiał się dziki, rzeczny karp. Jak
gospodarze dowiedzieli się że je wypuszczam kazali tego nie
robić. Pani u której mieszkałem chorowała ciężko i dlatego co jakiś
czas karpik dostawał w łeb a państwo nie mogli się nachwalić
jakie to pyszne ryby. Raz po długich namowach spróbowałem i
powiem Ci, że niektóre ryby uważane za smaczne mogą się
schować. Nie wiem, może to zasługa unikalnego składu wody w
Wiśle w tamtych czasach....


Darek,
Ja pisze o hodowlanych, wielkich, upasionych na pellecie a nie
dzikich sazanach.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [5] 29.06 13:01
 
Nie chciało mi się pisać z @bambi na temat karpi bo nie wiem czy osoba owa pajacuje czy poważnie
dyskutuje. Czytając jego dorobek uważam że to pierwsze.
Karpie łowiłem bo ogólnie zawsze nastawiałem się na najtrudniejsze ryby. Zwłaszcza okazy, a nie iść na
łatwiznę typu wpuszczaki czy na ilość. Wiem zatem co to spray dezynfekujące, maty karpiowi, tunele i
odpowiednie podbieraki dla odpowiednich ryb.
Nie wiem tylko czy "pajac" bambi wie że karpiowi sprzęt na karpiowe zasiadki wozi się zazwyczaj na taczkach
karpiowych lub czymś większym (quad+przyczepka) jeżeli kogoś na to stać. Może on idąc na spotkanie
(prawdopodobne!!!!) z głowacicą weźmie taki zestaw ale jak idzie się na pstrąga i przypadkowo łowi się rekord
życia (ok 120cm) mając jedynie podbieraczek (większy) pstrągowy to ....
Po co pisać. Szkoda palców i dyskusji dla takich znawców co nie znaczy że w jego przytyku nie ma racji. Ma
rację. Nie życzę mu takiej ryby bo nie wiem jak zareaguje ale po wypracowaniu, wyjęciu i wypuszczeniu będzie
mógł coś sensownego i wiarygodnego pisać lub przemilczy pewne rzeczy. Czepiać się można zawsze czegoś.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 29.06 20:51
 
Jak nastawiałeś się na najtrudniejsze ryby, to mógłbyś się nastawić na pstrąga powyżej 50cm z potoku Dwernik
albo z Solinki. To byłby czysty masochizm:)
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 29.06 22:36
 
Muszą takie być. Nie łowię (próbuje) ryb których nie ma.
Teraz bardziej cieszy mnie mały prawdziwy pstrążek niż okazy. Ich się już nałowilem choć trudnych
przeciwników lubię i lubię sprawdzić kto kogo przechytrzy.
Dawniej również. Cieszyły mnie małe (15-20cm) głowatki, małe sandacze czy małe pstrążki na potokach. O
lipionach nie wspomę. To już było często zaskoczenie i prezent. Małe zawsze dawało nadzieje na przyszłość.

Dobrej nocki życzę. Odrobinę chłodu, wytchnienia dla ryb. Dla nas również.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [2] 30.06 10:23
 
Nie chciało mi się pisać z @bambi na temat karpi bo nie wiem czy osoba owa pajacuje czy
poważnie
dyskutuje. Czytając jego dorobek uważam że to pierwsze.
Karpie łowiłem bo ogólnie zawsze nastawiałem się na najtrudniejsze ryby. Zwłaszcza okazy, a nie iść
na
łatwiznę typu wpuszczaki czy na ilość. Wiem zatem co to spray dezynfekujące, maty karpiowi, tunele i
odpowiednie podbieraki dla odpowiednich ryb.
Nie wiem tylko czy "pajac" bambi wie że karpiowi sprzęt na karpiowe zasiadki wozi się zazwyczaj na
taczkach
karpiowych lub czymś większym (quad+przyczepka) jeżeli kogoś na to stać. Może on idąc na
spotkanie
(prawdopodobne!!!!) z głowacicą weźmie taki zestaw ale jak idzie się na pstrąga i przypadkowo łowi
się rekord
życia (ok 120cm) mając jedynie podbieraczek (większy) pstrągowy to ....
Po co pisać. Szkoda palców i dyskusji dla takich znawców co nie znaczy że w jego przytyku nie ma
racji. Ma
rację. Nie życzę mu takiej ryby bo nie wiem jak zareaguje ale po wypracowaniu, wyjęciu i
wypuszczeniu będzie
mógł coś sensownego i wiarygodnego pisać lub przemilczy pewne rzeczy. Czepiać się można
zawsze czegoś.


No cóż, pewne zachowania z szeroko pojętej kultury osobistej są Ci obce.

Wrzutka o karpiach była zwykłą dygresją mającą na celu zwrócenie uwagi na sposób obchodzenia
się z rybą, którą chce się wypuścić. Jednak cieszy mnie, że przytyk zrozumiałeś.

Podziwiam Twój dorobek wędkarski, jednak zdecyduj się czy jesteś miłośnikiem głowacicy, czy
miłośnikiem holowania wielkich ryb zbyt słabym sprzętem, bo może nie widzisz towarzyszącej temu
sprzeczności, a to nie znaczy, że jej nie ma.

Piszesz o „wypracowaniu, wyjęciu i wypuszczeniu” wielkiej ryby a kilka zdań wcześniej piszesz, że
chodzisz na pstrągi a wielkie ryby, łowisz przypadkiem.
To jak to w końcu jest, wypracowujesz te wielkie ryby czy łowisz je przypadkiem?

Gdybyś bywał sporadycznie nad Sanem i liczył na jakąkolwiek rybę, to taki przyłów mógłby Cię
zaskoczyć, ale Ty „wypracowujesz” ryby, dzięki temu, że znasz łowisko jak własną zagrodę, więc w
Twoim przypadku jest bardzo mało miejsca na przypadek. Ty idziesz nad San nie na ryby a wprost po
ryby, nie przyrównuj więc do siebie tych, którzy nieregularnie przyjeżdżając, mogą nie być właściwie
przygotowani (choćby emocjonalnie) lub mieć za mały podbierak na przygodę życia.

Ty masz doświadczenie, wprawę i bardzo dobrą znajomość rzeki, a od takich osób oczekuje się
więcej, więc kto tu pajacuje?
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [1] 30.06 11:48
 
Miałem więcej nie tłumaczyć ale niech tam, niech stracę.
Nie wiem czy wiesz ale każda ryba, w tym i duża głowacica potrafi wejść na płytką wodę. Na wodę do
kolan. A że tym razem zaparkowała przy rafkach przy których często stały pstrągi to i zżarła strima którego
( kilka innych) zrobiłem na sandacze i chciałem wypróbować jak chodzi. Nieduży, w sam raz na większe
pstrągi. ie zdążyłem nawet rozwinąć sznura i dobrze rzucić gdy po drugiej pętli rozwijanej na wodzie wisiał
potwór. Czasami a w zasadzie tak jest z rekordami. Myślę że dobrze o tym wiesz.
Inną sytuację miał kolejny wędkarz który obławiając miejsce zapiął również dużą (ponad 1m) głowacicę na
żyłkę 0.12mm i nimfę lipieniową. Czy on podobnie jak ja mamy łowić na "armatę" bo w okolicy jest/może
być duża głowacica? Chcesz to możesz rekreacyjnie tak finezyjnie wędkować. Ja wiem jak, czym i kiedy
mam łowić. Przypadkiem to motocykliście może wbić się przebiegający lis czy koziołek w szprychy
przedniego koła pędzącemu nocą drogą. Wiem, przypadki=wypadki się zdarzają.
Nie męcz mnie więc więcej. Przyjedź na ryby i ciesz się cudnymi chwilami w wolnym czasie. Jak będziesz
łowił na "armatę" to uważaj żebyś wszystkich pstrągów sobie nie popłoszył. Będziesz "finezyjny" uważaj
na potwory.
 
  Odp: Jak tu się nie wkur*** mam kiedy PZW leci w .... [0] 30.06 12:31
 
Miałem więcej nie tłumaczyć ale niech tam, niech stracę. border="0">
Nie wiem czy wiesz ale każda ryba, w tym i duża głowacica potrafi wejść na płytką wodę. Na wodę do
kolan. A że tym razem zaparkowała przy rafkach przy których często stały pstrągi to i zżarła strima
którego
( kilka innych) zrobiłem na sandacze i chciałem wypróbować jak chodzi. Nieduży, w sam raz na
większe
pstrągi. ie zdążyłem nawet rozwinąć sznura i dobrze rzucić gdy po drugiej pętli rozwijanej na wodzie
wisiał
potwór. Czasami a w zasadzie tak jest z rekordami. Myślę że dobrze o tym wiesz.
Inną sytuację miał kolejny wędkarz który obławiając miejsce zapiął również dużą (ponad 1m)
głowacicę na
żyłkę 0.12mm i nimfę lipieniową. Czy on podobnie jak ja mamy łowić na "armatę" bo w okolicy
jest/może
być duża głowacica? Chcesz to możesz rekreacyjnie tak finezyjnie wędkować. Ja wiem jak, czym i
kiedy
mam łowić. Przypadkiem to motocykliście może wbić się przebiegający lis czy koziołek w szprychy
przedniego koła pędzącemu nocą drogą. Wiem, przypadki=wypadki się zdarzają.
Nie męcz mnie więc więcej. Przyjedź na ryby i ciesz się cudnymi chwilami w wolnym czasie. Jak
będziesz
łowił na "armatę" to uważaj żebyś wszystkich pstrągów sobie nie popłoszył. Będziesz "finezyjny"
uważaj
na potwory.


Niczego nie tracisz. Jakoś tam Cię rozumiem. Chamstwa jednak nie można tolerować, bo tolerancja
dla chamstwa nigdzie nie prowadzi, a Ty chamem nie jesteś.

 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus