f l y f i s h i n g . p l 2024.05.22
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Informacjie o kiju muchowym?. Autor: Maciej Pszczolkowski. Czas 2024-05-21 16:24:02.


poprzednia wiadomosc Odp: Filozofia : : nadesłane przez Grzes D. (postów: 1201) dnia 2005-09-07 10:57:20 z *.kielce.sint.pl
  Michal ma calkowita racje. Jesli nie chcemy meczyc rym przestanmy jezdzic nad wode z kijem a zacznijmy z aparatem.
Spotkany jegomosc byl faktycznie fanatykiem (dobrze ze bomb nie podkladaja jeszcze)
Moim zdaniem NO KILL jest swego rodzaju fanatyzmem dlatego wymyslilem sobie swoja wlasna filozofie SOMETIMES KILL. Ponizej w poscie dotyczacym mojego lowienia zamiescilem statystyki z tego sezonu.Sa tam konkretne cyferki okreslajace ilosc zlapanych ryb z czego zabralem (pstragi 36 i 37 i jednego lipienia 36 cm) w tym roku. Byl on faktycznie bardzo udany dla mnie i lipienie powyzej 40 cm lapalem dosc czesto. Rekordem tego sezonu byl lipek 46 i przyznam sie ze przeleciala mi przez glowe mysl coby go ukatrupic z 2 powodow:
1 Moj syn lubi rybki
2 .......mozna sie kolegom pochwalic
Naszczescie mysl takowa goscila w mojej lepetynie tylko chwilke i po pieknym lipku zostal mi na pamiatke piekny film.Teraz kiedy sobie go ogladam robi mi sie tak jakos cieplutko ale do rzeczy.
Kilkanasie razy pisalem tutaj to samo i dzis przeczytalem to u Michala.
Po zlowieniu ryby pomyslmy drodzy koledzy o kilku sprawach. Mianowicie w jakiej kondycji jest ryba czy nie zrobilismy jej krzywdy i czy my tak naprawde potrzebujemy tej ryby.
Sprawe rodziny czekajacej na mieso rozwiazalem w ten sposob ze wracajac do domu zatrzymuje sie na stawie i lapie sobie 2-3 teczaki lub jakiegos szczupaka czy sandacza.
Miesko w smaku porownywalne a w ten sposob wilk syty i owca cala.
APELUJE zatem do kolegow o MYSLENIE nad woda a wtedy sytuacja sie na pewno poprawi. Ryb bedzie wiecej i nikt nie bedzie nam plul pod nogi.
Polamania kija na rzekach i stawach
Grzes D.
ps.Co do CP to jej tez sie przyda wypuszczenie kilku ryb.Szczegolnie lipieni bo w CP maja dobre warunki a z tego co wiem nie prowadzone sa zarybienia ta ryba
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Filozofia [18] 07.09 11:45
 
Ja nie za bardzo rozumiem, jak ktoś może łowić ryby nie mając wkalkulowane w to hobby, że przyjdzie moment, w którym rybkę się zabije i zje. W sumie, zastanawiając się folozoficznie, taki ktoś nie powinen w ogóle łowić, ponieważ de facto jest większym sadystą od tego, który liczy się z tym, że w kazdej chwili trafi się ryba lub kulinarna ochota i trzeba będzie użyć pałki. Moim zdaniem dopiero taka świadomość - i gotowość zarazem - pozwala naprawdę świadomie stosować zasady fair play w stosunku do ryb, gdyż tak naprawdę to właśnie jest działanie świadome. Ja w tym roku wziąłem tylko dwa dzikie pstrągi potokowe. Reszta to potoki zarybieniowe i tęczaki z łowiska na Rabie - te ostatnie biorę raczej bez większych skrupułów, bo po to właśnie są wpuszczane ( co zreszta jasno uświadomił mi Pan Józef )
 
  Odp: Filozofia [0] 07.09 14:37
 
Witam
Też uważam, że rybkę czasami można wziąć. Choć obecnie postanowiłem prawie wszystkie wypuszczać (w tym roku chyba wszystkie - zresztą nie było ich dużo) - ale głównie ze względu na to, że jest ich tak mało. Jednak podobnie na Rabie wziąłem tęczaki z takich samych powodów. Na Małej Wiśle też zamierzałem wziąć jakiegoś potokowca, ale ponieważ łowiłem cały dzień i we wszystkie 3 dni, które tam łowiłem było ciepło nie wziąłem żadnego, z kilku powodów
- jak pomyślałem, że do wieczora zostało jeszcze pół dnia i mam w upale nosić rybkę, to odpuszczałem
- wieczorem już byłem na tyle znużony, że jak pomyślałem, że jeszcze trzeba by rybkę oskrobać - to z powrotem do wody
- a przede wszystkim, jak już miałem pstraga mieszczącego się w widełkach to pomyślałem, że szkoda takiego małego ba może z niego być powiedzmy piędziesiątak i wtedy dopiero będzie frajda poczuć go na wędce.
Pozdrawiam
Darek
 
  Odp: Filozofia [16] 07.09 15:42
 
Piotrze, chyba się zagalopowałeś. Czy to że nie zabieram ryb czyni ze mnie gorszego muszkarza, wędkarza w ogóle?! Absurd. Nie zabieram ryb z różnych powodów. Szkoda czasu i miejsca żeby tu o nich wszystkich pisać. Robię wszystko żeby w miarę możliwości czynić złowionym rybą jak najmniejszą szkodę. Staram się łowić „na upatrzonego” unikając podawania przynęt rybom wyraźnie małym. Używam bezzadziorowych haków, grubych żyłek maksymalnie skracając czas holu. O ile to możliwe nie dotykam ryb ręką, odpinając je w wodzie. Nie mam nawet zdjęcia swojego największego lipienia bo przechodząc na drugą stronę rzeki zostawiłem aparat koledze. Nie chciałem przetrzymywać zmęczonej holem ryby w podbieraku po to aby dać koledze czas na przeprawienie się przez rozdzielającą nas rynnę - nie żałuję, ze nie mogę pokazać wam jej zdjęcie...bo wiem że ryba wróciła do wody w tak dobrej kondycji jak to tylko możliwe. Po co w takim razie łowię ryby jeśli ich nie jem?!? Nie wiem choć, wiele razy się nad tym zastanawiałem...może po to żeby mieć pretekst do wyrwania się z miasta, po to, zobaczyć jak wygląda wschód słońca w lutym nad rzeką, żeby posiedzieć z kolegami przy ognisku, po to żeby poczuć na wędce wielka rybę, pokonać ją w walce i pozwolić jej odpłynąć... Nie czuję się z tego powodu ani lepszy ani gorszy. Nie mam pretensji o to, że zabiera się złowioną zgodnie z prawem (okres, limit, wymiar) rybę . Uważam jednak, że powinno powstać w Polsce więcej odcinków C&R. Taka jest tendencja w całym cywilizowanym świecie i nie jest tak, że wszyscy wokół się mylą a tylko my w Polsce mamy rację utrzymując nieracjonalne limity i dopuszczając nieograniczoną presję ... o czym najlepiej świadczy stan większości naszych wód. Pzdrw, KR
 
  Odp: Filozofia [13] 07.09 17:14
 
Może z tym sadystą rzeczywiście się zagolopowałem, jednak spójrzmy na ten problem od strony czyto etycznej, mając na uwadze etykę narodów cywilizowanych, do których mino wszystko nasz naród zaliczyć należy. Wędkowanie to nic innego, jak zaspakajanie pierwotnych instynktów, które wvciaż w nas drzemią, instynktów lowców ( stąd 95% wędkarzy to mężczyźni, a te kilka procent pań to wyjątki potwierdzajace regułę ). Jeżeli więc zgodzimy się z powyższą tezą w wędkarstwo po prostu musi być wkalkulowana możliwość zabicia ryby - z takich, czy innych powodów ( byle były to powody kulinarne, nie zaś handlowe ). A nasza świadomość, świadomość człowieka cywilizowanego, ma mówić instykntom człowieka pierwotnego, kiedy można wziąć rybe, a kiedy nie i dlaczego lepiej nie brać niż brać. Natmiast łowienie z założeniem a priori, że ryb brać nie będę, choćby nie wiem co, bo łowię dla "przyjemności" jest moim zdaniem mocno kontrowersyjne. Co bowiem jest "przyjemnością" dla nas, jest cierpieniem dla ryb.
 
  Odp: Filozofia [1] 07.09 17:21
 
Jak to szło...

Drogie dzieci, źle się bawicie
Dla was to igraszka
Mnie idzie o życie

Autor - Krasicki. Bajka o żabie co to ją dzieci zamęczały. O ile więc wędkarstwo nie jest tylko igraszką, a ma w sobie chociaż potencjalnie aspekt utylitarny = ryba w garnku to cytat ten się nie stosuje. Gdy jest tylko i wyłącznie zabawą, to chyba Biskup Krasicki właśnie o tym pisał....

pzdr

Ł.G.
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 17:18
 
Jak to szło...

Drogie dzieci, źle się bawicie
Dla was to igraszka
Mnie idzie o życie

Autor - Krasicki. Bajka o żabie co to ją dzieci zamęczały. O ile więc wędkarstwo nie jest tylko igraszką, a ma w sobie chociaż potencjalnie aspekt utylitarny = ryba w garnku to cytat ten się nie stosuje. Gdy jest tylko i wyłącznie zabawą, to chyba Biskup Krasicki właśnie o tym pisał....

pzdr

Ł.G.



Ja Twój post rozumiem tak, że jeśli zabierzemy, choć jedną rybę z, wielu które złowiliśmy to jesteśmy rozgrzeszeni z sadyzmu. Moim zdaniem jest to tylko akt symboliczny, który jedynie ucisza sumienie. Tym rybom, które wypuściliśmy wcześniej nie pomoże to ze potem zabiliśmy inną. Tym sposobem mamy kilka zmęczonych ryb i trupa ehehhe . To tylko takie moje rozważania pseudo filozoficzne. Żeby nie było, to nie jestem jakimś ortodoksem, uważam ze najważniejszy jest umiar.
Pozdrawiam
 
  Odp: Filozofia [4] 07.09 23:39
 
W takim razie powinniśmy też zabijać ryby niewymiarowe, ponieważ one też się męczą w czasie holu. Im nie robi różnicy, że skrócimy cierpienia ich większych kolegów. W tym sporcie ryby i tak będą cierpieć, chyba ze każdej z nich po złowieniu damy w łeb. Wtedy można powiedzieć ze taki wędkarz jest naprawdę humanitarny…:-;
Pozdrawiam
 
  Odp: Filozofia [2] 08.09 00:02
 
Wędkarstwo nie jest humanitarne. Niezależnie od tego, czy stosujemy no kill, czy nie. Na początek może warto sobie to uświadomić i się z tym pogodzić. Ale to nie nasza wina, ktoś nas takimi stworzył. Jesteśmy drapieżnikami, które jednak, poprzez kulturę i cywilizację, osiagnęły pewien rodzaj wyższej świadomości. I do tej swiadomości należy sięgać, kiedy widzimy rzadką rybę w naszym podbieraku. Musimy dokonać wyboru. I możemy go dokonać. Na tym polega róznica między homo sapiens, a resztą drapieżnych ssaków.
 
  Odp: Filozofia [1] 08.09 18:06
 
Ja się z tym pogodziłem , dlatego uważam że symboliczne zabicie jednej rybki nie rozgrzesza.
Pozdrawiam
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 18:58
 
Ale zawsze powinno się być przygotowanym na taką ewentualność. To tak jakby zawodowy żołnierz jadący np. do Iraku być zdziwiony, że do niego strzelają, a on przecież chciał tylko sobie zarobić.
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 09:31
 
W takim razie powinniśmy też zabijać ryby niewymiarowe, ponieważ one też się męczą w czasie holu.

Sorry, ale nie przeczytałeś tego, co napisałem. Tam było słowo "potencjalnie" - ono czyni twoją kontrę nietrafioną.

pozdrawiam

Ł.G.
 
  Odp: Filozofia [4] 08.09 12:17
 
Piotrze, to, co mam robić? Przestać łowić w ogóle? Zacząć chodzić nad rzekę z aparatem, czy nie chodzić nad rzekę wcale? Pytania retoryczne. Odkąd siebie pamiętam łowiłem ryby. Bez wielkiej przesady mogę powiedzieć, że łowienie na muchę to wręcz część wychowania jakie odebrałem. I nie zamierzam z tego rezygnować. Od zawsze uczono mnie, żeby nie zabierać więcej niż się potrzebuje. Nie zabieram ryb, bo nie potrzebuję ich mięsa podczas kilkugodzinnej/kilkudniowej wyprawy gdzie do sklepu mam nie dalej niż 10 km i zwykle samochód pod ręką. Nie zabieram, bo zamiast skrobać i patroszyć prościej wrzucić na patelnię befsztyk, albo zadowolić się „Knorr" - przyjaciel samotnego, białego mężczyzny około 30stki ; ) Nie zabieram ryb, bo mi ich szkoda, choć mam świadomość, że łowiąc wyrządzam im jednak krzywdę. Wypuszczając rybę, zwłaszcza dużą naiwnie wierzę, że za jakiś czas spotkamy się znowu, ze będzie dalej żyła, pzrystąpi do kolejnego tarła.

Masz sporo racji, ortodoksyjne łowienie „no kill” to trochę sadystyczna aberracja...Więc dopuszczam możliwość, że jeśli kiedyś uda mi się zrealizować wymarzoną wyprawę za koło polarne, w prawdziwą dzicz, między wilki i niedźwiedzie będę jadł złowione ryby. Tam to ma sens, w Polsce, moim zdniem, nie. To mój prywatny pogląd, którego będę bronił. Nie potępiam przez to nikogo kto zabiera, zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem, złowione ryby. To jego pogląd do którego ma prawo.

Pzdrw, lekko zaberrowany, KR
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 13:01
 
Masz sporo racji, ortodoksyjne łowienie „no kill” to trochę sadystyczna aberracja...Więc dopuszczam możliwość, że jeśli kiedyś uda mi się zrealizować wymarzoną wyprawę za koło polarne, w prawdziwą dzicz, między wilki i niedźwiedzie będę jadł złowione ryby. Tam to ma sens, w Polsce, moim zdniem, nie. To mój prywatny pogląd, którego będę bronił. Nie potępiam przez to nikogo kto zabiera, zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem, złowione ryby. To jego pogląd do którego ma prawo.

Pzdrw, lekko zaberrowany, KR


Zabieranie ryb w Polsce ma sens jeśli łowisko jest dobrze gospodarowane, nie można generalizować. Choć oczywiście niewiele takich u nas jest. Dlatego rozumiem Pana podejście.
 
  Odp: Filozofia [2] 08.09 14:36
 
Myśliwi nie mają takich problemów i wyrzutów sumienia jak My biedni muszkarze.Tak samo dbają o środowisko, swoją zwierzynę, dokarmiają, leczą,itp., by później ją zabić. I nie strzelają ze ślepaków.
 
  Odp: Filozofia [1] 08.09 14:43
 
I dlatego zerwałem z rodzinną tradycją...choć dalej bardzo lubię uczestniczyć w polowaniach. Swoją drogą wiele możemy się nauczyć od myśliwych w kwestii gospodarowania zasobami łowisk. O czym najlepiej świadczy fakt, że polować przyjeżdża do nas pół świata a na ryby nie. Pzdrw, KR
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 15:31
 
Właśnie.
Pozdrawiam.
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 12:51
 
A nasza świadomość, świadomość człowieka cywilizowanego, ma mówić instykntom człowieka pierwotnego, kiedy można wziąć rybe, a kiedy nie i dlaczego lepiej nie brać niż brać. Natmiast łowienie z założeniem a priori, że ryb brać nie będę, choćby nie wiem co, bo łowię dla "przyjemności" jest moim zdaniem mocno kontrowersyjne. Co bowiem jest "przyjemnością" dla nas, jest cierpieniem dla ryb.

No właśnie "a priori" (Jak u Kanta :) tego sformułowania mi brakowało.

"No kill" jeśli już stosowane, powinno wynikać z dbania o populację ryb, a nie z przedoświadczalnego założenia o słuszności takiego poglądu.
 
  Odp: Filozofia [1] 08.09 12:46
 
Nie mam pretensji o to, że zabiera się złowioną zgodnie z prawem (okres, limit, wymiar) rybę . Uważam jednak, że powinno powstać w Polsce więcej odcinków C&R. Taka jest tendencja w całym cywilizowanym świecie i nie jest tak, że wszyscy wokół się mylą a tylko my w Polsce mamy rację utrzymując nieracjonalne limity i dopuszczając nieograniczoną presję ... o czym najlepiej świadczy stan większości naszych wód. Pzdrw, KR

Czy nie uważa Pan, że lepiej byłoby więc wprowadzić ograniczenia ilości wędkujących na jednym odcinku w tym samym czasie zamiast wprowadzać "no kill"?
 
  Odp: Filozofia [0] 08.09 14:26
 
Moim zdaniem oba rozwiązania mają sens i mogą przynieść pożądane efekty. Jak sam Pan napisał nie można generalizować. Są odcinki gdzie wystarczy ograniczenie presji czy limitu, są odcinki gdzie powinno obowiązywać C&R. Takie ograniczenia nie powinny też obowiązywać raz na zawsze. Sadzę, że najwłaściwsze jest stosowanie swoistej trójpolówki i elastyczne dostosowywanie się do aktualnej sytuacji konkretnego łowiska. C&R może też przecież dotyczyć konkretnego gatunku, tak stanie się niedługo na Dunajcu. Uważam też, że należy zacząć wprowadzać odcinki wyłącznie muchowe. Nie powodują mną żadne „rasistowskie” pobudki – sam też czasem łowię na spinning. Jest jednak faktem, że na pewnych odcinkach najlepsi nawet muszkarze mogą jedynie zebrać śmietankę z wierzchu, nie zagrażając podstawowej populacji natomiast spinningiem, nawet zgodnie z limitem można te odcinki wybrać do spodu. Pzdrw, KR
 
  Odp: Filozofia [1] 07.09 17:55
 
Czesc Grzes...No tak...z lipieniami n CZP coraz gorzej.Stwierdzilo to juz kilku znajomych wedkarzy ktorzy powiedzmy....specjalizuja sie w tej rybie a teczaka traktuja jako przylow. Sam to tez widze kiedy nagle z moich ulubionych pradzikow wieje pustką a meldowaly sie tam bankowe 30staki. Nie bede wyciagal pochopnych wnioskow,ale kazdy okres letni nad CZP to bardzo trudne dni dla dzikich ryb w tej rzece. Po pierwsze brak teczakow,bo brak zarybian,lub ich marginalna ilosc,po drugie nasilajace sie klusownictwo przy minimalnej karalnosci tego procederu powoduje ze co roku lipka jest mniej Tej zimy wpuszczono duzo malego pstraga potokowego. Bardzo to chwalebne ze strony pzw katowice ale to chyba troche za malo dla tej rzeki.Sam:"statystyczny" wedkarz na szczescie lapie glownie teczaki...a ten co idzie na lipienie na szczescie szanuje tą rybę (tak mi sie wydaje). Zobacze jak bedzie tej jesieni...
pzdr
M
O
 
  Odp: Filozofia [0] 07.09 21:24
 
Michał, byłem z Arturem w niedzielę na Cz. Przemszy. Jak pamiętasz ostatni raz byłem w lutym. Woda cuchnęła z kilku metrów. Ile szamb poszło w nocy do wody nie wiem. Spotkaliśmy wędkarza z klubu muchowego z Częstochowy, który mówił, że na zloty nie jeździ, tylko na zawody muchowe. Zawodowiec, mówię do Artura, nie tak jak my - amatorzy. Łowiliśmy potoki i lipienie na dolna nimfę. Mnie nawet udało się złowić na nimfę leszcze i okonia. Tęczaków nie złowiliśmy. Rekordów nie było. Wszystkie ryby wróciły do wody, w miarę upływu dnia woda oczyszczała się. W drodze powrotnej spotkaliśmy zawodowca, jak połowy, pytam. Jego odpowiedź, jednego umęczyłem na suchą, miał 37 cm i w łeb, resztę będę wypuszczał. Ze śmierdzącej wody i 2 cm powyżej wymiaru.!Smacznego, ale czy naprawdę ten lipień będzie smaczny ? Odjechaliśmy bez słowa. O czym pomyśleliśmy z Arturem to pewnie się domyślasz. Niby wszystko cacy, tylko czy tak naprawdę? Na brzegu pozostawione słoiki z czeronymi, żywymi glajchami. Kontroli nie spotkaliśmy. Llipienie na Cz.Przemszy są przepięknie wybarwione, nawet i te mniejsze. Dlatego dbajmy o nie i nie zabierajmy ich. Może się spotkamy kiedy i wspólnie połowimy. Zobaczysz czy Twoje przypuszczenia się sprawdzą.
Pozdrawiam Janusz.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus