| |
No rzeczywiście tarło naturalne działa u nas jak w szwajcarskim zegarku. Mamy same potoki pelne narybku.
Piszesz tak jakbyś nie wiedział, że 99 % dopływów ma całkowicie zablokowaną migrację. Bariery są wszędzie. Są
nieliczne potoczki gdzie twoje myślenie ma sens i ja się z tym zgadzam, ale większość ma warunki do wzrostu ale nie
ma do napływu tarlaków. Tam gdzie ryby cudem przetrwały następuje powolna genetyczna zapaść.
Fakty są następujące. Mamy problem z tarłem bo mamy problem z migracją. I tego problemu nie rozwiążemy nigdy
już.
Te samice, o których piszesz z czym mają się mieszać? Czy w tych potokach nie występuje przypadkiem chów
wsobny?? Te same osobniki bez dostępu "świeżych" genów.
Rozumiem, że w twoim rozumieniu gospodarka zarybieniowa dzisiejsza daje efekty zadowalające a selekt hodowlany
sypany jak się domyślam daje taki sam wkład w utrzymanie populacji jak podrośnięty do tych samych rozmiarów
osobnik w 100% naturalnych warunkach . Rozumiem, że operatowy selekt z przywleczonymi chorobami, bez
odporności wykształconej w fazie wzrostu rozwiązuje te problemy i spełnia wymagania bo jest łatwiejszy w hodowli
zamkniętej.
No to mamy dwie zupełnie rozbieżne wizję.
Moja propozycja dotyczy wszystkich wód z ograniczoną migracją. Czyli 99% wód.
Tam, gdzie tarło jest naturalne nie ma o czym rozmawiać.
Aa. Jeszcze mam w pamięci film z YT, chłopaków z Białej Przemszy, chyba 2 lata po zrobieniu inkubatora wg projektu
J Jeleńskiego. I stado tarlaków z tego inkubatora czekających żeby wejść w ten potoczek na tarło, w którym się
inkubowały.
Tego nie da się odzobaczyć.
|