f l y f i s h i n g . p l 2024.04.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: Piotr Konieczny. Czas 2024-04-28 23:11:22.


poprzednia wiadomosc Odp: Włosienicznik : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2009) dnia 2017-04-17 17:49:05 z *.dynamic.chello.pl
  Na rośliny wodne nie masz wielkiego wpływu. Zresztą to nie one decydują o biomasie bentosu, lecz głównie inne czynniki, typu żyzność wody. Już pisałem o tym kiedyś w przypadku Białego Dunajca, Piławy, Dobrzycy, itp.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Włosienicznik [0] 17.04 17:51
 
W mojej rzeczce nie ma włosienicznika, przynajmniej go nie widziałem. Myślałem, żeby go posadzić bo ponoć jest ekspansywny. Jest o tyle fajnie, że jakaś instytucja państwowa robi u mnie regularnie badania wody w tej rzeczce, więc jakby co - można by było porównać czystość wody i wpływ dmychowych nasadzeń.

 
  Odp: Włosienicznik [0] 17.04 18:00
 
O biomasie bentosu decyduje też zapewne jego płodność, a ponieważ insektycydy spływające z pól zabijają szkodniki na polach, to być może w wodzie też zabijają bezkręgowce.

Myślę po prostu o filtrowaniu wody in situ, w korycie, ponieważ poza korytem mam małe możliwości manewru. W korycie wystarczy tylko zgoda RDOŚ-u i idę z roślinami w gnojoskokach sadząc je tu i tam (losowo, jak to anarchista), a brzegi, strefy buforowe... to już trochę większy opór materii, właściciele gruntów itp. itd.

Odnoszę wrażenie, że od kiedy polskie rolnictwo stało się bardziej nowoczesne, to wyraźnie spadła ilość owadów w rzekach. Jestem ciekaw jak się to ma możliwości reprodukcyjnych naszych rzecznych owadów i składu chemicznego wód, tych substancji mniej znanych, rzadziej badanych.
 
  Odp: Włosienicznik [45] 17.04 20:29
 

Na rośliny wodne nie masz wielkiego wpływu. Zresztą to nie one decydują o biomasie bentosu, lecz głównie
inne czynniki, typu żyzność wody. Już pisałem o tym kiedyś w przypadku Białego Dunajca, Piławy, Dobrzycy,
itp.


Co określa żyzność wody? Co tę żyzność reguluje? Czy są sposoby aby ją zbadać, określić, wspomagać czy
ograniczać?

Wydaje mi się że owa żyzność wody (jej brak) jest przyczyną stanu braku narybku i 100% nieskuteczności
tarła w większości wód zasilanych oczyszczanymi dopływami
 
  Odp: Włosienicznik [44] 17.04 21:05
 
W dużym skrócie o żyzności wody decyduje jej skład chemiczny i ilość materii, która stanowi pokarm w całym łańcuchu troficznym. Do pewno poziomu zanieczyszczenia wody są korzystne - ważne żeby nie przedawkować. Innym rodzajem nawozu jest plankton z jezior, który w wielu rzekach Północnej Europy jest podstawą dużej produktywności niektórych odcinków (dotyczy to też niektórych naszych wód). Temat morze. Kto regularnie czyta P&L ten wie o co chodzi.
Rolnictwo to niestety ogromny problem, tym bardziej, że zabija po cichu i w sposób niewidoczny. Woda niby czysta, ale życia w niej niewiele. U nas to i tak jeszcze jest nieźle. Gdy dawniej byłem we Włoszech w Mediolanie, to w Addzie i Ticino była tragedia.
 
  Odp: Włosienicznik [29] 17.04 21:38
 
Woda w rzece nie występuje w czystej postaci chemicznej. Zawiera materię organiczną zarówno pochodzenia
autochtonicznego jak i mogącą pochodzić z zewnątrz. Ta materia organiczna będąca jednym ze składników
zawiesiny unoszącej się w wodzie stanowi pokarm dla bentosu.
Natomiast skuteczność naturalnego tarła zależy od wielu czynników także od tego czy w rzece istnieje jeszcze
lokalna adaptacja danego gatunku i czy istnieją określone warunki środowiskowe.
 
  Odp: Włosienicznik [28] 18.04 00:51
 
A jeżeli sypie się setkami tysięcy wylęg tego co pochodzi z tej wody i teoretycznie powinno w niej żyć to?
 
  Odp: Włosienicznik [27] 18.04 14:59
 
A jeżeli sypie się setkami tysięcy wylęg tego co pochodzi z tej wody i teoretycznie powinno w niej żyć to?


Trudno jednoznacznie stwierdzić, niewykluczone, że kilka różnych czynników miało wpływ na taki stan rzeczy.
Na znanych mi rzekach zmiany środowiskowe spowodowane działalnością człowieka zaczęły się bardzo
wcześnie oraz postępowały powoli i konsekwentnie. Przyspieszenie nastąpiło wraz z budową elektrowni
wodnych oraz intensywnymi pracami melioracyjnymi, które bujne rozkwitały na tych terenach w okresie
międzywojennym a jego dalszy postęp nastąpił już w czasach gdy na tych terenach zamieszkali nasi rodacy. W
efekcie skutecznie zniszczono siedliska wielu gatunków ryb, rzeki poważnie zubozono i skrócono o wiele
kilometrów, a w dłuższej perspektywie czasu gdy na efekty tych prac zaczęły nakładać się zmiany klimatyczne
doprowadziło to do katastrofalnego obniżenia lustra wody. Powstające jak grzyby po deszczu hodowle ryb
łososiowatych w dopływach równie skutecznie doprowadziły do wyczyszczenie ich ze wszystkiego co żyje. Nie
należy też zapominać o presji połowowej, także tak długo dojono tę coraz bardziej słabnącą krowę aż w końcu
zdechła. Nad niektórymi efektami zarybień oraz do niedawna naiwną wiarą w możliwość modelowania cennymi
gospodarczo gatunkami ryb w oderwaniu od istniejących warunków środowiskowych, a w oparciu o same
zabiegi hodowlane to litościwie spuszczę zasłonę milczenia. Przekroczono punkt zwrotny i nawet
zdecydowana poprawa czystości rzek związana z inwestycjami finansowanymi z funduszy unijnych nie jest w
stanie wiele zmienić. Tym bardziej, że zmiany postępują w dalszym ciągu, a każdy chce żyć wygodnie i
korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, więc nic już nie będzie takie jak było kiedyś. Oczywiście łącznie z rzekami
i żyjącymi w nich rybami też. Pozdrawiam
 
  Odp: Włosienicznik [1] 18.04 17:13
 
(...) Tym bardziej, że zmiany postępują w dalszym ciągu, a każdy chce żyć wygodnie i
korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, więc nic już nie będzie takie jak było kiedyś (...)


Pytanie jeszcze o zakres tej wygody i ilość tych dobrodziejstw. Bo można żyć w domu pasywnym 60 mkw i mieć rower, a można żyć w domu 300 mkw i mieć SUV-a.

Poza tym w takim Rossmanie ja mam tylko jeden produkt: szare mydło. Do mycia ciała, głowy, golenia się itd. A są laski co wchodzą i mają pełny koszyk właściwe nie wiadomo czego
 
  Odp: Włosienicznik [0] 18.04 18:17
 
A srasz tak jak wszyscy.
 
  Odp: Włosienicznik [24] 19.04 00:39
 
Tym bardziej, że zmiany postępują w dalszym ciągu, a każdy chce żyć wygodnie i
korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, więc nic już nie będzie takie jak było kiedyś. Oczywiście łącznie z
rzekami
i żyjącymi w nich rybami też. Pozdrawiam


Z przyjemnością poczytałbym coś więcej na temat tych zmian i dobrodziejstw.
Wtedy mógłbym coś ewent. skorygować lub przyklasnąć.
 
  Odp: Włosienicznik [23] 19.04 09:05
 
Jest nas coraz więcej, produkujemy coraz więcej odpadów, abyśmy mieli co jeść następuje ciągły postęp
związany z chemizacją rolnictwa oraz technikami hodowli zwierząt, a ponieważ z tego już też chyba (?) nie da
się wiele wycisnąć, no to najwyższy czas zacząć oswajać się z żywnością genetycznie modyfikowaną. Ciągłe
melioracje od stuleci nie wzięły się z nikąd, a nasi dziadkowie nawet nie mogli marzyć o tym, żeby codziennie
spożywać mięso w przystępnej cenie w postaci np . ładnie zapakowanych pięciu kurzych udek w cenie
promocyjnej w hipermarkecie. Rozwijający się przemysł dla zapewnienia nam odpowiedniej stopy życiowej
związany jest nieodłącznie z wzrastającym zapotrzebowaniem na energię elektryczną, co z kolei degradowalo i
degradację nasze rzeki albo powoduje zanieczyszczenie powietrza które powraca do nas rykoszetem
zanieczyszczajac glebę i wodę. Nikt z naszych dziadków nie przewidywał, że każdy z jego wnuków będzie miał
samochód albo kilka samochodów oraz mieszkanie, dom lub kilka domów zbudowanych na terenach gdzie
drzewiej regularnie wylewała rzeka, a dziadek nawet nie stawiał tam szopy w obawie przed zalaniem itd.itp.
Nie da się mieszkać wygodnie w craz bardziej rozrastajacych się miastach, korzystać z takich zdobyczy
ludzkości jak: bieżąca woda, WC, energia elektryczna do tv, komputera i robota kuchennego, dojechać sobie
wszędzie ogólnodostępnym obecnie samochodem i liczyć na to, że w weekend po robocie pojadę sobie w
podróż sentymentalną nad dziką rzeczke gdzie pływają autochtoniczne odpasione potokowce takie jak były w
czasach dziadka. Pozdrawiam.
 
  Odp: Włosienicznik [22] 19.04 19:56
 
Nie zachowujmy się jak bakterie, gaszące nagłe pożary kolejnymi tymczasowymi rozwiązaniami. Po co chemizacja rolnictwa i ciągły postęp w wydajności w rolnictwie? Po co produkować coraz bardziej "rozcieńczoną" z witamin i minerałów żywność, oszukując samych siebie, że jest to niby jakiś postęp i lepsza wydajność, kiedy mamy już do czynienia z produktem łososiopodobnym, seropodobnym, chlebopodobnym, marchewkopodobnym... cena tych produktów "usiłuje" być taka jak oryginału i stąd między innymi bogactwo zachodu - na marży z tego oszustwa.

Jeśli pomiędzy nowożytnym niewolnikiem z krajów trzeciego świata pracującego za 30 euro miesięcznie a głupią szwedzką pipą z H&M ustawi się odpowiedni pobór energii niewolniczej, to można utrzymywać cały ten domek z kart, całej masy "gównozawodów" z wielkich miast, krawaciarzy, finansistów, udawaczy, opodatkowanych przy okazji na wielki procent i zapewniających wysoki socjal tym, którym udało się z tego trzeciego świata uciec. Energetycznie cała planeta tego nie pociągnie, więc jeżeli pieprzony zachód będący niby jakimś tam wzorem istnieje w obecnym kształcie tylko dzięki wyzyskowi - oznacza to, że m.in. socjal będący uchyleniem nieba europejskiej lewicy dla m.in. uchodźców jest wypłacany z krwawicy współczesnego niewolnika z Azji i Afryki. Takie są energetyczne i nieubłagane realia. I kto nas, Ciebie, Mundka, i innych pięknoduchów upoważnia do oceny, że ten Syryjczyk zasługuje na tysiące złotych socjalu, a tamten obywatel Bangladeszu na pracę w wieku 12 lat w fabryce dla H&M, ZARA, Disney itd??? Skąd pomysł, by jednego bić po głowie, a drugiego głaskać? Jakie kryterium o tym decyduje?

Gdyby tak zapewnić dziś globalną sprawiedliwość społeczną i płace, to zachód bardzo szybko przesiadłby się z SUV-ów i wielkich domów, do skromnych mieszkanek i małych samochodzików na gaz, jedząc skromnie. To współczesny faszyzm - nic więcej. Fascia, czyli wiązka, której nie złamie opór miliardów biedaków będących na muszce kompleksu zbrojeniowego, którzy na domiar złego mają pieprzone telewizory i aspiracje konsumenckie, pojawiają się nowe rynki, Afryka, Azja, Amazonia do wykarczowania, Borneo do wygolenia... aż natura powie chuj Wam Ziemianie w dupę.

Należy odejść od wydajnego rolnictwa nastawionego wyłącznie na zysk i przestawić rolnictwo na tory tzw. "żywności organicznej". Oczywiście ewolucyjnie. Powoli odzyskiwać przestrzeń dla rzek, co samo zaowocuje powolnym wzrostem cen, coraz lepszej żywności. Populacja się do tego ewolucyjnie dopasuje i już. Po kiego grzyba pompować ten balon postępu? Żeby się jakiś chuj w dwóch pokoleniach korpo-familii nażarł za pół historii świata? Po co? W jakim celu?

Ja mogę być najbogatszym człowiekiem świata, a i tak pojadę na ryby pociągiem, przegryzę pokrzywę i kupię wodę mineralną w butelce na wymianę, w jakiejś polskiej wiosce, gdzie płynie jelcowa rzeczka. Na kiego grzyba więcej?

Dosyć tego wariactwa i niepohamowania konsumpcji. Śmierdzi mi od tych samochodów - nie życzę sobie takiej ilości samochodów w UE, nie życzę sobie oprysków i chemizacji rolnictwa. Ani zatrutych rzek. To mój głos i tyle.

Sprzedawanie tej pseudo żywności po cenach tej dawnej, jest zwykłym oszustwem, ale zbyt wiele krawaciarzy i biurokratów z tego żyje, żeby to powiedzieć. Do czasu. Coraz więcej ludzi będzie miało nowotwory, natura i tak da nam po łapkach, niezależnie od tego, czy my uznajemy jej prawa czy nie.

 
  Odp: Włosienicznik [21] 19.04 21:23
 
Tak to już jest, że coś co było szczytem marzeń dla rodziców dla ich dzieci już tym szczytem marzeń nie jest.
Nie jest bo świat idzie do przodu i każde następne pokolenie ma wyższe aspiracje materialne i oczekiwania niż
poprzednie.
Nie ma też problemu można zaopatrwać się w żywność w sklepach ze zdrową żywnością albo u
zaprzyjaźnionego chłopa prowadzącego ekogospodarstwo. Oczywiście jak kogoś na to stać.
Większość jak już zakosztuje miodu postępu i cywilizacji to nie tak łatwo da się przekonać do tego aby się
cofnąć do epoki kamienia łupanego. I nie ma żadnego znaczenia jak ja bym chciał aby było, albo jak powinno
być moim zdaniem aby ludzie mogli przeżyć na Ziemi dłużej niż powiedzmy 1000 lat.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 19.04 22:08
 
No, jak bogata rodzina, w której dziecko pojone jest słodzonymi napojami, nagle dowiaduje się, że jedno z dzieci dostaje raka - to wtedy też przychodzi refleksja nad tym "komfortem".

Dla mnie komfort to mieszkanie bez chemii, a więc znowu - mniej znaczy więcej.
 
  Odp: Włosienicznik [19] 19.04 22:11
 
A poza tym ruch hipisowski opierał się w dużej mierze na dzieciach z dobrych domów w których na ogół niczego nie brakowało. I skąd się wzięło nagle to, że te dzieci w latach '70 chciały mieć mniej niż ich rodzice?
 
  Odp: Włosienicznik [18] 19.04 23:03
 
A poza tym ruch hipisowski opierał się w dużej mierze na dzieciach z dobrych domów w których na ogół
niczego nie brakowało. I skąd się wzięło nagle to, że te dzieci w latach '70 chciały mieć mniej niż ich rodzice?


No cóż korzystając z Twojej retoryki okazało się w wielu przypadkach, że mniej oznacza więcej. Wielu z nich po
prostu dorosło i doskonale poradzili sobie w życiu i są z pewnością obecnie zamożnymi ludźmi, którzy pełnymi
garściami korzystają z pogardzanymi w młodości dobrami doczesnymi. Zdaje się, że niektórzy zrobili nawet
kariery polityczne i decydują obecnie przynajmniej w jednym ze znanych mi krajów lub też decydowali wcześniej
o kierunku w którym zmierza współczesny świat.
 
  Odp: Włosienicznik [17] 20.04 06:38
 
Nie decydują o niczym, tylko najęli się na "etat" do chóru jednomyślnych - skupiając swoją uwagę na aspekty, które nikomu z wielkich nie szkodzą ani nie zagrażają.

Coś jak młody idealista po studiach, który dostaje pracę w jakimś departamencie środowiska UE. Koleś taki doskonale rozumie, że nie może fikać i podskakiwać koncernom chemicznym - ale może jednocześnie poświęcić swoje życie zawodowe na walkę z katolickim i wstecznym rybakiem znad Bałtyku jak również walczyć o ścisłe regulacje nawożenia gnojowicą i zabieganiem o przestrzeganie Dyrektywy Azotanowej przez kraje członkowskie. Przy okazji taka młoda prostytutka mająca kredyt hipoteczny na 30 lat doskonale wie, że gdyby nadepnęła komuś na odcisk w sprawie oprysków chemicznych, to mogłaby pewnego dnia przestać pracować nad tymi azotanami i w ogóle w tej instytucji.

To jest dokładnie tak samo jak praca w Gazecie Wyborczej. Idąc tam wiesz, że masz rozprawić się z białym heteroseksualnym katolickim mężczyzną z Europy, który jako szowinistyczna świnia nie robi nic innego, jak tylko bije swoją żonę i męczy psa na łańcuchu, jak też jeździ autem po pijanemu.

Większość ludzi jest na tyle inteligentna, że doskonale wyczuwają klimat kulturowy co wolno a czego nie wolno.

Ponieważ odbierający idee intelektualny aparat naszych współczesnych nastawiony jest wyłącznie na tę częstotliwość, która autoryzowana została przez nowoczesne dogmaty, to przebiegłe demokracje zrozumiały, jak dalece zbędna jest cenzura. - Nicolas Gomez Davila
 
  Odp: Włosienicznik [7] 20.04 09:55
 
W życiu istotne jest między innymi zrozumienie, iż trzeba umieć się czasem nagiąć, także do oczekiwań innych.
Innymi słowy ważna jest umiejętność zawierania zwycięskich kompromisów, po to aby chociaż częściowo
zachować wiarę , iż udało się w niewielkim stopniu osiągnąć to w co się wierzyło. To przykre ale czasami jest to
zwykła iluzja oraz próba zachowania pozorów przed samym sobą i może co istotniejsze innymi, którzy patrzą i
oceniają. Wówczas ma to głównie na celu zachowanie twarzy. Faktem jest natomiast, że przyroda nie zna
pojęcia ,,kompromisu". Ot taki parodoks.
 
  Odp: Włosienicznik [4] 21.04 21:33
 
Nie wiem kim byśmy byli i gdzie byśmy byli gdyby nie Ci, którzy przegrali, odważyli się wystąpić przeciwko grupie, zachwiali wzrostem monolitu tego czy owego.

Wierzysz w to co piszesz? To dobrze - taką masz funkcję w przyrodzie. Ludzie niszczący jednomyślność też po coś istnieją, nie musisz rozumieć ani takim się stawać. Brzozy, dęby, sosny... wszystkie inne, ale czy coś jest gorsze? Jest po prostu inne. Ze spokojem to przyjmij.
 
  Odp: Włosienicznik [3] 21.04 22:46
 
Jako osoba wysoce tolerancyjna jestem w stanie przyjąć ze spokojem i zaakceptować to, że ktoś może mieć
inny punkt widzenia niż ja. Cóż przyznam szczerze, że nieco osobliwym wydaje mi się fakt, iż pouczasz mnie
akurat w tym względzie Ty. Biorąc pod uwagę chociażby Twój, jak by to powiedzieć oględnie, niezbyt
momentami wyszukany język z poprzedniego postu. Bo chyba określenie mianem ,,(...)młodej prostytutki
mającej kredyt hipoteczny na 30 lat(...)" absolwentów uczelni będących potencjalnymi urzędnikami w (jak to
szło? ) Departamencie Środowiska UE, nie jest Twoim ogólnie przyjętym standardem zrozumienia, tolerancji i
szacunku dla innych - znaczy Tych z odmiennymi poglądami co to je trzeba po prostu ,,że spokojem przyjąć"?

 
  Odp: Włosienicznik [2] 21.04 23:14
 
Tolerancja nie może znosić nazywania rzeczy po imieniu. Zresztą nie jest to konieczne. Każdy sam czuje na ile się sprzedaje...

Co do osiągania czegoś. Jeden osiąga to, a inny tamto. A dla jednego to pierwsze może być czymś, a to drugie niczym. I znajdzie się drugi, co powie odwrotnie. Ale mówiąc "trzeba" możesz to mówić w sumie do siebie albo do swoich "owiec" (ewentualnie współ-owiec - zależy czy czujesz się pasterzem, owczarkiem czy owcą - no i jak one się czują, gdy Ty się jakoś czujesz).

A znajdzie się taki, co powie, że trzeba odwrotnie, inaczej, albo można to olać. I tak dalej.

Ja wierzę, że trzeba niszczyć umysł kolektywny, bo jest największym głupcem i zbrodniarzem w dziejach świata. I trzeba popierać umysł indywidualny, ponad każdy kolektyw - bo ten jest duchem, aniołem, pięknem i cudem. Oczywiście można kolektywnie naradzać się umysłami indywidualnymi, ale nie może powstać taki syf i rynsztok jaki ma w głowie każdy wyznawca dowolnej propagandy.
 
  Odp: Włosienicznik [1] 21.04 23:45
 
Tolerancja nie może znosić nazywania rzeczy po imieniu. Zresztą nie jest to konieczne. Każdy sam czuje na
ile się sprzedaje...

Co do osiągania czegoś. Jeden osiąga to, a inny tamto. A dla jednego to pierwsze może być czymś, a to drugie
niczym. I znajdzie się drugi, co powie odwrotnie. Ale mówiąc "trzeba" możesz to mówić w sumie do siebie albo
do swoich "owiec" (ewentualnie współ-owiec - zależy czy czujesz się pasterzem, owczarkiem czy owcą - no i jak
one się czują, gdy Ty się jakoś czujesz).

A znajdzie się taki, co powie, że trzeba odwrotnie, inaczej, albo można to olać. I tak dalej.

Ja wierzę, że trzeba niszczyć umysł kolektywny, bo jest największym głupcem i zbrodniarzem w dziejach
świata. I trzeba popierać umysł indywidualny, ponad każdy kolektyw - bo ten jest duchem, aniołem, pięknem i
cudem. Oczywiście można kolektywnie naradzać się umysłami indywidualnymi, ale nie może powstać taki syf i
rynsztok jaki ma w głowie każdy wyznawca dowolnej propagandy.

Acha chyba zaczynam rozumieć. Znaczy Ty i Tobie podobni outsaiderzy będziecie po kolektywnej naradzie,
takiej burzy mózgów, decydowali kto ma poglądy na podstawie których można uznać, że ma umysł
indywidualny, a kto się nie załapie z tym czymś kolektywnym co ma pod kopułą. Tego to chyba jeszcze nie grali.
Uważam, że to prosta droga do powstania ,,syfu i rynsztoku". Znaczy anarchii. To że jest bardzo źle nie oznacza,
że nie może być jeszcze gorzej.Dobranoc.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 21.04 23:57
 
Trybunału nie organizuję, określam tylko pojęcia.

Kolektywny umysł bardzo łatwo rozpoznać po kilku prostych cechach:
- cechuje go ignorancja
- bazuje na społecznym dowodzie słuszności
- zapętla się i przypomina ksero na którym usiadł ktoś dupą i zasnął, podczas gdy toner jest na wykończeniu - coraz mniej wyraźnie widać "po co i dlaczego", ale "klepanie" trwa w najlepsze
- jest zadowolony z siebie i czuje się bezpieczny w stadzie, nawet wtedy, gdy robi coś niemoralnego wraz z innymi zadowolonymi z siebie skurwielami

Umysł indywidualny bardzo łatwo radzi sobie z umysłem kolektywnym m.in. z powodu swobody myśli poza stadem. Ludzi, którzy dokładają się do gderania wg praw umysłu kolektywnego doprowadza to zazwyczaj do białej gorączki i chcą na przykład zabić posiadacza umysłu indywidualnego, przy tym myślą, że są fajni, niezniszczalni, a ich teraźniejszość myślenia będzie trwała wieki.

Na ogół jednak, po tej stadnej pysze, w monumentalną konstrukcję wkrada się mała jebana szczelina i budowla powoli się rozpada, jak ostaniec skalny albo stare drzewo.

To nic wielkiego.
 
  Odp: Włosienicznik [1] 21.04 21:54
 
......Wierzysz w to co piszesz? To dobrze .....


Pozdrowienia
 
  Odp: Włosienicznik [0] 21.04 22:55
 
Tak wierzę w to co piszę. Wiem też, że w życiu należy dogiąć się do oczekiwań innych, zwłaszcza jak są
przełożonymi np. wyższymi stopniem i trzeba iść na kompromisy. Nikogo staram się nie oceniać, bo sam nie
wiem jak zachowałbym bym się na miejscu innych. Ale uważam też, że są jakieś granice, poza którymi traci się
tak ważną w niektórych zawodach, takich jak np. pracownik naukowy wiarygodność. A wówczas po
przekroczeniu tej cienkiej czerwonej linii, to jest już tylko śmieszność, więc naprawdę warto zastanowić się co
się pisze i publikuje pod własnym nazwiskiem.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 20.04 13:32
 

To jest dokładnie tak samo jak praca w Gazecie Wyborczej. Idąc tam wiesz, że masz rozprawić się z białym heteroseksualnym katolickim mężczyzną z Europy, który jako szowinistyczna świnia nie robi nic innego, jak tylko bije swoją żonę i męczy psa na łańcuchu, jak też jeździ autem po pijanemu.


Pracowałeś w GW?
 
  Odp: Włosienicznik [7] 20.04 14:30
 
że masz rozprawić się z białym heteroseksualnym katolickim mężczyzną z Europy, który jako szowinistyczna świnia nie robi nic innego, jak tylko bije swoją żonę


Widzisz coś złego w rozprawieniu się z takimi wieprzami jak ten z nagrania?
 
  Odp: Włosienicznik [6] 20.04 20:48
 
Dmychu ty pewnie czytasz gazete polską i inne tego typu szmatławce bo takie masz poglady . Pewnie jako białemu mężczyżnie nie przeszkadza ci bicie żon czy kobiet podobnie jak temu chrześcijaninowi z pisu, nie przeszkadza ci pewnie pedofilstwo wśród duchownych, czy biali chrześcijanie z pisu i tym podobni którzy kłamią co gebę otworzą. Ale dostałęs 500 plus i to właśnie ty jesteś jak ten uwiązany pies przy budzie a do tego szczekasz jak ci każa .
 
  Odp: Włosienicznik [2] 21.04 21:13
 
Ty masz jakiś napad??
 
  Odp: Włosienicznik [1] 21.04 23:09
 
Dmychu ty masz napad cały czas. Nie wiesz co napisać widzę trafiłem w sedno i całą prawdę o tobie jestes po prostu zwykłym sprzedawczykiem którego można kupić za 500 zł , pewnie sie z tym najlepiej nie czujesz stąd te dyrdymały które wypisujesz a które mają podnieśc twoje ego, ale jak ktoś jest sprzedawczykiem to po prostu jest i nic na to nie poradzisz
 
  Odp: Włosienicznik [0] 21.04 23:17
 
Ty dyskutujesz z jakimś cieniem, a nie ze mną...
 
  Odp: Włosienicznik [1] 21.04 22:17
 
Zakałapućkać, to pewnie może być niezrozumiałe.
Ale połączenie prawdomówności dr Goebbelsa z inteligencją pierścienicy, to zaiste rzadkie zestawienie.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 21.04 23:11
 
Mariusz przeczytaj sobie jeszcze raz to co napisałeś. Nadal myślisz że to normalne i że ktoś normalny może wymyślić coś tak głupiego.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 22.04 01:29
 
Dmychu ty pewnie czytasz gazete polską i inne tego typu szmatławce bo takie masz poglady .


Hmm. czytaj Mundi, czytaj wszystko. A z pytaniami do Wuja. On Cię wykształci, jedno jest pewne ,
może być tylko lepiej.
 
  Odp: Włosienicznik [3] 17.04 21:44
 
Panie Stanisławie,
Ostatnio kupiłem "Świat Wiedzy" 03/2017 i w artykule na str. 70 pt.: "NASA radzi: te rośliny oczyszczą powietrze z trucizn" czytałem o liście gatunków roślin doniczkowych, które potrafią wychwytywać z powietrza domowego trójchloroetylen, formaldehyd, benzol, ksyleny i amoniak. Kupiłem sobie kilka takich roślinek.

Powstaje więc pytanie o prace naukowe na temat potencjału neutralizacji zanieczyszczeń poszczególnych gatunków roślin wodnych.

Martwą mnie rzeki, które zarastają na całej szerokości koryta, a rójki owadów są tam niewielkie. To oznacza, że woda jest w nich żyzna, ale jednak owady mają w tych ciekach problem innego rodzaju.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: Włosienicznik [1] 17.04 22:13
 
Zarastają bo może brzegi są wyczyszczone z drzew i jest zbyt duże
nasłonecznienie koryta i brzegów.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 17.04 22:18
 
To przecież wiadomo, a w cieniu widać piaseczek... chodzi mi o to, że "coś" lub wiele "coś-ów" chyba (?) zabija owady, pomimo dużej żyzności wody.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 17.04 22:18
 
Większość wędkarzy w ogóle nie zauważa takich rzeczy jak wyjście/wylot owadów z wody, bo tylko u nielicznych gatunków odbywa się masowo. Jak dobrze będziesz szukał, to zauważysz jak bogate jest życie owadów w wodzie i poza nią. Często jest tak, że kiedy owadom pasuje wylot, to nam nie pasuje ślęczenie nad wodą. Poza tym rójka nieraz odbywa się wiele metrów nad wodą, albo wiele metrów od niej. Wtedy też ciężko cokolwiek zobaczyć. Staraj się nie naginać owadów do swoich oczekiwań, lecz nagnij swoje oczekiwania do biologii owadów. Mamy tę przewagę nad owadami, że mamy rozum.

Nie znam publikacji dotyczących wykorzystania roślin do zarządzania wodami. Nie wykluczam, że takowe istnieją. Ale z doświadczenia wiem, że jeśli w wodzie nie ma jakiejś rośliny, lub jest jej mało, albo dużo, to widocznie jest jakiś powód tego stanu rzeczy.
 
  Odp: Włosienicznik [9] 18.04 00:45
 

Rolnictwo to niestety ogromny problem, tym bardziej, że zabija po cichu i w sposób niewidoczny. Woda niby
czysta, ale życia w niej niewiele. U nas to i tak jeszcze jest nieźle.


W Bieszczadach nie ma rolnictwa a wody umarły.
Rolnictwo było za PRL-u, podobnie jak nie było drzew (przypominam tym ktorzy krzyczą że wszystko wycięte
lub wycinają) w okresie międzywojennym i powojennym.

Nie było oczyszczalni nie było wcale źle. Teraz wszystko czyste aż do bólu, ludzi coraz mniej i ....czysta woda,
kamienie. Presji żadnej, catch&release, ogarniczenia metod, ilościowe. Suma sumarum, gdyby nawet wody
zostawił w takim stanie jak są na 10-15lat to i tak nic się nie zmieni.

Jednym słowem globalna zmiana żeby nie napisać ...
 
  Odp: Włosienicznik [8] 18.04 06:48
 
Akurat moja rodzina na przestrzeni ponad 40 lat wie co stało się w Bieszczadach. Otóż ilość stokówek i dróg leśnych nacinających wierzchnią warstwę zwietrzeliny znacznie się powiększyła. Mój taka i dwóch jego braci pamiętają jeszcze ciągi tarłowe świnek w Dwerniku, Chmielu i Sękowcu przed istnieniem zapory. Wtedy gdy spadł deszcz woda w górnym Sanie rosła powoli, a jak była susza - była średnia i zimna, praktycznie nie było niżówek. Na końcówkę tej hydrologicznej normalności dorzecza górnego Sanu załapał się mały Dmychu, zabrany przez tatę w Bieszczady za małego chłopaka. Też pamiętam ostatnie takie "fale" po deszczach, powoli rosnącego Sanu i powoli opadającego.

Nie było na kamieniach tzw. "papieru toaletowego", kamienie tego syfu na sobie nie miały.

Później z roku na rok rosła ilość krwawych nacięć naskórkowej warstwy wodonośnej kolejnymi stokówkami i duktami leśnymi co natychmiast było widać w przepływach. Nastały wtedy czasy gdy w potoku Wołosaty spotkaliśmy z kuzynem pstrąga, który zabłąkał się na nasłonecznione płycizny i ledwo dychał od gorąca. W Sanie i dopływach zaczął pojawiać się "papier toaletowy" (cholera wie co to jest za organizm, nigdy nikt mi nie powiedział jak się to nazywa, ale wygląda to tak, jakbyś rozmoczył w wodzie papier toaletowy i tym obłożył kamienie na grubość 0,2 - 1 cm). Od czasu gdy pojawiły się te niżówki i ta lepka glonowo-mułowa struktura na kamieniach, drastycznie spadła populacja owadów oraz pstrąga i lipienia - wzrosła natomiast populacja okonia i klenia. Pamiętam, że we wczesnych latach '90 potrafiłem w ciągu jednego dnia na płaniach górnego Sanu łowić na obrotówki Bass i Mepps około 100 okoni dziennie (maks. 23 - 26 cm).
 
  Odp: Włosienicznik [6] 18.04 17:54
 
Wszystkie włosieniczniki - poza krążkolistnym, zazwyczaj występującym w starorzeczach i w mulistych odcinkach przybrzeżnych - są pod ochrona i na ich wprowadzenia jest wymagana zgoda RDOŚ.

Dobrze jest zaglądnąć na siedlisko 3260 podgórskie i nizinne rzeki z włosienicznikami i tam oglądnąć opisy siedliska, gdzie zwraca się uwagę na konieczność wymiany wód gruntowych z płynącymi. Ogólnie: kręte lub roztokowe koryto o żwirowym dnie, o przepływie pełnokorytowym w okolicy Q50% do Q80% i z szerokiki terasami zalewowymi powinno w zasadzie mieć włosieniczniki (rzeczny - najbardziej pożądany; wodny, skąpopręcikowy i tarczowaty). Warunek: spadek koryta nie pownien być większy niż około 0,003 m/m i nie mniejszy niż około 0,0005 m/m.

Oprócz pestycydów działających bezpośrednio śmiertelnie na owady używa się herbicydów w rolnictiwe i to one zabijają rośliny, szczególnie przy niżówkach. W ograniczonych czasowo, przestrzennie i ilościowo warunkach można doczekać się populacji owadów o krótkim cyklu rozwojowym (głównie muchówki), większość jętek, widelnic i chruścików wymiera u mnie na Rabie około maja i pojawia się dopiero we wrześniu.

Zalecam w najgorszych warunkach posłużyć się nie podlegającym ochronie wywłócznikiem krążkolistnym, który od wiosny do zimy dobrze zatępuje włosienicznika, a żyje w tak zabrudzonych rzekach, że głowa boli. I ma na sobie może nawet więcej stawonogów nas interesujących niż włosienicznik rzeczny. A w zimie zamiera, rozsiewa się i w zimie go się nie znajdzie - co jest może w stosunku do włosienicznika niekorzystne, ale na przyklad pozwala na występowanie w wodach z pokrywa lodową w zimie (bo mu nieprzeszkadza, tak jak włosienicznikowi).

Można też zaglądnąć do poniższego linku, do interwencji biologicznych:
 
  Odp: Włosienicznik [0] 18.04 22:25
 
Dziękuję za trop
 
  Odp: Włosienicznik [4] 18.04 23:43
 
Panie Józefie,
A widział Pan to?
 
  Odp: Włosienicznik [3] 19.04 18:28
 
Nie widziałem. Musiałem przeoczyć ten artykuł Tomasza Ulanowskiego z 19 czerwca 2014 | (z godziny 15:51).
To oczywiście nie zmienia faktu, że trują nas coraz to nowymi chemikaliami, którymi dawniej nie musieliśmy się martwić. Do nas na Rabę przyjechali parlamentarzyści ze Szwajcari i dopytywali się, czy u nas ryby nie mają problemu z rozmnażaniem się. Pokazałem im z kładki masowo występujące strzeble na Krzczonówce i zapytałem skąd te wątpliwości? Ano w Szwajcarii ze względu na masowe używanie pigułek antykoncepcyjnych przez żeńską połowę ludności i przedostawanie się hormonów przez oczyszczalnie w sposób nieuszkodzony, ryby przestały się rozmnażać. No to oni przyjechali do Polski spradzić, czy Fundusz Szwajcarski nie wyrzuca pieniędzy w błoto na jakieś renaturyzacje. Uratowały nas polskie kobitki, które umieją bez sztucznych hormonów też jakoś sobie radzić.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 19.04 20:06
 
Panowie nie ma się co martwić, Jarosław pozwala na swobodne rozmnażanie wszystkim, tym pod wodą , a tym
bardziej tym... nad wodą! Zakazując przy okazji trucia tych pod wodą , gorzej jak się okaże że to może być użyte
jako dodatkowa broń biologiczna!
 
  Odp: Włosienicznik [1] 19.04 20:14
 
Panie Józefie,
Szwajcarskie damy, podczas kupowania w aptece takiego specyfiku, powinny być akcyzowo opodatkowane za sex dla przyjemności na fundusz ochrony wód i badania naukowe nad neutralizacją tego syfu, którym siusiają do szwajcarskich kibli.

Nie powinno być odpowiedzialności zbiorowej w tym względzie.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: Włosienicznik [0] 20.04 09:12
 
Ja bym również opodatkował białych, heteroseksualnych facetów za współudział w seksie dla przyjemności. Natomiast pary homo powinni być zwolnione z akcyzy. Stosowne zaświadczenia wydawałby US właściwy dla miejsca kopulacji.
 
  Odp: Włosienicznik [0] 19.04 00:47
 
Ta "wata" na kamieniach to grzyb leptomitus lacteus. Po zrobieniu oczyszczalni na każdej wodzie, już nie
istnieje. W latach 90' było go mnóstwo (podobnie jak ryb).

 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus